Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Rybci Sailor Season czyli Natura jest wśród nas prolog ;p
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pią 18:36, 21 Sie 2009
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu: Sailor Season czyli Natura jest wśród nas prolog ;p
krót wydarzeń wcześniejszych czyli zakończenie poprzednich części.:

Od ostatniej walki trochę się wydarzyło. Sailorki pokonały Serenity na szczęście, że tak powiem. Dzięki współpracy wszystkich, Usagi mogła po raz pierwszy powrócić do normalnego życia bez szkody dla innych. Jak to było planowane od dawna pobrali się z

Mamoru. Lecz wcześniej poprosili o wymazanie im pamięci. Nie chcieli pamiętać tych wszystkich wydarzeń z Księżycowego życia...


Po wypełnieniu swego zadania reszta strażniczek odleciała w nieznane krańce kosmosu by tam strzec bezpieczeństwa małej zielonej planety Ziemia.



I tak oto wraz z końcem starej ery nadchodzi początek czegoś nowego...



patrzac od gory na bohaterki Smile

Rina Chiba.


Sailor Spring

Lat. 18

Jest córką Usagi i Mamoru. Po matce odziedziczyła moc o jakiej jej się nie śniło.

Jej charakter cechuje upartość i poczucie humoru.

Potrafi dopiąć swego za wszelką cenę. Zaś przyjaciółki traktuje jako największy skarb.

Moc: Ziemi i wiatru.

Pomocnicy: Duchy Ziemi.



Druga zaś to : Natsuko Minamino

Sailor Summer

Lat: 18



Jest to nie odrodna córka kochanej Minako Aino. Niestety nie zna ojca. A raczej nie chce znać. Jest osoba rozważną i inteligentną. W przeciwieństwie do reszty koleżanek jest osobą bardzo spokojną. W grupie jest tzw. Taktykiem bojowym,



Moc: Ognia

Pomocnicy : Tzw. Diabliki Ognia



I ostatnia : Akiko Nishino

Sailor Autumn



Lat :18



Jako jedyna pochodzi z Księżycowego królestwa. Jej rodzicami są Luna i Artemis. Dziewczyna z lekka zwariowana bardzo przypomina Rine. Impulsywność jest jej zaletą, a także posiada sto pomysłów na minutę.[/img]

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Pią 18:37, 21 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 18:39, 21 Sie 2009
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
Jesienny Poranek był niezwykle chłodny nawet jak na początek października. Para kochanków przesiadywała w swoim ogrodzie delektując się miejskim powietrzem.

- Od paru dni mam jakieś wzmożone przeczucie zrobienia czegoś szalonego – westchnęła Usagi głaszcząc swój duży brzuch.

Na przełomie kilku dni miało nadejść rozwiązanie. Mamoru ukradkiem spoglądał na małżonkę z lekkim zdziwieniem.

- A co ty kochanie chcesz robić w tym stanie – powiedział czarnowłosy czule obejmując jej wolną dłoń.

Ukradkiem przeszło jej przez myśl „może skoki ze spadochronem” zaśmiałam się ze swojego pomysłu. Byli niezwykle szczęśliwi. Dorobili się dużego domu z ogródkiem, Mamoru zajmował wysoki stanowisko prawnicze zaś Usagi prowadziła gospodarstwo. Inne dziewczyny z bliższego otoczenia zostały z nimi na planecie również układając sobie życie od nowa bez świadomości wcześniejszych zdarzeń. Gdy to Sailorki toczyły wojnę między sobą....

Gdy tylko Mamoru wyruszył do pracy Usagi skrzętnie wykorzystała wolny czas na przygotowanie się do wielkiego wydarzenia. Tymi przygotowaniami było oczywiście spotkanie z byłymi towarzyszkami walki. Niestety zostało ich nie wiele. Przyszła Minako ze swoją córeczką miała już niespełna roczek Potem wkroczyła Ami ze swoim synkiem Sylvestrem, oraz Mako której niestety się nie poszczęściło w dzieciach. Rei zaś nie mogła przybyć gdyż wyjechała do USA w poszukiwaniu swojej tożsamości jak twierdziła...

Siedzieli wszyscy przy herbacie i ciasteczkach w kształcie króliczków zrobionych całkiem zręcznie przez Usagi.

- Dużo jeszcze ci zostało ? – spytała Minako tuląc swoje dzieciątko do piersi.

- W sumie to powinno być już. Ale jej się chyba nie spieszy. Postanowiłam, że do ostatniej chwili będę w domu czekać. - wytłumaczyła najlepiej jak potrafiła choć na twarzy Ami widziała nieznaczny grymas.

- Jak dla mnie to powinnaś odwiedzić szpital – dodała Ami patrząc podejrzliwie raz po raz w stronę przyjaciółki.

- Tak tak szczególnie gdy to twoje pierwsze – zaśmiała się Mako...

Od tej zwykłej rozmowy minęło zaledwie dwa dni gdy to Usagi przechodziła przez męczarnie porodu. Na przemian krzyczała i przeklinała mężczyzn, że to ich nie czeka taki los co kobiety. Kilka godzin i na świat przyszła dziewczynka bardzo podobna do obojga rodziców.

- Ale ona śliczna tylko czemu ma taki dziwny kolor włosów ? -dziwił się Mamoru jak tylko zobaczył swoja córeczkę. Faktycznie dziewczynka miała włosy koloru trawy. Co nie było normalne w ziemskim świecie. Zaś w Księżycowym Królestwie owszem. Niestety oni tego nie wiedzieli. W tym samym momencie gdy na Ziemi pojawiła się Rina córka Usagi, zjawił się ktoś jeszcze. Ktoś kto od tej pory będzie opiekuńczym duchem naszej malej bohaterki.
Tego dnia gdy na świat przyszła latorośl państwa Chiba powłoka ziemska była zakłócona dwa razy. Pierwszy raz z pojawieniem się Riny i drugi gdy już wszyscy układali się do snu. Mała kapsuła rozbiła się nie daleko domu państwa Kino, zakłócając tym samym nie zmącony niczym spokój. Wraz z hukiem i oraz całym zamieszaniem towarzyszącym kapsule przed dom wybiegła Makoto. Oczywiście nie co dzień ma się takie zjawisko przed domem więc bądź co bądź była lekko zszokowana. No może trochę bardziej niż lekko. Pomału zaczęła podchodzić do dziwnego przedmiotu. Jeszcze parę metrów, jeszcze trochę i już miała przed sobą widok który utkwił w jej pamięci na zawsze. W kapsule otoczonej delikatna niebieską poświata spała mała niebiesko włosa dziewczynka. Makoto zgrabnym ruchem ręki rozsunęła wieko jak by wiedziała jak ma to uczynić. Nie zastanawiając się dłużej pochwyciła malutką w ramiona poczym kapsuła zniknęła jak za dotknięciem różdżki.

- Stev zobacz co znalazłam – zawołała Mako przez drzwi.

Wysoki blond włosach chłopak o rozmarzonym spojrzeniu wystawił głowę przez okno ich sypialni. Zaniemówił widząc ukochaną z taką niespodzianką. W pośpiechu ubrał pozostającą w nieładzie pidżamę i pognał co sił w nogach do Mako.

- Co to ma znaczyć ? – wyszeptał cicho. Patrzył raz na żonę raz na tajemnicze dziecko.

- No cóż ci mogę powiedzieć. Spadła nam z niebios – Pani Kino uśmiechnęła się ciepło do męża który tym razem nie wiedział co powiedzieć.

Nie mieli innego wyjścia jak zatrzymać niemowlę. Bardzo się ucieszyli gdyż w końcu mieli upragnione dziecko nie ważne kim była ta mała, ważne że była w ogóle. I tak wszystkie wojowniczki no może prawie wszystkie posiadały dzieci z wyjątkiem Rei. Ale o niej od dawna nikt nie słyszał...

Minęło z 17 lat odkąd wylądował statek z małą Kitaną. I tak życie toczyło się własnym torem. Tak samo jak kiedyś ich rodzice dzieci poszły do szkoły. Teraz oczywiście już starsze i z większym bagażem doświadczeń, ale nic innego się nie zmieniło.

- Rina weź kanapki, bo znowu będziesz narzekać, że jesteś głodna – krzyczała Usagi do córki.

- Dobrze już biorę - odparła zielonowłosa poczym chwyciwszy pierwszy z brzegu kuferek pognała na lekcje. Drzwi tylko z trzaskiem zamknęły się za nią.

- Jaka matka taka córka – odparł Mamoru wchodząc do kuchni poczym pocałował swoją małżonkę w policzek.

- Ale śmieszne faktycznie – skrzywiła się Usagi chodź wiedziała, że Mamoru ma racje.

- A tak nie dawno...Można powiedzieć iż rzuciłaś we mnie kartką z ocenami. – rozmarzył się mężczyzna grzebiąc w lodówce.

- To tylko była kartkówka – zaśmiała się Usagi. Mamoru odwrócił się ku niej poczym zatracili się w gorących pocałunkach...



Rina jak na 18-latke była nie źle wysportowana więc odległość do szkoły z domu pokonała w przeciągu kilku minut. Po drodze spotkała pannę Aino i pannę Kino. Co przyjęła z uśmiechem, bo przynajmniej nie tylko ona dostanie karę. Wymieniły szybkie pozdrowienie i wpadły do klasy.

- Przepraszamy za spóźnienie !!! – krzyknęły jednocześnie.

- Tak, tak przepraszamy -powtórzyła jeszcze raz Rina. Klasa wybuchneła śmiechem.

- Coś nie tak ? – spytała Natsuka patrząc w stronę rozbawionych kolegów.

- Nie ma nauczycielki możecie się spokojnie rozpakować – wyjaśnił wysoki blondyn imieniem Sylvester.

Rina stała niczym rażona piorunem. Była zakochana. Wiedziała w sumie, że to syn jej koleżanki mamy i jest on prawie nie do zdobycia ale kto by tam patrzył na szczegóły. Nagle ściany budynku zadrżały. W jednym momencie przeraźliwy pisk dotarł do uczniowskich uszu. Ten sam hałas spowodował rozsypanie się okiennych szyb.

- Co się dzieje ? - zapytała przerażona Kitana osłaniając głowę przed spadającym tynkiem. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na zadane pytanie. Wszyscy zaczęli ewakuować się do wyjścia.

- Moja noga ! – krzyknęła Rina gdy tylko większy odłamek sufitu spadł na jej kończynę.

Przyjaciółki starały jej się pomóc chodź nie bardzo dawały sobie rade. W jednej chwili wstrząsy ustały co dziewczyny przyjęły z ulgą. Teraz Rina wyszarpywała nogę z pod gruzów co było raczej złym posunięciem.

- Kurcze jak boli- jęczała poszkodowana. Gdy wszystko ucichło i dziewczęta zostały same pojawiła się przed nimi poświata. Znów tak samo niebieska jak przy pojawianiu się Kitany. Tym razem postać która się pojawiła nie była tak mała wręcz przeciwnie. Ukazała im się dziewczyna mniej więcej w ich wieku. Wysoka niebiesko włosa spowita w dziwny niebieski kostium.

- Witam ... odparła przyjanie
- Witam ... odparła przyjaźnie spoglądając na nowe towarzyszki. Dziewczyny mimowolnie otwierały buzie ze zdziwienia.

- Kim ... Kim jesteś ? – zapytała Rina gdy w końcu uwolniła nogę z pod gruzów.

Niebyła poważnie ranna ale kostka przybrała już znaczne rozmiary wykraczające poza jej normalny wygląd. Przybyszka podeszła spokojnie do zielonowłosej, poczym przyłożyła swoja dłoń do jej nogi. Po chwili już wszystko było na swoim miejscu.

- Jestem Akiko, miło mi – podparła dziewczyna w krótkich kucykach wyciągając dłoń do najbliżej stojącej Kitany.

- Ja może jestem tutaj trochę bardziej z szokowana niż reszta, ale przecież to nie było normalne. Nie pochodzisz z Ziemi ? - podeszła bliżej różowo włosa panna Aino.

- Tak długa droga przed wami moje drogie – jej szczerość była rozbrajająca nawet jak na kosmitkę.

Kilkoma ruchami rąk wprowadziła wszystkie trzy w hibernacje pozwalając tym samym przenieść ich świadomość do odległej krainy. Tak dalekiej, że nawet o tym nie śniły. Przemierzały galaktykę między falującą droga mleczna a ich macierzysta planetą, aż dotarły na srebrny glob gdzie wszystko miało swój początek. Jak tylko ich stopy dotknęły powierzchni ...

- Ja chcę do domu !!! - krzyknęła Natsuko rozglądając się oczami mokrymi od łez.

- Przestań dramatyzować. – zwróciła się w jej stronę Kitana – Od dawna coś czułam, że czegoś mi brakuje w życiu teraz już wiem. – dziewczyna również rozglądała się w poszukiwaniu czegoś co by wyjaśniało ich przybycie.

- Wasza Wysokość - ktoś mówił szybko za ich plecami, teraz prawie biegnąc w ich stronę.

Był to wysoki mężczyzna w białych włosach sięgających, aż do pasa. Znalazł się dość szybko koło nich. Minął zgrabnie płacząca Natsuko i w lekkim nie ładzie pokłonił się co nie mniej zdziwionej Rinie.

- Poznajcie mojego ojca. - powiedziała równie szybko Akiko.

- Artemis wasza wysokość – dodał mężczyzna. Rina wyrwała mu ręką jak tylko chciał ją ująć w swoje dłonie.

- Tato one o niczym nie wiedzą - uprzedziła go córka – Teraz muszą poznać prawdę a ty naprawdę jesteś mało taktowny.

- Co tu się dzieje ? – Rina była dość wzburzona ta niecodzienną sytuacją.

Jej oczy lśniły w blasku Księżyca kolorem zielonej trawy coś wskazywało na ścisłe połączenie z tutejszymi mieszkańcami. Akiko wskazała im miejsca w ogrodzie różanym gdzie kiedyś uwielbiała przesiadywać królowa Selen. Z każdego zakamarka wydobywał się delikatny zapcha kwiatów a wiatr poruszał pąkami delikatnie jak gdyby one tańczyły.

- Po pierwsze przepraszam, że wyrwałam was z szarej rzeczywistości. – uśmiechnęła się Akiko nalewając herbaty z kryształowego dzbanuszka.

- No daruj sobie – powiedziała niezbyt miło Kitana.

- Jak już wcześniej wspominałam teraz się dowiecie co nie co o sobie - mówiła jak gdyby nigdy nic niebiesko włosa. Zamknęła na chwile oczy by moc przypomnieć sobie wszystko dokładnie. I zaczęła:

- Dawno temu gdy istniało a raczej dalej istnieje a ... to za trudne. – przerwała sama sobie jak by zastanawiała się jak to wszystko zgrabnie ująć. –Już wiem – olśniło ją nagle- Prosto z mostu, że tak powiem. Wasze matki nie są zwyczajne...

- Mi się wydawało wręcz przeciwnie - zaśmiała się Natsuko patrząc na swoją rozmówczynie.

- Niestety tak nie jest. Każda z nich jest legendarna czarodziejką strzegącej innej planety.- kontynuowała Akiko siadając między Riną a Kitaną. – Po ostatnich walkach jakie miały miejsce z 20 lat temu zapragnęły normalnie żyć. Wszystkim została wymazana pamięć na ich własne życzenie. I w taki oto sposób Ziemia straciła obrończynie. Ale nie przeniosłam was tutaj by rozmawiać o waszym rodzicielkach choć zapewne i tak jesteście zszokowane tymi wiadomościami. Chodzi tu o was moje drogie. Skro wasze matki nie chcą walczyć to przyszła pora na was. Na to by zacząć ochraniać Ziemie od początku.

- Oszalałaś czy jak ? – zadrwiła Kitana waląc ręką w stół. – Ja mogę zrozumieć, że to jakieś przedstawienie. Może jakiegoś gazu się na wdychałyśmy, a ty mi tu mówisz o czarodziejkach. – Dziewczyna była gotowa niemal eksplodować ze złości.

- Nie wszystko dzieje się w realu. – zaśmiała się Rina – Nawet krawawie zobacz – podsunęła koleżance palec z wbitym kolcem róży. Kitana uniosła oczy ku niebu.

- Jak już mówiłam teraz wasza kolej. Mamy cały sprzęt potrzebny do walki ze złem.

Gdy dziewczyny rozważały swoje pochodzenie łagodnie to tak nazwijmy gdzieś pod powierzchnią Ziemi gdzie najciemniejsze moce mają swoje centrum do życia budziła się jeszcze jedna postać...

Rina stała na środku ogrodu wpatrując się w różnokolorowe róże. Była zagubiona. W jednej chwili jej zwykłe życie wywróciło się do góry nogami. Ziemskie bytowanie w jakiś sposób dobiegło końca. Ale czy ona o tym nie marzyła ? By zmienić coś w swoim monotonnym życiu ? Chyba jednak za szybko spełniły się jej marzenia.

- Wasza ... Rina możesz podejść – dziewczyna usłyszała głos Artemisa. Obróciła się jak rażona piorunem nie mogąc się przyzwyczaić do nowych okoliczności. Ona dziedziczka Księżyca, według opowieści Akkiko tak właśnie miało by być.

- Słucham – zwróciła się do strażnika, przyjaciela nie wiedziała jak go nazywać.

- Oczekuje cię moje żona – wyjaśnił spokojnie Artemis poczym wskazał ręka na wysoka wieże stojącą za ogrodem.

Wcześniej jej jakoś nie zauważyła a teraz była taka piękna cała biała jak by z marmuru. Na tle granatowego nieba malowała się dostojnie niczym pomnik wznoszony ku czci bohaterów. Rina udała się we wskazane miejsce. W środku stanęła u stóp krętych schodów prowadzących tylko do jednego pomieszczenia wysoko w górze. Zielonowłosa westchnęła i z duszą na ramieniu poczęła podążać w górę...

W tym samym czasie dalej toczyła się rozmowa świeżo upieczonych czarodziejek.

- Dobra ja już wszystko rozumiem. Ale jakim cudem my ledwo wkraczające w wiek dorosłości mamy obronić Ziemię. Ja czasem nie wiem ile jest dwa plus dwa gdyż padam ze zmęczenia a teraz jeszcze mam walczyć ? kiedy ja na to czas znajdę ? – żaliła się Natsuko.

- Już nie narzekaj – zbeształa ją Kitana – Mamy zadanie nawet mnie to cieszy bo nie będę musiała chodzić do szkoły. – rozmarzyła się dziewczyna.

- Niestety szkoła jest ważna – dodała pospiesznie Akiko – Otrzymacie pomoc która nie długo wam się, że tak powiem „objawi” a co do innej pomocy proszę bardzo.

Akiko wykonała na powrót kilka ruchów ręką i na stole pojawiły się jakieś zegarki i długopisy. Każdy w innym kolorze.

- Czyli to nam ma pomóc w szkole ? – Natsuko była zdegustowana widząc przyrządy do nauki.

- Nie głuptasie - zaśmiała się Akiko – To pomoże wam w walce. Te zegarki jak mówisz to komunikatory. - powiedziała pokazując swój na ręku. Odsłoniła klapkę a pod nią zaświeciły się rzędy małych guziczków i niewielki monitorek. – Zaś to posłuży wam do zamiany w czarodziejki. – ujęła w dłoń swoje „pióro” i powiedziała

„Sailor Autumn Make Up” (ps. Od autorki. Nazwa mówi nam o jesieni. Więc w wolnym tłumaczeniu będzie to czarodziejka jesieni lub jesienna/. No nic nie poradzę tak to musi wyglądać skoro są to czarodziejki czterech pór roku. Ale sobie wymyśliłam Very Happy)

Jak to wcześniej bywało jej strój zmienił się ten sam sposób co kiedyś legendarnych sailorek. Z małym wyjątkiem. Towarzyszył jej jeszcze ktoś.

- Co to takiego ? – spytała Kitana przyglądając się roztańczonym wodnym stworkom.

- Duchy wody – odparła Akiko bawiąc się z jednym. – To są nasze duchy opiekuńcze. Od nich pochodzi nasza moc. Zaś one czerpią swoją energie z Ziemi. Gdy dopisze wam szczęście pojawi się jeszcze jedna dziewczyna. Strażniczka waszej planet. Ale na to jeszcze nie jesteście gotowe. – dokończyła niebiesko włosa poczym wręczyła każdej z dziewcząt sprzęt.

- No dobra zobaczymy jak to będzie wyglądać – Kitana wzięła swój długopis zakończony śnieżynką i krzyknęła „ Sailor Winter Make Up” Otoczyła ją po chwili zasłona z zamieci śnieżnej . Zaś w momencie opadnięciem ostatniego płatka dziewczyna otrzymała nową moc i swoich opiekunów.

- „Sailor Summer Make Up” glos Natsuko brzmiał trochę bezbarwnie, lecz w kilka minut ona także przybrała strój swoich poprzedniczek. Barwne kwiaty wirowały wokół poczym opadając zostawiły na swojej właścicielce kostium różowego koloru.

- Została jeszcze Rina - zamyśliła się Akiko poczym zgarnęła ze stołu ostatnie „narzędzia” i pobiegła razem z pozostałą dwójką do wierzy...

Gdy tylko Rina otworzyła drzwi nie wielkiego pomieszczenia na ostatnim piętrze wierzy. Oczom ukazał się piękny widok. W samym centrum stał mały podest a na nim za cienką szklaną kopułą znajdował się mały srebrny kryształ świecący dość mocnym światłem. Dziewczyna podeszła powoli do tego wspaniałego zjawiska nawet przeoczając taki szczegół jakim była stojąca opodal kobieta.

- Witaj – odparła czarnowłosa w stronę Riny.

- O przepraszam – skłoniła się dziewczyna – Ty za pewne jesteś Luna.

- Zgadłaś – uśmiechnęła się poczym wskazała ręką na podest – Piękny prawda ?

- Tak naprawdę piękny. Czy to jest kryształ mojej mamy ? – spytała onieśmielona.

- Owszem i zarazem potężna broń. Przysporzył wiele kłopotów swojej właścicielce. A teraz my go pilnujemy na szczęście z powodzeniem.

- Po co mnie wezwałaś Pani ? – zwróciła się tak jak uważała najstosowniej.

- Po prostu chciałam zobaczyć jak wygląda córka mojej królowej - Luna spoczęła na najbliższym krześle wskazując Rinie drugi obok. – Wiesz, że czeka was nie lada wyczyn ? Walka którą stoczycie nie będzie taka jak wszystkie inne. Przyjdzie wam walczyć nie tylko lecz także ze swoimi słabościami – wyjaśniła Luna.

- Mogę się tylko domyślać – szepnęła Rina wpatrując się wciąż w kryształ.

Z lekkim trzaskiem otworzyły się ponownie drzwi. Do środka wpadł mały tłum kolorowych postaci. Gdzieś ponad ich głowami latały duszki. Wodne, ogniste i śnieżne. Opiekuńcze stworzenia czarodziejek.

- Czas na ciebie – powiedziała Akiko wręczając zielonowłosej „pióro”.

Rina patrzyła przez chwile następnie wzięła prezent i zamykając oczy krzyknęła „ Sailor Spring Make Up”!! Fala zielonkawego światła zalała małą salkę. Co spowodowało pobudzenie kryształu. I tym razem wszystko się zlewało w jedną całość. Kryształ powoli zaczął przemieszczać się w stronę Riny. I już za chwile byli jednością...

...::Ziemia::..

- W końcu się ujawniła - powiedziało monstrum wyłaniając się na powierzchnię ziemi. A tuż za nim kolejne stwory wstąpiły na rodzinną planetę sailorek.

Walka się rozpoczęła ...

W domu państwa Tsukino. Po zjedzonym lekkim śniadanku para kochanków rozsiadła się na kanapie by oglądać swój ulubiony serial. Usagi raz po raz zaczepiała Mamoru niestety ten nie wzruszony jej znużył się w gazecie.

- Czegoś mi brakuje – westchnęła Usagi patrząc prawie nie obecnym wzrokiem gdzieś w głąb pokoju.

- Wiem dokładnie o czym mówisz. Ja też mam podobne uczucie. – dodał Mamorek spoglądając jak by z ukosa na swoją żonę.

Pustkę oczywiście powodował brak walki o bezpieczeństwo Ziemi., ale oni o tym nie wiedzieli... Siedzieli by tak pewnie jeszcze trochę czasu gdy nagle drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem.

- Pewnie Rina wróciła zła do domu – uśmiechnęła się Usagi wyglądając przez poręcz kanapy na korytarz.

Nie była to ich córka. W holu mieszkania stała kobieta. Zwykła niewiasta której twarz pokrywały liczne rany. Ubranie też było zakrwawione.

- Boże jedyny. Kim jesteś i co się tobie stało ! – krzyknęła Usagi zrywając się z kanapy i podbiegając do nieznajomej.

Z bliska wyglądała jeszcze gorzej. Z niemal każdego zakątka ciała tryskała krew. Dziewczyna patrzyła na blondynkę z lekkim prażeniem mrucząc coś pod nosem. Po chwili zaś kobieta wskazała ręką drzwi i natychmiast wpadła w panikę.

- Zamknijcie je...szybko zamknijcie .... – krzyczała – On też was dopadnie ... szybko gdzie klucze – zachowywała się dość histerycznie.

Mamoru też próbował ją uspokoić na nic się to zdało. Dla świętego spokoju zaczął szukać owych kluczy pasując do zamka. Usagi podeszła powoli do drzwi drżącą ręką odsłoniła klapkę wizjera. Serce zaczęło jej łomotać jak by miało za chwile wyskoczyć z piersi. Tętno było szybkie zaś ręce drżały niemiłosiernie. Spojrzała choć nie wiedziała czy za chwile nic..

Jednak zero, jakiegokolwiek napastnika. Usagi obróciła się powoli w stronę kobiety ta nerwowo zasłoniła twarz rękoma. Trzęsła się niczym galareta. Ponownie Tsukino spojrzała w wizjer dla świętego spokoju. Tym razem cos jednak się zmieniło. Widok zaczął się zaciemniać, powoli wszystko po drugiej stronie drzwi ogarniała dziwna mgła. Usagi stała niczym zahipnotyzowana nie mogąc oderwać się od wizjera. Po chwili ukazało jej się monstrum, coś na kształt trolla pomieszanego z wilkołakiem. W jednej chwili gdy tylko Mamoru chciał użyć kluczy bestia wdarła się do mieszkanie, oczywiście na pierwszy rzut nie zauważył Serenity, i tym samym dziewczyna miała dość bolesne spotkanie z drzwiami. Osunęła się po ścianie prawie do pozycji leżącej, gdzieś z tyłu czuła stróżkę krwi na karku a teraz jak przez mgłę widziała co się dzieje w jej pięknym mieszkaniu. Monstrum zbliżyło się niemal natychmiast do bezbronnej kobiet szczerząc swoje kły, ona zaś tylko wskazywała ręka w stronę Usagi.

- To jej szukasz . To o nią ci chodzi - mamrotała nieznajoma co Usagi się przestało już podobać.

Nim Tsukino zdążyła się podnieść poczuła jak obleśne łapska bestii zaciskają się jej na szyi. I już po chwili została odrzucona na dość duża szafę. Już było jej obojętne co się z nią stanie ważne tylko by Rina była cała i zdrowa. Ponowny uścisk tym razem gdzieś w pasie i Usagi przeleciała przez drzwi kuchenne. Straciła kontakt z rzeczywistością tego już było za wiele po prostu zemdlała. Upokorzona i sponiewierana...

- Miałeś ją obezwładnić kretynie a nie zabić – gdzieś z głębi świadomości docierały do Tsukino nie wyraźne głosy bez wątpienia należące do jej oprawców. – Zabieramy ją stad – ponownie głos rozdźwięczał jej w obolałej głowie. I już tylko czuła, że się unosi. Ktoś ją po prostu zabiera z jej domu ...


Noc pokryła Księżycowy glob co czyniło go jeszcze wspanialszym. Gwiazdy rozłożone na nieboskłonie tworzyły przepiękne wzory nazywane konstelacjami. Czwórka dziewczyn w marynarskich mundurkach stała na dziedzińcu królewskiego pałacu. Patrzyły w dal na swoją ojczystą planetę na tyle bliską jak jeszcze, żadnej innej sailorce nie było tego dane doświadczyć.

- Czas wracać – westchnęła Kitana patrząc raz to na koleżanki raz na Ziemię.

- Koniecznie musimy walczyć ? – spytała naiwnie Natsuko wiedząc jakie maja zadanie. Wiatr delikatnie poruszył koronami drzew co było jak by odpowiedzią.

- Jasne, że musimy głuptasie. Dla mieszkańców tej planety, dla naszych rodziców i dal nas samych – uśmiechnęła się Akiko wyciągając przed siebie niebieskawy medalion w kształcie Słońca - „Teleportacja” - krzyknęła po chwili i w jednym momencie przeniosły się na swoją planetę.

Jak na wieczorową porę było cicho przeraźliwie cicho. Dziewczyny spoglądały ostrożnie we wszystkie strony i nim „zdjęły” kostiumy wojowniczek ukazała im się dość dramatyczna scena. Po parku, w którym wylądowały, walały się szczątki ludzkiego ciała. Tu noga tam kawałek korpusu. Gdzieś na pobliskich krzakach zwisał kawałek mięsa.

- Oj nic nie chcę mówić ale nie zbyt dobrze mi się zrobiło – Rina ledwo zdążyła wypowiedzieć słowa, a już przez gardło cisnęło jej się śniadanie.

Nachyliła głowę a już po chwili było znacznie lepiej. Reszta dziewczyn też było przerażonych tak, że mało nie poszły w ślady panny Tsukino. Obserwowały chodź za żadne skarby nie ruszyła się ani jedna.

Nagle szelest w zaroślach tuż po ich prawej strony, dochodziło stamtąd jak by mlaskanie. Z duszami na ramieniu ruszyły w tamtym kierunku. Podążały gęsiego i jak by je ktoś teraz ujrzał na pewno by nie pomyślał, że to wojowniczki tylko przebierańcy.

Były jeszcze bliżej, tym razem odgłos łamanych kości towarzyszył poprzedniemu mlaskaniu. Spojrzały jedna na drugą i odchyliły lekko gałęzie zarośli prawie nie słyszalnie. Widok za nimi był...

***

Gdzieś w ciemnym pomieszczeniu Usagi budziła się z letargu. Całe ciało krzyczało. Leżała na wznak gdyż najmniejszy nawet ruch powodował ból nie do zniesienie. Jęknęła w duchu. Rozglądała się w tej pozycji niestety w ciemnościach nie wiele dostrzegała. Próbowała uzmysłowić sobie co się stało. Zanim uzbierała myśli ktoś wszedł do pomieszczenia.

„Kobieta” – pomyślała Usako patrząc na poruszającą się osobę. Dziewczyna podeszła do niej bliżej stawiając na stoliku nie wielką lampę.

- Co ja tu robię ? –zapytała Tsukino niezauważalnie unosząc głowę by przyjrzeć się „opiekunce” która teraz przemywała jej rozcięte przedramię.

- Iris mam na imię Iris więcej nie powinnaś wiedzieć na razie – westchnęła niewiasta o długich czarnych włosach.

- Ale... – Usagi opadła na posłanie jęcząc z bólu, jej jedynym wspomnieniem był Księżyc. Tylko dlaczego akurat on. Czemu tylko ten dziwny satelita gości jej w głowie. – rozmyślała patrząc uważnie na Iris. Akurat skończyła opatrywać wszystkie rany na obolałym ciele. Tsukino w ostatniej chwili chwyciła ją za nadgarstek.

- Powiedz mi czy ... Powiedz dlaczego tu jestem – oczy Usagi wyrażały strach przed tym co nie znane.

- Dowiesz się w swoim czasie - Iris była nie ugięta wyszarpnęła rękę z uścisku i wyszła jak szybko się dało. „Serenity” została sama. Opuszczona przez wszystkich. Takie myśli błądziły jej jeszcze długo po głowie, aż nie zasnęła.

***

Chiba Ma moru ocknął się w tym samym momencie co jego żona. Głowa pękała mu na dwoje. Dźwignął się na nogi co uczynił z nie małym wysiłkiem. Opierając się o framugę drzwi rozglądał się po mieszkaniu. Jeden totalny bałagan panował w tej chwili.

- Usagi !!! – począł po chwili rozpaczliwie krzyczeć gdy do niego dotarło co się stało chwilę temu.

Dostrzegł tylko kobietę, którą uprzednio wpuściła jego ukochana. Podbiegł do nieznajomej. Leżała na brzuchu. Obrócił ją zręcznie, i zamarł . Była rozcięta przez całą klatkę piersiową poczym została pozbawiona serca. Mamoru odrzucił martwe ciało nie mogąc uwierzyć w to co właśnie zobaczył. Wytarł zakrwawione ręce w śnieżnobiały kuchenny ręcznik.

- Musimy stąd jak najszybciej pójść – Mamoru usłyszał za sobą głos. W drzwiach wejściowych stał młodzieniec niczym z bajki. W długiej złotej todze i czarnej pelerynie. Podszedł do niego.

- Do cholery co to za koszmar – warknął Mamoru łapiąc przybysza za kołnierz togi unosząc go na kilka centymetrów.

- Nie gorączkuj się tak – mężczyzna wyswobodził się z uścisku – Nazywam się Sylvester Mizuno mam ci dużo do opowiedzenia wasza wysokość.

- Syn Ami ? Ty jesteś synem Ami Mizuno ? – zapytała zdziwiony Mamoru, Blondyn skinął głową...

- Syn Ami? Ty jesteś synem Ami Mizuno? – Zapytał zdziwiony Mamoru, Blondyn skinął głową.

- Nie ma czasu na rozmowy później ci wszystko wyjaśnię – powiedział Sylvester i pociągnął Mamoru za resztki rękawa od szarej bluzy.

- Uważaj chłopcze, co robisz - odparł oburzony pan Chiba reakcją młodego człowieka.

Mizuno spojrzał z niedowierzaniem na „wielkiego władcę” i nie mógł pojąć, że Mamoru wygląda i zachowuje się inaczej niż mu to przedstawiano wcześniej. Chłopak nic nie mówił tylko mocniej pociągnął za strzęp bluzy i po chwili podążali schodami w dół. Biegli jak by ich sam wysłannik piekieł gonił. Dopiero na samym dole Sylvester przystanął rozejrzał się czy nic im nie grozi poczym:

- Teleportacja – powiedział blondyn, i już po chwili razem ze swoim „władcom” znalazł się w lesie.

Tam gdzie kiedyś przed kilkoma laty po raz pierwszy Sailorki zaprowadziły Mamoru i Usagi do swojej kwatery. Mizuno odgarnął krzewy zasłaniające główne wejście do kwatery i przyłożył swoją dłoń do urządzenie z boku wejścia. Skaner działał.

- Hasło – usłyszeli nie wyraźny głos z wnętrza kwatery. Mamoru patrzył jak by z lekkim przymrużeniem oka na to, co się działo. Popatrzyli na siebie z nie dowierzaniem.

- I co koniec podróży - westchnął Chiba wpatrując się w swojego młodego kompana.

- Nie proszę poczekać – powiedział Sylvester grzebiąc w swoim długim płaszczu. I po chwili wyciągnął zwitek papieru i odczytał wyraz, który był tam umieszczony:

- Odrodzenie - i już po chwili wejściowe drzwi stały przed nimi otworem.

- Proszę a jednak działa – odparł sarkastycznie Mamoru.

Weszli do środka. Kurz i pajęczyny były chyba tutaj na porządku dziennym. Nie zliczona ilość komputerów i innych urządzeń pokrywała warstwa, co najmniej kilku centymetrów. Szli dalej. Minęli jakieś drzwi kierując się do głównego komputera. Sylvester podszedł jeszcze do kapsuł hibernetycznych które stały nie opodal. Przetarł szybę pierwszego z nich i odskoczył widząc, jakąś postać w środku.

- Zoisite - gdzieś z tyłu odbił się echem głos Mamoru. Czarnowłosy podszedł bliżej kapsuły.

Nie mógł uwierzyć temu, co zobaczył. Jego wierny kompan jeden z czterech przyjaciół uważany za zaginionego jest tu teraz przed nim. Podszedł do pozostałych 3 komór. Jak się spodziewał była tam pozostała trójka „generałów”.

- Co to do cholery ma znaczyć? – Wyszeptał Chiba próbując otworzyć dziwne urządzenie.

- Poczekaj chwile. Zaraz zobaczę, co z tym da się zrobić. Przepraszam proszę pana – poprawił się Sylvek. Blondyn dosiadł się do komputera głównego i ...



***

Sailor Season właśnie dojrzały coś, co było odzwierciedleniem ich koszmaru. W zaroślach w samym centrum podmiejskiego parku przebywało obrzydliwe monstrum na dwóch nogach. Kolejnymi kończynami były macki i skrzydła.

- Ale ohyda - przełknęła ślinę Natsuko.

- Racja. Gorzej niż moja nauczycielka fizyki – dodała Rina. Niestety jak to bywa w przypadku Riny zaniosła się nie kontrolowanym śmiechem zwracając na siebie uwagę bestii. W jednej minucie wszystkie cztery Sailorki wzięły nogi za pas.

( <- dobrze, że nie widzą tego ich matki. Taki wstyd)

Kitana w lewo, Rina na prawo Natsuko i Akiko do tyłu, ale w ostatniej chwili się opamiętały. Przystanęły a zdezorientowany potwór razem z nimi. Dziewczyny utworzyły kwadrat zostawiając w środku obślizgłą bestie z jeszcze ociekającymi kłami od krwi. Dziewczyny teraz miały nie lada dylemat jak się pozbyć nie proszonego gościa.

- I co teraz? – Krzyknęła Kitana do Akiko.

Niebiesko włosa dziewczyna zamknęła oczy, stała w skupieniu kilka sekund i już po chwili przed dziewczynami pojawiło się rozwiązanie problemu. Kitana otrzymała lodowy miecz, jako to, że jej porą była zima, Natsuko trzymała łuk zaś Rina jako przywódca złote księżycowe berło, jakie uprzednio używała przed nią jej matka w ostatnim stadium przemiany. Akiko dobyła podobnych dwóch małych sztyletów, które były odpowiednikiem broni Kitany. I tak oto przygotowane dziewczyny ruszyły do ataku...



***

Serenity ponownie obudziło otwieranie skrzypiących drzwi. Podniosła się do wygodniejszej pozycji. O dziwo już ją ciało mniej bolało. Ktoś zapalił światło. Oczom „królowej” ukazała się brązowo włosa dziewczyna. Niosła w ręku tace z jedzeniem.

- Kim jesteś? – Zapytała Usagi przyglądając się nie znajomej.

- Mówiłam już jestem Iris wasza wysokość. – Odparła brunetka.

- Czemu tak do mnie mówisz? – Zdziwiła się Tsukino. Poczym próbowała zapamiętać jak najwięcej szczegółów z otoczenia.

- Później ktoś przyjdzie ci to wyjaśnić Pani. Teraz odpoczywaj – powiedziała dziewczyna i ponownie wyszła z pomieszczenia. Usagi zerwała się z łóżka.

Natychmiast przeszywający ciało ból na powrót stał się niemal namacalny. Siłą rzeczy Tsukino upadła na zimną posadzkę. Mimowolnie krzyknęła, gdy tylko chciała się podnieść. Całe ciało przeszyły miliony małych sztylecików. Łapała oddech bardzo powoli by móc, choć przez chwile nie czuć tego nie znośnego uczucia. Dała radę. Moment później opierała się ścianę by już po chwili otwierać drzwi, przez które wcześniej wchodziła jej opiekunka. Drzwi puściły. Wyszła chwiejącym krokiem na korytarz oświetlony jasnymi lampionami.

I tak uczepiona ściany przeszła parę metrów ...

Walka nie była zbytnio wyrównana. Dziewczyny oczywiście dawały z siebie jak najwięcej, niestety była ich to pierwsza walka. Słabe doświadczenie wzięło górę. Monstrum bez większych przeszkód powaliło dziewczęta na mokrą od krwi ziemię. Broń niczym bańki mydlane rozpłynęły się jak tylko straciły kontakt z właścicielkami. Czyżby Senshi to koniec Senshi Natural?

Akiko próbowała zebrać myśli. Nieznośny ból przyćmił jej wszystkie zdolności.

- Pewnie w życiu się nie podniosę – westchnęła patrząc na poranione nogi. Rozejrzała się. Dostrzegła resztę dziewczyn. Rina nie wyglądała najlepiej z jej kostiumu tuż poniżej pasa sączyła się stróżka krwi.

Mitsuko i Kitana leżały kawałek dalej od potwora. Ohydne stworzenie mlaskało ukazując swe paskudne zębiska. Właśnie zbliżyło się do sailor Winter. Podniósł ją wysoko ponad głowę i odrzucił wprost na rosnące opodal drzewo. Dziewczyna jęknęła i straciła przytomność. Mitsuko spotkał podobny los tym razem jej już bezwładne ciało odleciało na pobliski plac zabaw uderzając w metalową rurę. Rina patrzyła na to zapłakanymi oczami modląc się w duchu by pomoc przybyła szybko. Całe serce przepełniała modlitwa.

Słowa same układały się w myślach...

W jednej chwili, gdy monstrum nachylało się nad jej głową dziewczyna czuła odór stęchlizny. W jednym momencie, gdy wypowiedziała ostatnią część tylko jej znanej modlitwy, rozbłysło jaskrawe światło.

Fala tego zjawiska pokryła plac walki. Potwór w jednej chwili rozleciał się na milion kawałeczków pozostawiając po sobie tylko wstrętny zapach.

- Uratowałaś nas – szepnęła Akiko. Ale światło nadal było dość jaskrawe.

Gdzieś w oddali usłyszała delikatne kroki.

- Wasza wysokość Serenity? – Zdziwiła się Akiko, gdy tylko kobieta w bieli wyłoniła się ze światła.

- Nie jestem Serenity – powiedziała przybyszka nachylając się nad Akiko. Poczym poprowadziła swe dłonie na rany dziewczyny. W jednym momencie wszystkie zniknęły. To samo uczyniła z następnymi sailorkami. W jednej chwili Kitana zerwała się na równe nogi patrząc podejrzliwie na kobietę. Sailorki okrążyły ją zdziwione całą sytuacją.

- Kim jesteś? -Spytała Rina z lekkim zmieszaniem.

- Jestem tą, która będzie waszym światłem. To ja, poproawdze Świat ku lepszemu.

Jestem twoją opiekunką Rino, czyli Sailor Spring. Z przyszłości... Nazywam się Earth. – Powiedziała kobieta o długich blond włosach i niebieskich oczach.

Po chwili dziewczyny zostały same. Kobieta się rozpłynęła.

- Ej jak mamy ją wezwać w razie, czego?- Spytała zszokowana Mitsuko patrząc na resztki tego, co je wcześniej zaatakowało.

- Ja się po prostu modliłam. Nie miałam pojęcia, że mam taką moc. To był sam duch Ziemi. Ale mamy ochronę - powiedziała zadowolona z siebie Rina.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Wto 12:16, 20 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 18:41, 21 Sie 2009
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
Gdzieś w leśnych odmętach w starej bazie sailor Senshi.

Aparaturą komputerową zajął się Sylwester a Mamoru stąpał niepewnie z nogi na nogę. Miał mętlik w głowie. Nie wiedział jak to wszystko po układać. W tej chwili nie mógł sobie przypomnieć skąd wiedział, że tych czterech mężczyzn w dziwnych uniformach jest jego przyjaciółmi.

- Mam - powiedział po chwili Sylwester – jeszcze chwila wasza wysokość.

- No to całe szczęście – odparł Mamoru – Jak mnie nazwałeś? – dopiero po chwili dotarło do niego jak młody chłopak się do niego zwrócił.

- Zaraz ci wszystko wyjaśnię niestety – dodał Mizuno „grzebiąc” dalej w komputerze.

Przez chwile zostawił oszołomionego Chibe z jego myślami i ponownie zajął się swoim zadaniem. Atmosfera była napięta do granic wytrzymałości nic się nie dało racjonalnie wytłumaczyć. W kilka sekund coś trzasnęło, skrzypnęło i z cichym zgrzytem otworzone zostały kapsuły hibernetyczne. .

- Myślisz, że oni żyją ? - spytał Mamoru niepewnie podchodząc bliżej Kunazite. Wszyscy generałowie byli pogrążeni w śnie. Wyglądali tak samo jak w ten dzień gdy po raz ostatni zginęła Serenity z przeszłości. W tamtym czasie zrozpaczona królowa Selen uśpiła wszystkich mieszkańców by nie musieli raz po raz przeżywać tej samej tragedii. Ożywić ich miała w odpowiednim czasie. Teraz właśnie on nastał.

- Jak ich obudzić ? – rozmyślał Sylvester obchodząc do okoła całe pomieszczenie. Znalazł tylko małą kartkę przyczepioną do jednego z monitorów.

„Wezwij mnie”

- Tylko kogo ? – zastanawiał się chłopak jak tylko przeczytał dziwną wskazówkę. Myślał i myślał, aż w końcu do niego dotarło.

- Selen – klepnął się w czoło nie dowierzając swoje bezmyślności.

- O kim mówisz ? – spytał Mamoru patrząc na Sylvestra z rezerwą.

- O władczyni Księżyca. A zresztą zaraz zobaczysz panie. – zamknął oczy i trwał w skupieniu poczym powiedział - Królowo Selen czy możesz zaszczycić nas swoją obecnością. Potrzebujemy twojej pomocy. – Cisza nic się nie działo.

- Dla mnie to się robi śmieszne. Wychodzę. Muszę odnaleźć swoją żonę. Żegnam – wyjaśnił pokrótce Mamoru i zbierał się już do wyjścia gdy...



***



Wyszła chwiejącym krokiem na korytarz oświetlony jasnymi lampionami.

I tak uczepiona ściany przeszła parę metrów ...

- Serenity a to dokąd się wybierasz ? – dziewczyna usłyszała głos za placami. Odwróciła się niechętnie. Za nią stał wysoki przystojny mężczyzna. O oczach niczym kot. Piękna twarz była ozdobiona po bokach spiczastymi uszami niczym u elfa z baśni. Czarne włosy były potargane jak by przez wiatr. Ciało rzeźbione niczym piękny bóg. Miło było popatrzeć. Lecz Usagi nie było do śmiechu.

Mężczyzna wykonał gest ręką i dziewczyna jak za skinieniem różdżki znalazła się parę centymetrów od niego. Delikatnie ją przytrzymał by nie upadła.

Serenity nie miała siły by się opierać. Wszystkie rany na ciele sprawiały jej niesamowity ból. Spojrzała na swojego „oprawce” i zamknęła oczy. Krezus, bo tak miał na imię ów mężczyzna zaniósł swą podopieczną z powrotem do komnaty. Tym razem sam się zajął opieką nad tak ważnym gościem w pałacu jego władcy. Wodził teraz ręką ponad jej skórą, tym samym usuwając jej wszystkie rany. Był Usagi to dłużny w końcu to jego demon zadał takie rany.

- Staje się za bardzo sentymentalny – mruknął do siebie jak tylko spojrzał na Serenity.

- By mogły wrócić stare czasy...

Sailor Season właśnie kierowały się ku swojej starej bazie w leśnych odmętach gdzie przebywał Mamoru razem z Sylvestrem. Przemierzały drogę w spokoju po raz pierwszy nic się nie działo. Choć ta sielanka trwała ledwo kilka minuta tuż przed Riną pojawiły się jej opiekuńcze duchy ziemi. Trzy zielone duszki unosiły się na wysokość oczu.

- Wasza wysokość – zaczęły szeptem stworzenia – Trzeba ratować Królową - zawodziły niczym górskie echo.

- Kogo? – Zdziwiła się Rina przyglądając się swoim podopiecznym, – ale ze mnie naiwna istota. Co się stało z moją mamą? – Spytała przerażona, gdy do niej dotarł sens słów.

- Jest daleko w zamku swoich przodków. Daleko – duszki wody dołączyły do wyprawy.

- Musimy ją odszukać. – Dodała Natsuko – Przecież ona jest jedną z ważniejszych osób.

- Pierw dojdźmy do Sylwestra on nam pomoże. Już widzę wrota do naszej bazy.- Odparła Kitana i już po chwili wchodzili do środka pomieszczenia z komputerami.

Właśnie w tym momencie przybyła królowa Selen a raczej jej duch. Sylwester jak i przerażony Mamoru uklękli przed hologramem. Kobieta w bieli uśmiechnęła się delikatnie. Biło od niej ciepło, które kruszyło największe lody.

- Podejdźcie bliżej dziewczęta – zwróciła się do sailorek jak tylko przekroczyły progi kwatery.

Jak prosiła tak zrobiły. Oczywiście Mamoru był w szoku widząc, w jakim stroju jego córka biega po mieście. Jego kochana córeczka z krwią na mundurku.

- Wasza wysokość prosimy pomóż nam. Niestety Serenity została uprowadzona. A my jesteśmy niedoświadczeni. Czy inne, sailorki nie mogłyby wrócić do walki ten jeden raz? – Spytał zrozpaczony, Sylvek.

Selen wiedziała, że ważą się losy planety. Jeżeli wszyscy odzyskają znów pamięć historia potoczy się jeszcze raz tym samym torem. A przecież miało być inaczej. Tego życzyła sobie księżniczka Serenity.

- Mogę jedynie odrodzić tych najbardziej potrzebnych. W tym momencie będą to generałowie. A co do reszt czarodziejek to Serenity musi zadecydować. Jej serce wskaże drogę. – Selen starała się żeby jej słowa nie sprawiały jeszcze większego zawodu.

- Ja chcę odzyskać swoją żonę czy nie mogę zapłacić jakiegoś okupu stać mnie tylko niech ona wróci cała – wyszeptał zrozpaczony Mamoru.

Wszyscy patrzyli na jego bezradność. Na króla, który nie znał swojej przeszłości jak i przyszłości.

- Zwróć pamięć mojemu ojcu wasza wysokość. Niech na czas akcji ratunkowej będzie Endymionem. Pod tą postacią jest, że tak powiem nie przydatny. Nie wierzy. A tylko wiara może tu pomóc – odezwała się z kąta Rina.

Co wszystkich zaskoczyło. Była poważna. Jak nigdy emanowała z niej energia miłości. Również reszta sailorek zaczęła emanować mocą.

- Ktoś nas wzywa? Osoba, która pragnie być tu obecna. – Powiedziała Rina patrząc na zielonkawą poświatę unoszącą się wokół niej.

- Masz racje ja też to czuje. Tak samo jak wtedy w parku. – Dodała Kitana.

W jednej chwili wszystkie sailorki uniosły ręce w górę. Moc przepływała przez nie i formując się na środku kwatery dokonała ostatecznego przeistoczenia. Ponownie pojawiła się kobieta w bieli. Długie rozpuszczone blond włosy opadały aż na posadzkę. Niebieskie oczy były pełne żalu. Kobieta była tylko wspomnieniem, duchem, który prosił o pomoc.

Tym razem uklękli wszyscy łącznie z królową Selen.

- Proszę was uratujcie ją. Tą, która przyniesie pokój w galaktyce. Królową kosmosu Wielką Królową Serenity. – Widmo kobiety płakało łzy odbijały się echem od podłoża.

- Duchu kosmosu powiedz nam jak mamy tego dokonać? – Zapytała Selen.

- Tylko jedność układu Słonecznego doprowadzi ją z powrotem do domu. Tylko jedność kosmosu...- Nie wyjaśniła do końca i rozpłynęła się z podmuchem lekkiego przeciągu.

Zebrani w kwaterze nie potrafili zinterpretować słów tak wielkiej osobistości. Byli bez silni. Lecz na ten czas pragnęli uwolnić dodatkowe siły, które miały pomóc w obronie ziemi, gdy ich już nie będzie. Selen podeszła do kapsuł, w których spoczywało czterech, wielkich generałów Ziemi. Przy każdym odmawiała jakieś zaklęcie tylko sobie znane. I już po chwili stanęli przed nimi wszyscy czterej.

- Wasza wysokość – uklękli przed Mamoru. On stał oszołomiony. Ale po chwili wydarzyło się coś nie oczekiwanego...



***

Krezus właśnie podążał do swego pana. Szedł pewnie, długim korytarzem, w ręku ściskając plik dokumentów. Sprawozdanie z ostatniej akcji. Z tej samej, z której przyprowadził ze sobą Serenity. Dziewczyna teraz odpoczywała w swoim „pokoju” w sumie bardziej z przymusu niż z własnej woli, ale to nie było istotne ważne, że była w ogóle. Demon zapukał w drzwi po lewej a następnie wszedł do środka. Tuż za dużym stylowym biurkiem siedział jego władca.

Mężczyzną w wieku ok. 35 lat by najmniej na tyle wyglądał. Czarne włosy opadające na ramiona i do tego czerwone oczy. Było jego cechą charakterystyczną.

- Krezusie udało się wszystko?- Spytał mężczyzna z za biurka.

- Oczywiście mój panie. Źródło nowej mocy a za razem twoja obiecana istota w jednym jest w celi odpoczywa.

- Dobrze na razie niech tak będzie. Za jakiś kilka godzin ją odwiedzę. Mam nadzieje, że będzie mnie pamiętać.- Po chwili było słychać szaleńczy śmiech unoszący się po zamkowych salach. Odpowiadały mu inne stworzenia czarniejsze na duszy niż nie jeden morderca. Niczym echem wchodziły w każdy kąt. Nawet dotarł oto do księżniczki. Złotowłosa miała w tym momencie koszmar. Ponownie w jej snach zagościła śmierć ukochanego rozpad ukochanego milenium. Były to obraz nie dające jej spokoju odkąd tu została zamknięta. Zerwała się, gdy w śnie jakiś mężczyzna przeszywał jej ciało mieczem...

Serenity obudziła się zlana potem, cały czas we snie pojawiały się brutalne obrazy śmierci. JEj oraz wydawało by się,że także bliskich...

Po chwili doszła do siebie, lecz siedziała skulona na posłaniu. Myslała nad tym wszystkim co przydarzyło ostatnio się jej rodzinie. To niecodzinne monstrum,no bo jak

to nazwać czymś normalnym gdy coś tak odrażającego wpada do domu a potem ona jest gdzie indziej cała po obijana.
- Niech to się wreszcie skończy - wyszeptała do siebie blonynka.
- Tak szybko sie raczej nie skończy - głos rozległ się od strony drzwi. Serenity zwróciła się w stronę tego jedynego źródła dźwięku w tym pokoju. Był to ten sam

mężczyznatórego spotkała wcześniej w korytarzu. Skuliła się w sobie jeszcze bardziej.
- Nie bój się. - podszeł bliżej. - Nie mnie się tutaj musisz bać. - dodał tajemniczo.
- Co z moją rodziną ? Gdzie oni są ?I gdzie ja jestem? -lawina pytań wypłynęła z jej ust.
- Spokojnie Wasza Wysokość. Już tłumacze. - próbowal uspokić swoją podopieczną. - Oni zostali na Ziemi i chyba wszystko z nimi wporzaku. Nie wiem tego

dokładnie. A my jesteśmy w innym wymiarze. Tu nikt nie przybywa jeżeli tego się bardzo nie chce. A mój władca ma tu władze absolutna. więc nie wypuści cię tak

szybko - Krezus wyjąsniał jak najprościej potrafił. Siedziała na przeciw niego próbójąc zrozumieć wszystko. Niby było to proste porwali cie koniec kropka

zakończysz tu sój żywot...
- W imię czego !! - wykrzyczała. Te słowa były jej dziwnie znajome. Gdzie ona je słyszała. Znów pełno obrazów zagościło w jej wyobraźni. Ciało zaczęło

emanować złotym światłem.Demon odsunał się parę kroków. Uniusł rękę do góry następnie z wyprostowanej dłoni wyleciała wiązka energii. Trafiła w ciało

dziewczyny. Serenity momentalnie straciła przytomność...

Głowna Kwatera Sailorek ....

Gdy tylko do zycia powróciło czworo generałow razem z nimi przebudził się ich władca. Wszyscy radowali się z tego zdarzenia. Tylko nikt nie przypuszczał, że w raz

z Ednymionem odzyskała pamięć także Serenity. I tym razem zrobili to wbrew prawu które sami ustalili. Ziemia ponownie została zagrożona. Niczym w błędnym

kole.

Wyruszamy natychmiast ! - zarządził Endymion po tym jak usłyszał cała historię od swoich podwładnych o tym co zaszło.

- Niestety wasza wysokość nie jest to takie proste – odparła stojąca do tej pory na uboczu królowa Selen. Endo patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Jak to ? Dostać się do tego wymiaru może się każdy sam pamiętam jak za młodych lat tam się udawałem w sprawach dyplomacji.
- Inna magia teraz tam sprawuje władze. Nie jest to już spokojna kraina pełna miłości jaką pamiętasz. Teraz rozgościły się tam demony, kreatury z „podziemia” kosmosu –wyjaśniła biało włosa.
- To nie ma nadziei na uratowanie mamy ?- spytała Rina podchodząc bliżej ojca.
Król spojrzał na nią tak dziwnie, obojętnie. Jak by sam nie dowierzał, że ma dziecko. Oczywiście jego pamięć nie sięgała tak daleko w przyszłość. Nie przyjmował do wiadomości o istnieniu tego owocu miłości. Ignorując pytanie „swojej” latorośli podszedł do Nefraite jednego z generałów który zajmował się demonologią w czasach księżyca. Nie musiał nic mówić przyjaciel wiedział co ma robić. Od razu „dopadł” pierwszy z brzegu komputer i zaczął poszukiwać wszystkich informacji na temat tajemniczego wymiaru zajętego przez kreatury. Rina nie mogła uwierzyć, że jej własny ojciec je nie poznaje. Nie patrząc na resztę wybiegła z kwatery. Było jej ciężko. Tyle przeszła ostatniego czasu a teraz jeszcze takie upokorzenie. Biegła co sił w nogach przed siebie. W ostatniej sekundzie zorientowała się, że ktoś podąża w jej stronę. Przystanęła. Skryła się za pobliskim drzewem. Natura jej sprzymierzeniec ja skryła. Obserwowała tajemniczych przybyszów.
- Demony- szepnęła sama do siebie. Patrzyła jak idą wprost do ich kwatery ich jedynego schronienia. Stworzenia minęły ja bezszelestnie. Tylko smród dawał znać o sobie. Czarodziejka miała tylko jedno wyjście.
- Stójcie ! – krzyknęła w stronę stworów. Na reakcje nie musiała długo czekać bestie obróciły się momentalnie.
Zwróciły swe ochydne pyski w stronę dziewczyny. Przeraźliwy ryk potoczył się echem po lesie. W jednej chwili nim dziewczyna zdążyła zrobić jakikolwiek unik, leżała na ziemi. Nie straciła przytomności była świadoma tego że cos nad nią się pochyla. Był to jeden z tych demonów. Już miał się jej pozbyć... potężne pazury jednak świsnęły tylko nad jej głowa. Ktoś go powstrzymał. Rina zwróciła swój wzrok na „wybawiciela” o dziwo też był to demon. Ale bardziej ludzki. Przystojny. Chyba się zakochała.
- Jej szukaliśmy idioto a ty chciałeś zabić to czego potrzebujemy. Eh jak teraz ciężko o dobrych podwładnych. – odparł Krezus. Następnie jednym szarpnięciem postawił Rine na nogi.
- Eee ... – zaczęła dość nieporadnie czarodziejka jeszcze oszołomiona wcześniejsza sytuacja. Demon spojrzał na nią podejrzliwie.
- Ty jesteś córka Serenity ? – spytał. Ona pokiwała głową.
- Wiesz gdzie moja mama jest ? Mów natychmiast ! – do sailorki w końcu dotarło po co tu była. Nie minęło kilka sekund a wszyscy znikneli. Pojawili się ponownie w owym wymiarze o którym wszyscy mówią. Rina rozglądała się by jak najwięcej zapamiętać szczegółów. Ale co mogła zapamiętać. Skały i skały no i jeszcze raz skały. Było to jedno wielkie pustkowie. I zamek na środku. wielki i przerażający. Coś nad nim latało ale ona nie chciała wiedzieć co to jest i tak to wszystko przyprawiało ja o ciarki na plecach/ Była jedynie szczęśliwa ze zobaczy swoja rodzicielkę oby cała i zdrową.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin