Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Kohaku / Kamienie Kakuatan / Tom 1 15. Sara Delgado i Mioki Hiraoka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pon 16:17, 18 Cze 2012
Autor Wiadomość
Kohaku
Początkujący Pisarz


Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: prawdopodobnie z Polski
Płeć: Kobieta

Temat postu: 15. Sara Delgado i Mioki Hiraoka
- Tu jest to całe „Podzameczne”. A nie powinno być „Podzamkowe”? - Nick wzruszył ramionami. - To właściwie wszystko jedno.
Ameta gapiła się najpierw na wielką górę jeszcze sporo od nich oddaloną, na której wzniesiony był niewielki jak na standardy zamek. U stóp wzniesienia znajdowało się jezioro, a nad nim całkiem spory ośrodek, nazwany właśnie „Podzameczne”.
Nick z Ametą także stali na górze, acz dużo mniejszej niż ta z zamkiem. Blondyn spojrzał jeszcze raz na zamek, chwycił dziewczynę za rękę i nieskromnie dodał: - Mój jest większy.
- Twój? - powtórzyła, idąc za nim. - Twój, Erica i Ailee? - upewniła się.
- Pamiętasz takie głupoty? - Nick wyglądał na zaskoczonego, po chwili jednak uśmiechnął się.
Minął już ponad tydzień, odkąd się spotkali.
Nick nie widział już w Amecie problemu. Stała się ona towarzyszką. Cichą, czekającą i ciągle trochę zbyt posłuszną, ale towarzyszką. Którą z resztą naprawdę polubił. Ameta natomiast przestała się tak bardzo wszystkim martwić, bo wierzyła, że Nicolas w razie potrzeby jej pomoże. Do tego poczuła z nim swego rodzaju więź, zwłaszcza, gdy się dowiedziała, że on także ma wybrakowaną pamięć. Niepokoiło ją tylko to, że Nick swoich wspomnień nigdy nie odzyskał. Z drugiej strony - on się nie starał. Nie potrzebował ich. Miał Erica, Ailee i swoją Castę, a co ona miała? Ona miała tylko Nicolasa. A i to niezupełnie.
- I jak było? - spytała, gdy powiedział jej o swojej amnezji.
- Na początku pusto i nieprzyjemnie - stwierdził. - Pierwsze dni były najgorsze. Ale później było już tylko lepiej - dodał, uśmiechając się. - A ty jak to czujesz?
- Tak samo - odrzekła Ameta, po cichu licząc, że niedługo i jej będzie „tylko lepiej”.

* * *

Nathan dostrzegł Mioki przy jednym ze stołów. Stała nad nim, najwyraźniej nie zamierzając usiąść. Mówiła coś z zapałem do swoich koleżanek z drużyny. Jej mina wyrażała raczej niezadowolenie. Rudzielec chciał ją ominąć, ale dostrzegła go, pożegnała znajome i przyłączyła się do niego.
- Hej! - krzyknęła wesoło. I głośno. Tak głośno, że kilkanaście osób się za nimi obejrzało. Czarnowłosa tylko wzruszyła ramionami i kontynuowała, teraz teatralnym szeptem: - Nasze spotkanie ciągle aktualne?
Nathan spojrzał na nią z przerażeniem.
- Kpisz sobie? Nie rób niepotrzebnego cyrku. Wystarczy mi problemów.
„Taka Sara, na przykład”, pomyślał. Wczoraj musiał ją bezceremonialnie wyprosić z pokoju, a gdy to robił, miała minę zbitego psa. Nie mógł jej przecież opowiedzieć o Seanie i Alikal. Nawet nie chciał. Na szczęście Mioki nawet nie wiedziała, kim jest Sean, i w rozmowach z nią mógł być spokojny o ten temat.
- Masz problemy? - Wyglądało na to, że szczerze się zmartwiła. - Jakie? Postaram się pomóc.
- Co? Nie, nie musisz mi pomagać. - Usiadł przy stole najbardziej wsuniętym w kąt pomieszczenia. Siatkarka siadła naprzeciwko.
- Też mam drobne kłopoty - zwierzyła się. - Dziewczyny całkiem straciły wiarę w siebie. Nie chcą trenować, ćwiczyć, i stwierdziły, że jak nie wygrywają, to rzucają grę.
- Bardzo ambitne podejście - stwierdził sarkastycznie Nathan.
- No właśnie… Nie rozumiem ich. Zawsze myślałam, że kochają grę.
Rudzielec pokiwał głową.
- Ty na pewno ją kochasz.
Mioki uśmiechnęła się i otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale przerwał jej inny głos:
- O, Nathan. Nie wiedziałam, że masz takie znajomości. Dosiądę się, co?
Nad nim stała Sara.
- Dzięki, nie tworzę grona wielbicielek - Nathan uśmiechnął się słodko. Złotowłosa zmarszczyła brwi i posmutniała. Już się odwróciła, żeby odejść, ale chłopak, tknięty wyrzutami sumienia, poprawił okulary i dodał: - Żartowałem przecież. Siadaj.
Delgado rozpromieniła się i klapnęła obok.
- Cześć - Mioki uśmiechnęła się bez przekonania. - Jestem Mioki.
- Przecież wiem - Sara prychnęła. - To oczywiste. Ja nazywam się Sara. Też jestem w szkole znana…
- Serio? - szczerze się zdziwiła brunetka. - Znaczy - zreflektowała się. - Nie słyszałam o tobie.
- Tak. Jestem znana jako najgorsza uczennica w szkole - złotowłosa uśmiechnęła się z udawaną dumą, jakby to faktycznie było godne podziwu. - Całkiem bez potencjału.
- Magia jest nieważna - uznała otwarcie siatkarka. - Liczą się tylko oceny z WF-u. Co masz z WF-u?
Sara wsunęła się głębiej w krzesło.
- Wyratuj mnie, Nathan - jęknęła w stronę rudzielca.
Chłopak wzruszył ramionami i fałszywie odbierając prośbę, zwrócił się do czarnowłosej:
- Nie wiem, jakie ma oceny z WF-u.
- Aha. - Mioki uśmiechnęła się. - A wy… jesteście ze sobą blisko?
Nathan i Sara jednocześnie spojrzeli na siebie.
- Jesteśmy znajomymi z klasy - wyjaśnił rudzielec, uprzedzając koleżankę, która także chciała odpowiedzieć. - Chwilowo mojego przyjaciela nie ma, a ona się pokłóciła ze swoimi, więc… No, czasami rozmawiamy.
Mina złotowłosej zrzedła, jakby pragnęła usłyszeć nieco inną odpowiedź. Za to Mioki wyraźnie pojaśniała.
- To spoko - powiedziała ta ostatnia wesoło.
- Dlaczego? - zdziwił się okularnik.
- Ach… - brunetka roześmiała się. - Nieważne.
Sara spojrzała na siatkarkę ponuro. Jedno wiedziała na sto procent: nie polubi Mioki Hiraoki.

* * *

Przestało padać dopiero po kilku godzinach. Przez ten czas Alikal i Sean nie zamienili ze sobą ani słowa. Ona siedziała oburzona jego odmową na łóżku, on rozmawiał z Kyle’em. Mimo że wilkołaczka usta zaciskała w ciasną szparkę, a na twarz przyjmowała minę świadczącą o tym, że ma wszystkich gdzieś, w jej głowie toczyły się myśli dotyczące tego, co zrobi w najbliższej przyszłości. Wkroczenie we Mgłę równało się samobójstwu. Ale nie mogła tu zostać. Postawiła sobie za cel załatwienie tych wszystkich idiotów, którzy zniszczyli jej życie, i zamierzała tego dokonać tak czy inaczej. Musi być jakieś wyjście awaryjne… zawsze jest wyjście awaryjne. Musi być w tym Mieście jakieś miejsce, z którego można się dostać na zewnątrz. Mieszkańcy po prostu źle go szukali. Spojrzała na chłopaków.
- Naprawdę? - niedowierzał Kyle. - Ziemia jest kulą?
- Aha, to ci właśnie wyjaśniam - mówił Sean. - Nie jest ani trochę płaska. I kręci się w okół słońca. Nie wiesz o tym?
Rudy zawachał się.
- Podobno krążyły kiedyś pogłoski…
- Ok, wystarczy - wtrąciła się poirytowanym głosem Alikal. - Kyle, próbowaliście kiedyś wydostać się z Miasta?
- Oczywiście - odrzekł Kyle, zaskoczony nagłą chęcią dziewczyny do rozmowy. - Wielu się kiedyś rzucało we Mgłę. Ale teraz ta liczba się zmniejsza. Nie ma już tylu idiotów… przepraszam - dodał szybko, uświadamiając sobie, że przecież Alikal i Sean też weszli we Mgłę.
- To było kretyńskie - skomentowała mało uprzejmie wilkołaczka. - A jakiś inny sposób? Jakieś przejście pod ziemią, na przykład?
- Tak nigdy nikt nie próbował - stwierdził Kyle po chwili zastanowienia.
Alikal uśmiechnęła się do siebie. Nawet nie szukali.
Wtedy to do domu wkroczyła młoda, rudowłosa kobieta. Z ogromnym zaskoczeniem wlepiła spojrzenie najpierw w Alikal, później w Seana, a w końcu też w Kyle’a.
- Kyle…- zaczęła powoli. - Kim oni są?
Chłopak wstał z podłogi. Jego oczy rozbłysły.
- Zaraz ci powiem… nie uwierzysz!
- Już nie wierzę - uznała.
- To ludzie zza Mgły! - krzyknął na nowo podekscytowany rudy.
W oczach kobiety odmalowało się coś na kształt strachu.
- Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw - syknęła do Kyle’a, wskazując wyjście. Tamten wywrócił oczami i poszedł za nią. Alikal i Sean zostali sami.
- Zamierzasz znaleźć inne wyjście? - spytał Sean, spoglądając na dziewczynę.
- Tak - prychnęła. - Bez twojej pomocy.
- Dlaczego?
- Nie chcesz ze mną wyjść stąd w normalny sposób, nie wychodź w żaden - podniosła się z łóżka. Czuła złość na siebie za własne słowa. „Głupia jesteś, Alikal” poinformowała siebie w myślach. Mimo to zakończyła swoją wypowiedź wrednym zdaniem, za które do reszty się znienawidziła. - Nie potrzebuję cię, Seanie.
Patrzył na nią zadziwiająco spokojnie.
- Rozumiem - milczał przez chwilę. - Też cię nie potrzebuję.
Szatynka poczuła pieczenie pod powiekami. Odwróciła się i szybkim krokiem, który, miała nadzieję, uchodził za zdeterminowany, wybiegła z mieszkania Kyle’a.
Na zewnątrz minęła rozmawiających przyciszonymi głosami rudego i osobę, która najpewniej była jego siostrą. Nawet na nich nie spojrzała. Od dawna nie czuła znajomego pieczenia. Od śmierci babci. Gdy pierwsza łza spłynęła po policzku Alikal, stała już za rogiem, jedną nogą w kałuży. Po tej pierwszej spłynęła następna i dziewczyna zakryła sobie twarz rękoma, osuwając się plecami po ścianie. Usiadła na morkej ziemi.
Głupia. Była taka głupia, zawsze obowiązkowo stawiając honor na pierwszym miejscu. Nie potrafiła zachowywać się inaczej. Mogła wrócić, przeprosić, Sean przecież by się po prostu uśmiechnął. Ale mógł to być zwycięski uśmiech i tego bała się równie mocno, jak stracenia go. A może jednak stracenia bała się mocniej?
- To nieważne - szepnęła do siebie Alikal. - Już odeszłam.
Nienawidziła siebie. Po prostu nienawidziła. Dlaczego nie mogła się zmienić?

* * *

Sara weszła do pokoju i zaskoczona stwierdziła, że jest w nim Royse. Co jeszcze dziwniejsze, nie siedziała na łóżku z słuchawkami wciśniętymi w uszy, tylko stała na środku pokoju. Na sobie miała czarny, sięgający ziemi, uwalany błotem u dołu płaszcz.
- Znowu nie było cię na lekcjach - rzuciła Sara.
Tamta wzruszyła ramionami, unosząc rąbek swojego płaszcza w górę.
- Mam ważniejsze rzeczy do roboty, niż męczenie się lekcjami - uznała.
- Twoi rodzice chyba nie są tym zachwyceni - ośmieliła się zauważyć Sara.
Royse spojrzała na nią wielkimi, zimnymi oczami. Po sekundzie wybuchnęła jednak ponurym, ironicznym śmiechem.
- Moi rodzice… - powiedziała w końcu. - Naprawdę jesteś zabawna…
Sara milczała, nie mając pojęcia, co odrzec. Nie widziała nic śmiesznego w swojej uwadze. Chyba że… rodzice czarnowłosej mieli do niej podejście takie, jak rodzice Sary do swojej córki.
- Nie łazisz za Nathanem? - zmieniła temat brunetka.
- Nie… - złotowłosa westchnęła smutno. - On teraz woli spędzać czas z niejaką Mioki.
- Kurde - skwitkowała Royse, przygryzając na chwilę wargę. - Z Mioki Hiraoką? Nie, to bez sensu. On musi spędzać czas z tobą. - Dziewczyna ruszyła wzdłuż pokoju, brudząc podłogę rąbkiem płaszcza.
- A to niby dlaczego?
Rozmówczyni Sary tylko pokręciła głową, opierając dłoń o ścianę obok okna.
- Pamiętasz jeszcze radę kart o bliźniakach? - spytała niespodziewanie, podnosząc oczy na złotowłosą. Mignęła w nich nadzieja.
Szarooka przez chwilę nie skojarzyła tego pytania. Zmarszczyła brwi, popukała się w czoło i dopiero wtedy przypomniała sobie o wróżbie Royse.
- Hm, tak.
- Znasz jakichś bliźniaków? - Brunetka niezauważalnie zacisnęła kciuk lewej dłoni.
- Nie. Żadnych. - Sara ujrzała na twarzy Rodriguez coś na kształt zrezygnowania, szybko więc dodała: - Przykro mi.
Tamta tylko pokręciła głową.
- To nie ma sensu… - powtórzyła swe wcześniejsze słowa.
Złotowłosa nie zdążyła jednak spytać, co konkretnie nie ma sensu, bo Royse opuściła pokój.

> Od autorki
Zniewalająca moc nadawnia tytułów... make up!
A tak serio, to dopiero potem dowiedziałam się, że "delgado" to po hiszpańsku "chudy"... Szkoda, że jej nie nazwałam "Sara Delgada".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin