______Najpierw nikłe przeczucie, a potem krzyk. Pierwsza myśl, pierwszy odruch: „To nie moja rzecz.” Koleinie nagły impuls. Potrzeba skierowania się w tamtą stronę. Przez tyle lat nauczył się ufać swojej intuicji. Nie było daleko. Zobaczył szamoczącą się dziewczynę i trzech napastników. Wszystko się w nim zagotowało. Nie mógł pozostać bierny. W końcu kobiecie zagrażało niebezpieczeństwo. Ukrywszy się zamknął oczy i skoncentrował: „Teraz zadanie dla was. Pomóżcie jej. Wasza ingerencja powinna wystarczyć” – w nagłym powiewie wiatru rozległy się ciche śmiechy. „Tylko nie przesadźcie!” – zawołał w myślach.
*************************************************
______Szepty trzech typków coraz bardziej ją przerażały. Cały czas mówili jej coś okropnego. Powoli zaczynała się zamykać. Zapadała się coraz głębiej myśląc, że nic nie straci. Braku jej osoby nikt nie zauważy. Wtedy kątem oka coś zobaczyła. Cień? Wyglądało to jak duch, straszny i zły. „Nie to tylko moja wybujała wyobraźnia” – pomyślała Emilia. Jednak coś zaczęło się dziać. Jakieś poruszenie pośród jej oprawców. Zaczęli krzyczeć z przerażenia, Jakaś niewidzialna siła odciągnęła ich od brązowookiej, która nie miała pojęcia, co się dzieje. W końcu napastnicy uciekli przerażeni. Dziewczyna osunęła się na kolana. Na nic nie miała siły. Wtem usłyszała jakiś ruch, więc podniosła głowę. Natknęła się na spojrzenie głębokich, smutnych oczu o niespotykanej barwie soczystej zieleni.
- Nic pani się nie stało? – zapytał tajemniczy mężczyzna, wyciągając w jej kierunku rękę. Emilia zignorowała ten gest i wstała o własnych siłach.
- Dziękuję. Wszystko w porządku... Ach! – krzyknęła ze strachem, ponieważ w niewielkiej odległości za nieznajomym spostrzegła trzy zjawy. Każda z nich wyglądała strasznie. – Za... Za panem... Jakieś duchy...
- Słucham? – zielonooki był wyraźnie zaskoczony. Zerknął nieznacznie za siebie. Zdziwiony był, że ktoś poza nim samym widzi jego „towarzyszy”. Jeszcze nigdy, ani nigdzie mu się to nie przytrafiło. – Pani ich widzi? – zapytał całkowicie bezwiednie, dopiero po fakcie uzmysłowiwszy sobie swój błąd.
- A więc jednak nie przywidziało mi się! To oni wystraszyli tamtych! – zawołała coraz mniej wystraszona szatynka. Nieznajomy poruszył nieznacznie głową i duchy zniknęły.
- Lepiej by było gdyby pani zapomniała o tym. I tak nikt nie uwierzy – mówiąc te słowa podróżnik patrzył intensywnie w jej czekoladowe oczy.
- Nie ma możliwości bym zapomniała o tym, a i tak nie mam, komu powiedzieć... Powinnam panu chyba podziękować. Ci, co zniknęli, są z panem, prawda? – zapytała domyślnie, a mężczyzna po raz kolejny został zaskoczony. Jego moc na nią nie podziałała. Nie potrafił zmienić jej pamięci.
- To nieistotne. Może panią odpro... – przerwała mu.
- Nie, dziękuję. Teraz już sama sobie poradzę. Dziękuję raz jeszcze! – biegiem udała się do wyjścia z parku. Zielonooki zwrócił się w przestrzeń.
- Elil. Idź i pilnuj żeby bezpiecznie trafiła do domu.
- A co ciebie to obchodzi? – zapytał dźwięczny kobiecy głos. – Jakoś nigdy...
- Po prostu dziewczyna może mieć pecha. Pilnuj jej i się nie pokazuj. Ona was jakimś cudem widzi – polecił sucho mężczyzna.
- Dobrze, jeśli tak sobie życzysz – delikatny podmuch wiatru zmierzwił jego czarne włosy.
Post został pochwalony 0 razy
|