Usagi szła na spotkanie w domu Makoto. Miały omówić, jak sobie poradzą same. To było jak powrót do czasu, kiedy pokonywały pierwszego wroga. Pięć czarodziejek, dwa koty i Tuxedo. Bo Seiya, po wczorajszej rozmowie, na pewno nie przyjdzie.
Usagi bała się. Wiedziała, że będzie musiała atakować swoje dawne sprzymierzeńczynie, żeby one nie zabrały komuś Tęczowego Serca lub Łzy Wejrzenia. Blondynka czuła, że nie będzie w stanie. Czuła także, że ONE będą. Może nie ChibiUsa, ale Haruka, Michiru, Amazonki, nawet Setsuna i Hotaru... jeśli będą musiały, to stawią się. A wtedy... będzie musiała się bronić.
Ciągle pamiętała, jak podczas walki z Galaxią przypadkowo ją zraniła. Jeśli broniąc się... zaatakuje... przez przypadek... nie mogła dokończyć tej myśli. To było zbyt straszne.
* * *
Zapadła noc. Na wielkim drzewie na wzgórzu, na obrzeżach Tokio siedziały dwie postacie. Patrzyły na migoczące tysiącem światełek miasto.
-Aika... Nie powinnyśmy się wtrącać...- jedna z nich, drobniejsza, opuściła głowę.
W oczach drugiej można było dostrzec figlarny błysk.
-I tak nic nam nie zostało, Hana- jej towarzyszka spojrzała w niebo, na tysiące gwiazd.
Hana jęknęła. Wiedziała, że Aika ma rację, że i tak nie mają co zrobić.
-Mieszamy się w coś, w co nie powinnyśmy się mieszać- dodała mimo wszystko.
Aika machnęła rudym, lisim ogonem i wyszczerzyła zęby. Dwa kiełki błysnęły.
-Księżycowa Księżniczka to tylko legenda- Hana usłyszała własny głos, kiedy patrzyła, jak siostra wspina się parę gałęzi wyżej.
-Ważne, że żywa legenda.
-Nawet tego nie wiemy.
-Ale podejrzewamy. Prawda?
-Nie chcę nawet podejrzewać.- Hana wyciągnęła ręce do bezchmurnego nieba i spojrzała na nie. Po chwili z jej ust wydobył się cichy krzyk. -Aika, tam ktoś jest! Na niebie! Ludzka sylwetka!
Siostra chwyciła ją za rękę i wciągnęła w koronę drzewa.
-B-b-boję się...- szepneła Hana. Aika przyłożyła jej palec do ust i objęła ją, szepcząc:
-Obronię cię, Hana...
* * *
Usagi i tak nie mogła spać. Niespokojnie wierciła się w łóżku, rozmyślając o zebraniu, i o tym, co Luna na nim powiedziała. Wtedy usłyszała krzyk. "Black Moon"- pomyślała. Zaczęła nasłuchiwać. Krzyk się powtórzył. Zerwała się i wyszeptała zaklęcie przemiany. Po chwili jako Rainbow Sailor Moon otworzyła okno i skoczyła. Poczuła znajomy dreszcz przerażenia,mimo, że wiedziała, iż wszystko będzie dobrze.
Tak też było. Wyrównała lot i ruszyła instynktownie na obrzeża Tokio.
* * *
Aika przycisnęła do siebie mocniej Hanę. Kolejny czarny pocisk trafił ją w plecy, odrzucając parę metrów do tyłu.
-Aika, nie! Zostaw, nie chroń mnie, uciekajmy!- szeptała ochrypłym głosem Hana.
-Ona lata, dopadnie nas. Ty uciekaj- Aika puściła ją. Była blada ze strachu i bólu. -Ty musisz przeżyć, Hanuś.
-Nie pójdę bez ciebie!
Ale rudowłosa Aika zignorowała ten krzyk. Odwróciła się i spojrzała w oczy swojej napastniczce. Dziewczynie z czarną fryzurą odango i półksiężycem na czole tego samego koloru. Machnęła ręką, rzucając kolejną kulę. Aika nie zdążyła odskoczyć i kula z całej siły wyrzuciła ją na pień drzewa. Dziewczyna-lis usłyszała trzask kości i zrozumiała, że jej noga się złamała.
Black Moon podeszła do niej, uniosła rękę i...
-Rainbow Ribbon Atack!
Trzy tęczowe wstęgi spętały wojowniczkę zła.
-Stop! Jestem wojowniczką o miłość i sprawiedliwość, piękną dziewczyną! Sailor Moon! Ukażę cię w imieniu Księżyca za atakowanie niewinnych!
-Humor ci się poprawił- mruknęła czarnowłosa.
-A co, coś ci nie pasuje?- zdenerwowała się Rainbow Moon.
Black Moon jednym ruchem ręki sprawiła, że wstęgi pękły, i zaatakowała czarodziejkę. Usagi nie miała nawet jak wezwać pomocy, a jej w miarę dobre samopoczucie przez pogodzenie się z Mamoru bardzo rozjuszyło przeciwniczkę.
Ale pomoc przyszła sama.
Post został pochwalony 0 razy
|