Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Kohaku / Kamienie Kakuatan / Tom 1 10. Prośba Dionne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pon 16:14, 18 Cze 2012
Autor Wiadomość
Kohaku
Początkujący Pisarz


Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: prawdopodobnie z Polski
Płeć: Kobieta

Temat postu: 10. Prośba Dionne
- To jest ciekawe miasto, wiesz? Trochę nie po drodze, ale co tam… nie więcej niż dwa dni nas to przedłuży. A ja chcę zobaczyć na własne oczy ten wzór na chodniku, jak oni go zwą… jak już jestem w pobliżu, to czemu nie, prawda? Co o tym sądzisz?
Spojrzał na nią z wyczekiwaniem. Ameta nie miała pojęcia, o czym mówi. Nie pojmowała tego człowieka. W ogóle nie pojmowała tego, co się dzieje wokół niej. Czuła się wyobcowana. W głowie miała pustkę. Rozumiała pojedyncze słowa, czasami ogólny sens wypowiedzi, ale w większości to było, jakby mówił… jakby wszyscy mówili w obcym języku. A on teraz mówił dużo. W tej pierwszej wędrówce milczał i to ją kłopotało, ale gdy trajkotał na okrągło, też czuła się zakłopotana. Jak mógł ją pytać o zdanie?
Pozostawało tylko skinąć głową. Znowu.
Najwyraźniej ta nic nieznacząca odpowiedź zadowoliła go. Na powrót zaczął coś kreślić na mapie, którą miał przed sobą. Ameta pochylała się obok, ale dla niej to była tylko mieszanina barw i po kilku próbach wyciągnięcia z tego sensu poddała się. Tylko patrzyła: to na niego, to znów na mapę, to rozglądała się dookoła. Najczęściej na niego.
W końcu skończył i odłożył ołówek. Oparł brodę na dłoni i teraz to on na nią spojrzał.
- I jak? - zapytał, a ona od razu wiedziała, jaki będzie dalszy ciąg tej wypowiedzi. - Przypominasz sobie coś?
To jedno rozumiała doskonale. Zadawał to pytanie często, bardzo często, a byli ze sobą dopiero jakieś trzy dni. Nawet pojmowała, co się stanie, gdy sobie coś przypomni - po prostu odejdzie do miejsca, które powróciło do jej pamięci. Najpewniej. Chciał się jej pozbyć.
Ameta nie miała mu tego za złe. W ogóle, niewiele czuła, a jak już coś, to głównie obawę przed rzeczami bliżej nieokreślonymi.
Pokręciła głową. Właściwie to nawet przestała wierzyć, że coś sobie przypomni. Minęło te kilka dni, a pierwszym wspomnieniem nadal była jego twarz. Czy było to złe wspomnienie? Nie… nie była pewna.

Ameta przyglądała się zaparkowanemu autu. Pierwotnie mogło mieć kolor czerwony, ale od jego najbliższego kontaktu z czyszczeniem musiało minąć sporo czasu. Nick stał przed nią i gadał z jakimś facetem. Wyglądało na to, że bardzo mu zależy, by upewnić się, że zostanie dowieziony dokładnie tam, gdzie sobie życzy. Nieco już zirytowany kierowca ciągle powtarzał, że tak. W końcu dogadali się i jasnowłosy mag wskazał drzwi Amecie.
- Wskakuj.
W środku było duszno. Brunetka skuliła się na tylnym siedzeniu i przysłuchiwała się rozmowie siedzących z przodu. Szybko z tego zrezygnowała, bo połowy nie rozumiała, i całą swą uwagę poświęciła widokom za oknem.
- A co twoja siostra taka cichutka? - spytał nagle kierowca.
- Ona? Nie, ona nie jest moją siostrą.
- Córką? - mężczyzna zmarszczył brwi i spojrzał na blondyna niepewnie.
- Co? - zdziwił się tamten. - Nie, nie! Ona jest… przyjaciółką.
- Acha… - wyglądało na to, że rozmówca maga odczuł swego rodzaju ulgę i znów był spokojny. - No to co ona taka cicha?
- Ona nie lubi dużo mówić - stwierdził Nick, patrząc w tył. Tak, zdecydowanie nie mówi dużo. Nie mówi, nic nie chce, dostosowuje się. Niebieskooki powstrzymał westchnienie.
Kierowca otworzył usta, by znowu o coś spytać, ale zrezygnował. Zamiast tego zaczął kierować samochód na pobocze. Nick poczuł złość. Co, ten też go nie dowiezie? Już miał wyrazić swoje niezbyt uprzejme zdanie na ten temat, gdy dostrzegł wyczekującego parkującego samochodu autostopowicza. Chłopak mógł być w jego wieku lub trochę młodszy. Miał brązowe włosy ściśnięte w kucyk, które sięgały mu do połowy pleców. Jego twarz była ponura. Nos długi, a usta stanowczo ściśnięte. Ramiona autostopowicza były szerokie, a ręce skrzyżowane na piersi.
Szyba w samochodzie osunęła się w dół.
- Dokąd? - spytał kierowca.
Chłopak rzucił okiem na zegarek na nadgarstku.
- Ungard.
- Przykro mi. Teraz jadę do Ddi Rym.
- Może być i tam - warknął nieznajomy, obchodząc samochód i siadając z tyłu.
Kierowca wzruszył ramionami i na powrót ruszył.
Szatyn przyglądał się Amecie z lekkim zainteresowaniem. Udawała, że nie widzi i robiła wszystko, by nie nawiązać kontaktu wzrokowego.
Nick już nie rozmawiał z kierowcą. Nie miał ochoty. Silnie ogarniało go znajome uczucie. Było jego częścią, alarmem, małą lampką zapalającą się w mózgu. A zapalała się wtedy, gdy w pobliżu był inny mag.

* * *

Cała czwórka siedziała przy stole i jadła posiłek. Dionne milczała, a Adelais opowiadała i zadawała pytania. Sean odpowiadał na nie z szerokim uśmiechem grzecznego chłopczyka, podczas kiedy Alikal powstrzymywała chęć rzucenia w kogoś talerzem. Ten głupi deszcz padał, śmiejąc się jej w twarz! A Adelais upierała się niczym troskliwa babcia, że nie wyjdą, dopóki nie przestanie lać. Prośby nie pomagały - od gróźb Alikal starała się powstrzymać.
Adelais i Sean byli w temacie podróży (nie pierwszy raz). Okazało się, że starsza pani w młodości chętnie podróżowała, była w wielu miejscach i o wszystkich potrafiła coś ciekawego opowiedzieć. Dzięki temu konwersacja, którą prowadził z nią Sean, wcale nie była nieprzyjemna dla niego.
- A w Caście widziałam koronację króla Erica Larousse. - opowiadała. Uśmiechnęła się do wspomnień. - Ty pewnie nie widziałeś nigdy żadnej koronacji, ale ja kilka miałam szansę ujrzeć. Powiem ci, że ta była najciekawsza. A niedługo później ten władca przygarnął jakiegoś dzieciaka.
- Władca przygarniający dzieciaka? Temat na baśń - skomentowała z ironią Alikal. - A później dzieciak okazuje się być jakimś wielkim…
- …Magiem - wpadła jej w słowo Adelais.
- No, na przykład - kiwnęła głową szatynka.
- Na przykład - zachichotała starsza pani. - Ale tak było.
- Dzieciak musi być przemądrzały jak nie wiem - uznała wilkołaczka.
- Nie wiem, nigdy go nie widziałam - wzruszyła ramionami Adelais, po czym wstała. Otrzepała spódnicę. - To ja chyba pójdę szykować obiad - dodała, opuszczając pomieszczenie.
- Ciekawą masz babcię - rzucił Sean do Dionne.
Tamta zarumieniła się standardowo. Dopiero po dłuższej chwili wydukała:
- To… to mądra kobieta.
- O niej powinnaś opowiadać ludziom, nie o tej całej Ann - powiedziała Alikal. - Twoja babcia jest trochę taka, jak była moja.
- Była?... - spytała niepewnie Dionne.
Alikal, zamiast odpowiedzieć, wstała i szybkim krokiem wyszła - niemal wybiegła - z pokoju. Sean uśmiechnął się przepraszająco.
- Ta zmienność nastrojów… Pogadam z nią…
- Zaczekaj! - dziewczyna przechyliła się przez stół i mocno zacisnęła chudą dłoń na rękawie jasnowłosego. Obrzucił ją zaskoczonym spojrzeniem.
- Co?
Szybko odsunęła się. Jej twarz dobiła granic czerwoności.
- P… przepraszam. Chciałam tylko o coś poprosić.
- Ok… ok, proś - Sean pochylił się i oparł dłonie na stole. - Co chcesz?
Dionne sięgnęła sobie do rzemyka wiszącego na szyi i zdjęła go przez głowę, po czym podała chłopakowi. Ten obrócił ozdobę w palcach. W jednym miejscu rzemyczek oplatał śliczny, czerwony jak krew, mały kamień szlachetny - najpewniej rubin.
- Chyba wspominałeś coś o tym… że czasami wędrujecie z tą ciocią, czy coś…
Sean zawachał się. Szczerze mówiąc, to już się pogubił w tym, co naopowiadał. Na wszelki wypadek skinął głową, na co mysiowłosa podeszła do komody. Chwilę w niej grzebała. W końcu wydobyła z wnętrza mebla kartkę i długopis. Szybko coś na niej nabazgrała i podała chłopakowi.
- Gdybyście kiedyś znaleźli się w mieście Kennis, mógłbyś pójść pod ten adres i oddać wisiorek mojej przyjaciółce, Juliett? Pożyczyła mi go kiedyś… - głos dziewczyny zadrżał. - …Potem się pokłóciłyśmy… I… nigdy jej go nie oddałam. Zrobisz to? Dasz jej go? - spojrzała na Seana rozpaczliwie proszącymi oczami. - Proszę, proszę cię…
Chłopak uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- Oczywiście… nie ma problemu.
- Dziękuję! Dziękuję, dziękuję! - Dionne mocno go ścisnęła, ale zaraz odskoczyła, zaczerwieniona.

* * *

Ludzie nie zauważają różnych rzeczy. Czasami są tak ślepi, że można tylko załamać ręce i pokręcić głową. Za taką uważała siebie Sara. Bo jak mogła przez trzy lata nie zauważyć, że tak naprawdę ona nic nie obchodzi Ivonne i Kallę? Teraz, gdy udało się tej informacji wreszcie do niej dotrzeć, widziała, ile straciła. Na samym początku szkoły, na przykład, świetnie się dogadywała z pewną drobną okularnicą. Ale Ivonne stwierdziła, że jej nie akceptuje, i Sara postawiła krzyżyk na tej znajomości. Później było jeszcze kilka takich sytuacji… a kiedyś, gdy się pokłóciły, złotowłosa znalazła Seana. Był miły i wydawało jej się, że z nim spędzała czas milej, niż z dziewczynami. Jednak Ivonne przeprosiła i Sara nie potrafiła jej nie odpuścić. Teraz jednak obiecała sobie, że choćby jej kruczowłosa koleżanka z pokoju przepraszała miliony razy, i tak nie zaprzyjaźnią się na powrót.
Obiecać zawsze można było, ale gdzieś w głębi serca dziewczyna wiedziała, że wystarczy jedno słowo Ivonne, żeby znowu nawiązać tę „przyjaźń”.

Było około ósmej. Złotowłosa była sama w pokoju i pieczołowicie skrobała w swoim szkicowniku. Royse zniknęła niewiadomo gdzie, miejsce pobytu dawnych przyjaciółek też nie było Sarze znane. Ale modliła się, żeby one nie wróciły zbyt szybko.
Tak czy inaczej, był to też ich pokój. Skrzypnięcie poczciwych drzwi oznaczało, że ktoś wszedł. Dziewczyna podniosła wzrok i ujrzała stojącą w drzwiach Ivonne. Za nią do pokoju wsunęła się Kalla.
- Saruś, co tam rysujesz? - spytała ta pierwsza, siadając obok niej.
Serce złotowłosej zabiło mocniej. Poczuła nadzieję na pogodzenie. Jaka jesteś głupia!, wrzasnęła jakaś jej część. Trudno. Będzie się musiała zamknąć i dostosować. Sara za nic w świecie nie chciała być odrzutkiem.
- Takie bazgrołki… - mruknęła szarooka.
Ivonne wzięła od niej zeszyt.
- Pokaż.
Złotowłosa patrzyła, jak czarnowłosa współlokatorka ogląda rysunki, przewracając kartki. Wzrok Ivonne zatrzymał się w końcu na ulubionym szkicu Sary. Przedstawiał sarenkę patrzącą prosto na oglądającego z lasem w tle. Przez twarz brunetki przebiegł szyderczy uśmiech. Złotowłosa zorientowała się sekundę za późno. Ivie wyrwała kartkę szybkim ruchem i zaczęła ją drzeć.
- Zostaw! - zdenerwowała się Sara. Jak mogła być tak naiwna? I jak mogła zapomnieć, że Ivonne tak doskonale ją zna?
Dziewczyna rzuciła się w stronę współlokatorki, gdy ta upuszczała na ziemię skrawki podartego rysunku. Szkicownik odrzuciła w kąt pokoju i obrzuciła Sarę radosnym spojrzeniem.
- Co jest? Coś nie tak? Nie umiesz rysować, mogłabyś się z tym pogodzić.
Kalla milczała, spuszczając głowę nisko. Sara wiedziała, że dziewczyna nie stanie po jej stronie. Ramiona szarookiej drgnęły, a po policzkach popłynęły łzy. Nie przez ten rysunek. To były łzy bezsilności.
- I tylko najwięksi idioci chcą się z tobą przyjaźnić. Swój ciągnie do swego - snuła dalej Ivonne. - Widziałam cię dziś w mieście z Nathanem.
- Nathan Davis nie jest idiotą.
To nie były słowa Sary. Ona, równie zaskoczona jak jej współlokatorki, spojrzała jedynie w stronę drzwi. Opierając łokieć o framugę, stała w nich Royse. Mierzyła swoją przedmówczynię groźnym spojrzeniem.
- Nawet swoich nie potrafisz rozróżnić - głos brunetki był spokojny. - Ale Sara nie pasowała do twojego towarzystwa, zgadzam się z tym. W końcu, jak powiedziałaś, swój ciągnie do swego - po tej, bądź co bądź, kilkuznacznej wypowiedzi, Rodriguez podeszła do swojego łóżka i rzuciła się na nie. Do uszu wcisnęła słuchawki MP4 i uśmiechnęła się pod nosem.
Ramiona Ivonne zadrżały ze złości, ale ochota na denerwowanie Sary chyba jej przeszła.
- Idziemy, Kalla - rozkazała.
Po czym obie wyszły z pokoju.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin