Yumeha biegła do szkoły w świetnym nastroju. Poprzedniego dnia kupiła sobie śliczną, złocistą bluzę, i bardzo chciała ją pokazać Mae. Wbiegła do szkoły z szerokim uśmiechem i od razu ujrzała czarnowłosą.
-Mae-Chan!- zawołała, podbiegając do przyjaciółki.
-Uch? Yumeha?- westchnęła Mae.
-Patrz jaką mam fajną bluzę!- dziewczyna zaprezentowała się ze wszystkich stron, niczym modelka na wybiegu. Bluza połyskiwała i migotała na niej jak na kuli dyskotekowej.
-Yumeha.... to żałosne- mruknęła Mae. -Wyglądasz jak małe dziecko. I cieszysz się jak ono. Jesteś TAKA żałosna.
-Ja...- szepnęła Yumeha, stając. Bluza rzeczywiście była beznadziejnie żałosna. Za długa i migocząca. A poprzedniego dnia tak się jej to podobało...
-Wyrzuć ją jak najprędzej- odezwała się Mae.
-Tak...
-Ja uważam, że jest śliczna- usłyszały cichy głos. Obie spojrzały na mówiącą: złotowłosą Natsumi Hikari, dziewczynę, która dołączyła do ich klasy zaledwie tydzień temu, a już została przez Mae - a więc i inne dziewczyny - okrzyknięta Kujonką.
-Idź się, Kujonka, lecz- warknęła Mae. -A ty, Yumeha... Skończ z tą bluzą. I dziś się przy mnie nie pokazuj, bo stracę reputację.
Uniosła głowę do góry i odeszła. "Wszystko robię nie tak..."- pomyślała panienka Nana. "A Mae chce dla mnie jak najlepiej..." spuściła głowę.
#.#.#
Yumeha stała nad koszem na śmieci ze zwiniętą bluzą. Opuściła głowę. Beznadziejna. Wydała na żałosną bluzę całe kieszonkowe zbierane od trzech miesięcy. Tania i beznadziejna. I bluza, i ona - pasują do siebie... Już prawie puściła bluzę, kiedy czyjeś ręce ją powstrzymały:
-Ta bluza jest piękna, nie wyżucaj jej przez zdanie Mae!-zawołała Natsumi.
-Nie... źle zrobiłam, a Mae chce dobrze... jestem żałosna...
Wyrzuciła bluzę i odeszła.
Wracała do domu w ponurym nastroju. Pogrążył ją jeszcze bardziej deszcz, moczący jej mundurek szkolny. Stała na przystanku, a autobus spóźniał się już ponad 10 minut. I wtedy go zobaczyła. Opuściła głowę i pod swoimi nogami zobaczyła wisiorek. Natychmiast poczuła się z nim silnie związana z tym amuletem. Podniosła go. Był wysadzony jednym diamentem położonym idealnie na środku. Na górze był wygrawerowany księżyc, na dole - słońce, a po lewej i prawej stronie była identyczna klepsydra. Odwróciła medalion. Z drugiej strony, na zupełnie płaskiej powierzchni, była wyryta tarcza zegara. Przysunęła dziwny wisior do swojej piersi i jej serce zabiło mocniej. Po ciele Yumehy rozlało się przyjemne ciepło. Poczuła się o wiele lepiej. "Dlaczego wyrzuciłam tą śliczną bluzę?" szepnął głos w jej głowie. Głos pobudzony przez naszyjnik. "Bo Mae-Chan tak chce" zabrzmiał drugi głos. Ale on brzmiał tak idiotycznie... Mae, Mae, Mae. Jej najfajniejsza, najlepsza przyjaciółka. Ostatnio nieco się zmieniła...
Wtedy nadjechał autobus... Wcisnęła przedmiot do kieszeni i wsiadła do środka pojazdu. Siedziały w nim jedynie jakieś dwie panie, młody mężczyzna i bardzo jasno błękitnowłosa dziewczyna w jej wieku. Ta ostatnia w najlepsze bawiła się niebieskim piórem wiecznym w złote gwiazdy, co jakiś czas podnosząc wzrok i bacznie rozglądając się dookoła. Yumeha wzdrygnęła się, gdy tamta przejechała po niej spojrzeniem spokojnych i nieco mrocznych, niebieskich oczu.
Kiedy w końcu wysiadała z autobusu, poczuła się jak wypuszczona z klatki.
#.#.#
Chiyo patrzyła za wybiegającą wręcz dziewczyną. "Więc to jest Yumeha Nana? Zwykły człowiek, nawet nie potrafi przenikać. Beznadziejne. I czym ja się martwiłam? Że to ma być niby moja rywalka?" uśmiechnęła się do siebie, uspokojona. Ta Yumeha nie ma z nią żadnych szans! Przekręciła w palcach Pióro Gwiazd, cofając się trochę we wspomnieniach, wracając do chwili, kiedy dowiedziała się, że ma... Nagle ktoś popukał ją w ramię. Uniosła głowę i ujrzała dużego i szerokiego, brodatego mężczyznę.
-Ekhm, panienko, to KOŃCOWY przystanek- oznajmił jej.
-Jasne, facet, co się pienisz- mruknęła, wstając.
Mężczyzna zrobił się na twarzy najpierw różowy, potem czerwony, a wreszcie purpurowy.
-Wysiad z tego autobusu i już tu nie wracaj!- wrzasnął.
-Uch... co jest nie tak?!- Chiyo spojrzała na niego wściekła i wyszła z autobusu.
Szybko doszła do parku, w którym o tej porze było niewielu ludzi. Stanęła pod wielkim drzewem i odkręciła pióro. Na czubku stalówki błysnął srebrny atrament. Powoli napisała w powietrzu: " Wiek XXX". Litery przez chwilę migotały w powietrzu, po czym zaczęły się rozmywać i tworzyć wir. Chiyo bez namysłu skoczyła, a jej sylwetka powoli zatonęła w srebrnej poświacie...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kohaku dnia Wto 17:44, 10 Lis 2009, w całości zmieniany 4 razy
|