Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Rybci Ksiezycowa Opowiesc
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Śro 19:12, 29 Lip 2009
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu: Ksiezycowa Opowiesc
Rok 967 przed Nową Erą

Miejsce: Księżyc

W tymże roku plamy słoneczne wykazywały szczególną aktywność, co najprawdopodobniej to nie normalne zachowanie Słońca stanowiło przyczynę nieszczęścia, które opanowały całą Ziemię. Doprowadziła do tego wygnana z Księżyca zła królowa, Mehelenia, która chciała panować nad wszystkim, co znajduje się w Galaktyce. Dlatego wyruszyła na Księżyc, aby od zdobyć srebrny kryształ mający jej pomóc w osiągnięciu władzy. Właśnie 14 czerwca tegoż roku odbył się bal na cześć królowej Selen, która rządziła sprawiedliwie i mądrze na Księżycu......



W czasie uroczystości:

- Witaj Księżniczko Serenity - przywitała się ze swoją córką królowa Selen.

- Mamo nie nazywaj mnie tak.- zmieszała się Serenity.

- Czemu ? Przecież nią jesteś. - odparła królowa uśmiechając się ciepło.

- No tak, ale gdy ja nie mogę być Księżniczką. - Zasmuciła się Serenity.

-, Ale nie rozumiem Cię? - Zdziwiła się królowa.

- Nie mogę, ponieważ trudno jest mi znieść widok ludzi mieszkających na Ziemi i cierpiących z mojego powodu. - Serenity co raz bardziej była dołowana.

- Z twojego powodu, czemu ? - królowa nie wiedziała jak miała pomóc córce.

- Ponieważ ja posiadam moc, którą mogę pokonać Mehelenię, ale nie mogę jej z siebie wydobyć.

- Mylisz się Serenity, twojej mocy się nie da zrozumieć. Ujawni się ona z czasem, odpowiednim czasem. Teraz rozumiesz jak ważna jest twoja rola jako Księżniczki cały czas musisz się uczyć, a tylko tak wysokie stanowisko daje ci takie możliwości. - po słowach matki Serenity poczuła się lepiej.

- Teraz już wiem, dziękuje. - Odparła Serenity.

- Możesz odejść do gości, twoje towarzyszki przyszły po ciebie. - Oznajmiła Selen. Po czym wskazała na czarodziejki wchodzące do głównej sali.

- Dobry wieczór królowo, składamy ci pokłon - powiedziała Ami, poczym wszyscy obecni schylili głowy na znak uznania dla królowej.

- Witajcie i bawcie się dobrze - odpowiedziała królowa Selen, a następnie udała się do gości.

- Cześć Serenity, co słychać widać, że się nudzisz - oznajmiła Rei.

- Nie, no może trochę, ale to bal a na balu wszyscy mają pary a ja nie, choć nie brakuje ochotników, ale sami wiecie, że to nie z nimi chciałabym zatańczyć. - Serenity - zbulwersowała się Minako.

- A z kim chciałabyś zatańczyć ?- Spytała Mako.

- Nie mówcie nikomu, ale przez ostatni rok schodziłam na Ziemie i tam spotkałam syna Władcy, i staliśmy się sobie bardzo bliscy, bardzo - powiedziała w tajemnicy Księżniczka swoim koleżanką.

- Ach to był władca, tak. - Oznajmiła Minako poczym mrugnęła porozumiewawczo do Rei.

- Tak coś nie tak z nim? - Spytała Serenity.

- Nie, ale mamy prezent dla ciebie - powiedziała Rei, a zaraz po tym klasnęła w dłonie, muzyka przestała grać i następnie zgasło światło jedynie były oświetlone zasłony od głównego wejścia. Rozchyliły się a w nich stanął wysoki brunet, w czarnym stroju, miał na twarzy maskę, rozejrzał się po sali poczym skierował się w stronę dziewczyn. Skłonił się nisko.

- Księżniczko Serenity mam Ci zaszczyt przedstawić przyszłego władcę Ziemi księcia Endymiona - przedstawiła nieznajomego Mako.

- Miło mi cię znowu zobaczyć, może zatańczymy? - Spytał.

Zaczęliśmy tańczyć, wokół nas tańczyły inne pary, dziewczyny uśmiechały się do mnie porozumiewawczo, orkiestra grała teraz walca. W końcu mogliśmy porozmawiać.

- Tyle razy się spotykaliśmy na Ziemi, aż zobaczyła to w końcu królowa Mehelenia i wraz z moim bratem zaczęli to wykorzystywać przeciw przyszłemu sojuszowi między Księżycem a Ziemią. Podburzają Ziemian, że to Księżyc będzie nimi rządził i będą niemu podlegali. - Wyjaśnił Endymion

- Ale to nie prawda, sojusz jest po to, aby zakończyć wojny między naszymi królestwami. Powiedziałam smutno.

- Ale na takie wyjaśnienia jest już za późno, Mehelenia planuje najazd na Księżyc i już jej nie powstrzymam a się starałem ze wszystkich sił nawet przeszli na jej stronę pod wpływem czaru moi główni dowódcy, a mnie zmusza do tego bym ją pośłubił. - Kontynuował Endymion

- To straszne Księżyc nie jest przygotowany na atak. Szczególnie teraz, gdy liczyliśmy na sojusz większość wojowników jest za granicami naszego królestwa - odpowiedziałam

- Ci żołnierze, którzy pozostali wierni mojemu ojcu przybędą na Księżyc w razie, czego, ale na razie musimy być ostrożni - Endymion spojrzał głęboko w moje oczy a potem zapytał

- Jestem przygotowany na to, że odmówisz, ale, musze zadać ci to pytanie... Słuchałam ze zdziwieniem a następnie

- O co chodzi Endymionie pytaj

- Wyjdziesz za mnie, chcę być z tobą na zawsze - spytał

- Tak wyjdę za ciebie - oznajmiłam szczęśliwa poczym podniosłam rękę do góry, muzyka ucichła, wszyscy spojrzeli w naszą stronę.

- Serenity, co się stało? - Spytała królowa.

- Mamo chciałam coś ogłosić - oznajmiłam Królowa skinęła głową na znak zgody

- A więc chciałam powiedzieć, że ja i książę Endymion chcemy wziąć ślub, aby połączyć przez to między innymi nasze królestwa prośże Cię o twoje błogosławieństwo - poprosiłam

- Tak, Serenity zgadzam się abyście się pobrali pod warunkiem, że oboje tego chcecie pokoju w Galaktyce, gdyż wasze przyszłe rządy nie ograniczają się do Ziemi i Księżyca, rozumiecie? Skinęli głowy na znak zrozumienia, następnie Książe złożył gorący pocałunek na ustach swojej ukochanej Serenity. Po kilku dniach odbył się huczny ślub, było mnóstwo gości, po uroczystości złożyli swoje pieczęcie na traktacie pojednawczym. Ale ich nadzieje okazały się próżne i właśnie dzień po ślubie gdzie Endynion zamieszkał na księżycu ze swoimi wojskami by móc lepiej chronić księżycowe królestwo....... Odbył się atak na Księżyc. Wielu ludzi zginęło w czasie szturmu na pałac. Już było pewne, że dowodziła nimi Mehelenia, a wraz z nią brat Endyniona Nekro. Mehelenia przede wszystkim chciała zdobyć sławny srebrny kryształ, dzięki, któremu będzie mogła władać całą Galaktyką, Nekro też miał w tym swój interes już od samego początku, gdy Serenity schodziła na Ziemie zakochał się w niej, ale ona odrzuciła jego zaloty i oddała swoje serce Endymionowi. Nekro dostał obietnice, że jeżeli pomoże Meheleni zdobyć srebrny kryształ za pomocą m.in. swoich wojsk ona ofiaruje mu Serenity. Niestety kłamała w jej planie nie było mowy o tym żeby Serenity przeżyła, chciała się na niej zemścić za to, że Endymion pokochał ją dziedziczkę Srebrnego Milenium a nie Wielką Królową Mehelenie. Żołnierzami na księżycu dowodziła para oddanych doradców królowej Serenity dwa koty Luna i Artemis. Pod ich dowództwem były czarodziejki z systemu Słonecznego. Były nimi nie, kto inny tylko przyjaciółki Serenity: Mako,Minako, Ami,Rei

- Ostatnia linia obrony została przerwana Artemisie- krzyknęła Luna - Pałac królewski został zaatakowany i podbity, wielu naszych ludzi dostało się do niewoli ostatnia nadzieja w wojowniczkach - oznajmił biegnącej koło niego Lunie -Musimy coś zrobić, bo inaczej oni wygrają - powiedziała Mako

- Wiem, możemy zastosować broń ostateczną - krzyknęła Ami

- Dobra dołączajcie do mnie - Potęgo Marsa - odpowiedziała Rei

- Ok. - Potęgo Merkurego, Potęgo Jowisza, Potęgo Wenus - Działaj

- Na nic to się wam zda ta marna energia, jestem o wiele silniejsza, zaraz wam pokaże, co potrafię - powiedziała Mehelenia Po chwili wielka energia uderzyła w wojowniczki uniosła na kilka metrów w powietrze, po czym ich martwe ciała opadły na ziemię. Podbiegłam do nich, nie wiedząc, co się z nimi stało.

- Dziewczyny obudźcie się, wstańcie proszę! - Krzyczałam

- One się nie obudzą, już nigdy - powiedziała z satysfakcją Mehelenia - To ty, co im zrobiłaś, mów!!

- Wykrzyczała Serenity - Nie żyją tylko tyle ci powiem i to przez ciebie, dlatego że żyjesz ty - odpowiedziała

- Co one ci zrobiły, przecież mogłaś zabić mnie a nie mścić się na nich - skończyłam smutno

- Tak chcesz zginać to proszę bardzo, miałam cię zabić trochę później, gdyż chciałam zabawić się twoim kosztem, ale skoro nalegasz to giń przepadnij - rzekła Mehelenia W tym samym momencie Mehelenia zaatakowała Serenity, lecz po chwili Królową zraniła czerwona róża rzucona przez Endymiona.

- Mehelenia nieważ się skrzywdzić Serenity - powiedział stanowczo poczym osłonił Serenity własnym ciałem. -Endymionie - szepnęłam cicho

- Ty jeszcze o tym nie wiesz, ale jesteś księciem Ziemi i nie możesz kochać kobiety z Księżyca, więc jeśli natomiast ożenisz się ze mną zostaniesz królem całej Galaktyki - zaproponowała Mehelenia

- Ja ufam tylko miłości istoty ludzkiej, ze związku z potworem ona się nigdy nie zrodzi - wytłumaczył Endymion - Milcz w takim razie umrzecie oboje - postanowiła Mehelenia Poczym wysłała w ich stronę pocisk energii, po paru sekundach księżniczka i Książe nie żyli, ich ciała po eksplozji unosiły się w powietrzu. - Nie żyją oboje Cha Cha Cha - wszędzie było słychać śmiech zwycięstwa Mehelenii. Lecz rozpacz królowej Selen był większy od częściowego zwycięstwa Mehelenii. Nie mogła znieść śmierci dwóch bliskich jej osób.

- Serenity....... Endymionie..............!!!!! Dlaczego to zrobiłaś? Przecież, chciałaś zdobyć srebrny kryształ, więc czemu ich zabiłaś, na co była ci ich śmierć - wykrzyczała Selen - Nie wiesz przecież to prosta odpowiedź, tylko oni mogli wyzwolić prawdziwą moc kryształu i dzięki temu mieli szansę mnie pokonać - odpowiedziała Mehelenia

- Tak to nie wiesz wszystkiego - oznajmiła królowa Selen wstając z ziemi.

- Tak a mianowicie, czego? - Zapytała

- Iż rzeczywiście srebrny kryształ ma ogromną moc dzięki temu jak ktoś poświęci swoje życie dla ratowania czegoś pięknego ..... - Selen

- Nie wiem, o co ci chodzi - Mehelenia

- Jego moc ujawnia się wtedy, gdy ktoś z rodziny królewskiej poświęca swoje życie i dlatego ja poświęcam swoje, aby zniszczyć ciebie i dzięki jego potędze sprawie, że ponownie wojowniczki, Serenity, Endymion i polegli tu ludzie, którzy bronili księżyca odrodzą się znowu w przyszłości - oznajmiła Selen

- Królowo nie powstrzymaj się,nie wolno ci tego robić - krzyknęła Luna

- Przykro mi, ale nie ma innego wyjścia - poczym uniosła swoje berło i powiedziała -Uzdrowicielska Moc Księżyca działaj.!!!

- Co takiego!? To jest potęga srebrnego kryształu? Królowo Selen poprzysięgam ci zemstę, odrodzę się w przyszłości i zniszczę twoją córkę za tę zniewagę i zamiast jej pomóc skazałaś ją na cierpienie..... - Zagroziła Mehelenia poczym rozpłynęła się we mgle

- Mehelenia przepadła, ale boje się, że powróci - posmutniała królowa

- Królowo wyślij nas na ziemi a w razie potrzeby przywrócimy pamięć wojowniczką - zaproponowała Luna

- A co będzie z Serenity? -Spytał Artemis

- Zrobimy z niej wojowniczkę - odpowiedziała Luna - W jaki sposób>? Ponownie spytał, Artemis

- To proste, królowo można skorzystać z srebrnego kryształu i przekazać jego moc Serenity

- Dobrze Luno, - powiedziała królowa poczym osunęła się na kolumnie i zmarła. - Tak jest wasza wysokość - odpowiedziała Luna, choć wiedziała, że jej pani już tego nie usłyszy. Tak wie podświadomość królowej została automatycznie uśpiona w środku komputera pod księżycem, poczym Luna i Artemis zapadli w głęboki sen, i razem z innymi podążyli w długą podróż w przyszłość. Po tych tragicznych dla całego Świata zdarzeniach cała księżycowa społeczność już nigdy się nie odrodziła, również ziemski glob uległ zniszczeniu. Ewolucja musiała zacząć się na nowo. Lata mijały i mijały Narodził się na nowo Endynion pod imieniem Mamoru a Serenity pod imieniem Banny, również czarodziejki narodziły się na nowo. Niestety także Mehelenia spełniła swoje groźby i zdołała się odrodzić. Oczywiście dziewczęta jak i Mamoru nie wiedzieli nic o swoje tajemniczej przeszłości pełnej bólu. Mako, Minako, Rei oraz Ami uczęszczały do tej samej szkoły, co Banny.
- Szybciej, bo się spóźnimy - krzyczałam do koleżanki

- Masz racje przyśpieszcie, mamy pierwszą lekcje z sadystyczną nauczycielką, gdy się spóźnimy to nam da wycisk na lekcji - powiedziała Lara przyśpieszając kroku

- Jestem ciekawa skąd ona się tu wzięła, nikt o niej wcześniej nie słyszał - dopowiedziała, Kim?

Biegłyśmy przez korytarz szkolny, było już po dzwonku.

- Co wam tak śpieszno - zaczepiła nas jedna z nauczycielek

- Dzień Dobry profesor Terne - powiedziała zmieszana Lara

-, Co wy tu robicie, lekcja już się dawno zaczęła? - Spytała, Terne

- No my właśnie, no.... Ten... Tego - nie wiedziałam, co powiedzieć

- Zaspałyście, co:) - zagadała nauczycielka.

- Aha - wybełkotała, Kim

- Dobrze chodźcie ze mną do waszej klasy, powiem waszej nauczycielce, że mi pomagałyście - zaproponowała, Terne

Podziękowałyśmy i poszliśmy wszyscy do klasy od matematyki a tam.......

- Gdzie wy byłyście? - Spytała matematyczka

- Pomagały mi w udekorowaniu sali na jutrzejszą dyskotekę - wytłumaczyła Terne

- Aha, dobrze tym razem obejdzie się bez kary - powiedziała

- Usiądźcie, a panią już żegnam, dowiedzenia - powiedziała matematyczka do swojej koleżanki

Poszłyśmy do swoich ławek, lekcja została rozpoczęta, jak zawsze nudna.

- Jak ja jej nie lubię, masakra - powiedziałam koleżance

- Nie tylko ty,nie tylko - powiedziała Kim?

Po 45 min lekcji zadzwonił w końcu dzwonek tym razem obeszło się bez oceny niedostatecznej, ale to był fuks. W końcu było słychać dzwonek. Cała klasa zbierała się do wyjścia, lecz.....

- A wy gdzie się wybieracie, praca domowa na jutro 12 zadań z książki i 3 z tablicy - oznajmiła nasza "wspaniała " nauczycielka

- CO?! - Wzburzyła się klasa - To nie sprawiedliwe - ktoś do kończył

- Coś wam nie pasuje, mogę zadać więcej - zaproponowała

Dalej już przepisywaliśmy w milczeniu, nikt nie chciał się kłócić i tak nic by z tego nie wyszło. Już zbierałam się do wyjścia, gdy nauczycielka zwróciła się do mnie

- Banny zostań na przerwie

Klasa wyszła, więc zostałam sam na sam, więc powiedziała

- dopiero, co zaczął się rok szkolny a ty się spóźniasz

- Przepraszam, to nie moja wina - skłamałam przecież jej nie powiem ze mi się nie chciało iść na jej lekcje.

- I jeszcze śmiesz mi mówić, że to nie twoja wina, jesteś taka sama jak twoja matka: dumna i pewna swoich racji, prawdziwa księżniczka z księżyca - mówiła już trochę gwałtowniej niż na początku.

- Że co pani opowiada, nie może pani znać mojej mamy, bo ona nie była jeszcze u mnie w szkole, po drugie nie jestem żadną księżniczką z księżyca.

- Przepraszam, za dużo powiedziałam zapomnij o tej rozmowie, proszę!! - Zaproponowała

Wyszłam z klasy trochę zdziwiona tym wszystkim, ale cóż dużo jest wariatów na świecie. Zaś w klasie, znalazła się jeszcze jedna osoba.

- Weź się w garść, nie możesz się teraz ujawnić, cały nasz plan poszedłby na marne, niech nikt nic nie wie a szczególnie ona, już nie długo w pełni się odrodzę i sama zrujnuje jej życie, rozumiesz - oznajmiła tajemnicza kobieta

- Tak, jest o pani, ale nie mogę się powstrzymać, nie można tego jakoś przyśpieszyć? - Zapytała Terne

- Nie, ponieważ musze jeszcze znaleźć resztę nie przebudzonych generałów i sprowadzić moje wojska z planety Ladar. Ale już niedługo już niedługo, później się zobaczymy donoś mi o wszystkim - rozkazała kobieta poczym zniknęła. Zanim znalazłam koleżanki zajęło mi to kilka minut.

- Ty, co ona od ciebie chciała? -Spytała Lara

- Mówiła coś o spóźnieniu a potem o jakiejś księżniczce z księżyca - odpowiedziałam

- Dojrzę, że dziwna to jeszcze wariatka, musisz na nią uważać ona cię nie lubi - oznajmiła mi, Kim

- wiem widziałyście te cztery dziewczyny, te, które stoją tam pod oknem, dziwnie się na nas patrzą - spytałam poczym wskazałam na dziewczyny koło okna?- Faktycznie, chodź spytamy się ich, o co im chodzi - zaproponowała Lara

Podeszłyśmy do dziewczyn, ale te były dziwnie zainteresowane moją osobą.

- Sorry, czemu się tak na nas patrzycie - zagadała do nich

- Ty jesteś Banny ? - Spytała dziewczyna w krótkich włosach

- Tak a co? - Odpowiedziałam

-Mamy do ciebie parę pytań, ale tym pogadamy później - tym razem odpowiedziała jej wyższa koleżanka

- Będziemy dzisiaj u ciebie tak koło 16 to pogadamy, do zobaczenia - powiedziała poczym odeszły wszystkie w stronę klasy.

- Dziwne one jakieś są wpraszają się do ciebie jak by cię znały nie wiadomo ile - zdenerwowała się Lara

Po lekcjach pomaszerowałam do domu jeszcze po drodze wstąpiłam do centrum handlowego na małe zakupy. Po powrocie do domu zastałam u siebie w pokoju tajemnicze dziewczyny ze szkoły.

- Kim wy jesteście? - Spytałam poczym usiadłam na przeciwko nich

Jedna z nich w blond włosach odpowiedziała

- Jesteśmy takie jak ty, jeżeli o to ci chodzi, ale ostatnio dzieją się różne rzeczy.

- Jakie rzeczy ? - Spytałam ponownie

- Może to ci się wyda dziwne, ale od jakiegoś czasu mamy dziwne sny, a Rei ma dodatkowo wizje. - Odpowiedziała Ami

- Nie wiem, o czym wy mówicie może jaśniej prośże.

Już teraz mi się to wydaje dziwne jakieś dziewczyny, których ogóle nie znam są u mnie w pokoju i rozmawiam z nimi o jakiś snach i wizjach, kto by pomyślał.

- A więc jak już mówiłam mamy ostatnio dziwne sny, występujesz w nich ty jako Legendarna Księżniczka z Księżyca. - Oznajmiła Mako

- HAHAHA - ze śmiechu mało nie spadłam z krzesła - Ja księżniczką i to z księżyca no dzisiaj to mnie nic nie zdziwi.

Dziewczyny siedziały jak by to ich ogóle nie wzruszyło. Jedna z nich kontynuowała

- A nie masz wrażenia, że byłaś kiedyś kimś innym w tamtym życiu?

- Raczej nie, ale już o tej księżniczce mówiła mi nauczycielka z matematyki. - Oznajmiłam

- O czym ty mówisz? Może już też ktoś wie coś na ten temat? - Mianko

- W każdym razie musisz się mieć na baczności to, co teraz będzie się działo za jakiś czas to nie będzie zabawa Banny pilnuj się - Rei

- Jak coś to cię odnajdziemy i damy ci żnąc. Do zobaczenia.

Pożegnały się i wyszły. Dziwna historia, ale cóż nie miałam czasu nad tym się zastanawiać musiałam się przygotować do Turnieju Sztuk walk.

Poszłam jeszcze raz do sklepu a gdy wracałam to spotkałam na schodach mojego kolegę.

- Cześć słyszałem, że przygotowujesz się do finału?

- O Cześć, Zack, tak a co tam u ciebie? - Spytałam

- W sumie nic ciekawego mój kolega ze Stanów przyjeżdża jak chcesz to mogę cię z nim zapoznać też bierze udział w zawodach.- Zaproponował

- Dobra nie ma sprawy lubię wiedzieć, z kim walczę - odpowiedziałam poczym mrugnęłam do niego i poszłam do domku.

W nocy miałam dziwny sen a mianowicie: Całe miasto legło w gruzach, moje nowe "koleżanki" były przy mnie w dziwacznych strojach, zostałyśmy zaatakowane przez jakąś kobietę. Potem jedyne, co z niego zapamiętałam była ogromna eksplozja ciała moich towarzyszek unosiły się w powietrzu – nie żyły, następnie ja zostałam zaatakowała obronił mnie jakiś chłopak, ale ona zabiła go również, ja zginęłam na końcu. Wszystko zaczęło się rozpadać. Potem się obudziłam już teraz wiedziałam, o co chodziło dziewczyną z tymi dziwnymi snami.

Na drugi dzień przyszła do mnie w odwiedziny Lara. Po zrobieniu herbaty zebrało nam się na plotki:)

- I mów, co one chciały od ciebie - w pewnym momencie zapytała

- Dokładnie rzecz biorąc to, nic, ale z ich rozmowy wywnioskowałam, że coś mi zagraża i będą mnie pilnować - odpowiedziałam

- Nie mogą cię przecież pilnować bez przerwy - oznajmiła z buntowniczo Lara

- Mają nie mają mamy lepsze rzeczy do roboty niż się nad tym zastanawiać, dzisiaj Turniej walk - powiedziałam poczym poszłam po kimono

- No tak musimy się zbierać zaczyna się za jakieś 2 godziny - powiedziała a poczym wyszłyśmy z domu i poszłyśmy, po Kim ona też chciała być na turnieju

-Kim rusz się, bo nie zdążymy, przez ciebie - krzyknęłam

- Ona już tam trochę siedzi, przebiera się i się ubiera - powiedziała jej mama

- Już jestem - odpowiedziała, Kim schodząc po schodach.

Poszłyśmy do sali treningowej. Było już tam dużo ludzi.

- Idziemy do szatni a ty zajmij miejsce na widowni- powiedziałam, do Kim i razem z Larą poszłyśmy się przebrać a w szatni.

W szatni było dużo chłopaków, więc przebrałyśmy się dopiero jak wyszli.

- Widziałaś Zaka? - Zapytała Lara

- Nie jeszcze nie, może się spóźni..... - Odpowiedziałam i zaczęłam się przebierać w kimono.

Po chwili PUK PUK PUK, nie zdążyłyśmy powiedzieć, że zajęte a do szatni wszedł przystojny czarno - włosy chłopak.Smile

- Ej możesz poczekać, chwile, co? - Zaproponowała Lara ledwo zdążając zakryć się ręcznikiem.

- Sorry, nie zauważyłem was, już mnie nie ma - odpowiedział zmieszany i wyszedł.

- Przystojny, co nie - przekazałam przyjaciółce spostrzeżenia.

- Aha, całkiem niczego sobie, dobra idziemy na matę - Lara zabrała pas poczym wyszłyśmy z szatni i skierowałyśmy się na matę.

- Część Banny - ktoś krzyknął w moją stronę okazało się, że to Zak.

- O cześć Zak, przedstawiam ci moją przyjaciółkę Larę.

- Miło cię poznać - uścisnął jej rękę poczym uśmiechnął się przyjaźnie.

- Co tam słychać? - Spytałam.

- Nic ciekawego, kolega już przyjechał, trochę się spóźniliśmy i dopiero się przebiera -wytłumaczył Zak.

- Wysoki, czarne włosy - zagadała Lara.

- Tak skąd wiesz? - Zdziwił się Zak.

- Spotkałyśmy go w szatni - powiedziałam.

- Tak to poznacie go bliżej właśnie tu idzie - powiedział a zaraz potem zawołał kolegę.

- Mamoru, to jest Banny, a to Lara - przedstawił nas sobie Zak.

- Czy my się nie znamy? - Spytał mnie Mamoru.

- Nie raczej nie, widzimy się pierwszy raz - uśmiechnęłam się do niego.

Zak i Lara byli pochłonięci rozmową, a ja próbowałam poznać przystojnego kolegę.Smile

- Zak dużo mówił o tobie - oznajmił tajemniczo Mamoru.

- Tak a co? -Zdziwiłam się.

- Czy to ważne. Istotne jest tylko to, że się zgadza - wyjaśnił Mamoru.

Po chwili było słychać głos sędziego.

- Proszę uczestników na matę zaraz zacznie się turniej sztuk walki, proszę ustawić się w kolejce będziecie losować numerki. Z Mamoru wymieniliśmy uściski i daliśmy sobie obietnice, że każde z nas da z siebie wszystko.
A oto zdobywca czarnego pasa: Mamoru Chiba wylosował numer 4
Następnie Tsukino Banny, posiada pas czerwony wylosowała numer 7
Lara Nilson, pas niebieski numer 1
Makoto Kino pas czarny nr. 3
Kristian Saru pas czerwony nr 2
Sylvan Riko pas brązowy nr 5
Zachary pas czarny numer 8
I jako ostatni Michael Larson pas niebieski wylosował numer 6

Po krótkim przedstawieniu zawodników można rozpocząć turniej. Pierwszy walczy Kritsian i Lara. Zacięta walka Kristian zastosował uderzenie dolne przez to Lara leży na deskach ( 1,2,3,4.... 9,10 ) odpadła. Niestety przegrał Lara a teraz wchodzą na matę Mako i Mamoru. Pokłonili się, po czym zaczęli walkę. Mako ma na razie przewagę nad przeciwnikiem kopnięcie, pchnięcie Mamoru traci równowagę, lecz po chwili kontratakuje, wyskakuje w górę i Mako wypada za matę po nie udanym kopnięciu.

Następnymi zawodnikami są Sylvan i Michael. Po krótkiej walce Sylvan wygrywa. A teraz Banny i Zachary. Banny zablokowała uderzenie Zacharego, następnie atak i coś nieprawdopodobnego Zachary wypada poza matę. Banny wygrywa. A teraz po krótkiej przerwie, rozpoczyna się druga tura zawodów zwycięzca otrzyma puchar i tytuł mistrza Kraju. Do walki stają Mamoru i Krystian po chwili zwycięża Mamoru, ponieważ Krystian doznał poważnej kontuzji nogi. Mamoru tym sposobem ma szansę na dojście na czołowe miejsce, ciekawe, kto będzie jego przeciwnikiem Banny czy Sylvan? Zwycięzcą walki półfinałowej jest Banny. Ta dziewczyna jest nie sam owita trzema ruchami rozbroiła przeciwnika. A teraz wielki finał:

Zmierzą się Mamoru i Banny. Walka jest wyrównana, choć zawodnicy różnią się pod dwoma względami a mianowicie stopniem sprawności- czerwona kontra czarny pas a także mężczyzna przeciwko kobiecie.

Skok w powietrze kopnięcie, cięcie, blok Mamoru leży na deskach lecz po chwili nie rozwagi i Banny wypada za matę. I tym sposobem zwycięzcą tego turnieju zostaje Mamoru Chiba. Gratulacje.

- Sorry mam nadzieje, że nie zrobiłem ci krzywdy? - Spytał, poczym pomógł mi się podnieść

- Nie no, co ty. Ale z okazji twojego zwycięstwa zapraszam ciebie i Zaka na kawę i ciastka. - Zaproponowałam

- Dobra. - Odpowiedział i poszedł odebrać nagrodę

Po pamiętnym turnieju zostały tylko wspomnienia od tamtego czasu upłynął rok, teraz Mamoru mieszka u Zaka. Zostaliśmy parą jesteśmy praktycznie nie rozłączni. Moje tajemnicze koleżanki odwiedzają mnie, co jakiś czas. Okazało się, że nie są takie złe. W końcu mi zdradziły, jak sądziłam na początku, że nie są całkiem takie zwyczajne. Pół roku wcześniej przed ich spotkaniem założyły swoją kwaterę główną i w niej prowadzą badania nad różnymi rzeczami, ale nie chciały zdradzić, nad jakimi, mówiły, że nie jestem gotowa jeszcze wiedzieć. Ale, o co im chodziło to nie wiem. Ale nie długo miało się to wyjaśnić

Jak zwykle spotkałam się z Mamoru koło ratusza na placu? Przyszedł jak zawsze z różą. Po drodze do kawiarni spotkałyśmy moje koleżanki Mako Minako Ami i Rei. W czasie naszej rozmowy, rozległ się nagle w powietrzu czyjś głos....

- Uwaga na miasto napadli kosmici AAAAAAAAAAAA

-, Jacy kosmici dobre sobie, poszukujemy osoby zwanej Mamoru Chiba, najlepiej jak się nami skontaktuje, będziemy przy głównej wierzy.... Czekamy

- Oni szukają ciebie Mamoru - powiedziałam przerażona.

- Tak na to wygląda, ale czego oni ode mnie chcą? - Zapytał.

- My wiemy, czemu - odparła Mako.

- Co ? - Próbowałam się czegoś dowiedzieć.

- się Ciebie też zaczną niedługo szukać, i nie koniecznie te same osoby - ostrzegła mnie Rei.

Ze wszystkich stron do miasta zaczęli się wdzierać najeźdźcy, najprawdopodobniej ci sami, co nadali komunikat z wierzy.

- Idziemy, po czym Minako szarpnęła mnie za rękę i pociągnęła za sobą, reszta pobiegła za nami.

Uciekliśmy przed żołnierzami, po kilku minutach biegu dotarliśmy do kwatery głównej dziewczyn. Ami przyłożyła rękę do dziwnego urządzenia z boku bramy.

- Podaj hasło - nagle rozległ się głos.

- "ODRODZENIE" - odpowiedział Ami.

- Hasło poprawne - głos.

Weszliśmy do środka, było to durz pomieszczenie wyposażone w liczne komputery i inne nie znane urządzenia.

- Rozgości się nikt tu nas nie powinien znaleźć- uspokoiła nas Mako.

-, Kim wy jesteście? Spytałam.

- Narazi nie możemy ci powiedzieć odrzekła Rei.

- Mamoru musimy pobrać twoje DNA, do sprawdzenia twojej tożsamości - zaproponowała Ami.

- Twoje też Banny - oznajmiła Rei.

Po oddaniu naszego DNA do analizy.

- Słuchajcie po dokładnych analizach możemy powiedzieć, że jesteście tymi, którymi być powinniście - powiedziała tajemniczo Rei.

- No to, kim według was - spytałam.

Dziewczyny uklękły przed nami, po czym Mako powiedziała:

- Jesteś Banny księżniczką Serenity, przyszłą władczynią Księżyca.

- Zaś ty Mamoru jesteś księciem Endynionem, przyszłym królem Ziemi.

- Chyba wam się coś pokręciło i to nie źle - powiedziałam do dziewczyn.

- Nie te testy są dokładne nie mam mowy o pomyłce - odpowiedziała Ami.

- Ale to nie możliwe, żebym była przyszłą królową Księżyca - powiedziałam z przekonaniem.

- Taka jest prawda, możesz w to nie wierzyć, bo jeszcze się nie przebudziłaś, nastąpi to wkrótce, mam taką nadzieje - poprawiła mnie Minako.

- Ale z drugiej strony skoro macie racje, choć w to wątpię to i tak byśmy musieli mieć królewskie pochodzenie - stwierdziłam.

- Tak, masz racje ja też nie miałem takiego pochodzenia - odparł zmieszany Mamoru.

- Mylicie się, nie trzeba urodzić się w tym życiu, aby zostać władcą - wyjaśniła ponownie Rei i zaczęła opowieść.

- Ziemia zaczęła swój bieg już w roku 700 przed naszą erą na nowej Ziemi. Wtedy panowała na Księżycu królowa Selen a na Ziemi królowa Gaja. Każda z nich miała potomka, więc ich plan był prosty, połączyć swoje dzieci ślubem, aby ich królestwa żyły w pokoju. Lecz losy potoczyły się później całkiem inaczej. Ziemia i Księżyc zaczęły toczyć ze sobą walki, do których doprowadziła królowa Mehelenia, była ona chorobliwie zazdrosna o Serenity i jej miłość do Endyniona, wiec zniszczyła wszelkie życie na Księżycu. A później wszyscy odrodziliśmy się w tej epoce.

My nie dawno odzyskałyśmy dawne wspomnienia jakiś rok temu. W sumie przez przypadek czasie wyprawy naszej klasy do muzeum, w którym, znajdowały się szczątki zamku Księżycowego królestwa. Po przeczytaniu przez Ami dziwnego napisu na kawałku muru odzyskałyśmy wspomnienia. Musiałyśmy przygotować nowa bazę, byśmy mogły cię lepiej chronić, ale te ostatnie wydarzenie stało się zbyt szybko i może być to pewien problem. Ale mam nadzieje, że szybko odzyskasz swoje wspomnienia narazi, co możemy to zrobić z ciebie wojowniczkę.

- Czyli jednak moje ostatnie sny wskazywały na moje poprzednie życie - zamyśliłam się na chwile.

- Tak i myślimy, że ta nauczycielka z matematyki jest jedną z naszych przeciwniczek, i również ci ludzie, co dali dzisiaj komunikat z wierzy też. - Odpowiedziała Minako.

- W takim razie, w jaki sposób macie zamiar ze mnie zrobić czarodziejkę ? - Spytałam.

- Ty masz w sobie potężną moc, tylko potrzebujesz małego wsparcia, żeby ją z siebie wydobyć - powiedziała Mako poczym wskazała mi ręką środek sali.

Podeszłam w wyznaczone miejsce poczym z znienacka dziewczyny wstały i mnie okrążyły, poczym usłyszałam - POTĘGO MARSA MERKUREGO JOWISZA WENUS DZIAŁAJ. Dziewczyny zmieniły swoje ubrania na dziwne stroje. Następnie skierowały swoje moce we mnie wystraszyłam się trochę, ale po chwili ogarnęło mnie dziwne ciepłe światło. Mój strój także się zmienił i wyglądem przypominał strój pozostałych dziewczyn. Po chwili tak samo zniknął jak się pojawił, a ja dziwnie się poczułam, chyba zemdlałam, ponieważ zrobiło mi się ciemno przed oczami a potem jak je otworzyłam to leżałam na podłodze a obok mnie wszyscy klęczeli.

- Co się stało? - Spytałam wstając z podłogi.

- Zemdlałaś - stwierdziła Rei.

- Ale czemu, co się mogło stać - spytałam.

- Może, dlatego, że za dużo energii na raz ci przekazałyśmy - oznajmiła Minako.

- W końcu nie jesteś tylko człowiekiem, ale także księżniczką i przyszłą władczynią - dokończyła Mako.

- Teraz rozumiem, czemu tyle światła naraz się pojawiło....... - Nie skończyłam zdania, gdy u góry było słychać głosy, nagle zamarliśmy wszyscy ze strachu.

- Widziałem dziwne światło, o tam na wprost, może tam się ukrywają, sprawdźcie to - rozkazał jeden z przywódców.

Było słychać szelest koło kwatery, wyglądało jak na to, że próbują się włamać do środka, ale im się to nie udało.

- Chyba poszli dalej - stwierdziła Mako.

- Też tak myślę - poparła ją Ami.

- Dobrze, że Lara i Kim poszły do domu wcześniej, mogły się lepiej schronić - powiedziałam.

- Mylisz się, ponieważ oni prędzej przeszukali wszystkie domy niż ten las i dlatego możesz ich więcej nie zobaczyć - stwierdziła Mako.

-Tak masz racje, ja też wątpię czy żyją, nawet dobrze nie będą cierpieć nie zniosłyby tego - oznajmiła Rei.

- Co ty mówisz ? - Oburzyłam się.

- Że nie wiem czy żyją!! - Powiedziała Rei.

- Cicho nie kłóćcie się, coś słyszę - uspokoiła nas Ami.

Nastąpił wybuch, drzwi kwatery zostały rozerwane na strzępy, żołnierze wroga byli teraz w środku.

- Uciekajcie!!! - Krzyknęła Minako wskazują klapę w podłodze.

- My ich zatrzymam, nie przejmujcie się nic nam nie będzie dopóki wy będziecie żyli - oznajmiła Rei.

- Dobrze chodź Banny - powiedział Mamoru, zgodziłam się z nim poczym w ostatniej chwili skoczyliśmy do ciemnego otworu, zaś u góry toczyła się zacięta walka:

- Łapać tego chłopaka - rozkazał swoim podwładnym.

- Do ataku dziewczyny - oznajmiła Ami poczym ruszyła do walki

- Zaraz zginiecie oświadczył jeden z nich.

- Zaraz się przekonamy odparła Minako - Tęczowy krąg magicznych serc.

Było słychać jeszcze przez chwile odgłosy walki, potem wszystko ucichło, biegliśmy jakimś ciemnym korytarzem razem z Mamoru, na końcu korytarza znaleźliśmy drzwi

- I co teraz? - Spytałam

- się Zaraz coś wymyślę, chyba się nie boisz? - Spytał Mamoru

- Nie, dopóki ty jesteś ze mną - odpowiedziałam - ktoś tu biegnie- skończyłam.

Wyraźnie było słychać kroki, zaczęły narastać, aż w końcu, dziwo stanęły przed nami czarodziejki. Trochę poturbowane, ale poważnych obrażeń nie było widać, prócz u Minako chyba postrzelili ją w bok, bardzo krwawiła.

- Co ci się stało Minako? - Spytałam Minako która nagle osunęła się o ścianę.

- W czasie walki została ranna, możesz jej jakoś pomóc? - Zapytała z nadzieją Rei

- Ja w jaki sposób, przecier nie mam takiej mocy - zaprzeczyłam

- Masz tylko w to uwierz, proszę wiem, że potrafisz widziałam jak robiłaś to wiele razy na Księżycu - oznajmiła Mako.

- Dobrze spróbuje - powiedziałam nieśmiało..

Skoncentrowałam się na mojej mocy, wewnętrznej energii, nagle po moim ciele rozszedł się ciepły deszcz strumieni światła, położyłam ręce na rannym boku Minako. Było to strasznie wyczerpujące, gdyż rana była duża i mocno krwawiła ale po chwili się udało.

- Dziękuje - podziękowała mi Minako.

- Nie ma za co ale nie rób tego więcej - zażartowałam.

- Dobra, żarty żartami musimy stąd iść, jedni zostali w naszej bazie ale szybko za nami nie podążą jeszcze troszkę pośpią, ale ci co uciekli pewnie już powiadomili kogo trzeba gdzie się teraz znajdujemy. - Ostrzegła Ami.

Otworzyliśmy wrota, poczym wyszliśmy na powierzchnię, nikogo nie było, znajdowaliśmy się w lesie wszędzie panowała cisza, przerażająca cisza. Nie minęło parę minut i nie wiadomo skąd się pojawili żołnierze, otoczyli nas zwartym kręgiem, nie mieliśmy szansy ucieczki. Wycelowali w nas coś podobnego do karabinów maszynowych ale o innej sile rażenia. Jeden z nich przemówił:

- Myśleliście, że nam uciekniecie, Książe poddaj się dobrowolnie, a my je puścimy wolno, co ty na to?

- Dobra, ale pamiętaj, co obiecałeś - zgodził się Mamoru.

Nie minęła chwila a dwóch żołnierzy podeszło z tyłu do Mamoru , poczym pochwycili go i związali.

- Nie róbcie im krzywdy!! - Krzyknął do ich dowódcy, gdy zobaczył, że ten w nas wcelowuje z broni.

- One nas nie interesują, wystarczysz nam tylko ty, więc możecie je zabić - rozkazał swoim żołnierza, Mamoru zaczął krzyczeć w naszą stronę

- Uciekajcie i tak mi nie pomrzecie!!

- Ale może więcej cię nie zobaczymy jak teraz uciekniemy - rozpłakałam się.

- Nie ważne, czarodziejki zabierzcie ją stąd - rozkazał Mamoru.

- Dobrze Banny idziemy - powiedziała Mako - TELEPORTACJA - poczym dokończyła.

Poczym przeniosło nas o parę kilometrów dalej na skraj lasu.

- Dlaczego pozwoliłyście im go zabrać, mówcie dlaczego?!! - Wykrzyczałam w stronę dziewczyn.

- Nie miałyśmy innego wyboru, nie zauważyłaś tego, że ich było więcej nie mieliśmy szans, jeżeli zginiemy kto cię będzie chronił, co? - Wytłumaczyła Rei.

- Nie obchodzi mnie moje życie i tak już raz zginęłam, chodzi mi tylko o niego, nie chce znowu go stracić - odpowiedziałam.

- Ale nie po to się urodziłaś w tej epoce jeszcze raz żeby zginąć musisz żyć aby dopełnić swoje przeszłe życie i zostać królową. - Dokończyła Rei.

W czasie gdy my wymieniałyśmy poglądy, do bazy nie przyjaciela ( tak przynajmniej sądziłyśmy) przybył konwój z "więźniem".

- Dobrze, rozwiązać go, książę przykro mi, że musiałeś znieść te wszystkie nie wygód, ale mieliśmy za zadanie cię eskortować do twojego pałacu - oznajmił dowódca.

- Co to ma znaczyć, jakiego pałacu, po pierwsze kim wy jesteście po drugie co macie ze mną zamiar zrobić?? - Spytał Mamoru

- Nie denerwuj się tak zaraz ci wszystko wyjaśnię: twój pałac znajduje się po drugiej stronie miasta, jestem jednym z twoich generałów, którzy chronią bezpieczeństwo Ziemi, nazywam się Drak Aniel. Zabraliśmy cię po to by koronować

Na przyszłego władcę Ziemi - oznajmił Dark.

- Co ty mówisz przecież tam żadnego zamku nie ma, wiem że podobno kiedyś byłem następcą tronu ale to było w poprzednim życiu co ma to z tym wspólnego, nie wróciły mi wspomnienia, żebym mógł zasiąść na tronie, z drugiej strony nie chce brać w niczym udziału przecież nie potrzebny Ziemi król, do tej pory wszystko było w porządku.- Zdenerwował się Mamoru.

- Zamek stoi od teraz, gdyż od paru godzin wszystko wraca do pierwotnego stanu z przed tysiącleci, już niedługo wszystko będzie jak dawniej ludzie sobie wszystko przypomną i będzie jak dawniej, ale to nie jest przyczyną twojego przybycia tutaj, a mianowicie musisz zostać królem, ponieważ Ziemie czeka zagłada i tylko pod twoim dowództwem możemy temu zapobiec, mieszkańcy nalewno nie będą mieć nic przeciwko temu abyś objął tron, w sumie nie będą mieli wyjścia. - Powiedział Dark poczym spojrzał w stronę okna unikając spojrzenia Mamoru.

- Dobrze zgadzam się pod jednym warunkiem - oświadczył Mamoru.

- Jakim?? - Zdziwił się Dark.

- Że odnajdziecie i sprowadzicie te dziewczyny co były ze mną i przyprowadzicie je tu.

- Żaden problem nie długo tu będą - odparł generał.

- Po chwili do Darka Angela podszedł następny z dowódców.

- Cześć Dark, witaj wasza wysokość nazywam się Urien Jun. Również jestem jednym z generałów - powiedział Urien.

- A właściwie ilu was tu jest ? spytał Mamoru.

- Generałów czterech, Panie poznasz ich na koronacji, ponieważ oni pilnują zewnętrznych granic planety a my wewnętrznych. - Oznajmił Dark.

- Tak poza tym kiedy ma być ta koronacja ?? - Spytał Mamoru.

- Co ci tak spieszno do tytułu króla - usłyszeli jakiś głos, po czym pojawił się wysoki chłopak w blond włosach.

- A ty kim jesteś, że w taki zazdrosny sposób do mnie mówisz - zirytował się Mamoru.

- Chociaż to ci się wyda śmieszne, ale jestem twoim bratem i drugim następcom tronu, ale ponieważ ciebie ojciec wybrał na przyszłego władcę, więc uważaj mnie za konkurencję - oznajmił.

- Jak się nazywasz?? Spytał Mamoru.

- Dziwne, że mnie nie pamiętasz ale mogę ci przypomnieć jestem Nerko. I mam nadzieje, że będziesz mi przychylny, bo inaczej źle to się dla ciebie skończy - te ostatnie słowa wypowiedział tak cicho, że tylko Mamoru mógł to słyszeć.

- Grozisz mi - powiedział surowym tonem Mamoru.

- Jak że bym śmiał grozić przyszłemu władcy - powiedział, skłonił się i wyszedł śmiejąc się szyderczo.

- Jesteście pewni, że to mój brat?? - Spytał poraź kolejny Mamoru.

- Tak niewątpliwie choć jesteście dokładnymi przeciwieństwami, a tak poza tym to koronacja już jutro - oznajmił Dark.

Parę godzin później po rozstaniu się z Mamoru wróciłyśmy do miasta

- Ludzie mówią o jakimś ważnym wydarzeniu, które ma odbyć się jutro, trzeba się spytać jakie - powiedziała Mako przysłuchując się rozmowie przechodniów.

- Przepraszam co ma się jutro wydarzyć - spytałam nieśmiało jakiejś kobiety
- Nie wiesz, jutro odbędzie się koronacja pierwszego króla całej tej planety, będzie się ona odbywała w pałacu za miastem, wszyscy przychodzą wy też musicie złożyć hołd nowemu władcy - odpowiedziała kobieta - Dobrze, dziękuje informacje, dowiedzenia - pożegnałam się i poszłam do dziewczyn.

- Musimy jutro iść pod pałac, odbędzie się koronacja, może tam się czegoś dowiemy gdzie jest Mamoru - zdałam relacje koleżanką.

- OK, ale musimy uważać na patrole, nieprzyjaciela, od porwania Mamoru teraz całe miasto jest pod ich patrolami - zmartwiła się Rei.

- Pierw. musimy znaleźć nocleg, chodźmy do mnie u nas jest dużo miejsca - zaproponowałam.

Byłyśmy pod moim domem, a na podwórku ujrzeliśmy tragiczny widok, dookoła było pełno rannych ludzi, a z mojej klatki wynoszono na noszach sąsiadów, podbiegłam do nich.

- Co się stało? - Spytałam.

- Było tu pełno żołnierzy, ale to nie byli nasi, byli i inaczej ubrani, przeszukiwali mieszkania, wymówili parę razy jakieś imię i chcieli się dowiedzieć gdzie jesteś. Na koniec wpadli do twojego mieszkania, szukali ciebie a jak cię tam nie znaleźli to zdemolowali i podpalili twoje mieszkanie - streściła sąsiadka.

- Jakie to było imię, które jak pani mówiła, ciągle powtarzali - spytała Mako

- Niech pomyśle..... Już wiem wpadli i zaczęli krzyczeć " Gdzie ją ukrywacie " ja spytałam kogo a jeden z nich na to " Serenity".

Skończyła mówić i zabrali ją lekarze.

- Oni już tutaj cię szukali, musimy być ostrożni - Minako.

Po chwili nastąpił wybuch gazu, odgłos wydobył się gdzieś nad nami, z przerażeniem spojrzałam w gore, a tam z mojego okna wydobywał się dym, chciałam biec na gore, ale dziewczyny mnie powstrzymały.

- Nie możesz tam iść, nie pomożesz im, popatrz już ich wynoszą - powiedziała Rei wskazując na klatkę schodową.

- Mamo, Tato - podbiegłam do rodziców.

- Dziecko odsuń się - odepchnął mnie na bok sanitariusz.

- Musze jej coś powiedzieć - powiedział słabym głosem tata - Córko, przykro mi, ale więcej się nie zobaczymy, ponieważ..... - Niezdołał dokończyć, zmarł.

Oczy zaszły mi łzami.

- Tato nie, proszę, - płacząc przytuliłam ojca po raz ostatni.

- Banny posłuchaj mnie bardzo uważnie .... Nie jesteś naszą rodzoną córką, jakieś 18 lat temu dała cię nam pod opiekę kobieta w długiej białej sukni, poczym się rozpłynęła w powietrzu, byliśmy szczęśliwi, że trafiłaś właśnie do nas oboje byliśmy bezpłodni i byłaś dla nas jak dar z nieba. Ale za nim ta kobieta nam cię oddała powiedziała że.....Ty kiedyś..... że Ziemia.......... że przez Ciebie zostanie zniszczona - wykrztusiła ostatnie słowa z wielkim trudem a potem zamknęła oczy i zmarła.

- Nie mogłam wydobyć z siebie słowa, śmierć poniosły dwie bliskie mi osoby, myślałam, że mam prawdziwą rodzinę, a teraz nie wiem w co mam wierzyć.

Zaczęłam biec przed siebie, tak szybko, że nawet nie zorientowałam się, że jestem w nieznanej mi okolicy. Do koła było dużo patroli "żołnierzy".

Schroniłam się za ja kimś drzewem. Po chwili podszedł do mnie czarny kot, na głowie miał dziwne nami w kształcie księżyca.

- Co ty tu robisz Wasza wysokość i to sama - nagle przemówił kot, o mało zawału nie dostałam tego to jeszcze nie było gadający kot.

- Ty mówisz?? Kim ty jesteś - powiedziałam poczym się odsunęłam?

- O przepraszam, nie przedstawiłam się, nazywam się Luna w czasach Księżycowego królestwa byłam doradcą twojej matki, a teraz mam cię pilnować - odpowiedziała.

- Teraz już mnie nic nie zdziwi miło mi jestem Banny - przywitałam się.

- Ty się nie nazywasz Banny tylko Serenity, nikt ci jeszcze o tym nie mówił, nie znasz jeszcze czarodziejek - zdziwiła się Luna.

- Znam, mówiły mi, nawet przekazały mi jakąś moc, ale stwierdziły, że się jeszcze nie przebudziłam i będą czekać - wyjaśniłam.

- To nie dobrze, że jeszcze nic niepamiętasz, było by nam łatwiej, no trudno, musimy tu zostać do rana już się ściemniło a ty nie powinnaś chodzić sama po nocy a szczególnie teraz - powiedziała Luna.

Posłuchałam się mojej nowej towarzyszki i zasnęłam. W tym samym czasie gdzieś w mieście dziewczyny cały czas mnie szukały.

- Gdzie ona jest, co ona sobie wyobraża, pobiegła Bóg wie gdzie, - zdenerwowała się Rei

- Poszukamy jej ranione mogła pójść daleko - zaproponowała Minako.

- Ktoś próbuje się z nami skontaktować przez nasz tajny komunikator - zawołała Ami.

Wskazując na dzwoniący telefon.

- Dziewczyny znalazłam waszą zgubę przyjdźcie rano do parku przy ulicy Kwiatkowskiego 4, - wytłumaczyła Luna poczym się rozłączyła.

- Kto to był? - Zdziwiła się Mako.

- Jak się nie mylę to była, Luna - po zastanowieniu się powiedziała Ami.

- To ta doradczyni królowej Selen z księżyca, a co ona tu robi? - Zapytała Minako.

- Sprawy muszą iść naprawdę kiepsko, jeżeli ona tu przybyła, możliwe, że chcę podarować Serenity srebrny kryształ - stwierdziła Ami.

- Ale Banny nie odzyskała jeszcze swoich dawnych wspomnień, a to przecież było naszym zadaniem, z którego nic nie wyszło - odpowiedziała Mako.

- Nie nasza wina, może ona nie chce pamiętać - Odpowiedziała Rei.........

Zapadła noc, po parunastu godzinach snu obudziła mnie Luna.

- Pora wstawać Banny, koleżanki przyszły. - Próbowała mnie rozbudzić Luna

Otworzyłam oczy nade mną stała Ami, trochę zdenerwowana.

- Co ty sobie myślisz, przez twoją lekkomyślność mogło ci się cos stać, nie możesz teraz sobie po prostu iść gdzie ci się podoba.

- Przepraszam, ale chciałam być, przez chwile sama, ty niestraciłaś rodziny - powiedziałam smutno.

- Rozumiem cię, ale ja niestety nie miałam rodziny - odpowiedziała Ami.

- Przykro mi, o popatrz idzie reszta dziewczyn - stwierdziłam.

- Nic nie mówcie, już Ami na mnie nakrzyczała - uśmiechnęłam się do nastawionej wojowniczo Rei a ta szybko to odwzajemniła.

- Co ty tu robisz? - Zwróciła się Mako do Luny.

- Jestem tu po to aby wam pomóc, z tego co wiem to teraz będzie jeszcze gorzej, niż jest teraz, ma być najazd - odpowiedziała Luna.

- Już był, i zabrali Mamoru - oznajmiła Rei.

- Nie, ten nie był najazdem na planetę po prostu to byli ludzie którzy przebudzili się po ostatniej księżycowej walce tak samo jak wy. Ziemia powraca do normalnego biegu z przed tysiąca lat za czasów Księżycowego królestwa. Zaczęło się wszystko przebudzać od tego jak byłyście w muzeum i odzyskałyście pamięć razem z wami wszyscy inni też ją odzyskali. - Skończyła mówić Luna

- To w takim razie czego mamy się spodziewać? Skoro już żołnierze szukają Serenity - zapytała Mako.

- Możliwe że już się zaczęło, musicie uważać na nią za wszelką cenę, tylko ona będzie w stanie uratować Ziemie od zagłady w odpowiednim czasie - skinęła Luna na mnie łebkiem.

- Ale podobno to ja mam sprowadzić tą zagładę na Ziemie, a nie ją uratować - odpowiedziałam.

- Co ty mówisz, kto ci to powiedział - zdziwiła się Luna.

- Moja mama, powiedziała, że jak oddawała mnie im pod opiekę jakaś kobieta, to powiedziała, że ja mogę sprowadzić zagładę ale więcej nic mama nie zdążyła mi powiedzieć - opowiedziałam.

- Dziwne, bardzo dziwne, Królowa Selen nie mogła powiedzieć takich rzeczy, no ale skoro tak było, to czemu Królowej zależałoby na tym byśmy ci szybko przywróciły pamięć, zobaczymy co czas przyniesie - powiedziała Luna.

- Dobra, my tu sobie gadu gadu a musimy iść pod pałac na koronacje może tam się czegoś dowiemy - zaproponowała Mako.

Wiec poszłyśmy pod pałac za miastem, przyszło chyba całe miasto, ponieważ jak już dotarłyśmy na plac to stałyśmy na samym końcu. Zaczęła się koronacja mogłyśmy ją zobaczyć na wielkich monitorach. Na balkon wyszedł najwyższy kapłan za nim orszak a następnie generałowie, zaś na końcu........

- Patrzcie to Mamoru - stwierdziłam wskazując na monitor.

- Faktycznie, co on tam robi? - Spytała Rei.

- Klęka przed kapłanem, on go koronuje, to niebywałe Mamoru jest nowym królem - oznajmiła Mako.

- Że co to nie możliwe? Zdziwiłam się.

- Możliwe całkiem,możliwe nie ma się co dziwić, w czasach naszego Królestwa też miał zostać królem, i w końcu to się spełniło. To jest Król Endymion , Serenity twój ukochany z ta mych czasów - oznajmiła Luna.

- Nie mów mi o przeszłym życiu bo go nie pamiętam, nawet jak bym chciała to widzę tylko czarną plamę - oznajmiłam Lunie.

- Nie martw się niedługo odzyskasz pamięć i będzie jak dawniej - pocieszyła ją Luna.

Zaś na zamkowym balkonie:

- Ilu ludzi - zdziwił się Mamoru

- Wszyscy przyszli tu dla ciebie Panie, po tej koronacji wszyscy będą liczyć tylko na ciebie, wasza wysokość Królu Endynionie - powiedział Dark poczym nisko się skłonił.

- Jak ty powiedziałeś Endynion?? - Spytał.

- Tak to twoje prawdziwe imię - odpowiedział Dark.

- Tak pamiętam, teraz wszystko stało się jasne, już wiem kim jestem - Oznajmił Endynion.

- To dobrze ze jesteś znów sobą będzie nam łatwiej - oznajmił Urien Jun.

- A gdzie jest Serenity?? - Spytał Mamoru

- No nie znowu się zaczyna ( powiedziała sam do siebie Dark) Nie możemy jej znaleźć, podobno jeszcze pamięci nieodzyskała jak tylko coś będziemy wiedzieć damy ci znać - powiedziała Dark.

- Jak coś to macie ją tu sprowadzić - rozkazał Endymion.

- Jak sobie życzysz - odparł Nekro.

- Co ty na mojej koronacji, myślałem, że nie przyjedziesz - zirytował się Endynion.

- A co nie mogę złożyć pokłonu mojemu władcy - powiedział ironicznym głosem Nekro.

Poczym poszedł do balustrady balkonu, spojrzał w tłum, następnie zwrócił się do żołnierzy tak by nikt inny ich nie słyszał.

- Widzicie te pięć dziewczyn na samym końcu, przyprowadzić tą blondynkę w długich włosach.

-Dobrze zaraz tu będzie - odpowiedział żołnierz.

- I zaprowadźcie ją do mojej komnaty - dodał, poczym żołnierze odeszli.

Ponownie zwrócił swoje oblicze w kierunku Endymiona.

- Zobacz ilu ludzi, chciało cię zobaczyć, ale twojej dziewczyny nie widać, jak ona miała chyba Banny a raczej Serenity, czyż nie tak? - Spytał Nekro.

- A co ci do tego i tak jej nie znasz - stwierdził Endymion.

- Nie znam ale już niedługo, już niedługo - powiedział tajemniczo poczym odszedł.

W tym samy m momencie tłum wiwatował na cześć władcy, ktoś zaszedł mnie od tyłu zamknął mi ręką usta, próbowałam krzyczeć ale nic to nie dało, było za głośno by dziewczyny mogły mnie usłyszeć. Odciągnięto mnie na bok chciałam się wyrwać ale nic z tego wybili mi igłę w ramię z czymś nasennym, ponieważ nic więcej nie pamiętam. Wstałam z łóżka, strasznie mi się kręciło w głowie. Po zrobieniu kilku kroków rozejrzałam się dokoła, spostrzegłam lustro stojące na komodzie nie daleko okna.

W lustrze ujrzałam, iż na sobie miałam białą sukienkę, taką samą jak w moich snach. Po chwili otworzyły się drzwi, wszedł przez nie jakiś chłopak, którego jeszcze nie znałam. Uśmiechał się tajemniczo.

- Dobrze spałaś - spytał siadając na krześle.

- Gdzie ja jestem i kim ty jesteś? Spytałam trochę wystraszona poczym zaczęłam się odsuwać.

- Jestem Nekro, brat Mamoru o przepraszam teraz to już Endymion, a my znajdujemy się obecnie w jego pałacu. - Odparł Nekro.

- Po co mnie tu trzymasz? - Spytałam ponownie czując, że znalazłam się w nie miłej sytuacji.

- Posłużysz mi do tego, abym mógł zrzucić z tronu albo ewentualnie zabić Endymiona. - Wyjawił Nekro.

- Ale przecież jeżeli jest to zamek Endymiona, to będzie wiedział, że tu jestem - powiedziałam.

-Raczej nie, gdyż nikt oprócz mnie i dwóch moich zaufanych żołnierzy nie wie, że tu jesteś a już nalewno nie Endymion, a tak przy okazji krzyczeć możesz sobie dowoli nikt cię nie usłysz, wszystko tu jest dźwiękoszczelne. - Powiedział z uśmiechem Nekro, poczym skierował się w stronę drzwi.

- Zaczekaj, wypuść mnie nie możesz mnie tu trzymać w nieskończoność - poprosiłam.

- Wiesz, że nie mogę tego zrobić, a jak się wyda że tu jesteś to zginie nasz "kochany" władca, a tego byś nie chciała prawda? - Spytał.

- Nie, nie chciałabym - odpowiedziałam smutno.

- A tak poza tym wieczorem jest bal maskowy na zamku i będziesz mi towarzyszyć - odparł wychodząc i zamykając za sobą drzwi. Jedyne co dało się słyszeć to klucz wkładany do zamka. Zostałam sama.......



Zaś na placu przed zamkiem :

- Nareszcie się skończyło, chodźmy Banny idziemy do pałacu, wreszcie zobaczysz Mamoru - powiedziała Mako odwracając się za siebie.

- Banny, Banny, gdzie ona się podziała, dopiero co stała za nami - wołała Minako biegając tu i tam.

- Co się musiało stać wyczuwam złą aurę dookoła. Musimy iść do pałacu po pomoc..... - Oznajmiła Rei.

Jak powiedziały tak zrobiły minęło parę minut marszu i dotarły pod zamek, przed bramą zatrzymały ich straże bramy?

- Dokąd to się wybieracie? - Spytali strażnicy.

- Do króla - oznajmiła Mako pchając się do przodu

- Nie wolno przeszkadzać królowi, teraz przygotowuje się do balu - kontynuował dalej jeden ze strażników.

- Ale to bardzo ważna sprawa - krzyknęła Minako

- Nic nas to nie obchodzi mamy rozkazy nikogo nie wpuszczać, jak będzie czas odwiedzin to się dowiecie - odparł nie wzruszony krzykami Minako.

- Co tam się dzieje na dole, kto robi taki hałas?? - Spytał Endymion spoglądając z balkonu.

- Jakieś dziewczyny wasza wysokość chcą się z tobą widzieć - odparli chórem strażnicy.

- A to wy, wpuścić je i to natychmiast - rozkazał Endymion.

- Widzicie jednak wszystko poszło dobrze, nawet pamięć odzyskałem, a gdzie jest Serenity? - Spytał na koniec Endymion.

- Raczej nie wszystko poszło dobrze, porwali Serenity. - Oznajmiła Ami.

- Że co, kiedy jak - zdenerwował się Endymion.

- Podczas twojej koronacji, nie wiemy w jaki sposób, tam było tylu ludzi, że ciężko było zauważyć co się dzieje. - Powiedziała Rei.

- W takim razie przed balem wydam rozkaz przeszukania miasta, jak tylko ją znajdą to ją tu przyprowadzą. Wy teraz zostańcie w zamku i tak jej same nie znajdziecie - rozkazał Endymion.

W tym samym czasie na planecie Ladar, trwały obrady.

- No dziś wieczorem napadniemy na Ziemię w pełnym rynsztunku - zwróciła się do swoich wojowników Mehelenia, poczym dało się słyszeć wiwaty.

- Pani, akurat w zamku odbędzie się bal maskowy organizowany przez Endymiona - powiedział Nekro.

- Mój wierny przyjacielu, a czy Serenity też tam będzie?? - Spytała Królowa.

- Nalewno osobiście ją przyprowadzę - pochwalił się Nekro swojej władczyni.

- Osobiście?? - Zdziwiła się Mehelenia.

- Tak, obecnie przebywa w mojej komnacie, nikt inny o tym nie wie - odpowiedział Nekro.

- W takim razie napadniemy na Ziemię po balu jak wszyscy Ziemianie będą zmęczeni świętowaniem... Oznajmiła królowa.

Nekro o paru godzinach pobytu na planecie Ladar i omawianiu taktyki podboju Ziemi wrócił do zamku, pierwsze co to udał się do swojej komnaty.

- Ubierz się w to i załóż maskę służąca ci pomorze - rozkazał Nekro poczym wskazał na bordową sukienkę.

- A jak się niezgodę?? Spytałam ze złością.

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać, podszedł do mnie, złapał mnie za ramię dość mocno i rzucił mnie na łóżko poczym usiadł obok mnie i oznajmił.

- Nieważ mi się sprzeciwiać, bo tego pożałujesz.

- Dobrze - odpowiedziałam, a z oczu zaczęły mi płynąć łzy.

- Nie płacz, bo i tak to ci nic nie da - zagroził, poczym wstał i odszedł, na koniec jeszcze dodał że mam być gotowa za 30 minut, bo po mnie przyjdzie.

Po wyznaczonym przez Nekra czasie byłam już gotowa, gdyby nie sytuacja była bym z siebie dumna.

- Ładnie wyglądasz - powiedział Nekro wchodząc do pokoju.

- Dziękuje - odpowiedziałam chłodno.

- Nie zapomnij tego - poczym wręczył mi bardzo ładną maskę.

- Dobrze idziemy, tylko pamiętaj, nikt nie ma się dowiedzieć kim jesteś naprwade, zrozumiałaś. - dokończył, Nekro wziął mnie pod rękę, szliśmy korytarzem w milczeniu, aż zaczęło być słychać muzykę dobiegającą z sali balowej. Po wejściu do sali zobaczyłam dziewczyny, które stały nieopodal stołu. Nekro też je zauważył, więc skierowaliśmy się w inną stronę. Po chwili rozległy się fanfary do sali wkroczył Mamoru, ubrany w biały strój z czerwoną peleryną jak przystało na króla. Wszyscy obecni na balu złożyli pokłon, wszyscy oprócz nas. Endymion to zauważył i zaraz do nas podszedł.

- Czemu mi się nie kłaniasz jak robią to inni ? - Spytał Endymion brata.

- Nie mam zamiaru, a tak poza tym to ty niedługo będziesz mi się kłaniał - powiedział cicho Nekro.

- Jak śmiesz - oburzył się Endymion - A kim jest twoja partnerka - spytał.

Spojrzałam nieśmiało w oczy Endymiona, było w nich tyle ciepła, chciałam mu powiedzieć, że to ja przed nim stoję jego ukochana Banny, ale Nekro mi ścisnął dłoń w znaczący sposób.

- Nazywa się Diana i jest bardzo nieśmiała, prawda moja droga?- Zaczął za mnie Nekro.

Skinęłam głową na znak potwierdzenia.

- Chciałbym z tobą zatańczyć czy mogę - zaproponował Endymion.

Odpowiedziałam, że z chęcią, i zanim Nekro zdążył zareagować wyszliśmy na środek parkietu, zaczęła grać ponownie muzyka, a wokoło nas tańczyły już inne pary.

- Wiesz, że jesteś niesamowicie podobna do osoby którą bardzo kocham - oznajmił mi Endymion.

- To niemożliwe Panie, nie znam twojej ukochanej - oznajmiłam smutno.

- Królu chciałabym ci coś powiedzieć, coś bardzo ważnego, ale nie wiem jak, abyś to zrozumiał...... - Niedokończyłam, gdy podszedł do nas Nekro.

- Musimy wracać na pokoje widzę, że jesteś zmęczona - powiedział.

Zaś w komnacie:

- Mało brakowało, a zdradziłabyś mnie - zaczął wrzeszczeć Nekro.

Wstałam z krzesła podeszłam do niego i powiedziałam:

- Nienawidzę cię, no i co z tego, że mogłam cię wydać, nic mnie to nie obchodzi!!

- Ja ci zaraz pokażę - powiedział poczym chciał mnie uderzyć, złapałam go za rękę jak to robiłam na ćwiczeniach z walk i przerzuciłam go przez siebie, a ponieważ drzwi były otwarte wybiegłam na korytarz. Zaczęłam biec przed siebie, dwóch żołnierzy Nekra biegło za mną. Wpadłam na salę balową, ale za nim znalazłam Endymiona minęło parę minut.

- Co ty tu robisz?? Nie jesteś z moim bratem - spytał Endymion.

- Nie, Endymionie jestem...... - Niedokończyłam oślepiające światło uderzyło mnie w plecy, padłam zemdlona na ręce Endymiona.

- Diano co się stało - spytał król, poczym, ściągnął mi maskę z twarzy i w tym samym momencie w drzwiach stanął Nekro.

- Zostaw ją, ona należy do mnie - oznajmił zbliżając się do Endymiona klęczącego na podłodze.

- Co jej zrobiłeś, czemu ją porwałeś - krzyknął Endymion.

- Aby cię zniszczyć - odpowiedział poczym podszedł jeszcze bliżej, wycelował pocisk w moje ciało, na szczęście w ostatniej chwili otoczyły go czarodziejki

- Tak chcecie umrzeć to proszę - zaproponował Nekro.

- Zostaw ich w spokoju - powiedziała Ami

- Chyba jesteś śmieszna, zaraz tu przybędzie prawowita władczyni tej planety, więc na nic wam te groźby - odpowiedział Nekro

- Prawowita władczyni, kto to niby ma być?? -Spytała Rei

- Tak jest nią wielka królowa Mehelenia, więc oni trochę pocierpią - wskazał Nekro w stronę Endymiona trzymającego mnie w ramionach. Poczym zniknął niewiadomo gdzie. W pałacowej komnacie panowało poruszenie......

- Banny obudź się, słyszysz mnie ?? - próbował przebudzić mnie Endymion.

- To nic nie da, ona zapadła w dziwny sen jak by ten pocisk, był specjalnie dla niej przeznaczony, jak by miała się obudzić dopiero na przybycie Meheleni. - powiedziała Ami i usiadła obok mnie na łóżku.

- Ale najważniejsze, że się odnalazła i żyje - pocieszała Mako.

- Musimy się przygotować na najazd wroga - ostrzeg dziewczyny Endymion.

- Trzeba sporządzić jakiś plan obrony - zaproponowała Rei.

Kilka godzin zajęło dziewczyną zanim przygotowały się do najazdu. Ale wszystko potoczyło się dobrze, zdążyli się przygotować. Wszyscy wiedzieli co mieli robić: dziewczyny miały za zadanie bronić swojej księżniczki a Endymion i jego żołnierze mieli za zadanie ochronić Ziemię i przede wszystkim zamek. Koło wieczora dało się słyszeć odgłosy walki w mieście. Ze wsząd dało się słyszeć krzyki ludzi, a następnie wybuch wysadzanych budynków. Po niepełna 2 godz. wrogowie z Nekro na czele zaczeli wdzierać się do zamku.

