- Gdzie się znajdujemy ? –zapytała jako pierwsza Ami nie mogąc wyjść z podziwu gdy tylko znalazły się na miejscu. Faktycznie pomieszczenie było dość niezwykłe. Ściany lśniły różnymi kamieniami, które odbijały promienie od kryształowych kinkietów. Miejsce nie było zbyt rozległe , wystarczyło na pomieszczenie kilkudziesięciu osób i małego jeziora na środku.
- Ciiii – przyłożyła palec do ust Rainbow. Poczym wskazała ręką na jezioro. W tej chwili Death stała nad nim i tak jak ostatnio szeptała coś w nieznanym języku. Woda zaczęła się kłębić i z jej środka powoli zaczęła się wynurzać kryształowa kopuła. Wszyscy stali w kompletnej ciszy. A ich oczom ukazała się w całej okazałości szklana trumna. Trzy dziewczyny uklękły a Mako i reszta stała w osłupieniu. Po chwili Sailor Death podeszła do towarzyszek.
- To jest odpowiedz na wszystkie wasze pytania – dodała patrząc na trumnę.
- Ale przecież tam nic nie ma – odparła Minako wytężając wzrok.
- Czy aby jesteś tego pewna? - zapytała Black Moon, zapraszając je bliżej by podeszły na skraj jeziora. Gdy tylko znalazły się na tyle bliżej by móc dostrzec zarysy postaci kopuła rozbłysła delikatnym blaskiem.
- Tak teraz widzę. Kto to jest ? – Ami zwróciła się do Rainbow.
- Neo Queen Serenity. – odpowiedziała jednym tchem Sailor Death.
- Czy ona .... – Minako nie dokończyła bo było jej głupio.
- Tak nie żyje od jakiś 20000 lat. – wyjaśniła Rainbow patrząc smutnie w stronę władczyni.
- W takim razie skoro ona tu tyle leży to w z pewnością nie macie po 20 lat. – spytała prawie pół szeptem Mako. Dziewczyny spojrzały na nią wyniośle, poczym Black Moon zasłoniła ręka usta by nie było słychać jej śmiechu.
- Nie no co wy. Jesteśmy w waszym wieku mniej więcej. A ta cała sytuacja wymaga większej liczby osób by to wyjaśnić. – dodała Rainbow. Gdzieś w głębi słychać było czyjeś kroki, szelest rozmowy. Wszystko to potęgowały ściany które odbijały dźwięk jak echo.
- Pewnie pytacie co to ? To jest ona. Dopóki nie wróci do nowego ciała jej dusza a raczej ciało astralne jest obecne tu z nami. – wyjaśniła Death poczym znów wyciągnęła przed siebie medalik i szepnęła coś i hałas ucichł. Chwile po tym dziewczyny zbierały się ponownie do wyjścia.
- A w takim razie skąd wy tutaj i w ogóle te całe moce i te inne -wydukała Minako na odchodnym.
- Dowiecie się wszystkiego w swoim czasie a teraz musimy się udać w jeszcze jedno miejsce. Lecimy, że tak powiem – uśmiechnęła się Black Moon i razem z reszta udała się na tęcze.
Gdzieś tam po drugiej stronie Tokio.
- Mamy teraz dużo roboty przez te demony nic tylko bieganie po mieście. - odparła dziewczyna w białych włosach wyciągając się na kanapie.
- Racja Mitsu , no ale taką mamy misje bynajmniej dopóki nie wrócą „one” – dodała jej koleżanka.
- Aryami, Mitsu teraz musimy zlokalizować jeszcze kogoś. Wiecie pozbędziemy się jego to reszta tez zniknie - wyjaśniła Kayoko szperając cos w swoim komputerze.
- Tak to jasne ale czy zdążymy zanim nastąpi to co nie uniknione. – dodała Mitsu.
- Musimy Mitsu Musimy. – odparła Kayoko ostatecznie nie odrywając się od monitora.
Dziewczyny siedziały jeszcze w swoim mieszkaniu jeszcze jakiś czas, gdy w wiadomościach znów zostały powtórzone zdarzenia z ostatnich dni. Wszystkie słuchały w skupieniu do końca relacji.
- To nie możliwe ? Już tak szybko przecież nic nie jest gotowe ! – krzyknęła Aryami zrywając się z fotela.
- No cóż w końcu tyle na to czekałyśmy nie jest źle tylko teraz zostało nam ją odszukać. – westchnęła Mitsu idąc do kuchni po kanapki.
- No to ruszamy ? Co wy na to na poszukiwania na jakiś ślad ? - zapytała Aryami patrząc błagalnie na towarzyszki.
- Ja na razie nie mogę mam robotę weź Mitsu. – wyjaśniła Kayoko odrywając się na moment od swojego zadania. Dziewczyny popatrzyły na koleżankę.
- Czy ty aby nie przesadzasz, przecież tam nic nie znajdziesz takiego ciekawego? – zapytała Mitsu i razem z Aryami wyszył na miasto zostawiając Kayoko sam na sam.
Szły przez zatłoczone chodniki aż doszły do feralnego lotniska. Przeszły go wzdłuż i wszerz. W sumie już miały odchodzić z kwitkiem gdy Aryami coś wypatrzyła.
- Spójrz – zawołała do Mitsu i pociągnęła ją za rękaw mało go nie urywając. – Tam widzisz ?
- Nie nic a nic – zawołała Mitsu wyrywając się z uścisku. Ale jednak coś tam było a raczej ktoś od kogo promieniowała delikatna energia. Dziewczyny podbiegły bliżej tajemniczej osoby.
- Witaj kim jesteś ? Może to ciebie oczekujemy ? –zapytała Aryami podchodząc bliżej.
- Chyba jednak nie – wyszeptała Mitsu gdy kobieta odwróciła się w ich stronę ukazując swoje oblicze. Jej źrenice były czarne a reszta ciała zaczęła dziwnie świecić na czerwono. Aryami skinęła do Mitsu poczym jednocześnie krzyknęły
- Power Live Make Up ! – krzyknęła Mitsu wznosząc nad głowę swoje magiczne pióro.
- Power Dark Star Make Up ! – zawołała po niej Aryami.
Przemiana. Dziewczyny zostały poddane transformacji. Aryami przybrała strój legendarnej wojowniczki z poza systemu Dark Star a Mitsu w jedną z odnowicielek życia Sailor Live.
- Kim jesteś ? - rzuciła wojowniczo w stronę kobiety Dark.
- Nie... powwwiiinno cię to interesować... – zasyczała kobieta poczym wyciągnęła rękę przed siebie i nie widzialną energią odrzuciła Aryami na pobliską ścianę garażu.
- Dark !!! – krzyknęła Mitsu widząc że koleżanka nie daje znaku życia. – Nie daruje ci tego – szepnęła. – Promień życia – krzyknęła Sailor Live wysyłając w stronę przeciwnika potężny strumień energii. Kobieta odskoczyła z gracją na bok, śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Mitsu stała zdezorientowana.
- Uważaj ! – krzyknęła odzyskawszy przytomność Dark Star. – Gwiazda ciemności !– poczym uderzyła swoim zaklęciem neutralizując atak wroga. Kobietę odrzuciło parę metrów, ale chyba była jakaś niezniszczalna. Live i Dark star czekały na dalszy rozwój wypadków. Kobieta podniosła się z ziemi tak szybko, że dziewczyny nie zdążyły zareagować gdy natarła na nie. Mitsu otrzymała dwa ciosy w brzuch upadając przy tym na ziemie, Aryami broniła się chwile ale po ciosie w plecy również miała spotkanie z podłożem.
- Głupie dziewuchy – warknęła kobieta. – Nie przeszkadzajcie mi - poczym unieruchomił je zaklęciem. Ani Mitsu ani Aryami nie mogły się ruszyć obserwowały poczynania wroga z ziemi. Kobieta chodziła prawie w kółko szukając czegoś non stop mrucząc coś pod nosem. Po chwili chyba coś dojrzała bo nie całe parę metrów od niej coś się świeciło. Kobieta podbiegła do owego znaleziska, wzięła to ostrożne w ręce jak by był to jakiś skarb. Chciała już zniknąć i wrócić triumfalnie do swej kwatery gdy...
- Gdzie cię niesie ? - dało się słyszeć głos z pobliskiego drzewa.
- Sailor Slytherin Make Up ! – potem krzyk Kayoko rozdarł głuchą cisze. Chwile potem dziewczyna wyskoczyła ze swej kryjówki. Szybko oceniła sytuacje która nie była najlepsza. Z jednej kobieta wróg z drugiej uwięzione przyjaciółki.
- Damy sobie radę – usłyszała w swojej głowie Slytherin. To Mitsu użyła swojej mocy.
Kayoko skinęła głową poczym ruszyła z natarciem na kobietę.
- Myślisz, że dasz mi rade mi wielkiej Aluminie z bractwa Czarnego Demona ha. To jesteś w błędzie – odrapała kobieta i chowając ów tajemniczy przedmiot zmierzyła się z Kayoko. Starcie dwóch dużych energii spowodowało mała eksplozję odrzucając obie przeciwniczki. Nacierały na siebie coraz potężniejszymi zaklęciami ale chyba Aluminie się znudziła walka ze słabszym przeciwnikiem i zniknłęy w kłębach dymu. Tym samym przestały działać jej zaklęcia Aryami i Mitsu były wolne.
- Nic wam nie jest ? -podbiegła do nich Slytherin pomagając się podnieść z ziemi Aryami.
- Nie dzięki. Czy to to o czym myśle ? – zapytała Mitsu.
- No niestety tak. Teraz to mamy pozamiatane. Tyle szukania na marne - dodała Aryami poczym zmieniła się z powrotem w człowieka (strój) . Dziewczyny patrzyły jeszcze przez chwilę w stronę zachodzącego Słońca wiedząc, że może być to ich ostatni taki obraz spokoju.
~~ W pokoju Rei. ~~
- No już nie śpisz to fajnie to może nam opowiesz teraz wszystko od początku – powiedziała Rei gdy tylko otworzyłam oczy. Patrzyłam na nią z nie dowierzaniem większym niż było by to możliwe.
- Tylko jest jeden problem. Ja nic nie pamiętam – odparłam wzruszając ramionami. Rei otworzyła usta ze zdziwienia a chłopak siedzący obok niej odwrócił wzrok w stronę okna.
- No jak to ? -zapytała Rei siadając koło mnie na łóżku.
- Po prostu mam wielką czarną plamę jak chce sobie coś przypomnieć. – wyjaśniłam – Myślałam, że to wy mnie znacie skoro tu jestem.
- Yyyy chyba raczej cię nie znamy przynajmniej ja - powiedziała Rei.
- Ja cię znam - Mamoru w końcu raczył cos powiedzieć. Razem z Rei patrzyłyśmy na niego w milczeniu może jeszcze coś powie.
- Możesz jaśniej – rzuciłam w jego stronę. Spojrzał na mnie choć jakoś nie chętnie jak by się czegoś bał.
- Nie wiem od czego zacząć.?
- To może tak od początku ? – popatrzyłam na niego błagalnie bo chciałam się dowiedzieć wszystkiego.
- Ok. Zaczynam – popatrzył znów w okno i zamyślił się przez chwile. – Gdy byłem młodszy nękały mnie okropne bóle głowy, były naprawdę nie do wytrzymania. Na dodatek, tylko nie uznajcie mnie za wariata miałem zdolności regeneracyjne. To inaczej tylko po skaleczeniu jakimkolwiek moje ciało od razu zasklepiało rany. – odetchnął jak by mu to wszystko sprawiało ból na samą myśl – Mama woziła mnie po lekarzach nawet mówiąc po psychologach łagodnie. By mnie wyleczyli z moich urojeń. Ale to działo się wszystko naprawdę – ciągnął dalej.
- Skąd ja to znam – zaśmiała się Rei. – Ja przechodziłam przez podobne rzeczy.
Patrzyliśmy na nią z uwaga, jej oczy zaszkliły się od łez. Poklepałam ją po ramieniu. W tym momencie ukazały mi się w głowie jakiś obraz.- Czterech roześmianych dziewczyn a za nimi cały tabun innych osób zebranych w jednym miejscu. - Oderwałam rękę od niej i obrazy znikęły.
- Coś nie tak ? -zapytała Rei widząc moją wystraszona minę.
- Ja cię skądś znam i jego też widziałam was teraz jak w jakimś filmie – wyjaśniłam.
- No i do tego właśnie dążę. – powiedział z niecierpliwiony Mamoru. – Potem zacząłem słyszeć głosy i myślałem ze mi kompletnie odbiło. Ale potem jednak nie. Gdy miałem około 12 lat mieliśmy wypadek. Nasz samochód runął w przepaść. W ułamku sekundy życie przeleciało mi przed oczami ale nie tylko moje i tu problem na chwile świat stanął w miejscu .Stałem w zawieszonej przestrzeni tak to można nazwać. Myślałem, że umarłem czy coś takiego. Ale okazało się, że nie. Zjawił się nie wiadomo skąd młody mężczyzna bardzo mi kogoś przypominał. – kontynuował Mamoru.
Na chwile zamknął oczy by móc przypomnieć sobie dokładniej co się wtedy działo.
– Ów chłopak powiedział mi żebym się nie bał bo od teraz nie będę sam. Ja jak na 12 latka wiedziałem już to dziwnie wcześniej. Zawsze ktoś koło mnie był, ktoś nie widoczny. Ale on na to że nie o takie coś chodzi. Od tej pory będę miał misję na może jak podrosnę bo dużo teraz bym nie zrobił. Pytam się go o co chodzi a on się tylko uśmiechnął i wskazał mi ręką w dół. Powędrowałem wzrokiem i ujrzałem rozbity samochód na dnie przepaści. Ten obraz mnie przeraził zacząłem płakać bo nie ma co się dziwić moi rodzice zginęli. A on mi mówi, że nie będę już sam. Byłem wściekły a łzy mieszały się z gniewem. Chłopak tylko patrzył na mnie i dziwnie się uśmiechał ale był smutny to wyrażały jego oczy. – Mamoru wziął oddech by na chwile oderwać się od przykrych wspomnień. – Od tego momentu nie miałem szansy powrotu na Ziemię zostałem tutaj razem z „moim” przewodnikiem. Uczył mnie różnych rzeczy : sztuk walki, wykorzystania swoich mocy, a przede wszystkim wiary w siebie i swoją odwagę. Cały czas powtarzał, że muszę być gotowy do swojej misji bym nie zawiódł. Dziwnie to wtedy brzmiało ale powoli zacząłem mu wierzyć, że musze coś zrobić tylko nie wiedziałem co i to było dziwne. Gdy skończyłem około 21 lat chłopka powiedział mi że mogę wrócić do domu. Jakoś w duszy wiedziałem, ze tam wrócę ale nie wiedziałem że tak szybko. Gdy już miałem odchodzić mój mistrz wyjaśnił mi moją misję. Miałem znaleźć dziewczynę o złotych włosach i oczach niebieskich jak woda. Trochę mało mi powiedział, ale zdradził dodatkowo czas i miejsce pojawienia się jej. Akurat była to data wczorajszego dnia. Dlatego leciałem tym akurat samolotem do Tokio sądząc że po drodze ją znajdę. –
Mamoru rozpromienił się patrząc na mnie, tylko ja nic dalej nie rozumiałam.
– No dobra znalazłeś mnie i co dalej ? To przecież nic nie wyjaśnia. – zapytałam bo sytuacja była coraz bardziej skomplikowana.
– Ojoj tu już prościej się nie da - westchnęła Rei.
– Jesteś moją misją, miałem cię odnaleźć. Tylko jest pewien problem. – odparł Mamoru spokojnie.
– Jaki ? To wszystko i tak jest już problemem. – zaśmiała się Rei.
– Nie wiem po co miałem cię znaleźć - wzruszył ramionami chłopak.
Szok. Ze zdziwienia mało zawału nie dostałam. To przecież chore.
- Jak to nie wiesz ? No to on ci nie wyjaśnił. – zadrwiłam, choć pewnie jemu było jeszcze głupiej.
- Nic mi więcej nie powiedział ale dodał, że się dowiem w swoim czasie. – odparł.
- No a ty masz coś do dodania ? – zapytałam choć trochę niegrzecznie to zabrzmiało.
- Ja miałam podobne życie ale nikt mnie nie „porwał” że tak powiem. Cały czas mnie wołałaś by mci pomogła ale w czym to nie wiem. Aż do tej sytuacji w samolocie. Wiec myśleliśmy, że tym nam wyjaśnisz a ty nic nie wiesz. I to jest dopiero dziwne. – westchnęła Rei poczym chciała wyjść z pokoju.
- Poczekaj. – poprosiłam. – nie mam nikogo możesz mi pomóc -dokończyłam. Rei patrzyła na mnie, a to potem na Mamoru.
- Jasne, że tak – uśmiechnęła się w końcu dzięki tobie się spotkaliśmy tu wszyscy i musimy dużo rzeczy wyjaśnić ze swojego życia.
Mamoru przytaknął i wskazał mi ubrania na krześle, poczym wyszedł. Zostawiona sam na sam ze swoimi myślami dziurą w wspomnieniach i dziwnymi ludźmi, którzy wydawali się bardzo bliscy. Zeskoczyłam z łóżka, dopiero zauważając, że mam na sobie sukienkę nawet ładną. Ściągnęłam ją raz dwa i rzuciłam na łóżko, założyłam spodnie i koszulkę. Jak chciałam zanieść mój strój do szafy to się okazało, że zniknęła.
- Tyle tu dziwnych rzeczy, że nawet mnie to nie dziwi. –powiedziałam sama do siebie i poszłam do moich znajomych.......
W fortecy pod chmurami....
W jednym z pokoi siedział dziewczyna, bawiła się czymś co trzymała w ręku. Uśmiechnęła się sama do siebie na myśl, że pokonała bez problemów swoje przeciwniczki na lotnisku. Nie były może na tyle uważne by dostrzec na czym jej tak bardzo zależało.
- A może by tak go sobie zatrzymać ? -zapytała samą siebie przyglądając się nie wielkich rozmiarów kamykowi o przezroczystych ściankach.
- Tak łatwo go zdobyłam, że może poczekam z oddaniem go mojemu mistrzowi. Może później się bardziej przyda. – uśmiechnęła się poczym schowała mały srebrny kryształ o potężnej mocy do szkatułki na biżuterię. Wiedziała, że to jest jej przepustka do lepszego życia z Torjanem u boku. ....
- Znaleźliście to co chciałem ! – krzyczał władca, bo udolność jego ludzi coraz bardziej go denerwowała. Milczeli wszyscy. Bali się go tak bardzo, i tego co może zrobić.
- Już nie długo Torjanie, będziesz miał czego potrzebujesz – odparła zakapturzona postać tuż za tronem.
- Wiem mój przyjacielu ja też to czuje, w końcu nasz klan będzie mógł się osiąść na stałe na tej planecie. – zamyślił się król. Jego poddani patrzyli na niego z wielkim podziwem, bo w końcu on dokonał tego co nie możliwe, wyprowadził ich z piekła jaki stworzyli im ludzi z białego Ksieżyca.
„Gdy Wszechświat był pogrążony w chaosie a rasy ludzkie nie wiedziały co to miłość i pokój, wśród walczących między sobą Ziemian powstały inne rasy. Pół demony i inne maszkary zrodzone z ludzkiej nienawiści. Gdy ich liczba urosła do takich rozmiarów, że już nikt nie mógł tego powstrzymać. Wtedy z pomocą przyszli mieszkańcy Białego Księżyca. Na początku nikt nie wierzył w istnienie księżycowej ludności. Ale wkrótce to się zmieniło. Najwyższa w hierarchii księżycowego królestwa jej wysokość Królowa Selen z wielkim oddaniem ruszyła na pomoc przerażonym Ziemianom, gdy w końcu zrozumieli co jest przyczyna powstania tych wszystkich okropieństw. Niestety nie wielka ilość ludności wtedy przetrwała. Armia Księżyca złożona z tysięcy wojowników, pokonała zło cena zniszczenia częściowego planety, co było nie uniknione. Wraz z tymi zdarzeniami mieszkańcy Ziemi, wywołali wojnę przeciwko swoim wybawiciela oskarżając ich tym samym o zagarnięcie ich planety i zniszczenia połowy populacji. .... – czytała z komputera Sailor Black Moon w kwaterze głównej.
Dziewczyn słuchały uważnie jej każdego słowa w dalszym ciągu nie mogąc się pozbierać. W miejscu w którym przebywały wszyscy jak by je znali. Było tam mnóstwo różnych dziewczyn w przeróżnych strojach gdzie niegdzie nawet pojawili się mężczyźni.
- Skąd wy to wszystko wiecie ? -zapytała Ami która tylko od przybycia na miejsce nie odrywała wzroku od nowoczesnej technologii.
- Byłyśmy tam, oni tam byli i wy byłyście – odparła tajemniczo Sailor Death.
- Ale jak byłyśmy ? Wy to rozumiem no teraz w to wierze ale my ? chyba wam się coś pomyliło - odparła Mako rozglądając się na boki.
- Nie ma pomyłki my się nie mylimy, nigdy no może prawie -zaśmiała się Rainbow. – Minie jeszcze parę godzin i się przekonacie kim naprawdę jesteście.
- Właśnie. Nie powiecie mi, że w ciągu waszego życia nie działo się nic nadzwyczajnego ? - zapytała Black Moon odkładając jakiś program komputerowy na regał. – Ami może ty zaczniesz ? – dokończyła.
- Eehh no dobrze. Mogę kontrolować wodę każdą jej postać w każdej formie. Od dziecka miałam takie zdolności. Kiedyś w przedszkolu zgasiłam pożar, ale wtedy to był szok teraz już się przyzwyczaiłam. – wyjaśniła Ami.
- A widzisz czyli mam racje – klasnęła w dłonie Rainbow.
- Ja też coś umiem w tym stylu tylko z wiatrem i roślinami. – wymamrotała Mako.
- Jowisz, masz moc Jowisza potężnej planety największej w układzie słonecznym - dodała Death kładąc koleżance rękę na ramieniu.
- A ty zapewne potrafisz panować nad ludzkimi emocjami, potrafisz nimi sterować ? Dlatego jesteś gwiazdą muzyki pop, sterujesz ludźmi - zapytała Black Moon. Minako pokiwała głowa dla potwierdzenia informacji.
- No to jesteśmy w domu. Jesteście wojowniczkami z przeszłości, z centralnej części Księżyca.
- Znowu jakieś demony atakują centrum, musimy ruszać ! – krzyknęłam dziewczyna siedząca trochę dalej za zawalonym stertami książek komputerem. Reszta na chwile zamarła.
- No na co czekacie dziewczyny idziemy ! – dodała jej koleżanka która stała nie opodal. Poczym wzniosła nad siebie jakiś przedmiot do złudzenia przypominało pióro ,zwykły długopis.
- Sailor Sky Make Up ! – krzyknęła dziewczyna w niebieskich włosach. Jej strój zmienił się tak szybko że nawet nie było można zauważyć samego procesu. Na oczach zagościły niebieskie okulary, niebieska kokarda współgrała z spódnicą tego samego koloru.
- Sailr Nybula Make Up ! - dołączyła do niej koleżanka zaa biurka. Ziemia zatrzęsła się na chwilę i w obłokach lawy pojawiła się w nowym stroju. Czarnym jak magma przerwyajace tą monotonie biały gorset.
- Niesamowite - odparła Ami przyglądając się dziewczyną.
- Na was też przyjdzie pora. A teraz lecimy do centrum. – dodała Death i wskazała Ami Mako i Minako drzwi wyjściowe. Po drodze było słychać inne krzyki.
- Sailor Arvena, Sailor Aqua, Sailor Nightmare, Sailor Sun, Sailor Tera, Sailor Supernova Make Up ! - i wiele innych których dziewczyny nie dosłyszały. Cały tabun różnobarwnych postaci wyruszył do nękanego złymi mocami centrum Tokio.....
-
....Dom Rei....
- Lecimy na miasto musze pozałatwiać parę spraw idziecie ze mną – zagadała Rei dźwigając torbę jakiś dokumentów.
- No lepsze to niż siedzenie i nic nie pamiętanie – odparłam poczym wstając zdjęłam z wieszaka dżinsową kurtkę.
Mamoru nie zastanawiając się dłużej również wziął swój płaszcz i poszedł z nami. Ruszyliśmy w stronę głównej biblioteki z relacji Rei był dość spory kawałek drogi. Szliśmy i szliśmy no i szliśmy ,aż nam się trochę nudziło. W około tłumy ludzi, gdzie nie gdzie to trzabyło iść gęsiego by przejść dalej. Szczyt w środku Tokio przypominał raczej mrowisko niż miasto pełne ludzi.
Nagle krzyk. Z pobliskiej ulicy od której dzieliło nas zaledwie kilka metrów. Mamoru spojrzał na Rei w znaczący sposób, choć dużo mi to nie mówiło. Ale chwile potem chłopak pobiegł w stronę uliczki. Ja z Rei czekałyśmy na coś a raczej na kogoś tak mi się zdawało. Chwile potem cichy trzask.
W około pojawiło się kilka demonów, Rei jak gdyby na to czekała. Wyciągnęła z torebki jakieś małe arkusze papieru z dziwnymi napisami. Podbiegła w stronę jednego z nich i krzycząc coś przykleiła mu to do głowy.
Krzyk potwora rozniósł się na całą okolicę, zaczął się palić ale chyba nic więcej bo ruszył z szałem na Rei.
- Cholera nie udało się – mruknęła – Uciekaj ! –krzyknęła w moją stronę.
Nic nie odpowiadając ruszyłam z powrotem w stronę ruchliwszej ulicy myśląc że ich zgubie. Myliłam się i to nawet bardzo. Biegłam ile sił w nogach choć nie było to łatwe bo wróg podążał depcząc mi po piętach. Odór ich ciał był przeraźliwy a odgłosy stąpających łap odbijały się echem od chodnika.
- Skąd to się wzięło i czemu mnie goni ? -myślałam gorączkowo próbując się gdzieś schować. ...
Rei walczyła z potworami choć nie dawała za wygraną wiedziała, że jedna osoba nic tu nie pomoże. Ona sama ich chyba z dziesięciu. Jej zaklęcia nie działały tak jak trzeba i nie mogła dojść czemu.
Demony tylko szczerzyły kły by móc je za chwilę wbić w ciało ofiary, jeszcze kilka sekund..... parę chwil i Rei była by krwawą miazgą. Ale jednak coś monstrum powstrzymało.
Dziewczyna podniosła głowę i zamiast potwora ujrzała nad sobą mężczyznę w smokingu.
- Mamoru – wyszeptała przerażona – Uważaj ! – krzyknęła następnie widząc kolejnego przeciwnika próbującego swoich sił. Srebrne żeby zalśniły złowrogo, karmazynowa ciecz rozprysła się na boki, przeraźliwy krzyk ponownie zagościł w uszach Rei.
Był to ponowny krzyk cierpienia ale niestety nie był tym razem to demon. Mamoru leżał w kałuży krwi, z trudem obrócił się na plecy, przyciskając ręką do boku. Rei ledwo opanowując swój głos w gardle podczołgała się do niego.
- O matko. Jak się czujesz ? – spytała widząc coraz większe rany. Mamoru tylko przymknął na chwile oczy by nie czuć bólu.
Demony zbliżyły się na niebezpieczną odległość. W oczach ofiar zagościł strach.
- Nie mamy szans z nimi. – wyszeptał Mamoru. Rei patrzały to na niego to na potwory. Jedne z nich miał jeszcze mokrą łapę od krwi.
- Ognista magma ! – dało się gdzieś słyszeć krzyk a potem wieki strumień lawy przetoczył się po jednym z demonów. Z każdej strony nabiegły sailorki. Ta jedna która wysłała promień świetlny podbiegła do Rei, a reszta zajęła się demonami.
- Nic wam nie jest ? – zapytała sailor Nybula, w pierwszym momencie nie spojrzała na dziewczynę.
- Mi nic, tylko z nim nie najlepiej, stracił dużo krwi – odparła Rei i tym samym zwróciła na siebie uwagę sailorki. Patrzyły chwilę na siebie.
- To ty - ucieszyła się Nybula – w końcu ostatnia się znalazła -dodała poczym również przyjrzała się Mamoru. Ściągnęła mu maskę z twarzy i zamarła.
- Nie to nie możliwe, to za szybko się dzieje -odparła Sailor Sky podchodząc do koleżanki.
Reszta Sailorek również zbliżyła się na tyle by móc dostrzec całą sytuacje. Tylko Ami Mako i Minako stały na uboczu przyglądając się wszystkiemu. Sailorki zacisnęły szczelny krąg na klęczącą bok mężczyzny Rei.
- Nadszedł czas – wyszeptała Sailor Death, pomagając wstać Rei. Dziewczyna była trochę oszołomiona tą cała sytuacją, w jednej chwili wszystko się zaczęło wyjaśniać.
- Podjedzcie – zwołała sailor Rainbow do stojących na uboczu dziewcząt.
- Teraz jesteście wszystkie razem. – uśmiechnęła się Sailor Rainbow. – Brakuje teraz najważniejszej osoby. – dokończyła
- O kim mówicie ? – zdziwiła się Mako.
- O niej. Już podobno gdzieś się pojawiła tak można było wnioskować z relacji Sailor super novej. – wyjaśniła Sailor Sky.
- Znikamy stąd za chwile może być za późno – dodała sailor Nybula. I razem ze swoimi towarzyszkami zaczęła rozpływać się w powietrzu.
- A on ? Co z nim ? Nie możemy go tak zostawić ! - krzyknęła Rei. Sailorki popatrzyła na nią ze współczuciem, dwie z nich wróciły.
- Mylisz się nie wiesz wszystkiego. On musi tu zostać on nie może przeżyć. Musi zginąć. – powiedziała sailorki w błękitnym kostiumie łapiąc Rei za nadgarstek.
- Zawdzięczam mu życie i nie zamierzam go tu tak zostawić czy wam to się podoba czy nie - krzyczała Rei próbując się wyrwać z uścisku.
- Niestety ty o tym nie decydujesz, idziemy – poczym dwie sailorki razem z Rei zniknłęy zostawiając konającego Mamoru w zaułku......
Biegłam cały czas nie miałam szans na odpoczynek, dwa potwory goniły mnie jak by miały za cel pozbawić mnie życia za wszelką cenę. Wbiegłam w pierwszą uliczkę jaką tylko napotkałam, był tu pół mrok uważałam że mogę na chwilę odsapnąć może mnie tu nie znajdą – pocieszałam się w duchu. Kucnęłam za najbliższym kontenerem na śmieci i modliłam się by mnie nie znaleźli. Czekałam i czekałam minęło może z 5 minut które były jak wieczność. Wyjrzałam na chwile ze swego schronienia by ocenić sytuacje. Nikogo nie było
- Ufff – odetchnęłam, chwila spokoju. – Tylko co to było ? – ta myśl przerażała mnie jeszcze bardziej.
Stałam jeszcze chwile gdy uszyłam za sobą kroki, na domiar tego była to ślepa uliczka więc skąd tu ktoś mógł przybyć. Odwróciłam się a serce biło mi jak oszalałe, mogła bym sobie nawet wmówić że mało mi nie wyskoczyło ze strachu. W oparach dymu wydobywającej się z pobliskiej rury wyłoniły się dwie sylwetki. Były to dwie kobiety. A raczej tak mi się wydawało. Wyglądały dość monstrualnie. Cofnęłam się parę kroków, ale one szły na mnie.
- Poczekaj nie zrobimy ci krzywdy - zaśmiała się ta w białym kostiumie.
Nie bardzo mi się chciało w to wierzyć. Biła od nich zła aura nawet można powiedzieć, że bardzo. Rzuciłam się do ponownego biegu, niestety przemierzyłam parę metrów i druga kobieta stanęła mi na drodze. Tylko jak to możliwe raz była tam teraz jest już tu.
- Nie tak szybko gołąbeczku – odparła kobieta zagradzające mi drogę ucieczki.
- Właśnie mamy zamiar się z tobą pobawić -znowu był słychać piskliwy śmiech jej koleżanki.
Patrzyłam raz na jedna raz na druga nie wiedząc zbytnio co mam robić. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła, ale najgorsze miało dopiero nadejść.
- Myszko chcesz zacząć pierwsza - powiedziała pieszczotliwie do dziewczyny w białym stroju.
- Czemu nie, kotku – odparła dziewczyna. Poczym uniosła rękę i utworzyła sporych rozmiarów cień energii. Chwilę później wysłała go w moją stronę w ostatnim momencie odskoczyłam na bok. O dziwno promień nie zniknął tylko zawrócił i pognał z powrotem w moją stronę.
- Co to ma być „mamy cię „ czy jak – zdenerwowałam się gdy ,nie mogłam zgubić czegoś co próbowało mnie trafić, a jeszcze bardziej to że ktoś na mnie poluje.
Upadłam uchylając się przed nieuniknionym. Nim zdążyłam się podnieść coś przytrzymywało mnie przy ziemi, nie mogłam wykonać żadnego ruchu nawet drgnąć. Po chwili ta sama nie widzialna siła obróciła mnie na plecy, leżałam bezwładnie i tylko słyszałam jak powietrze przerywa świst pocisku.
- Umrę jeszcze nim dowiedziałam się kim jestem – pomyślałam zamykając oczy by nie czuć bólu.
I dostałam, zwijając się z bólu bo ktoś zwolnił nacisk czekałam na bieg.
I dostałam. Przeszywający ból był nie do zniesienia. Jak bym mogła się tylko podnieść tylko uciec. Ale nie mogłam. Czułam jak bawią się moim kosztem, albo zwalniały nacisk bym mogła myśleć, że jestem wolna by po chwili znów mnie unieruchomić. Kątem oka widziałam jak podchodzą, bliżej, bliżej aż mogłam dostrzec każdy kawałek ich butów.
- Chcesz jeszcze ? – zapytała złośliwie biało głowa.
- Odwal się – wycedziłam, i jeszcze jedna dawka silnego bólu przebiegła przez moje ciało.
- Chyba nie usłyszała co się jej pytałałaś Myszko – powiedziała jej towarzyszka poczym kopnęłam mnie w brzuch.
„ Jak nie potwory to teraz te psychopatki” – pomyślałam czekając na kolejny ich ruch.
- Więc jak, bawisz się z nami dalej ? – ponowiła pytanie i jeszcze raz wysłała promień energii, który niestety przyjęłam na siebie. Już jedynie słyszałam tylko rechot lub ich zdeformowany śmiech, traciłam powoli świadomość tego co się koło mnie działo.
- Fala Światła ! – usłyszałam cichy krzyk, albo mi się zdawało. Niestety moje powieki robiły się coraz cięższe, to chyba już z wycięczenia.
- Zostaw cię ją ! – krzyknęła Sailor Slytherin, wysyłając promień energii w stronę napastniczek. Odskoczyły na bok unikając tym samym obrażeń. Ale w tym samym czasie ktoś do mnie podbiegł, niestety tylko już czułam jego obecność i chyba już tylko tyle bo potem była tylko ciemność.
- Zobacz Dark Star czy to nie o nią chodziło – powiedziała Sailor Live do koleżanki. Dark podbiegła do niej. Przyglądała mi się bacznie a potem oczy jej się zaszkliły
- Znalazłyśmy w końcu – Dark klasnęła w dłonie.
- A wy dokąd ? - zawołała dziewczyna w czarnych włosach widząc jak Sailorki próbują mnie zabrać w inne miejsce. Machnęła parę razy rękoma wykonując przy tym dziwne ruchy i mrucząc pod nosem. Po chwili zaczęłam się rozpływać z rak sailor Live.
- Proszę was nie pozwólcie im – wyszeptałam na moment otwierając oczy. Dostrzegłam smutną twarz Sailorek a moje ciało powoli się rozpływało.
- Nie pozwolimy a nawet jak by to cię znajdziemy. – odparła smutno Dark i przyczepiła coś do mojego stroju nie postrzeżenie.
Znów moje oczy zrobiły się ciężkie i nim uniknęłam do końca zasnęłam. Sailorki stały z szokowane, gdzieś tam w oddali Slytherin walczyła z Białą Myszą, druga dziewczyna gdzieś zniknęła. Chwile potem powalając zaklęciem Slytherin druga napastniczka też zniknęła. Sailorki zebrały się w kręgu a sailor Dark Star wyciągnęła małe urządzenie przed siebie.
-Dzięki temu ją znajdziemy - wytłumaczyła szybko koleżankom nim zadały pytanie. Urządzenie zaczęło wariować raz pokazywało północ raz południe wskazówka obracała się jak szalona.
- Chyba się popsuło – powiedziała nerwowo Slytherin patrząc jak Dark potrząsa małą rzeczą.
- Ono nigdy nie zawodzi. Jej po prostu nie ma na Ziemi. Jest raczej tam w górze – odparła Dark Star i wskazała na niebo.
- Ale jak my się tam dostaniemy - patrzyła zdziwiona Live.
- To już załatwimy z dziewczynami z naszej profesji, w końcu czas nadszedł byśmy połączyły siły. – wyjaśniła Slytherin i skierowała się w stronę głównej ulicy....
Zaułek, ciemna brudna uliczka
Mamoru, próbował się podnieść, ale z wielkiej ilości straconej krwi nie bardzo miał siłę się zregenerować. Pierwszy raz jego moce zawiodły. Leżał bezsilnie sam, bez ratunku.
- Nie poddawaj się. Zaraz kogoś do ciebie wyśle nie poddawaj się – słyszał w głowie jakiś głos, albo już majaczył przez sen.
Potem cisza. Głosy ucichły a Mamoru powoli pogrążał się w śnie wiecznym śnie
- Czy ja zawsze musze robić brudną robotę – odparł młody mężczyzna podnosząc rannego z ziemi.
- Nie narzekaj, to twój obowiązek. Nie pamiętasz kim jesteśmy – odparł jego kompan i pomógł mu w utrzymaniu Mamoru na nogach.
- Aya, zabieramy go stąd ? – zdziwił się brunet. Poczym się zaśmiał.
- No a co ty myślisz, że po co tu jesteśmy ehh – wzniósł oczy w niebo i rozpłynęli się w powietrzu.
*I w tym momencie, już nic nie było takie jak wcześniej, historia powtarza się na nowo. Wszyscy zajmują swoje miejsce w wielkim kręgu życia *
- Zanieście go do pokoju Katrina się nim zajmie. – powiedziała dziewczyna w jasno niebieskich włosach.
- Ok. już się robi – powiedział Aya i razem z towarzyszem wykonali rozkaz.
- Katrina mamy zadanie dla ciebie – odparł brunet układając nieprzytomnego Mamoru na pobliskim łóżku. Dziewczyn wyjrzała z za parawanu i oniemiała.
- To... wiecie kim on.... że - wybełkotała podchodząc bliżej.
- Tak wiemy ale zaraz go nie będzie jeżeli umrze. – odparł Aya wychodząc z pokoju.
- Miejmy nadzieje, że przeżyje. – westchnął jego kolega i też zaczął wychodzić.
- Ja też Leito, ja też – powiedziała dziewczyna do już zamkniętych drzwi, poczym przystąpiła do akcji ratunkowej.
Post został pochwalony 0 razy
|