Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Kohaku / Kamienie Kakuatan / Tom 1 12. Ludzie przed mgłą
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pon 16:15, 18 Cze 2012
Autor Wiadomość
Kohaku
Początkujący Pisarz


Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: prawdopodobnie z Polski
Płeć: Kobieta

Temat postu: 12. Ludzie przed mgłą
- Od ponad dnia nie było żadnego miasta. Jestem głodna jak cholera… - poinformowała Seana Alikal.
- Mnie to mówisz? Ty masz mapę, powinnaś wiedzieć, kiedy w końcu pojawi się coś innego niż tylko łąki, łąki i pola! I więcej łąk… - Jasnowłosy spojrzał na nią z pretensją. Przez głód jemu także pogorszył się zwykle dobry humor.
- Zgubiliśmy drogę! - uznała. - Bo według mapy powinniśmy być już dawno na miejscu postoju.
- Skąd wiesz, jak od ponad pół godziny nawet na nią nie zerknęłaś?
- Mam ją w pamięci! - ucięła Alikal. Milczała przez chwilę, chęć narzekania okazała się jednak silniejsza. - Rozpraszasz mnie, jak na nią patrzę i to na pewno przez ciebie się zgubiliśmy!
Sean wybuchnął śmiechem. Gdy się opanował, wyjąkał:
- Wybacz, ale to, co mówisz, jest tak bzdurne…
- Nie ma w tym nic śmiesznego! Mam dosyć spania na dworze!
Faktycznie, od opuszczenia domu pani Perrault pięć dni temu, ciągle spali pod gołym niebem. Dla Seana nie stanowiło to jeszcze wielkiego problemu, kładł się na kurtce, przykrywał swetrem i tyle - ale Alikal leżała na ziemi i nieokryta. Chłopak był pewny, że wcześniej wiele razy jej się to zdarzało - wystarczyło sobie przypomnieć jej wygląd, gdy wparowała do sali na lekcji Teorii Magii - więc nic sobie z tego nie robił. Ale to, że potrzebowała pojęczeć, to inna sprawa.
- Zobacz! - głos Alikal wyrwał go z rozmyślań. Dziewczyna wskazywała palcem na coś w oddali. Sean zmrużył oczy i po chwili dojrzał kilka drewnianych tabliczek na wbitej w ziemię belce. - Wreszcie coś! - myśl o jedzeniu najwyraźniej popędziła wilkołaczkę, bo zdecydowanie przyspieszyła.

- To ma być jakiś żart?! - Alikal z trudem powstrzymywała chęć rzucenia mapą o ziemię. Zamiast tego zdecydowała się kopać drewnianą belkę. - Dlaczego żadnej z tych nazw nie ma na mapie?!
- Pewnie to jakieś zadupia. Ale tak czy siak, istnieją i jedzenie w nich będzie, więc się uspokój - poprosił Sean.
Niewiele to pomogło: dalej gorliwie kopała. Jasnowłosy jeszcze raz przeczytał nazwy na trzech deskach przybitych do belki: „Fansas”, „Spelte Mari” i, o niebo prostszą od pozostałych, prowadzącą na wprost: „Przedmgiełki”. Decyzja nie stanowiła problemu.
- Idziemy do Przedmgiełek, bo tą nazwę rozumiem - Sean z zadowoleniem wycelował palcem w środkową tabliczkę. Mniej więcej w tej samej chwili belka się poddała i runęła w dół. Chłopak spiorunował Alikal wzrokiem.
- Trafiony, zatopiony! - rzekła z satysfakcją wilkołaczka.
- Trafiony ma zostać natychmiast postawiony - zdecydowanie powiedział Sean.
Alikal poburczała coś, ale nie protestowała: najwyraźniej też uznała, że przesadziła.

Dopiero po kilku godzinach, naiwnie nie zbaczając z prostej, dotarli do Przedmgiełek. Sean miał rację, mówiąc, iż będzie to zadupie: na miasteczko składało się raptem kilkanaście domków stojących w rzędach i z jednego końca miasta można było ujrzeć drugi. Jednak dzięki temu układowi i wielkości znalezienie knajpki okazało się banalnie proste.
Miejsce, które Alikal i Sean wyznaczyli sobie na punkt posiłku, było przepełnione ludźmi. Głównie siedzieli wokół stołów w ciemnych okularach i grali w pokera, stanowiąc przez to wyraźny kontrast z pożywiającą się damą wciśniętą w kącik. Miała rumiane policzki, suknię w kolorze cukierkowego różu i ogromny kapelusz w podobnej barwie. Obok niej stał wypicowany laluś z wysokim czołem i włosami ściągniętymi do tyłu w krótkim kucyku.
Tylko przy ich stole były jeszcze wolne miejsca, więc Alikal i Sean chąc nie chąc (ale raczej nie chcąc) dosiedli się do tej dwójki. Dama nie była tym zachwycona, na co wskazywał wyraz jej twarzy, ale powstrzymała się od komentarza.
- Jak zaraz nie dostanę jedzenia, to kogoś zatłukę - warczała Alikal. - Gdzie jest ten kelner?
- Jeszcze momencik… - Sean oparł łokcie na stole, czym zaskarbił sobie pełne zgorszenia spojrzenie różowej kobiety. Tym razem komentarz okazał się niezbędny.
- Widzisz, Lesley - zwróciła się do sztywno stojącego obok chłopaka. - Jakie tu niewychowane towarzysto? Dobrze, że już wkrótce dotrzemy do Naeltjie.
Alikal nadstawiła uszu. Ona także pragnęła się tam właśnie znaleźć, bo to miasto wyprowadziłoby ją na prostą. Już chciała zapytać, którędy dama zamierza tam dotrzeć, ale jej słowa uprzedził kelner. Wyrósł jak spod ziemi, a w swoim garniturze do klimatu tego miejsca pasował nielepiej, niż rumiana kobieta.
- A którędy to, droga pani?
Wyraźnie nie miała ochoty odpowiadać, jednak (uprzednio ignorancko machając dłonią w czyściutkiej rękawiczce) zrobiła to:
- Najkrótszą drogą. Jak tylko mgła się przerzedzi.
Kelner uśmiechnął się drwiąco.
- Mówi pani o tej mgle na północny zachód od miasta?
Ton jego głosu nie spodobał się rozmówczyni. Jej usta ściągnęły się w wąską szparkę.
- Oczywiście, że o tej.
- Winna pani wiedzieć, że ta mgła nie przerzedza się nigdy. Nikt też z niej nie wyszedł, a ten, co wszedł - nawet, jeśli to któryś z nas - nigdy nie wraca. Nie jest to najbezpieczniejsz droga.
Kobieta pobladła, a Alikal z ciekawości prawie zapomniała o głodzie. Ciekawe, czy wierzy w te bzdury?, przebiegło jej przez myśl.
- Ale… droga naokoło będzie trzy razy dłuższa… - stwierdziła rumiana pani.
- I co najmniej sto razy bezpieczniejsza - kelner pokiwał głową z tajemniczą miną, po czym zwrócił się do Alikal i Seana: - Co dla was? Bo chyba nie piwo…

Sean nie zdziwiłby się, gdyby ta mgła faktycznie pochłaniała ludzi. Była niezwykle gęsta i tworzyła coś na kształt muru: do pewnego momenu było widać wszystko, aż nagle zasłaniała wzrok biała bariera. Ponadto, chłopak czuł od niej magię.
- Akurat, przejdziemy przez tę mgłę i wyśpimy się po drugiej stronie - stwierdziła z zachwytem Alikal.
- Wiesz, to kiepski pomysł… - Sean zawachał się. - Nie czujesz magii?
- E tam, zaczarowana mgła - prychnęła wilkołaczka. Podeszła tuż pod mur z mgły i odwróciła głowę do stojącego z tyłu prawie maga. - Idziesz czy wracasz do swojej bezpiecznej akademii?
Sean zacisnął zęby. Nie da się sprowokować! On wie, że to niebezpieczne, powinien tu zostać, olać tę kretynkę.
Podbiegł do niej i chwycił jej dłoń.
- Musimy trzymać się za ręce, żeby się nie zgubić w tej mgle - wyjaśnił, widząc jej niezbyt zadowoloną minę.
- Wiem przecież, nie jestem idiotką.
Dłoń Alikal okazała się drobna i szczupła, mimo to jej uścisk był mocny.
Równocześnie zanurzyli się we mgłę. To było niesamowite uczucie - Sean miał wrażenie, że nagle oślepł. Był pewien, że będzie mu strasznie zimno, tymczasem stało się całkiem odwrotnie - nagle oblało go niezwykłe ciepło, niemal gorąco. Im dłużej szli, tym było silniejsze.
- Masz gorącą rękę - stwierdziła nagle Alikal. Poczuł, że jej druga dłoń najpierw dotyka jego policzka, później czoła. - Nie masz gorączki, co? - czyżby przez jej głos przebijało się coś na kształt troski?
Sean wiedział, że jest coraz cieplejszy. Czuł też, że to nie było ciepło jego ciała, tylko coś z zewnątrz, coś, z czym miał bardzo bliski kontakt. Ponadto, to było przyjemne gorąco.
- Nic się nie dzieje - zaopanował. - Chodźmy szybciej
Pociągnął ją dalej, przyspieszając kroku. Alikal jednak spowalniała go. Najpierw sądził, że to on idzie trochę za szybko, ale gdy przypomniał sobie sprężysty, prędki krok dziewczyny, nabrał pewności, że tym razem to ona się wlecze.
- Chodź no szybciej - pogonił ją Sean. - Bo nigdy stąd nie wyjdziemy.
- Nie… mogę… - głos Alikal był zdecydowanie mniej energiczny niż zwykle. - Słabo mi… Pędzisz, wiesz?… Zwolnij trochę.
- Idę normalnie! - pewnie powiedział jasnowłosy. - Może to ty masz gorączkę? - zasugerował.
Ku jego szczeremu zdziwieniu, nie zaprzeczyła.
- Może… łeb mi pęka… Zróbmy postój… Ja… - nie dokończyła. Jej drobna dłoń wyślizgnęła się z dłoni Seana i po chwili usłyszał, jak upada na ziemię.
- Alikal! - chłopak opadł na kolana i zaczął macać we mgle. Po chwili udało mu się odnaleźć włosy wilkołaczki, później głowę, aż w końcu ramię, które zarzucił sobie na plecy. - Żyjesz?
Nie odpowiedziała. Uszu Seana dobiegł tylko jej ciężki, urywany oddech. Westchnął zrezygnowany i podniósł ją całą. Nawet jeśli nie ważyła dużo, chłopak zdawał sobie sprawę, że nie będzie mógł jej długo tak nieść. Zwłaszcza z walizką, którą w obecnej sytuacji przerzucił sobie przez ramię.
Ruszył tak szybko, jak pozwalało mu dodatkowe obciążenie - czyli nie za szybko. Po kilku minutach stwierdził z przerażeniem, że dodające niejakiej otuchy ciepło opuszcza go, a jego miejsce zastępuje straszliwy ziąb, wraz z nim natomiast ból. Głowy, mięśni, wszystkiego. Nogi pod chłopakiem zaczęły się uginać. W końcu poddał się i upadł. Przycisnął do siebie Alikal.
- Przepraszam - szepnął. Potem w jego umyśle zapanowała ciemność.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin