Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Vanji Nie wszystko jest idealne...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie 16:34, 17 Sty 2010
Autor Wiadomość
vanja89
Początkujący Pisarz


Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Tychy
Płeć: Kobieta

Temat postu:
Rozdział XXX

Mała księżniczka potrzebowała niemalże miesiąc by w końcu w pełni wyzdrowieć. Wszystkie wydarzenia, które ją spotkały źle wpłynęły na dziewczynkę. Serenity obwiniała przede wszystkim siebie.
- Endymionie... Czy ona mi kiedykolwiek wybaczy? Zraniłam ją... Przecież, przecież... – królowa ukryła twarz w dłoniach nie potrafiąc powstrzymać gorących łez. Król również cierpiał widząc, co przeżywa jego ukochana. Najgorsze było to, że cokolwiek by nie powiedział nie docierało do niej. Z drugiej strony musiał przyznać, że irytowało go już to zachowanie. Przecież oboje doskonale wiedzieli, ze córka ich kocha, wiedzieli, że gdy tylko z nią porozmawiają wszystko będzie dobrze. Endymion wziął głęboki oddech. Podszedł do żony, wziął ja za ramiona zmuszając tym samym do wstania. Serenity zdziwionym wzrokiem wpatrywała się w milczącego męża. Mężczyzna zaprowadził ją do pokoju Eirene, która spokojnie spała.
- Endymionie... Co ty...? – jednak nie dane jej było dokończyć.
- Najdroższa Serenity. Rozumiem wszystkie twoje obawy. Wiem skąd twój niepokój, ale nie możesz zapominać, co powiedziała nasza córeczka, gdy nas wtedy zobaczyła – powiedział szeptem Endymion przyglądając się profilowi żony, wpatrującej się w śpiącą dziewczynkę. Na jej policzku zalśniła pojedyncza łza. – Nasza córka próbowała wziąć winę na siebie, tak jak ty robisz to teraz. Kocham cię i nie pozwolę byś dalej się w ten sposób torturowała. Spójrz na mnie – była to prośba, jednak wypowiedziana bardzo stanowczym tonem. Zaskoczona Serenity powoli odwróciła się w jego stronę. Spojrzała w głębokie, ciepłe oczy. Oczy, które zawsze kochała, które zawsze były dla niej oparciem i dawały poczucie bezpieczeństwa. – Serenity, proszę... Nie rób tego. Chcę odzyskać tą wspaniałą, uśmiechniętą kobietę, która gdy wchodzi do pokoju przynosi światło. Błagam cię, wróć... Tęsknię za tą prawdziwą Serenity: silną i uśmiechniętą – w oczach Endymiona pojawiła się troska. W końcu Serenity zrozumiała, co robiła przez ten czas. Raniła bliskie sobie osoby. Ujęła silną dłoń ukochanego i razem wrócili do swojego pokoju. Serenity stała na przeciw męża ze spuszczoną głową. On czekał cierpliwie, zauważył w jej oczach pewną zmianę, już wiedział, że osiągnął to, co chciał. Usłyszał ciche westchnienie. Po chwili zatonął w błękicie jej wielkich oczu, które już dawno nie miały w sobie tyle czułości i ciepła. Na policzku poczuł ciepło jej dłoni.
- Endymionie, wybaczysz mi moje zachowanie. Już dawno powinieneś mi powiedzieć to, co dzisiaj. Nie, już dawno powinieneś krzyczeć na mnie i wygarnąć to wszystko w mniej grzeczny sposób.
- Ależ Serenity! Ja nie...
- Czekaj – przerwała mu. – Nie zaprzeczaj tylko przyznaj, że bardzo cię denerwowałam. Przepraszam za to. Masz zupełną rację: to nie jest moja wina. Kocham swoje dziecko i to, co robię, robię dla jej dobra. A dzięki tobie nigdy już o tym nie zapomnę. Dziękuję.
- Och kochanie – Endymion mocno przytulił ukochaną. – To ja ci dziękuję.


*****


W końcu mała Eirene całkowicie doszła do siebie, co oznaczało poważna rozmowę z 5-letnią dziewczynką, która już wiele rozumiała. Najbardziej tej konfrontacji bała się królowa. Nie wiedziała jak potoczy się ta rozmowa, czy Eirene zrozumie. Wielkim wsparciem dla Serenity był Endymion, jak zawsze w trudnych chwilach. Rodzice weszli do pokoju swojej pociechy. Księżniczka siedział przy stoliku i coś rysowała, gdy tylko usłyszała, że ktoś wchodzi do pokoju podniosła głowę. Wstała i ukłoniła się, a po chwili podbiegła do mamy i mocno się w nią wtuliła.
- Jak się czujesz kochanie? – zapytała delikatnie ukrywając twarz w miękkich loczkach małej.
- Dobrze – powiedziała cichutko. Serenity westchnęła i spojrzała na męża, który kiwnął głową.
- Może pójdziemy do ogrodu? Jest taka ładna pogoda – zaproponowała Serenity, Eirene skinęła głową.
- Pokażemy ci z mamą specjalne miejsce – dodał Endymion uśmiechając się z czułością do córki.
- Za ogrodzenie? – zapytała domyślnie mała. Król i królowa spojrzeli zaskoczeni na córkę. – Pan ogrodnik powiedział, ze tatuś kazał postawić płotek, ale nie powiedział, dlaczego.
- Ach, więc już pytałaś o to miejsce? Tak, to właśnie tam pójdziemy – Endymion wyciągnął ramiona do dziewczynki i wziął na ręce. Chwilę później rodzina królewska zniknęła w ogrodzie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Nie 16:36, 17 Sty 2010
Autor Wiadomość
vanja89
Początkujący Pisarz


Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Tychy
Płeć: Kobieta

Temat postu:
Rozdział XXXI

Po krótkim spacerze rodzina królewska znalazła się przy owym tajemniczym ogrodzeniu. Endymion z małą Eirene na rękach podszedł do furty i otworzył ją. Królowa przeszła powoli za płot, a król za nią. Zamknął wejście i wąską trawiastą ścieżką ruszyli przed siebie. Po chwili znaleźli się w pobliżu rozłożystego wielkiego drzewa, wokół którego rosły niezwykłe krzewy róż. Endymion postawił córkę na trawie. Księżniczka podeszła do jednego z kwiatów.
- Dlaczego on jest zamknięty? – zapytała przyglądając się zwiniętym pąkom czerwonych róż.
- Bo to niezwykłe kwiaty – odpowiedział król. – Ich piękno widoczne jest tylko w świetle księżyca – zerknął z czułością na swoją żonę, która uśmiechnęła się delikatnie. Tak, doskonale pamiętała te dawne wydarzenia. Moment, w którym wyznali sobie miłość. To właśnie tutaj miał miejsce ich pierwszy pocałunek.
- Dlaczego? – zapytała zaintrygowana Eirene.
- Tego nikt nie wie – tym razem głos zabrała Serenity. Złotowłosa usiadła na ławeczce pod drzewem i przywołała do siebie córkę. Mała podbiegła do matki i wdrapała się na jej kolana. – To jedna z wielu tajemnic Wszechświata. I niech tak pozostanie.
- Mama ma rację – zauważył Endymion, przysiadając obok najważniejszych kobiet w swoim życiu. – Dzięki tej tajemnicy te kwiaty są jeszcze bardziej wyjątkowe.
- Ale ja chciałabym zobaczyć – stwierdziła nieco naburmuszona dziewczynka.
- Przyjdziemy tutaj wieczorem, dobrze? – zaproponowała Serenity patrząc w oczy córeczki. Twarz dziewczynki rozjaśnił uśmiech.
- Tak! – zawołała uradowana. W tym czasie królowa zerknęła niepewnie na męża. On skinął poważnie głową. Serenity westchnęła.
- Eirene – zaczęła powoli – ja i tata chcielibyśmy z tobą o czymś ważnym porozmawiać.
- Ważnym?
- Tak. O tym... O tym, co tak niedawno się wydarzyło... Wtedy, jak... Jak Mika cię porwała... – wyjaśniła spokojnie, bojąc się reakcji córki. Księżniczka zadrżała. Doskonale pamiętała jak bardzo ja wtedy bolało. Pamiętała wyraźnie strach i samotność. Dziewczynka skinęła główką i spuściła wzrok.
- Domyślam się, że to jest trudne dla ciebie. Boisz się. Nie tylko ty... – wyznała królowa. Mała nie podnosiła wzroku. – Musisz poznać prawdę...
- Jesteś jeszcze bardzo mała, ale wiemy, że zrozumiesz wszystko co chcemy ci powiedzieć, a co tak bardzo zniekształciła Mika – dodał Endymion. Eirene zacisnęła piąstki. W jej serduszku pojawił się strach. Bała się, że rodzice nie kochają jej tak bardzo jak zawsze myślała. Mimo to zabrała głos.
- Tatuś ma brata – powiedziała bardzo cicho. To nie było pytanie. Endymion starał się zachować spokój. Każde wspomnienie tego drania źle wpływało zarówno na niego jak i Serenity.
- Tak, to prawda. Mam, a raczej miałem brata – oznajmił. – Ale on był zły. Zrobił krzywdę mamie. Zdradził nie tylko mnie, ale całą rodzinę – Serenity przytuliła się mocno do córki. Minęło tyle lat, a wciąż to wspomnienie tak bardzo bolało.
- Mika mówiła o braciszku... – zauważyła księżniczka cichutko. Serenity usilnie powstrzymywała łzy. Nie mogła pokazać swojej słabości córce.
- To też jest prawdą... – szepnęła królowa. – Eirene, masz starszego brata.
- Jego bardziej kochacie? – zapytała dziewczynka w końcu podnosząc głowę. W jej oczach malowało się cierpienie.
- Nie! Kochanie, to nie jest tak! – zaprotestowała Serenity. Błagalnie spojrzała na męża, ona nie potrafiła o tym mówić.
- Eirene – Endymion uważnie spojrzał w oczy córki. – Twój brat został porwany przez mojego brata. Wiele lat temu. To prawda, nigdy go nie zapomnimy. Zawsze będziemy go kochać, jednak ciebie kochamy równie mocno. Nigdy nie zapominaj o tym. Jesteś naszym słoneczkiem. Naszym skarbem, więc nie możemy cię nie kochać.
- Moja mała Eirene – szepnęła królowa. – Gdyby nie ty już zawsze byłabym smutna.
- Kocham was! – zawołała księżniczka i silnie wtuliła się w ramiona rodziców. Strach zniknął. Zrozumiała bardzo duże z tego, co usłyszała. A z czasem miała poznać więcej z tej prawdy.


*****


W bliżej nieokreślonym miejscu, w tajemniczej przestrzeni przez jeden z korytarzy podążał chłopiec. Dość wysoki jak na swój wiek. Już teraz było wiadome, ze jak dorośnie stanie się przystojnym mężczyzną. Gęste niemal czarne włosy otaczały jasną twarz, w której znajdowały się duże błękitne oczy. Prosty nos i pełne usta. Zapukał do drzwi.
- Wejdź – rozległo się ze środka. Powoli przeszedł przez próg.
- Witaj ojcze – odezwał się chłopiec.
- Podobno chciałeś mnie o coś zapytać – odparł mężczyzna odwracając się w stronę gościa. Delikatne światło padło na jego oszpeconą twarz. Brak jednego oka nie przerażał chłopca.
- Tak, ojcze. Kiedy stąd pójdziemy? Tu nic ciekawego nie ma. Nie chcę tu siedzieć – powiedział niezadowolony. Mężczyzna uśmiechnął się, ukrywając tym samym irytację, którą wywoływał u niego wygląd chłopca.
- Jeszcze nie czas, chłopcze – odpowiedział. – Cierpliwości. Czy to wszystko, z czym do mnie przychodzisz? Tak? To możesz już odejść – polecił, a chłopak wyszedł z pokoju. Jednooki usiadł w wygodnym fotelu i sięgnął po kieliszek wina. „Cieszcie się spokojem póki możecie”, pomyślał z satysfakcją. Jego plan zemsty był już opracowany. Teraz mógł spokojnie czekać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Czw 12:19, 22 Lip 2010
Autor Wiadomość
vanja89
Początkujący Pisarz


Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Tychy
Płeć: Kobieta

Temat postu:
Rozdział XXXII

Mijały lata. Z każdym dniem, z każdym rokiem księżniczka Eirene stawała się coraz piękniejsza. Wyrastała na piękną, inteligentną młodą kobietę. Coraz bardziej była podobna do swej matki. Jej włosy nie straciły rudawo-złotego połysku. Pięknie falowały otulając jej jasną twarzyczkę. Na świat spoglądała wesołymi granatowymi wręcz oczami, które odziedziczyła po swoim ojcu. Uroda ziemskiej księżniczki była zjawiskowa. Niejeden chłopak patrzał na nią z podziwem i nabożną czcią. Z wiekiem Eirene stawała się coraz bardziej niezależna. Uwielbiała samotne wyprawy po królestwie, jednak najwięcej czasu spędzały w ogrodzie, przy Księżycowych Różach. To miejsce ją uspokajało. Czasem towarzyszyła jej matka, czy też ojciec i to właśnie tam księżniczka pewnego dnia poznała całą historię związaną z jej rodzicami i bratem Endymiona.



*****



Do pokoju 17 letniej od niedawna Eirene weszła Serenity. Królowa uśmiechnęła się widząc córkę pogrążoną w lekturze zapewne jakiejś ciekawej książki. Jak zwykle księżniczka nie zauważyła pojawienia się rodzicielki.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – odezwała się złotowłosa. Infantka podniosła głowę i uśmiechnęła się do matki.

- Skądże! Mamo, ty nigdy nie przeszkadzasz – wstała ze swojego miejsca i mocno przytuliła się do Serenity. Eirene niewątpliwie była bardzo uczuciową nastolatką. Królowa pogłaskała ją po głowie.

- Cieszę się skarbie – niespodziewanie uśmiech Serenity został zastąpiony wyrazem zamyślenia i czegoś na kształt smutku.

- Coś się stało mamo? – Eirene zaniepokoiła się. Ujęła dłonie Serenity w swoje. Królowa westchnęła.

- Może pójdziemy do ogrodu? Róże powinny już kwitnąć – odpowiedziała córce. Ta skinęła głową i ruszyła ze swoją matką do ogrodu. Zastanawiała się, co się stało? O czym chcieli rozmawiać jej rodzice? Napawało ją to niepokojem.

Po kilku minutach były na miejscu. Endymion czekał już na swoją żonę i córkę. Usłyszał je i odwrócił się w ich stronę. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Serenity po raz kolejny zauważyła, że jej mąż przez te lata w ogóle się nie zmienił. U siebie też nie widziała zmian. O mijających latach mówiły tylko oczy, które z każdym rokiem wyrażały większą mądrość.

- Witajcie moje drogie – Endymion przytulił swoją żonę i córkę.

- Witaj tato – Eirene mocniej wtuliła się w ojca. Po chwili jednak podeszła do jednego z krzaków róży i napawała się pięknym zapachem kwiatów. Rodzice obserwowali swoją córkę z rozczuleniem. Była pełnia, więc jej znamię lśniło w blasku Księżyca. Spojrzeli na siebie i Endymion kiwnął nieznacznie głową.

- Eirene, kochanie – zaczęła Serenity. – Chcieliśmy z tobą porozmawiać...

- Wiem, domyśliłam się – księżniczka spojrzała na swoich rodziców.

- Usiądźmy – zaproponował król wskazując na ławeczkę pod wielkim starym drzewem. Po chwili cała rodzina królewska zajęła wygodne miejsca.

- Kiedyś, w tym miejscu, już przeprowadzaliśmy taką rozmowę – zauważyła na wstępie królowa. – Pamiętasz?

- Tak... – głos księżniczki stał się cichy i niepewny. Doskonale pamiętała tą rozmowę, mimo iż była wtedy bardzo mała.

- I dzisiaj będzie podobnie... Jesteś już prawie dorosła, a właściwie to jak na swój wiek jesteś już dorosłą kobietą – powiedziała z dumą Serenity. – Dzisiaj poznasz całą tą historię... Ja i ojciec chcemy byś wiedziała wszystko... Nasze rany zasklepiły się na tyle, że oboje jesteśmy w stanie ci to wszystko przekazać...

- Oczywiście to wciąż boli w głębi serca – wtrącił się Endymion. – Ale musisz znać prawdę.

- O moim wuju i bracie... – szepnęła ze zrozumieniem infantka. Para królewska potwierdziła skinieniem głowy. Serenity westchnęła. To ona miała zacząć całą tą historię, bo w końcu to od niej się wszystko zaczęło.

- Miałam wtedy tyle lat co ty – zaczęła swoją opowieść. – Byłam już właściwie zaręczona z Akim... – przerwała na moment. – Aki to brat twojego ojca...

- Ale... przecież... – Eirene podniosła wzrok i spojrzała na rodziców.

- Skarbie – Endymion się uśmiechnął bardzo delikatnie. – Miłość nie wybiera, ona po prostu przychodzi i uderza niespodziewanie. Nie można zdecydować, kogo się kocha, ponieważ to uczucie jest silniejsze od rozsądku.

- Dokładnie – dłonie małżonków splotły się z czułością. – Owszem, myślałam, że kocham starszego z braci, nie znałam innych mężczyzn, a on mi imponował... Jednak niespodziewanie pojawił się Endymion... Broniłam się przed tym uczuciem...

- Ja również chciałem je zagłuszyć, jednak czym bardziej się starałem tym silniejsze ono się stawało.

- W końcu, tutaj, w tym miejscu – wskazała na róże – wyznaliśmy sobie miłość. Zaledwie po tygodniu znajomości... Potem zaczęliśmy się spotykać. Dzięki swojej mocy mogłam podróżować na Ziemię.

- Ale dalej byłaś narzeczoną Akiego?

- Tak... Bałam się powiedzieć rodzicom o tym, że kocham Endymiona... Teraz wiem, że nie miałam czego się bać, jednak wtedy byłam młoda...

- A my wciąż ukrywaliśmy nasze spotkania – kontynuował Endymion. – A data ślubu zbliżała się z każdym dniem... W końcu zostały tylko 3 miesiące... To miało być nasze ostatnie spotkanie...

- I właściwie takim było...

- Miałaś zamiar wyjść z kogoś kogo nie kochałaś?! – oburzyła się księżniczka. – Przecież to straszne!

- Kochanie, byłam zbyt młoda. Miałam ledwie 18 lat... Ale tak, chciałam tak zrobić... Jednak... po tym spotkaniu z twoim ojcem... okazało się, że jestem w ciąży...

- Och... – Eirene wielkimi oczami spojrzała na rodziców.

- Bałam się tego, nie byłam w stanie się przyznać... Venus pierwsza to odkryła... Nikomu jednak nie powiedziała, ja tez nie puściłam pary z ust. Nawet Endymion się nie dowiedział... W ten sposób wytrwałam do momentu, kiedy do mojego ślubu pozostał miesiąc... – westchnęła, więc to Endymion podjął historię.

- Moi rodzice i brat byli na Księżycu, gdzie rozmawiano o szczegółach ślubu. W pewnym momencie Serenity powiedziała, że nie może wyjść za Akiego, wstała i chciała wyjść, jednak zemdlała. Jak się domyślasz wszystko wyszło na jaw.

- Aki nie miał się dowiedzieć o tym, jednak podsłuchał rozmowę naszych rodziców z lekarzem... Venus oczywiście natychmiast powiadomiła generała Kunzite, żeby sprowadził Endymiona... – przerwała i westchnęła. O tym wciąż nie mogła mówić. Endymion przytulił do siebie żonę.

- W tym czasie Aki, jako dobry aktor poprosił o widzenie z Serenity, zapewniając, że nie ma jej tego za złe – król zacisnął zęby na moment. Nigdy nie przestał nienawidzić swojego brata. – Został sam na sam z nią i... Zrobił coś okropnego... Skrzywdził Serenity...

- Wykorzystał mnie... – szepnęła ledwo dosłyszalnie królowa. – Zhańbił mnie...

- Mamo... – Eirene przytuliła się do matki. Nie sądziła, że ta historia jest tak tragiczna. Nawet nie przypuszczała, że jej rodzice aż tak wiele wycierpieli.

- W końcu i ja się tam pojawiłem – kontynuował brunet. – Było za późno, jednak dogoniłem tego drania i walczyłem z nim. Okaleczyłem go, jednak uciekł jak tchórz. Nie mogłem go gonić. Nie chciałem. Serenity była ważniejsza, więc wróciłem do pałacu.

- Byłam w złym stanie, jednak naszemu dziecku nic się nie stało... Potem długo dochodziłam do siebie. Oczywiście ślub odbył się w terminie, jednak to żoną Endymiona zostałam...

- Okazało się również, że moi rodzice planowali od początku, że to ja zostanę mężem Serenity w przyszłości, jednak potem zmienili zdanie... – wyjawił Endymion.

- Więc to ich wina! Że to wszystko się stało! – zawołała Eirene.

- Nie nam osądzać, kochanie – upomniała matka. – Ważne, że ja i Endymion w końcu byliśmy szczęśliwi... Do czasu...

- Parę miesięcy po ślubie urodził się nasz syn: Daniel. Był naszym szczęściem, tak bardzo cieszyliśmy się – opowiadał dalej Endymion. – Nasze szczęście trwało dwa lata... Po tym czasie Aki pojawił się ponownie. Porwał twojego brata, a Serenity... straciła dziecko... – Endymion ukrył twarz we włosach żony, to ona kontynuowała.

- To był kolejny cios... Nie byliśmy w stanie go odnaleźć, ale Nigdy nie przestaliśmy szukać... Nawet teraz... – przerwała na moment. – Po trzech latach urodziłaś się ty – Serenity dotknęła policzka córki i uśmiechnęła się z czułością. – Dzięki tobie nasze życie wróciło do normy. Wniosłaś radość i światło.

- Stałaś się naszym oczkiem w głowie – dodał Endymion.

- Kocham was – powiedziała księżniczka i ponownie wtuliła się w rodziców. Po chwili odsunęła się i spojrzała w gwieździste niebo. – Więc gdzieś tam żyje mój brat, starszy o pięć lat?

- Tak. I zapewne wychowywany jest w nienawiści do mieszkańców Ziemi i Księżyca, a przede wszystkich do nas – odpowiedział Endymion.

- On nie może być do końca zły – oznajmiła po dłuższej chwili księżniczka. Jej wzrok trwał w jednym punkcie. – To dziecko najwspanialszych ludzi, jacy istnieją. Nie wierzę, że został całkowicie zmieniony.

- Obyś miała rację córeczko – Serenity przytuliła córkę.

- Dziękuję, że opowiedzieliście mi to. Musiało to być bardzo ciężkie dla was. Dziękuję – Eirene pocałowała swoich rodziców.

Król i królowa poczuli, jakby coś uwolniła ich. Wielki ciężar spadł z ich ramion. Ich córka w końcu poznała prawdę. W końcu wiedziała wszystko... Nie sądzili nawet, że ta wiedza stanie się czymś bardzo ważnym i potrzebnym w życiu Eirene. Nie przypuszczali, jak bardzo to jej pomoże w przyszłości, która była coraz bliżej... Coś się skończyło i coś się zaczęło...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Czw 12:20, 22 Lip 2010
Autor Wiadomość
vanja89
Początkujący Pisarz


Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Tychy
Płeć: Kobieta

Temat postu:
Rozdział XXXIII


Ciemnym korytarzem podążał przystojny, na oko 22 letni chłopak. Był wysoki i dobrze zbudowany. Na świat spoglądał błękitnymi oczyma, a twarz otaczały nieco dłuższe, czarne i bardzo niesforne kosmyki gęstych włosów. Odziany był w ciemny strój, przyozdobiony peleryną. Wszystko w tym miejscu miało ciemne barwy, co niekoniecznie podobało się młodzieńcowi. Nic jednak nie mógł na to poradzić. Jego ojciec nie lubił jasnych rzeczy. Brunet zatrzymał się przed masywnymi drzwiami i zapukał.

- Wejść – rozległo się ze środka, więc wszedł. Przy biurku siedział brązowowłosy mężczyzna, którego twarz oszpecona była przez długą i starą już bliznę pozostawioną przez miecz, który pozbawił go jednego oka. Mimo tego ubytku wciąż znać było, że kiedyś musiał być przystojnym mężczyzną.

- Wzywałeś mnie ojcze – chłopak podszedł bliżej i czekał na słowa ojca. Ten podniósł wzrok, a przez jego twarz przeszedł cień niesmaku i nienawiści. Zawsze tak było, gdy spoglądał na tego młodzieńca.

- Długo kazałeś na siebie czekać Danielu – zaczął z naganą, mimo iż wcale nie czekał zbyt długo. Aki wychodził z założenia, że tego chłopaka trzeba wychowywać twardą ręką i z jak najmniejszą ilością pobłażliwości. Nienawidził go, więc zadanie było ułatwione.

- Wybacz ojcze – Daniel pochylił głowę w poddańczym geście. Nie był w stanie się postawić ojcu. Nie chciał. Tak został wychowany.

- Mniejsza o to – szatyn machnął ręką. – Ważne, że zdecydowałeś się w końcu pojawić – przerwał swój wywód zamierzając przejść do sedna sprawy. – Jesteś już dorosły i w pełni wykształcony. Wiesz już wszystko co ci potrzebne i w końcu będziemy mogli opuścić to miejsce – błękitne oczy Daniela zabłysły, gdy to usłyszał. Pilnował się jednak, aby jego ojciec tego nie zauważył. Nie wiedział, że jego syn od dawna marzy, by się wyrwać z tej ciemnej nory. – W końcu będziemy mogli się zemścić i wcielić plany w życie – Aki kontynuował. – Mam nadzieję, że jesteś gotowy na tą zemstę?

- Tak ojcze – potwierdził żywo książę. Jego opiekun uśmiechnął się nieznacznie, co nadało jego twarzy jeszcze bardziej demonicznego wyglądu.

- Znakomicie – ucieszył się. – Siadaj więc i słuchaj uważnie...



*****



- Dante szybciej! – zawołała księżniczka ponaglając swojego wierzchowca ze śmiechem. – Miria nas niedługo dogoni! – infantka odwróciła się przez ramię i za sobą zobaczyła pędząca na drugim rumaku przyjaciółkę. Była to córka Venus oraz generała Kunzite. Jej wierna przyjaciółka, prawie siostra. Dalej w tyle, nie spiesząc się jechała pozostała trójka jej towarzyszek: Ana, Nolia oraz Risa. Odpowiednio córka Merkury, Jowisz oraz Mars. Cała ta czwórka dziewcząt przyjaźniła się z księżniczka, a w przyszłości miały przejąć schedę po swoich matkach.

- Eirene! Czekaj! – zawołała Miria. – Koniec wyścigu. Nie mam z tobą najmniejszych szans!

- Tak! – księżniczka pociągnęła za lejce i usadziła w miejscu swojego konia. Stanął lekko dęba, jednak złotowłosa doskonale jeździła konno więc nie zrobiło to na niej wrażenia. – Widzisz Dante? – poklepała rumaka po szyi. – Jesteś najlepszy.

- Tak, tak. Każdy wie, że Dante to najszybszy koń w królestwie – odparła Miria podjeżdżając do przyjaciółki. – A ty to wykorzystujesz.

- Uwielbiam szybką jazdę – dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie. – Czy to źle?

- Nie, ale jako księżniczka i następczyni tronu Ziemi i Księżyca powinnaś bardziej panować nad sobą – oznajmiła Risa, która zbliżyła się z pozostałymi. Spojrzała surowo na księżniczkę, która wywróciła oczami słysząc tą „reprymendę”.

- Daj spokój. Nikt nic takiego nie mówi, a poza tym słyszałam, że moja matka to urodzona amazonka, więc ja to mam we krwi – odparła Eirene z uśmiechem. Cztery dziewczyny westchnęły, by po chwili się roześmiać. Każda znała królową Serenity i opinię o niej w sferze prywatnej. Tak samo było z królem Endymionem. Żadna z nich nie dziwiła się więc, że księżniczka jest taka a nie inna. Była nieodrodną córką swoich rodziców.

- No dobrze już, dobrze. Ale sama rozumiesz...

- Tak, tak – niebieskooka weszła w słowo Risie. – Znam etykietę i te inne sprawy. Umiem się zachować i w ogóle, ale nigdy się nie zmienię. Lubię siebie taką jaką jestem.

- Miło to słyszeć – w pobliżu rozległ się znajomy męski głos. Córki Wojniczek natychmiast pochyliły głowy wciąż siedząc w sidłach, a Eirene odwróciła się. Tuż za nią, również konno pojawił się jej ojciec w towarzystwie dwójki ludzi – generała Jadeite oraz jego syna Ravena. Starszego brata Risy. Księżniczka nieznacznie się zarumieniła, jednak nie dała po sobie niczego poznać. Uśmiechnęła się od razu do ojca.

- Witaj tato – przywitała się grzecznie. – Co właściwie tutaj robisz? Nie miałeś jakiś spraw do załatwienia w mieście?

- Owszem, ale już wróciliśmy. Odłączyliśmy się od reszty, ponieważ liczyłem, ze spotkam tu moją niesforną córkę i razem wrócimy do pałacu – odparł uśmiechając się łobuzersko. Doskonale wiedział, jak zakłopotać swoją pociechę.

- Tato! – Eirene oczywiście oburzyła się na te słowa. Nie lubiła tego. W dodatku przy nim... – Jesteś okropny!

- Ale i tak mnie kochasz – podjechał bliżej i pocałował córkę w czoło. – To jak? Jedziemy? – zagadnął. Dziewczyna uśmiechnęła się przebiegle.

- Dobrze, ale się ścigamy!

- Jesteś pewna? – Endymion uniósł sceptycznie brew. – Znowu chcesz przegrać?

- O nie! Tym razem to ja wygram!

- To się jeszcze okaże – król pociągnął lejce i niemal od razu ruszył galopem w stronę pałacu. Eirene zareagowała natychmiast i wystrzeliła niczym strzała w pogoni za ojcem. Pozostali z uśmiechem przyglądali się tej scenie.



*****



- Więc chcesz podjąć służbę w straży pałacowej tak? – padło pytanie z ust króla, który właśnie przeglądał dokumenty petenta.

- Tak panie – odparł młodzieniec o brązowych włosach i błękitnych oczach. – To będzie dla mnie zaszczyt móc służyć tak wspaniałym władcom Ziemi.

- Widzę, że masz odpowiednie pochodzenie – Endymion spojrzał na chłopaka znad kartki. Pochlebstwa nie robiły na nim żadnego wrażenia, ale zapał w słowach owego osobnika bardzo mu się podobał. – Wiek również wystarczający. Potrafisz posługiwać się bronią? Znasz się na etykiecie?

- Tak panie. Znam podstawy – odparł natychmiast zapytany. Król pokiwał głową.

- W porządku. Zostaniesz przyjęty i przejdziesz odpowiednie szkolenie. Ostrzegam jednak, że nie jest ono krótkie i mam nadzieję, że twój zapał nie opadnie.

- Zapewniam panie, że nie. Jeśli coś zaczynam to trwał w tym – zapewnił szatyn. Endymion uśmiechnął się.

- Zatem po wyjściu stąd skieruj się od razu do siedziby generałów. Tam dostaniesz odpowiednie instrukcje.

- Dziękuję panie – młodzieniec pokłonił się. To dla mnie zaszczyt. Chwilę potem opuścił królewski gabinet, a Endymion pozostał sam. Spojrzał na dokumenty chłopaka i zamyślił się. Był pewny, że widział go po raz pierwszy, jednak coś było w nim znajomego, jednak co to było nie wiedział. Król spojrzał na zegar i uśmiechnął się. Niemal natychmiast zapomniał o tym niedawnym odczuciu. Na dziś mógł odpocząć i spędzić wolny czas z ukochaną żoną oraz córką, jeśli nadarzy się okazja.



*****



Aki siedział za biurkiem i uśmiechał się tryumfująco. Jego plan powoli wchodził w życie, a na dodatek bez żadnych przeszkód. Nikt w pałacu się nie zorientował kto właśnie tam się pojawił. Tylko on wiedział wszystko. Jego plan był idealny i był pewien, że uda się w najmniejszym nawet szczególe. O tak. Zemsta miała być słodka. Czekał tyle lat i w końcu będzie mógł się odegrać.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 2 z 2
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin