Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Rybci "Poświęcenie"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pon 16:39, 19 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu: "Poświęcenie"
*Historia ta nie dzieje się ani w przeszłości ani w dalekiej przyszłości. Wszystko co się wydarzy jest tu i teraz gdzieś obok nas w równoległym Świecie rządzącym się swoimi prawami*

- Alex ! Alex ! - krzyki królewskiego doradcy odbijały się echem od zamkowych korytarzy.
Z marnym skutkiem dla wołającego. Był nim dość wysoki mężczyzna w średnim wieku. Ubrany elegancko jak na piastowane przez siebie stanowisko przystało.
- Alex ! - krzyknął ponownie. „Gdzie ta suka znowu się podziewa” przebiegło mu po głowie.
On i głównodowodząca wojsk królewskich nie nienawidzili się od pierwszego spotkania. Doradca przystanął na chwile. Usilnie próbował sobie przypomnieć ostatnie wydarzenie.
„Co to było takiego? Spocił się od myślenia.
- Już wiem – oznajmił choć był sam na pustym dziedzińcu.

… Pierwszy raz spotkał ta niewdzięczną kobietę na balu u króla. Skąd miał wtedy wiedzieć ze jest taka „niedostępna” przecież żadna do tej pory nie oparła się jego urokowi. Pamięta jak dziś gdy zobaczył ją w obcisłej sukni z dużym dekoltem. Ach kolor czerwony podkreślał oczy, takie drapieżne pełne pożądania. Podszedł, ukłonił się nisko – bo czyż nie tak dżentelmen wita damę ? - Oczywiście zaprosił do tańca .
Odmówiła. Tym bardziej zaczął nalegać. Raz drugi trzeci. Ona stała nie wzruszona. Niby mówiła ze je nie wypada potem, że nie jest on w jej typie. Aż przy którymś razie, bo oczywiście doradca nie uznawał odmowy no może co jedynie króla. Gdy tylko spotkał ją samą na tarasie, zapewne gdy łapała świeże powietrze, zapytał tym razem inaczej już go taniec nie interesował. Teraz był już tak napalony jej odmowami, że zapytał wprost:
- Czy Pani zechce towarzyszyć mi drodze na moje komnaty ?
Na reakcje nie musiał długo czekać. Świsnęło coś w powietrzu. I po chwili doradca odczuwał wszystkie pięć palców swojej „wybranki” na policzku. Na odchodne burknęła, że z wieprzami się nie zadaje i odeszła w stronę bawiącego się króla. Jak się później okazało król przedstawił ją jako nowego dowódce wojsk.
Oczywiście doradca próbował na balu oczerniać kobietę ale niestety nie miał świadków na swoje słowa...

- Co się stało ? - z zamyśleń wyrwał go czyjś głos. Mężczyzna obrócił się szybko. Głos oczywiście należał nie do kogo innego niż do Alex. - Drzesz się jak by cię ktoś zarzynał. - dodała z naciskiem na ostatnie słowo.
- Milcz – warknął – Król cie szuka. Masz natychmiast udać się do sali tronowej.
Nie czekając na więcej wyjaśnień kobieta ruszyła w stronę zachodniego skrzydła. Gdzie król przyjmował swoich gości. Natomiast doradca próbował oczywiście za nią nadążyć, bo jak to się ma odbyć spotkanie bez niego. Jak tylko Alex zbliżyła się do drzwi wielkiej sali dwóch żołnierzy skłoniło się nisko na widok swojego dowódcy i następnie otworzyli szeroko wrota.
W sali naprzeciwko króla znajdowało się dwóch przybyszów. Nie znała ich, widocznie byli z innej części państwa. Minęła ich zgrabnie i nim król zdążył cokolwiek powiedzieć skłoniła się nisko. Następnie stanęła po jego prawej stronie zaraz tuż przed tronem.
- Alex jak już zauważyłaś nasze państwo jest w okresie wzmożonego rozkwitu. Dlatego też duża część zbiorów trafi do tych oto ludzi – wskazała władca na przybysz. - My nie mamy już gdzie tego wszystkiego magazynować a ich poddani głodują. Dlatego też twoim zadaniem będzie odeskortować ich łącznie z podarowaną żywnością do ich kraju.
Dowódczyni nie miała dużo do gadania przyjęła zadanie ze spokojem choć coś jej mówiło ze nie można ufać tym dwóm.
„Od kilku dni było słychać „na mieście”, że szykowany jest zamach stanu, ale król zbytnio się tym nie przejął. A teraz jeszcze wysyła część zaufanych ludzi gdzieś poza terytoria. Po prostu lekko myślne. I jeszcze ten doradca. Skąd jego wysokość go wytrzasnął. Prostak nic więcej. Sex mu w głowie i władza na zmianę. Wcale bym się nie zdziwiła jak by on wszystkim sterował za plecami władcy, - myśli kłębiły się z chwilowego rozmyślania wyrwał ją głos jednego z przybyłych.
- Królu Versusie. - zabrał głos ten z lewej.- Myślę, że jeden odział wojska w zupełności wystarczy. W lasach jest spokojnie. A widać, że twój dowódca ma głowę na karku i nic złego się nie stanie.
Po tych słowach Alex zauważyła na twarzy drugiego cudzoziemca dość wredny uśmieszek. Oczywiście mogło je się tylko zdawać bo nikt inny nie zwrócił na to uwagi. W międzyczasie król przemyślał wszystkie za i przeciw, a ze był zbyt łatwo wierny to według prośby przybyłych planował wysłać jeden oddział eskortujący.
Po audiencji z mapami w ręku wróciła do komnaty by w spokoju opracować plan podroży.
Niestety odrobina ciszy delektowała się może z 15 minut. Do komnaty z łoskotem wpadł jej przyjaciel Rassel.
- No pogięło go. Już do reszty postradał rozum – dość postawny blondyn miotał właśnie się po pokoju.
- Czy może mówisz o miłościwie nam panującym ? - sarkastycznie spytała Alex.
- A o kim by innym. Jak można wysłać wojsko z obcymi ludźmi do obcego kraju wiedząc, że w państwie źle się dzieje.- walnął dłonią w stół aż wszystkie rzeczy podskoczyły na blacie.
- Spokojnie . - zwróciła się do przyjaciela - przecież ty będziesz pilnował tu porządków jak mnie nie będzie. W razie czego wyślesz gońca i wrócimy. - dodała Alex wpatrując się nie przerwanie w otrzymane mapy i rozkazy.
-Jak ty możesz być taka spokojna. Przecież mnie już szlag trafia. - Rassel chodził z jednego konta pokoju do drugiego. Kobieta wstała od biurka. Po czym udała się na balkon który przylegał do jej komnaty. Machnęła ręka w stronę mężczyzny ten o nic nie pytając podszedł szybkim krokiem.
- Ściany mają uszy – zaczęła cicho ale z kolei na tyle głośno i stanowczo by rozmówca do którego się zwraca ja dobrze zrozumiał. - Spodziewam się najgorszego. Możliwe, że nie wrócimy z tej wyprawy w tym samym składzie – podniosła dłoń na znak uciszenia widząc, że blondyn chce coś dodać – Widzisz te wzgórze tam przed lasem - spojrzała na Rassela, ten kiwnął głową. - Jest to punkt w połowie drogi do tego obcego kraju Anduri. Jak by coś się wydarzyło nie tak jak powinno – kontynuowała po dłuższej przerwie – ktoś z naszego oddziału dotrze na to wzgórze i wyśle w niebo znak ostrzegawczy.
- Czyli czeka nas walka – uśmiechnął się ponuro - Dobrze będę obserwował. Idę się przygotować a także swoich ludzi niech wiedza. - skierował się w stronę drzwi wyjściowych
- Pamiętaj, że ufam w tym zamku tylko Tobie. - ostatnie słowo wypowiedziane przez Alex dużo znaczyło dla podwładnego. Mężczyzna wyszedł zostawiając dowódczynie samą.

Noc nastała niespodziewanie szybko. A dzień który miał nastać po niej niósł ze sobą wielkie zmiany. Odziały królewski pod dowództwem Alex formowały szyk na zamkowym dziedzińcu. Wszyscy stawili się punktualnie. Dwóch przybyszy i trzy wozy z darami były w środku oddziału wojskowego, składającego się z 20 chłopa. Byli to najlepsi wojownicy spośród całego królestwa. Alex pożegnała króla następnie udzieliła ostatnich rad Rasselowi oczywiście na osobności. I jak już wszyscy byli gotowi ruszyła na przód konwoju.
Wszystko przebiegało zgodnie z planem. W spokoju kontynuowali podróż. Mijali pola pszenicy tak bardzo rozległe, błękitne jezioro. Chyba tak dużego w całym państwie nie było. Następnie kierowali się w stronę „umówionego” wzgórza. W drodze byli już cały dzień. Teraz prowadził ich księżyc i gwiazdy. Wszyscy na czele z Alex mieli oczy dookoła głowy i nim zeszli z wzniesienia. Po szybkiej naradzie i ku ogólnej zgodzie zarządzili postój. Mieli zostać na noc choć nie zostało jej już dużo jakieś 4 godziny. Zabezpieczyli ładunek przywiązali konie. 6 żołnierzy zostało na straży reszta udała się na spoczynek. Alex też powieki zaczęły robić się ciężkie, nim zdarzyła zastanowić się co było powodem jej znużenia zasnęła.
Niby wszystko było w porządku cisza spokój z wyjątkiem małego ale. Przybysze siedzieli przy ognisku i rozprawiali szeptem:
Już tu są – odparł brunet – widziałem jak przemykali aż dziwne że tamci – tu wskazał na patrol – ich nie zauważyli.
- Hehe Alandir szefo mówił, że się niczego domyślać nie będą – szeptał do ucha kompanowi Bash.
- Ale im tu zaraz pogrom nasi zrobią. Już się doczekać nie mogę – odparł podekscytowany.
Na spełnienie swoich „marzeń poczekali jeszcze z godzinę może dwie. Ale potem wszystko się szybko potoczyło. W jednej chwili cisze nocna przerwały świsty strzał i odgłosy broni. Nim wojownicy królewscy zdarzyli się dobudzić połowa z nich już nie żyła od dźgnięcia nożem bądź zostali przeszyci strzałami. Natomiast wódz - wysoki postawny białowłosy mężczyzna - w obstawie 2 swoich żołnierzy wkroczył do namiotu śpiącej w Alex. Towarzyszyło mu także dwóch przybyszów. Alndir i Bansh którzy mieli wskazać dowódce zaatakowanego obozu.
- To ta w różowych włosach – wskazał Alandir na Alex.
Sephirot, bo tak nazywał się wódz najeźdźców podszedł do śpiącej kobiety. Nie był zaskoczony, miał wcześniej przekazane informacje co ma z kim zrobić.
- Tą tu związać, przerzucić przez wierzchowca i zabrać do zamku resztę zabić. - odparł i wyszedł z namiotu.
Po chwili dało się słyszeć krzyki mordowanych żołnierzy. Natomiast Alex która jak się okazało z późniejszej rozmowy Basha została specjalnie uśpiona by zbytnio nie robiła problemów, ocknęła się dopiero jak jeden z najeźdźców wyprowadzał ja z namiotu.
- Puszczaj mnie szmaciarzu ! - krzyczała i próbowała się wyrwać z silnego uścisku. Jej wrzaski zwrócił na siebie uwagę Sephirota który akurat dobijał jednego z jej podwładnych.
- Zamknij się, bo z tobą zrobię to samo! – krzyknął białowłosy dowódca w jej stronę pokazując przy tym jak sprawnie potrafi jednym zamachnięciem odciąć ludzka głowę. Na Alex zbytniego to wrażenia nie robiło, nie jedna wojnę przeżyła żeby pierwszy lepszy chłoptaś ja teraz zastraszył. Gdy tylko oprawca ciągnął ją w stronę wierzchowca ona rozglądała się za racą świetlną. Wiedziała ze to jedna rzecz jaka teraz musi zrobić. Poinformować przyjaciel o tym co się stało by był gotowy na najgorsze. Dojrzała ja parę metrów od siebie. W jednej chwili wojownik dostał kopa w przyrodzeni i nim krzyknął Alex już biegła w stronę wypatrzonego przedmiotu. Niestety Sephirot był szybszy. Chwycił w dwa palce sztylet po szybkim wymierzeniu owa broń trafiła prosto w udo dziewczyny. Alex poczuła niesamowity ból w lewej nodze i nim zdarzyła dobiec do racy przewróciła się z łoskotem na ziemie. Dwóch napastników dobiegło do niej. Pobili ja do nieprzytomności nie broniła się bo nie miała na to siły. Teraz łatwiej było im dostarczyć ją we wskazane miejsce.
Sephirot był z siebie wyjątkowo zadowolony wszystko poszło zgodnie z ustaleniami.
A tymczasem w zamku ...

cdn Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Wto 22:01, 20 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
A tymczasem w zamku mężczyzna przebywał na zamkowym tarasie. Przyglądał się wspomnianemu wcześniej pagórkowi. Niby noc nie była ciemna, niby dzieliło od zamku owe wzgórze kilka kilometrów, ale wszystko było widać jak na dłoni. To że pośród drzew stacjonowało wojsko, że po dłuższej chwili ognisko zgasło i nawet dla nie wprawione oko mogło dostrzec odział wyruszający z powrotem po polnej drodze. Gdzie owa sytuacja nie powinna mieć miejsca. Obserwator uśmiechnął się pod nosem. W duszy już triumfował. Zrobi wszystko po swojemu, władza się zmieni drastycznie. Oj zmieni się...
Mężczyzna oczywiście nie śmiał nikogo zawiadomić o rychłym powrocie wyprawy. Zszedł spokojnie na dół na dziedziniec rozejrzał się uważnie. Przy głównej bramie stało tylko dwóch strażników. Na szczęście resztę odesłał, nawet nikt zbytnio nie protestował. Na sama myśl wzniósł oczy w niebo w politowaniu dla królewskiego majestatu. Przechadzał się to tu to tam w sumie dość blisko murów obronnych, ale nikt nie śmiał zwracać mu uwagi a tym bardziej zagadywać.
Czekał …

Wojska nieprzyjaciela podążały powolnie w stronę zamku. Było to celowe by nie zwrócić większej uwagi okolicznych mieszkańców. Ale jak tu nie dojrzeć bardzo dużej ilość żołnierzy na koniach. Zapewne wszyscy pochowali się w domach drżąc o swoje życie widząc sztandary inne niż ich królewskie. W tym całym karawanie jedna rzecz się nie zgadzała. Wpół przytomna kobieta przerzucona przez wierzchowca.
Alexa obudziła się już kilka minut po tym jak tylko wyruszyli w drogę. Wszystko ją nieznośnie bolało, a najbardziej noga. Czuła na niej coś w rodzaju opatrunku bądź opaski, czyli nie traktują jeszcze jej jak psa – pomyślała trochę próbując przyjąć wygodniejsze ułożenie. Obecnie kombinowała jak tu się wywinąć. Z przodu z tyłu wrogowie ona sama, choć przez chwile przebiegł jej jeden pomysł. Nie był może zbyt dopracowany ale jedyny jaki miała na ten czas. Akurat przejeżdżali przez wąski pas drogi który przebiegał tuz obok jeziora. Wystarczyło się rozbujać. Miała jedna szanse i nim pilnujący ją żołnierz zorientował się w sytuacji w ręku została mu jej porwana bluzka. Alex zsunęła się do jeziora. Poharatanej i związanej dziewczynie było dość ciężko pływać. W dodatku prawie nagiej. Oczywiście Sephirot się wściekł widząc ze stracili
„ładunek” W ciemnej toni nic nie było widać. Kilku wojowników wskoczyło a Alex do wody. Raz po raz wpływali ale niestety nie znaleźli niczego poza wodorostami i kamieniami.
- Wasza piątka zostaje pilnujcie jeziora nie popłynie na pewno w tym stanie. Prędzej czy później wydostanie się na brzeg. I wasza w tym głowa by ja doprowadzić do zamku. Najlepiej żywa – Sephirot wydał rozkazy po czym z reszta wojska natarł na zamek .
Teraz już nie mieli przed czym się ukrywać, dziewczyna w każdej chwili mogła ostrzec swoje wojska mało prawdopodobne to była ale jednak lepiej dmuchać na zimne...
Alex wypłynęła gdzieś nie daleko brzegu zaraz w zaroślach. Złapała gwałtownie powietrze.
Wygramoliła się na brzeg gdy dopiero po chwili zauważyła z 5 metrów przed sobą jednego z tych bydlaków. Przylgnęła do ziemi. Następnie wymacała dość ostry kamień którym chciała przerwać więzy, po dłuższym siłowaniu wreszcie się jej to udało...

Sephirot z wojskami dotarł do bram zamku trwało wszystko zaledwo kilka minut nim wojska króla Versusa zebrały się do kupy by bronić zamku. Niestety najeźdźcy byli szybsi sprawniejsi choć nie mieli przewagi liczebnej. W mgnieniu oka opanowali wielka warownie. Wymordowali całe wojsko. Białowłosy nie mógł sobie pozwoli na niesubordynacje ze strony nie swoich wojsk. Sam przechadza się po zamku penetrując co lepsze komnaty. Oj tak jego pan wiedział co robi. Teraz się będą pławic w bogactwie do końca życia. Przestana klepać biedę. Dotarł w końcu do sali tronowej. Tutaj napotkał opór. Okazało się ze mieszkańcy zamku na czele z królem schronili się właśnie tutaj. Sephirot zwołał ludzi oni bez problemu wyważyli wrota. Ludzie obecni w sali rozpierzchli się na boki. Dając najeźdźca wolna drogę do władcy.
- Tchórze – pomyślał dowódca – Łatwo jest nimi rządzić nie ma co się dziwić.
Podszedł pod sam tron za nimi podążał oddział wiernych kompanów.
- Wynocha – ryknął w stronę przerażonego Versusa. Król mało nie zabił się o własne nogi jak schodził z piedestału. Sephirot nie miał ochoty oglądać tego padła. Wyciągnął szybkim ruchem miecz, w jednej chwili zamachnął się i król padł niczym kłoda. Korona spadła z jego głowy po czym potoczyła się z łoskotem po marmurowych kafelkach. W sali echem potoczyły się stłumione krzyki. Białogłowy rozsiadł się na tronie. Następnie wydał rozkazy nakazujące wszystkim mieszczan opuścić mury zamku i ulokować się w pobliskiej wsi. Nikt oprócz jego wojska nie miał prawa tu przebywać. Jak kazał tak zostało wykonane.
- Wreszcie trochę odpocznę. - westchnął Sephirot gdy sala opustoszała.
- Nie za wygodnie ci ? - spytał wysoki mężczyzna wychodząc zza tronu.
Siedzący dowódca wstał tak szybko jak by go piorun poraził. Skłonił się dość niechętnie ale jednak. Następnie zszedł z podwyższenia.
- Panie. Jak widzisz udało się wszystko co zaplanowałeś. Ale...- tu Sephirot zastanawiał się czy psuć tak podniosła chwile zwycięstwa.
- O jakie ale ci chodzi ? - nowy król zmarszczył czoło słysząc wahanie w głosie podwładnego.
Dziewczyna uciekła. - dodał dowódca.
- Że co ! Jak to uciekła. Dałem wam ją jak na tacy a jeszcze spapraliście robotę. - siedzący na tronie zaczął wrzeszczeć.- Wszystko sam muszę robić do czego to doszło. Gdzie ją zgubiliście. Sam to załatwię.
- Przy jeziorze wskoczyła do wody zostawiłem tam pięcioro ludzi. - wyjaśnił Sephi.
- Ok zaraz wrócę i drogi przyjacielu pokaże ci jak to się robi z kobietami. NA nie trzeba twardą rękę a na ten okaz szczególnie.

Nowy władca udał się na dziedziniec tam dosiadł konia i wyruszył w stronę akwenu. Zatrzymał wierzchowca na wprost brzegu. Bacznie się rozglądał. Wojowników Sephira odprawił do zamku sam sobie poradzi z kobieta szczególnie ranną. Dostrzegł ją dopiero po kilku minutach. No może nie całą ale plamy krwi. Podążył tym śladem. Odgarnął pobliskie zarośla. I strzał w dziesiątkę. Półnaga posiniaczona kobieta leżała teraz u jego stóp.
- Normalnie debile. Mieli cie doprowadzić w jednym kawałku – mruknął to do siebie to do niej. Nie słyszała go była znów nie przytomna tym razem z powodu utraty krwi.
Wziął ją w ramiona, po czym zaniósł na konia. Trzymał ją przed sobą. I ruszyli z powrotem do zamku. Tam raz dwa kazał się nią odpowiednio zając, opatrzyć rany. Następnie umieści w jednej z komnat. Gdy lekarze doprowadzili Alex do stabilniejszego stanu minęło z dwa dni. W tym czasie nowa władza panoszyła się na dobre. Władca wprowadził swoje rządy i kategorycznie kazał ich przestrzegać pod groźba śmierci. Oczywiście nie dotyczyło to Sephirota on chadzał swoimi drogami. Wkurzało go że król przebywa w pokoju tej kobiety. Tym razem też tak było.
- Obudziłaś się nareszcie. - król podszedł bliżej łoza na którym do tej pory spała Alex. Nim dotarło do niej co się stało odetchnęła z ulgą że go widzi. Że jednak się to wszystko jakoś udało.
- Rassel przyjacielu jak dobrze cie widzieć ...


cdn:)

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Wto 22:05, 20 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Do góry
Śro 12:25, 21 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
- Rassel przyjacielu jak dobrze cie widzieć … - uśmiechnęła się i ponownie ułożyła głowę na poduszce.
Ale w tym samym momencie szybko poderwała się do góry. - Atak na zamek ! - krzyknęła – Jednak się sprawdziły moje przypuszczania. - mówiła już po chwili szeptem ledwo łapiąc oddech. - Odparliście atak ? Król żyje ?
- Uspokój się bo znowu mi tu zemdlejesz. Atak był szybki i na szczęście wszystko poszło po mojej myśli - zaczął delikatnie blondyn – A król … no cóż czas na zmiany nadszedł...
W tym samym momencie do pokoju wszedł Sephirot, spojrzenie jego i Alex nagle się zbiegły. Przez chwile zapadła niezręczna cisza. Rassel odszedł w stronę drzwi jak by się bał że kobieta leząca na łózko eksploduje. Nie pomylił się.
- To on... - wskazała ręką na białogłowego – On zabił cały mój oddział. I napadł … - tu zamilkła przerażony wzrok przeniosła na Rassela jedynego przyjaciela. - Zdrajca ! Ty nas zdradziłeś, zdradziłeś nas swoje królestwo jak mogłeś? - Alex po chwili wtuliła się w poduszkę. Silna wojowniczka i jej stracone marzenia.
- Mówiłem że będą problemy – odparł Sephirot i wyszedł z pokoju tak szybko jak się pojawił zostawiając uprzednio raport z akcji.
Alex słońce. - zaczął Rassel – Teraz będzie lepiej, będziemy razem rządzić. -
Dziewczyna spojrzała na „przyjaciela” jej oczy wyrażały chęć mordu.
- I co mam być twoją kochanką? Królową twojego łoża ? Tak to sobie wyobrażasz.
Mężczyzną pokręcił głową, po czym uśmiechnął się delikatnie.
- Zaskocze cie ale nie. Nowa królowa przybędzie jutro. Mam nadzieje ze do tego czasu będziesz mogła ja poznać osobiście. -wyjaśnił.
- Wyjdź chce zostać sama. - odparła Alex.
- Jak sobie życzysz jak byś jednak wyszła z pokoju to wiesz gdzie mnie szukać. - Rassel wyszedł z komnaty.

Król udał się na obchód królestwa. Ostatnio robił to nawet dwa razy dziennie. Wymuszał posłuch i tłumił kwestionowanie jego zasad. Żołnierze byli mu wierni niczym psy, lecieli na każde jego skinienie. Odszukał najbliższych poddanych. Bansh i Alandir przybiegli jak tylko usłyszeli ze król ich wzywa.
- Co potrzeba wasza wysokość ? - ukłonili się nisko. Co oczywiście bardzo pasowało Rasselowi.
- Udacie się pod pokój Alex macie jej pilnować nie odpuszczać na krok. W obecnej stanie może być zdolna do wszystkiego – wyjaśnił blondyn.
- Nie ufasz jej ? Przecież to twoja przyjaciółka … - był to Sephirot który obecnie stał za Rasselem.
- Zamilcz – warknął władca – Chyba wyznaczyłem ci zadanie co tu jeszcze robisz.
Białogłowy dygnął następnie dosiadł konia którego akurat mu przyprowadzono na wcześniejsza prośbę i ruszył przed siebie mijając zgrabnie strażników, i poprzez bramę udał się na polna drogę a tam już prosto do sąsiedniego miasta. Również dwa bracia wykonali się na wskazane miejsca. Rassel mógł teraz spokojnie udać się na posiłek.

Alex w końcu zwlokła się z łoża na tyle na ile pozwalały jej siły. Spojrzała w lustro stojące nieopodal okna. Otulona była jedynie w kawałek kołdry, resztę ciała było widać jak na dłoni. Tu rozcięcie tam zadrapanie, i trochę siniaków. Niby nie dużo ale wszystko to sprawiało, że ledwo chodziła. Udała się do łazienki. Oporządziła się na tyle ile była w stanie, następnie zajrzała do szafy. Na szczęście zostały jej ciuchy. Dorwała jakieś spodni i bluzkę. Po czym wyszła z pokoju. Oczywiście napotkała pod drzwiami dwóch „przybyszów”. Udając, że ich nie dostrzega udała się na dziedziniec. Chciała zobaczyć czy wiele się zmieniło przez te dwa dni. Wyszła na plac a za nią podążali „ochroniarze”. Ale niestety widok który ujrzała nie był zachwycający. Najbardziej rzucał się w oczy stos trupów tuż przy tylnej bramie. Kilku żołnierzy wynosiło zwłoki poza zamek. Coś nagle rzuciło się Alex w oczy. Była nim...


cdn Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Czw 12:54, 22 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Czw 16:12, 22 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
Coś nagle rzuciło się Alex w oczy. Była nim otwarta na oścież brama. Pracujący żołnierze nawet pewnie by nie zobaczyli gdy ktoś więcej z nimi by wyszedł. Ale została kwestia tych dwóch bezmózgich osiłków za plecami. Tylko czy da rade w tym stanie. Niby więźniem tu nie była według teoria Rassela, ale kto wie co mu do głowy strzeli. Trzeba będzie bardziej to dopracować a póki co... - przemyślenia misternego planu przerwał stukot końskich kopyt przy głównej bramie.
- Alex możesz podejść? – głos Rassela potoczył się po dziedzińcu.
Dziewczyna spojrzała na niego jak by był najgorszym padalcem, chociaż nie w sumie był. Na głównym placu panowało poruszenie. Dopiero teraz było widać , że przyjechał powóz. Chyba z bardzo ważnym gościem bo poddani krzątali się niczym mrówki. I tak też było.
Z pojazdu wysiadła czarnowłosa kobieta w długiej bogato zdobionej sukni w kolorze krwistej czerwieni. Wszyscy zaczęli się kłaniać w pas. Widać było ze potrafiła samym spojrzeniem ustawiać ludzi do pionu. Przywitała się z Rasselem ten zaś mało jej nie „wciągnął „ jak zaczął ją całować. W podroży jak się po chwili okazało towarzyszył jej jakiś mężczyzna. Wysiadł z powozu skrzywił się na widok burdelu jaki jeszcze tkwił po ostatniej walce. Wysoki postawny długie czarne włosy idealnie dopasowana zbroja. Ale mimo ze był przystojny jego wyraz twarzy był bardzo podobny to owej przybyszki. Jednym słowem zły i wredny. Gdy tak się wszyscy witali kobieta kątem oka zauważyła ze pewna dość mizernie wyglądająca dziewczyna nie składa jej należytego hołdu. „Królowa” machnęła ręką na dziewczynę by podeszła bliżej.
- Możesz po marzyć nie będę się przed tobą płaszczyć – warknęła Alex. Bansh tak samo ja Alandir nie zbyt darzyli podopieczna sympatia, to też zaciągnęli ją siła przed oblicze nowej władczyni. Różowo włosa po mocniejszym szarpnięciu straciła równowagę i tym samym wylądowała prosto pod nogami tego babsztyla.
- Tak bardziej mi się podoba – odparła kobieta gdy Alex została unieruchomiona przez Alandira.- Kim ona jest ? - dodała brunetka.
- No cóż – zaczął Rassel choć ciężko mu było znaleźć dobre określenie dla „przyjaciółki”- ona została pojmana podczas przejęcia władzy.
- I chodzi sobie od tak po prostu po zamku?! - zdziwiła się jego rozmówczyni.
Alex już bolał kark od przymusowego schylania się, więc może by w końcu pozwolili jej odejść.
Tym razem zainteresował się nią jegomość który także przybył powozem. Podszedł bliżej, widziała czubki jego lśniących butów zbrojnych. Po chwili poczuła jak ostrze miecza styka się z jej podbródkiem, zmuszając ją tym samym do spojrzenia na niego.
- Nawet nie brzydka. Będzie ładnie wyglądać na moich pokojach. - stwierdził - Straż ! - zawołał swoją świtę przyboczną. - Odprowadzić do komnaty i doprowadzić ją do porządku.
- Noctis na co ci ta mała ? Mało masz dziewek dookoła ? - spytała jego kompanka podróżny.
Mężczyzna tylko uśmiechnął się lubieżnie. Machnął tylko ręką i odszedł za wartownikami. Rasselowi w sumie już było obojętne co się stanie z dziewczyną miał przy sobie swoje kochanie. Lotris była wybranką jego serca i tylko to się liczyło. Udali się oboje na zwiedzanie zamku. Chciał jej pokazać co dla niej zdobył. Lotris pod maską uśmiechu skrywała pewien mały sekret. On już wie jak to wszystko będzie w przyszłości wyglądać. O tak...

Sephirot gnał po leśnych ścieżkach. Mijał drzewa skakał przez gęstwiny. Miał zbadać aktualnie położenie sojuszniczych wojsk byłego władcy Andaluzji. Oczywiście jak mało kto potrafił się ukrywać i szpiegować to były jego podstawowe zalety. Teraz miał tylko wybadać grunt pod nowe walki. Ale ku jego zadowoleniu wojska które mieli pokonać były dość niewielkich rozmiarów. Sam mógł je wybić. Ale jak kazali czekać to będzie czekał. Usadowił się w krzakach. I rozrysował dokładne rozmieszczenie nieprzyjaciela na kartce papieru. Zajęło mu to jakieś 15 min, akurat pakował torbę gdy …

- Odwal się ! Precz z łapami – Alex rzucała w Noctisa czym akurat miała pod ręką. On nie zrażony przysuwał się jeszcze bardziej akurat ucieszył się gdy zagonił ja między ścianę a dużą szafę garderobiana. Dziewczyna przyległa plecami, myślała gorączkowo jak tu się wywinąć. Noctis natarł ona zwinnym ruchem wyminęła go i czym prędzej wybiegła z pokoju. Przebiegła może parę metrów po czym wpadła na jakiegoś żołnierza. Ale nim się zorientował a po czym usłyszał wołanie Noctisa Alex była dwa pietra wyżej. W sumie mogła pobiec niżej, ale akurat Rassel z tą krową wchodzili po schodach. Rozejrzała się szybko, na prawo sala tronowa na lewo komnaty Rassela. Ale wybór nie ma co. Ostatecznie skierowała się na pokoje. Schowała się gdzie za szafą w sypialni. Ale nawet stad dało się słyszeć krzyki Noctisa „ta gówniara mi uciekła kto ja znajdzie sakwa złota dla niego” Po tych słowach w zamku zaroiło się od straży. Alex wiedziała ze póki co tu jest bezpieczna bo straż nie ma prawa wchodzić na pokoje króla.
Siedziała tak skulona i czekała jak sprawa trochę przycichnie. Oczywiście łudziła się. Akurat Rassel udał się na spoczynek. Otworzył drzwi od sypialni i oniemiał. W koncie pokoju zauważył Alex. Spojrzała na niego. W jej oczach było widać przerażenie. Zerwała się na równe nogi .Czekała jak tylko „przyjaciel” podniesie alarm. Przypuszczenia ją coś ostatnio nie mylił. Rassel podszedł chwycił ją za ramie i wyprowadził się miotająca dziewczynę z pokoju.
- Nie chce do niego wracać. Ten padalec chciał mnie przelecieć. - prosiła Alex.
- Chcesz żyć to się podporządkuj – oznajmił krótko Rassel. Dziewczyna miała oczy niczym spodki ze zdziwienia. Minęło kilka sekund a już pod sala zjawił się Noctis. Król przekazał mu „zgubę” uprzedzając by lepiej ją pilnował i wrócił na komnaty. Czarnowłosy mężczyzna przerzucił sobie Alex przez ramie i tak zataszczył ją do swojej sypialni. Ale nie doszli do wyznaczonego miejsca bo ...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin