Usagi biegła na spotkanie z Seiyą. Umówiła się z nim w parku, bo chciała mu coś przekazać. Coś bardzo ważnego. Przystanęła dopiero przy ławce, przy której powinien już na nią czekać brunet. Zaczęła z niecierpliwością się rozglądać, choć jej serce waliło, w żołądku się przewracało a kończyny pulsowały przy każdym ruchu. Czy będzie mu w stanie to powiedzieć?...
-Odango!
Wtedy go zobaczyła. Wyglądał super, biegnąc do niej z uśmiechem. Biedny, nie wiedział, co chce mu przekazać Usagi. Stanął przed nią i przytulił ją, krzycząc:
-Wiedziałem! Wiedziałem!
Blondynka wyrwała się z jego uścisku i powiedziała powoli:
-Seiya-kun, sprawy mają się inaczej, niż myślisz...
Seiya spojrzał na nią zdziwiony. Niebieskie oczy pociemniały. Już zrozumiał, że dziewczyna jego serca powie mu dokładne przeciwieństwo tego, co chce usłyszeć.
-...Zrozum, Seiya. Jesteś wspaniałym przyjacielem, ale nie mogę żyć bez Mamoru. Rozumiesz? Nie mogę żyć bez Mamoru.
-Tak, rozumiem. Jego kochasz.- Seiya spuścił głowę. -Jesteś z nim szczęśliwsza niż ze mną. Przepraszam cię, Usagi. Chcę zostać sam...
-Ty na zawsze pozostaniesz w moim sercu! Ale nie jestem w stanie dać ci tego, czego pragniesz...
Seiya skinął głową, odwracając się.
-Żegnaj- szepnął i odszedł.
* * *
JunJun kopnęła kamień i uśmiechnęła się do ChibiUsy. Różowowłosa nie odwzajemniła uśmiechu. Spojrzała ponuro w niebo.
-Wszystko się ułoży, ChibiUsa-Chan- radośnie oznajmiła zielonowłosa. -Zobaczysz, że jeśli przeprosisz Usagi, to ona ci wybaczy. Na pewno też za tobą tęskni.
-To nie jest takie proste... Wtedy obrazicie się ty i Hotaru.
-Ej- zielonooka stanęła i spojrzała na ChibiUsę. -Ja się nie obrażę. Hotaru też nie.
-Ale Haruka nie pozwoli wam się ze mną zadawać...
JunJun wzruszyła ramionami. Co to, od kiedy Haruka jej rozkazuje? A Hotaru? Przecież zawsze może się zwrócić z pomocą do Michiru, albo Setsuny. Strażniczka czasu nie wyglądała na taką, co zamierza Hotaru zakazać przyjaźni z ChibiUsą. Kiedy powiedziała to różowowłosej, tamta tylko wzruszyła ramionami.
-Jestem!- zawołała Hotaru, podbiegając do nich. Zaraz zauważyła minę swojej najlepszej przyjaciółki, ale nie musiała pytać, żeby wiedzieć, jaki kłopot ma różowowłosa.
A ChibiUsa miała więcej kłopotów niż ten jeden. Był drugi, równie duży... Helios. Choćby nie wiadomo jak często go wołała, prosiła, by przyszedł, starając się z nim skontaktować: on się nie pojawiał. Czy pamiętał o niej jeszcze? Czy jeszcze ją kochał? Spojrzała w niebo, powstrzymując łzy. "Heliosie... wróć do mnie..."
* * *
Minako Aino szła jedną z ulic Tokio. Wracała z centrum handlowego, gdzie kupiła śliczny kostium kąpielowy. Już nie mogła się doczekać, kiedy wróci do domu i go przymierzy. Idąc, oglądała także inne wystawy sklepowe. Nagle usłyszała głośny krzyk:
-Aaa! Jak ty śmiesz!...- odwróciła się w stronę krzyczącej osoby. Jakaś niziutka staruszka patrzyła wściekła na siatkę i turlające się obok pomidory. Obok stał wysoki, przystojny mężczyzna z białymi włosami, który ponadto kogoś dziewczynie przypominał. Przyjżała mu się dokładniej. Bladoniebieskie oczy i białe włosy sięgające nieco ponad do końca szyi. Pojawiła się w jej głowie dziwna myśl, która szybko narastała i biła się z rozsądkiem.
"To jest Kunzite!"
"Nie! Kunzite nie żyje!"
"Ale to przecież jest Kunzite!..."
"Ale on nie żyje!!"
-Nie żyje!- krzyknęła Minako, próbując wygonić natrętną myśl.
Wszyscy na nią spojrzeli. Łącznie z białowłosym. Minako postanowiła udawać, że nic się nie stało. Odwróciła się w stronę wystaw sklepowych i zaczęła je z uwagą oglądać. W szybie zobaczyła korzystającego z ogólnego zaskoczenia, ulatniającego się mężczyznę. "To przecież Kunzite"
* * *
Białowłosy szybko szedł ulicą, co jakiś czas oglądając się za siebie. Ta dziewczyna... to przecież Minako Aino, Sailor Venus. Żałował, że nie zatrzymał się za rogiem. Mógłby, dzięki niej, wyśledzić, gdzie mieszka Usagi Tsukino - bo skąd gwarancja, że tam, gdzie kiedyś?
Post został pochwalony 0 razy
|