Rozdział XXIX
Mika wyczuła obecność swoich wrogów. Król i królowa byli już bardzo blisko. Strażnikami się nie przejmowała. Wiedziała, co musi zrobić żeby się ich bardzo szybko pozbyć. Wystarczył jeden, jedyny rozkaz od władców, a wojownicy musieli wykonać polecenie. Kobieta uśmiechnęła się do siebie z satysfakcją. Mała księżniczka była doskonałą kartą przetargową. Opiekunka przeszła do sąsiedniego pokoju, gdzie zostawiła swoją zakładniczkę. Dziewczynka zadrżała, gdy tylko zobaczyła Mikę.
- No mała. Teraz czas na twoją rolę w tym przedstawieniu. Mam nadzieję, że okażesz się bardziej pomocna niż ci się wydaje – powiedziała z pogardą, nic sobie nie robiąc z silenie zaczerwienionych oczu Eirene. Złapała dziewczynkę za nadgarstek, po czym zapewne miały zostać siniaki na młodej, delikatnej skórze.
- To boli! – zawołała księżniczka. – Zostaw mnie!
- Przymknij się bachorze! Nikt nie pozwolił ci się odzywać! – zagrzmiała kobieta, odwracając się do Eirene i policzkując ją siarczyście. Mała zamilkła zemdlona pod wpływem silnego uderzenia.
- No w końcu będzie trochę spokoju – stwierdziła bezdusznie Mika.
*****
- Eirene – szepnęła nagle zaniepokojona Serenity, co spotkało się z natychmiastową reakcją Endymiona.
- Kochanie, co się dzieje? – zapytał siląc się na spokojny i opanowany ton. Patrzał uważnie w oczy żony.
- Nasza córeczka... Ona... Ona cierpi... – zaczęła niepewnie kładąc dłoń na sercu. – Fizycznie... Ale nie tylko. Nasza kochana córeczka cierpi psychicznie... I to przez nas... To nasza wina! Gdybyśmy... Gdybyśmy... – królowa ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać nie wytrzymując już tego potwornego ciężaru. Endymion otoczył ją silnymi ramionami.
- Nie. Nie możemy obwiniać siebie – mówił szeptem wprost do jej ucha. – Przecież Eirene ma dopiero 5 lat. Nie mówiliśmy jej o tym wszystkim, gdyż sądziliśmy, iż jest jeszcze za mała. I wierzę, że to prawda. Jednak nikt nie przewidział tego, co teraz się dzieje. Nie możesz się załamywać. Nie możesz tracić wiary. Uratujemy naszą córeczkę, wyjaśnimy jej wszystko i w końcu zapanuje spokój. Zobaczysz. Uda nam się.
- Och – Serenity wzięła głęboki wdech na uspokojenie. – Przepraszam... Masz całkowitą rację Endymionie. Wszystko dobrze się skończy. Musi tak być...
- Wasza Wysokość – rozległ się głos jednego z generałów. Władcy unieśli głowy w ty samym czasie. – Ruszamy? Niedługo zajdzie słońce... – cała grupa spojrzała w stronę posiadłości widniejącej na tle oceanu. Endymion skinął głową i razem z Serenity poprowadzili swoich towarzyszy, podwładnych, a zarazem przyjaciół.
*****
Mika za pomocą swojej mocy skrępowała księżniczkę. Widziała jak jej energia rani ciało dziewczynki, jednak nie robiło to na niej żadnego wrażenie. Cieszyła się z cierpienia tej małej. Należało jej się, za jej rodziców i ona powinna cierpieć. Uniosła głowę wyczuwszy grupę z pałacu. Pewnym siebie krokiem ruszyła do wyjścia, by po chwili otworzyć drzwi. Tuż za nią szybowała jej mała zakładniczka, wciąż nieprzytomna. Z uśmiechem spojrzała na króla i królową.
- Widzę, że w końcu udało się wam namierzyć moją kryjówkę – zaczęła drwiąco. – Cóż, przypuszczałam, że szybciej mnie znajdziecie. Widać przeliczyłam się, a wasi poddani was przeceniają.
- Nie sądź nas po pozorach – ostro odpowiedział Endymion. – Masz jeszcze szansę...
- Hahaha! Jaką? Jaką szansę, co? Proszę nie rozśmieszaj mnie!
- Jak śmiesz zwracać się takim tonem do króla!? – zaoponował wściekły Zoisite, na taki lekceważący ton. Król tylko uniósł dłoń nakazując mu tym samym milczenie.
- Masz szansę na uratowanie się. Oddaj nam naszą córkę, a wtedy... – ponowił Endymion, jednak i tym razem jego zdanie zostało przerwane w połowie.
- Nie – tym razem jej głos miał grobowy ton. – To ty odeślesz swoich żołnierzyków, a wtedy tej małej nic się nie stanie... prawdopodobnie.
- Nie! – krzyknęła Serenity, po raz pierwszy zabierając głos. Błagalnie spojrzała na Mikę. – Proszę... Nie rób krzywdy mojemu dziecku... – w tym samym czasie król wydał nieme polecenie, aby wojowniczki i generałowie oddalili się na wzgórze. Jak spodziewała się tego Mika wykonali posłusznie rozkaz. Uśmiechnęła się z satysfakcją, jednak zaraz potem nienawistnie spojrzała na królową.
- Dlaczego mam niby nie krzywdzić twojego dziecka, co? Potrafisz mi udzielić sensownej odpowiedzi? Czym sobie zasłużyłaś na takie postulaty? – głos porywaczki był pozornie spokojny, jednak każde, coraz ciszej wypowiadane słowo nabierało straszniejszego tonu. Serenity spojrzała na swoją przeciwniczkę.
- Ponieważ kocham moją córkę... Kocham ją i nie chcę by stała się jej jakaś krzywda...
- Ha! Jak na razie to wy ją skrzywdziliście! – zawołała z perfidnym uśmiechem. – Albo raczej to ona tak uważa! Czuje się zdradzona i oszukana, a wy doskonale to wiecie! I to niby ja ją ranie, tak? – ruchem ręki sprawiła ze ciało dziewczynki, owinięte sznurem ciemnej mocy wylądowała gwałtownie przed posiadłością. W oczach króla i królowej pojawiło się przerażenie. – Cóż znaczą te rany na ciele, w porównaniu z tym, co dzieje się w tym malutkim, niewinnym serduszku?
- Dlaczego? – zapytał krótko Endymion nie ukrywając furii, która nim zawładnęła. – Wyjaśnij, więc nam, dlaczego to wszystko?! Po co ci to całe zamieszanie?! – Mika hardo spojrzała na władców, a uśmiech został zastąpiony wyrazem cierpienia i nienawiści.
- Ponieważ odebraliście mi wszystko. Ona to zniszczyła – kobieta wskazała na Serenity. – To ona jest winna. Serenity. Przecież wszystko, co złe stało się z JEJ powodu! Jak można tego nie zauważać?! Wszyscy są ślepi! Jej gra. Bawiła się Aki’m, a potem zadowoliła się młodszym bratem! Taak. Na pewno nie zachowywała się jak na księżniczkę przystało, bo niby, jakim cudem wasz syn urodził się tak wcześnie po ślubie, co? Księżniczka. Pff! Żadna księżniczka tylko zwykła...
- Ani słowa więcej! – zagrzmiał Endymion. Nie mógł słuchać tych bezpodstawnych oskarżeń, w dodatku widział jak te słowa głęboko ranią Serenity. Mika spojrzała na niego, a chwilę później skinęła w stronę Eirene. Jej ciałem wytrząsł silny ładunek złej energii.
- Przestań! – zawołała Serenity.
- Więc nie przerywajcie! Tak, prawda boli, czyż nie? – usta oprawczyni wykrzywił grymas. – Najgorsze w tym jest to, że nikt nie ma ci tego za złe. Wszyscy cię kochają, a w dodatku dostałaś wszystko. Męża, dziecko, dom, szczęście. A ja? Ja to straciłam! Przez was! Przez waszą dwójkę! Aki musiał odejść! Zostawił mnie, nawet nie mogłam mu powiedzieć, że... że noszę jego dziecko! Bo jego brat go wygnał! Przez was straciłam to dziecko! Nigdy go nie poznałam! I już nigdy nie zaznam smaku macierzyństwa! Przez was i przez waszą zakazaną miłość!!
- Myślisz, że on cię kochał? – zapytał wstrząśnięty Endymion. Nie zważał na to czy rani Mikę czy nie. – Sądzisz, że gdyby dowiedział się o dziecku, to by się z tobą ożenił? Czy jesteś aż tak naiwna, by w to wierzyć? Pozbyłby się ciebie jak najszybciej. Zapomniał o tobie. Nigdy nie lubił zobowiązań. Co z tego, że miałby dziecko skoro byłaś zwykłą pokojówką, podczas gdy na niego czekała księżniczka. Byłaś jedną z wielu, jego... – powietrze rozdarł przerażający, cieniutki krzyk bólu. Księżniczka odzyskała przytomność w momencie, kiedy skumulowana nienawistna energia przeniknęła jej ciało.
- Zamknij się! Kłamiesz! Nigdy w te słowa nie uwierzę! Lepiej zacznij martwić się o siebie i swoją córkę! – Mika wciąż nie cofała ataku z dziewczynki.
- Mamusiu! – zakwiliła Eirene. I wtedy wydarzyło się kilka rzeczy równocześnie. Znamię na czole Serenity zajaśniało oślepiającym światłem, a z jej ciała wydobył się kamień podobny do kryształu. Obok, wokół Endymiona pojawiła się złota aura, a z jego piersi równocześnie z kamieniem królowej, wyłonił się kryształ o barwie złota. Dwa silne strumienie energii zaczęły łączyć się i współgrać ze sobą, jakby czekały na to bardzo długi czas, a teraz ich moc w końcu się wyzwoliła. Mika została oślepiona tym jasnym światłem. Poczuła wiele uczuć w otaczającym ją powietrzu. Spokój, złość, miłość, nienawiść, żal, strach, wybaczenie... Nie mogła tego znieść, zapomniała wiele z tych uczuć. Dla jej przesiąkniętego złem ciała były śmiertelne. Moc Serenity i Endymiona błyskawicznie unicestwiła Mikę. Już nigdy nie miała im zaszkodzić. Po chwili wszystko ustało, uspokoiło się. Król i królowa spojrzeli na siebie, a potem podbiegli do swojej córki. Serenity wzięła ja w ramiona, płakała. Obie płakały.
- Eirene... Eirene... Moja kochana córeczko... – tuliła do siebie dziewczynkę, czując ulgę, że jej dziecko żyje. – Kocham cię. Wybacz mi, proszę. Byłaś za mała żeby ci to mówić... Ale i ja i tata cię naprawdę bardzo kochamy... Och córeczko!
- Mamusiu... Tatusiu... – wyszeptała księżniczka wpatrując się w rodziców. Nie rozumiała wszystkiego, ale wiedziała, że w ramionach mamy czuje się znowu bezpiecznie. Czuje się kochana i nie samotna. – Kocham was... Przepraszam, byłam niegrzeczna...
- Nie kochanie. To Mika była zła. Ty nie jesteś niczemu winna – mała usłyszała głęboki, spokojny głos ojca, a na włosach delikatny pocałunek jego ust. – Kocham cię moja mała Eirene...
- Boli... – szepnęła jeszcze zanim na powrót straciła przytomność.
Post został pochwalony 0 razy
|