- Już tu są, nie możliwe iż dotarli tutaj musimy obronić Serenity - rozkazała Minako.

Zaś przed pałacem rozgrywała się zacięta walka pomiędzy żołnierzami z Ziemi i planety Ladar. Niestety nasi zaczeli przegrywać, gdyż siły wroga były większe. Nagle rozległ się huk, przez bramę główną weszli wrogowie, zmusili Ziemian do wycofania się do zamku. W środku bronili zamku najlepsi wojownicy z całej Ziemi dowodzone przez Endymiona. Wszyscy walczyli zaciekle a najbardziej ich dowódca Dark Angel, wiedział, że nie może zawieść swojego króla. Zaś król Endymion został zaatakowany z jednym z wrogich przywódców, w jednej chwili nawet wygrywał , ale jeden z wrogów podszedł go od tyłu i uderzył z całej siły w tył głowy. Poczym Endymion upadł na posadzkę, i korzystając z okazji ludzie z planety Ladar go pochwycili i związali. Ziemscy żołnierze nie mieli już większych szans na przeżycie, więc się poddali. Poczym Dowódca z Ladaru powiedział

- Brać ich wszystkich do więzienia - poczym wskazał na niewielki oddział Endymiona.

W tym samym czasie przez główną bramę wszedł Nekro, podszedł do Endymiona i rzekł.

- A nie mówiłem, że teraz ty będziesz mi się kłaniał.

- Ani mi się śni, nie znize się do tego poziomu - odparł wojowniczo Endymion.

- Zaraz się przekonamy, że nie masz racji - ledwo skończył i uderzył brata w brzuch, przez co Endymion musiał uklęknąć przed Nekrem.

- Zabrać ich do więzień , albo jeszcze nie, a tak w ogóle gdzie jest twoja księżniczka, żyje ? - spytał Nekro.

- Ku twojemu niezadowolniu jeszcze żyje, pilnują jej czarodziejki. - odpowiedział Endymion.

- Zaraz macie mi ją tu przyprowadzić - rozkazał swoim poddanym Nekro poczym sa rozsiadł się na najbliższych schodach.

Większość wrogich żołnierzy rozbiegła się pozamku próbując wykonać rozkaz, mineło pare chwil i wdarli się do naszej komnaty.

- Macie się poddać a ona idzie z nami - wpadajać do komnaty krzyczeli żołnierze w strone dziewczyn.

Niestety dziewczęta nie miały szans, na obrone było ich tylko 4 na cały oddział, zostały związane i wyprowadzone z komnaty.

- Weź ją na ręce bo nie jest jeszcze w stanie iść o własnych nogach. rozkazał podwładnemu dowódca. Jak kazał tak zrobił. Leżałm bezwładnie na rękach wroga. Zostałam zniesiona po schodach a na półpiętrze odzyskałam przytomność.

- Gdzie ja jestem, co się stało ?? - spytałam przerażona patrząc na groźnie wyglądającego mężczyznę.

- Twój narzeczony i reszta trafili do niewoli i zgniją w więzieniu a ty, ....a z resztą sama się dowiesz - nie dokończył.

Postawił mnie na ziemię, przez resztę drogi na dół nic się nieodzywałam. Gdy już byliśmy na samym dole zobaczyłma Nekra stojącego nad Endymionem.

- A jednak ją znaleźli, długo spałaś moja droga ?? spytał Nekro.

- Zostaw mnie w spokoju - odpowiedziałam, i chciałam się odsunąć, żeby nie patrzeć na Nekra,ale on był szybszy. Podszedł do mnie wziął mnie za rękę i zaprowadził do klęczącego obok kolumny Endymiona.

- Jego wolisz, on nawet nie potrafi cię obronić, chcesz się przekonać ?? -spytał Nekro, nie zdązyłam nic odpowiedzieć, uderzył mnie w twarz tak mocno,że wylądowałam obok ukochanego.

- I co a nie mówiłem, nawet niezdołał cię obornić, więc wybierz mnie a przymnie będziesz szczęśliwa - zaproponował Nekro.

- Zabije cię !!! - krzyknął Endymion podnosząc się z ziemi. Nie minęła chwila, żołnierze zmusili go do powrotu do poprzedniej pozycji. Objełam go mocno, wystraszyłam się, że znowu mu coś zrobią. Mieszało się we mnie zdenerwowanie ze strachem.

- Co masz z tego, że służysz Meheleni ? - spytałam.

- Ciebie będę miał i to mi wystarczy. - powiedział z satysfakcją.

- Zapomnij o tym nigdy nie będę twoja !! - krzyknęłam w jego strone.

- Dobra koniec tych pogaduszek, wszystkich obecnych sprowadzić na dół do więzienia niech tam umrą. A ciebie zabieram ze sobą - powiedział ostatnie słowa w moją stronę.

Żołnierze zaczeli wyprowadzać, naszych żołnierzy na dół, Endymiona też zabrali. Ja natomiast zostałam związana i odprowadzona przez Nekra do sali tronowej.

Kazał mi wejść do jakiejśc klatki stojącej niedaleko tronu wyjaśnił, że tu będę czekać na Mehelenie. Zanim wyszedł :

- Jutro czeka cię wielki dzień, poznasz w końcu osobę, której to wszystko zawdzięczasz, wielką królowa Mehelenię.

- Chyba wiedźmę - odpowiedziałm.

- Zobaczymy co jutro powiesz, gdy będziesz prosiła ją o litość - powiedział Nekro i wyszedł.

Była to najgorsza noc w moim życiu, no może jedna z najgorszych nielicząc tej po śmierci rodziców. Endymion i czarodziejki w więzieniu a ja tu sama na górze. Niestety zarówno miasto jak i jego okolice zostały zniszczone. W końcu zasnełam.

Natomiast w więzieniu, żołnierze i czarodziejki byli przykuci łańcuchamitylko Endymiona zamknięto w osobnej celi.

- Wasza wysokość nic ci nie jest ? -spytał Dark Angel.

- Nie a wam ? spytał Endymion.

- Też nie, przykro mi, że nie mogliśmy nic więcej zrobić. - dokończył Dark.

- Teraz nie czas na rozczulanie się, musimy coś wymyśleć żeby się stąd wydostać. Ziemia jest w niebezpieczeństwie. - zmartwił się Endymion.

- Panie zrobimy wszystko co w naszej moc, choć to nie będzie łatwe zwarzywszy na naszą obecną sytuacje - zwrócił uwagę Dark.

Po kilku godzinach nastał nowy dzień. W zamku panowało poruszenie. Do sali tronowej wszedł Nekro z tacą w ręku.

- Pobudka przyniosłem ci śniadanie -powiedział.

- Nie chce, nie jestm głodna - odpowiedziałam.

- Nie to nie- dokończył Nekro.

Po chwili dało się słyszeć wiwaty a następnie kroki zbliżając się w naszą stronę. Otworzyły się drzwi, stanęła w nich postać kobiety o długich czarnych włosach i ciemnych oczach.

- Witaj o pani jak podróż - pokłonił się nisko Nekro.

- Dobrze przyjacielu, a kogo my tu mamy - powiedziała i odwróciał się w moją stronę.

- To jest dziewczyna Endymiona - odrzek ł Nekro.
- Nekro, nie tylko jest jego dziewczyną, ale także przyszłą żoną i władczynią Ziemi i Księżyca, to jest księżniczka Serenity z poprzedniego życia, prawda ? - spytała na koniec z satysfakcją Mehelenia.

- Tak, to prawda - odpowiedziałam troche zmieszana, bo nie wiedziałam o czym ta kobieta mówi, w sumie to nic nie pamiętałam ze swojego przeszłego życia. Ale niekiedy miałam sny na ten temat i tą kobietę zapamiętałam bardzo dobrze.

- Więc wiesz kim jestem, pamiętasz mnie może ?? - spytała.

- Mehelenia - tyle wiedziałam ze słyszenia - Pamiętam cię (skłamałam) jesteś tą podłą wiedźmą która, zniszczyła wszystko, żeby się na mnie zemścić.

- Milcz, jak śmiesz, przez twoją matkę będziesz cierpieć ponownie, ale na razie muszę odwiedzić moja dawną miłość - odpowiedziała tajemniczo Mehelenia.

Przypomniało mi się nagle jak któraś z dziewczyn mi mówiła, że Mehelenia kochała się

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Pią 10:18, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Do góry
Śro 19:19, 29 Lip 2009
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
Przypomniało mi się nagle jak któraś z dziewczyn mi mówiła, że Mehelenia kochała się w Endymionie za naszego przeszłego życia.

- Nieważ się zrobić mu nic złego - rozkazałam.

- Powiedziałam zamilcz !!! - odpowiedziała Mehelenia, poczym wysłała w moją stronę świetlisty promień, jego siła rzuciła mnie na kraty następnie opadłam na podłogę. Zebrałam w sobie siły żeby się podnieść choć ciężko było, i krzyknełam ...

- Powtarzam ci, zę jeżeli moim przyjaciołom coś się stanie, zabiję cię !!!

- Tak, a to ciekawe jak to zrobisz myślisz, że nie wiem, iż jeszcze nie odzyskałaś pamięci i nie wiesz jak się używa srebrnego kryształu. Na dodatek jesteś zamknięta w kaltce, jak to wszystko zrobisz, no powiedz jak !! - zaśmiała się i natępnie wysłała ponownie w moją strone świetliste pociski, które uderzyły we mnie jeden po drugim. Od razu padłam zemdlona, zaś Mehelenia i Nekro poszli do pomieszczeń więziennych.

- Otworzyć wrota - rozkazała Mehelenia wskazując na cele Endymiona, poczym weszli do środka .

- Witaj braciszku, przyprowadziłem ci kogoś - zawołał do brata Nekro.

Endymion wstał podszedł bliżej , poczym momentalnie się cofnął.

- To znowu ty, myślałem że cię już więcej nie będę oglądał, ale wyraźnie się przeliczyłem. - odparł Endymion w strone Mehelenii.

- Najdroższy po co te słowa, chcesz mogę cię uwolnić nie musisz tu zginąć - oznajmiła Mehelenia.

- Wole tu zginąć niż być razem z tobą - odpowiedział król.

- Tak zaraz się przekonamy, zabrać go stąd i przyprowadzić do sali tronowej. - rozkazała.

Dwóch żołnierzy weszło do celi związali Endymiona i wyprowadzili go do sali tronowej. Mehelenia też tam się udała, widziałam jak wróciła gdy już doszłam do siebie.

- Serenity mam coś dla ciebie. - powiedziała w moją stronę Mehelenia.

- Czego ode mnie chcesz, mało się nacierpiałam przez ciebie. - odpowiedziałam.

- Nie, jeszcze nie, zobaczysz teraz dopiero będziesz cierpiała, wprowadzić go - ostatnie słowa skierowała w strone strażników przy drzwiach.

Nagle otworzyły się główne wrota do sali, wszedł przeznie Endymion w towarzystwie dwóch żołnierzy, był jakiś inny jak by nie obecny, oczy miał utkwione w jednym punkcie. Nie iskrzyły już się tym samym ciepłem co zawsze. Mehelnia machneła ręką i pojawił się obok niej drugi tron. Endymion podszedł do Meheleni kompletnie ignorując moje krzyki, podszedł do niej jeszcze bliżej poczym ucałował jej dłoń i spoczął obok niej na tronie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, to było jak koszmar.

- Jak widzisz nie jest to ten sam człowiek, dla niego nie istniejesz, kocha tylko mnie, ty tylko jesteś jego worgiem - powiedziała zadowolona z tego co zrobiła Mehelenia.

- Nie to nie może być prawda - powiedziałam próbując rozpaczliwie wydostać się z klatki.

- Nie wierzysz, choć się przekonaj - powiedziała Mehelenia poczym drzwi klatki otworzyły się, wyszłam na zewnątrz, podeszłam do Endymiona, następnie spytałam go - Czy to prawda co ona mówi, że mnie nie kochasz ?Odpowiedz prosze.

Nieodrywając oczu od tej wiedźmy powiedział.

- Sprawa jest prosta, oczywiście, że kocham ją, a co ty myślałaś.

- Nie mów tak, ranisz mnie tym, nie pamiętasz naszej miłości - pytałam rozpaczliwie.

- Chyba jesteś niepoważna, ja miał bym cię kochać, gdy obok mnie jest ktoś tak piękny - tym razem zwrócił swoje chłodne oczy w moim kierunku.

Tego było za wiele, nie może tak dalej być. Stanęłam na przeciw Meheleni i krzyknełam - Potęgo Kiężyca działaj - wkońcu stałam się wojowniczką.

- Zabiję cię, nigdy nie pragnęłam czyjejś śmierci bardziej od twojej - powiedziałam, poczym skoncentrowałam swoją moc i wysłałam dużą ognistą kulę, która o dziwo nie dotarła do wyznaczonego miejsca.

- Nie trudź się, jestem chroniona przez pole siłowe - ledwo skończyła wysłałam w nią całą serię takich pocisków podobnych do tego pierwszego. Ona tylko się śmiała.

- Mówie ci daj sobie spokój - odparła Mehelenia.

Mój gniew był coraz większy, poraz ostani skoncentrowałam ostatki sił, aby wysłać w jej stronę pocisk ostateczny ale to nic niedało rozpryskł się jak bańka mydlana o pole, które otaczało królową.

- Nie to nie, teraz moja kolej, - odpowiedziała Mehelenia wstając z tronu i szykując się do ataku. Wysłała w moją stronę tą samą energię co ja w nią ,jak by ją wessała w siebie. Niektóre mnie ominęły, ale za to reszta trafiała w moje ciało jeden po drugim, byłam cała obolała, gdyż kilka ostatnich odrzucił mnie na drzwi, widział m tylko kątem oka jak wartownicy zanosili się śmiechem. ale teraz spodziewałam się tego największego, w ostatniej chwili wymacałam klamkę nacisnęłam ją, o dziwo były otwarte wybiegłam najszybciej jak się dało, słyszałam tylko głosy Mehelenii

- Łapać ją, macie ją tu przyprowadzić żywą.

Nie przebiegłam długiej drogi po drodze napotkałam oddział żołnierzy, dobrze że mnie nie zauważyli. skierowałam się do więzienia, zobaczyłam tam przykry widok : czarodziejki i inni byli przykuci do ścian łańcuchami i pod kluczem uzbrojonych strażników. Nie zastanawiając sie krzyknęłam pierwsze zaklęcie, które przyszło mi do głowy - Księżycowy Atak - strażnicy padli nieprzytomni, zabrałm im klucze. Otworzyłam cele weszłam do środka, dziewczyny były bardzo poturbowane, zdziwiły się na mój widok .

- Co ty tu robisz, jak się wydostałaś - spytała Mako.

- Teraz to nie ważne musimy stąd uciekać - odpowiedziałam próbójąc otworzyć kajdany Rei. Nagle krzyknęła Ami.

- Uważaj !!

Odwróciłam się, za mną stał Nekro, Endymion i ich żołnierze.

- Myślałaś, że uciekniesz , tu wszystko jest monitorowane - odpowiedział poczym wskazał na kamerę w rogu celi.

- Sama się poddasz czy mamy cię zmusić - zapytał Endymion.

- Czemu to robisz , naprawdę mnie nie pamiętasz ?? - spytałam

- Cicho bądź !! Związać ją !!! - rozkazał Endymion.

- Od kiedy ty tu rządzisz ?? - spytał zdenerwowany Nekro.

- od kiedy moja narzeczona minowała mnie na twojego dowódcę - odpowiedział niewzruszony Endymion do brata.

- Że co ??!! - zdziwił się Nekro.

- Tak ,a coś ci nie pasuje? - spytała Mehelenia wchodząc do podziemi.

- N ie wasz wysokość, tylko mi mogłaś powiedzieć co planujesz, znowu zmieniasz plan za moimi plecami - zdenerwoawał się Nekro.

- Teraz to nie istotne potem porozmawiamy o tym. - odparła Mehelenia podchodząc w moją stronę. Machnęla ręką w ten sam sposób gdy wyczarowywała tron, w jednym momencie wylądowałam na przeciwnej ścianie, i jakieś liny związały mi ciasno nadgarstki.

- Teraz ci się podoba ?? - spytała z satysfakcją wiedźma.

- Nie odpowiem ci !!! - wykrzyczałam do niej.

- Zaraz się przekonamy, czy to przeżyjesz - oznajmiła poczym wysłała w moją stron pocisk który miał mnie zabić. Całe życie stanęło mi przed oczami, zamknęłam je w nadzieji, że nie będzie bloało, był już blisko. Nagle nie wiadomo skąd pojawiło się jasne białe światło, oślepiało tak mocno, poczym ukazała się kobieta w bieli, była do mnie łudząco podobna. Pocisk nagle rozpłynął się w powietrzu a owa kobieta odwróciła się w moją stronę uśmiechając się ciepło.

- Serenity nic ci nie jest ? - spytała Luna która przybyła razem z kobietą.

- Nie raczej nic, a kim ona jest ? - spytałam wskazując na kobietę w bieli.

- Żeby nie poznać tak bliskiej sobie osoby, - Serenity to jest twoja matka, królowa Selen - przedstawiła mi tajemniczą kobietę Mehelenia.

- Tak, jestem jej matką i przybyłam tutaj, aby przerwać cierpienia, na które skazałaś moją córkę i mieszkańców tej planety. Dlatego też, wyzywam cię do walki - powiedziała spokojnie Królowa Selen, poczym skierowała się w stronę Meheleni.

- Jak sobie życzysz, czekałam na ten moment tyle czasu, i nie musze ci chyba mówić, że zamierzam wygrać - uśmiechnęła się podstępnie Mehelenia.

- Skoro tak mówisz, choć masz niewielkie szanse co do wygranej. Stoczmy tą bitwę przed zamkiem. - oznajmiła Selen.

W jednej chwili wszyscy obecni w zamku znajdowali się na placu. Każdemu z więźniów przydzielono po dwóch strażników, jakoby nie przeszkadzali w starciu dwóch wielkich władczyń. Po krótkiej chwili rozpoczęły walkę. Bitwa była zacięta, trzeba było uważać, aby nie zostać trafionym przez wyzwoloną w czasie walki energię. Jedna napierała na drugą silniejszą energią. W pewnej chwili aura w okół królowej Selen zaczęła się zmniejszać jak by słabnąć ale nadal starała się odpierać ataki Meheleni. Zaś ta widząc słabość swojej przeciwniczki zaczęła powoli kierować się w stronę Selen, śmiejąc się przy tym głośno.

- Widzicie, to jest wasza wybawicielka, nawet nie ma siły, aby obronić was a już nie wspomnę o własnej córce. - Mehelenia była już na tyle blisko królowej Selen, że z łatwością mogła ją zabić. Wycelowała w nią pocisk energii .....

- Giń przepadnij Królowo Selen, zaklinam cię jak zrobiłaś kiedyś to samo mi na Księżycu, przyrzekam ci, nie wrócisz już nigdy do świata żywych - wykrzyczała Mehelenia, a jej głos dało się słyszeć w promieniu kilometra. Poczym posłała w stronę wpółprzytomnej królowej Selen dużych rozmiarów pocisk. Oglądałam to wszystko ze łzami w oczach, nie znałam Selen, ale coś mi mówiło, iż jest ona dla mnie kimś ważnym. W ostatniej chwili wyrwałam się strażnikom i podbiegłam do królowej Selen, gdyż chciałam być z nią w tych ostatnich chwilach. Zaczęła się powoli rozpływać w powietrzu ......

- Proszę nie odchodź, potrzebuję cię - Krzyczałam przytulając do siebie Selen.

- Wiem, ale nic już nie mogę zrobić, ale obiecuje, że powrócę gdy będziesz gotowa. - pocieszałam mnie królowa.

- Na co gotowa ? Przecież ja nie wiem kim jestem ?! - pytałam rozpaczliwie.

-Posłuchaj mnie uważnie Serenity, jesteś moją córką i prawowitą królową Ziemi i Księżyca, dlatego musisz pokonać Mehelenie i zając należne ci miejsce.

- Ale ...... – nie zdążyłam dokończyć, gdyż królowa Selen rozpłynęła się w powietrzu całkowicie. Mehelenia zwróciła swoje oblicze w moją stronę, poczym zaczęła się znowu śmiać.

- Żal mi cię, nawet bardzo, szkoda, że nie pamiętasz swojego przeszłego życia byś bardziej cierpiała. Teraz już nic ci nie pomoże, ty zginiesz ja zostanę władczynią absolutną, wyjdę za Endymiona i wiesz co będzie później ..... - ostatnie słowa Meheleni w ogóle do mnie nie docierały, jak bym była w bańce mydlanej. Nagle zaczęłam sobie wszystko przypominać to że kiedyś żyłam na Księżycu pamiętałam każdy szczegół, pachnące kwiaty, piękny księżycowy zamek, poddanych i w końcu moją mamę królową Selen. Widziałam jak ginęli moi bliscy, całe moje poprzednie życie ukazało mi się przed oczami. Odzyskałam pamięć, już wiedziałam kim jestem i to mi dało siły bym mogła stawić czoło Meheleni. Zaczęło spowijać mnie delikatne światło, wszyscy nagle zaczęli się odsuwać. Mehelenia miała nie wyraźną minę, jak by się mnie bała.

- Mam ci znowu zabić jak zrobiłam to kiedyś na Księżycu ? - zagroziła mi wiedźma. Nie minęła chwila i już w moją stronę podążały dwa świetlne pociski, ale odbiły się one od pola siłowego które mnie otaczało. Teraz ja zaatakowałam, ale moje wyczyny nie zrobiły na Meheleni większego wrażenia. Po chwili zdarzyło się coś dziwnego otoczyli nas żołnierze, od tak po prostu. Trzymali w rękach coś w rodzaju lin, zaczęli rzucać je w moją stronę, nie minęło kilka sekund a już byłam związana, nie mogłam wykonać żadnego ruchu.

- Zostawcie ją, nie kazałam wam się wtrącać !! - krzyknęła zdenerwowana Mehelenia.

- Ja im kazałem to zrobić - odpowiedział spokojnie Nekro, który coś trzymał w rękach za plecami, Mehelenia obróciła się w stronę jego stronę, a ten wykorzystując sytuację wbił w jej brzuch biały miecz, który wcześniej trzymał za plecami.

- I ty myślisz, żer tym mnie zranisz, doskonale wiesz, iż nie możesz mnie niczym zabić prócz..... – nie skończyła Mehelenia.

- Prócz, miecza który jest zrobiony z kamienia księżycowego wykutego w skale monolitu z morza srebrnego, a tak, dziwnym trafem go odnalazłem - odpowiedział z satysfakcją Nekro.

- Jak mogłeś !!! - krzyknęła Mehelenia ostatkami sił i następnie rozsypała się na kawałki. Nekro podniósł miecz do góry i powiedział :

- Teraz ja będę sprawował władzę na Ziemi i Księżycu, kto ośmieli się sprzeciwić zginie. Żołnierze zagonić tutejszych mieszkańców do pracy, a tych (powiedział wskazując na czarodziejki i naszych żołnierzy) zamknąć w więzieniu, nie mam zamiaru ich oglądać, a co do ciebie mam inne plany - ostatnie słowa skierował w moją stronę. Podszedł do mnie złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie, w ostatniej chwili spojrzałam w stronę Endymiona błagalnym wzrokiem, chciał mi pomóc ale nie mógł się wyrwać z uścisku strażników.

- Przedstawię ci dwa rozwiązania z twojej sytuacji - zaproponował mi Nekro.

- Nie mam zamiary na nic się decydować - odpowiedziałam mu chłodno.

- Ty nie rozumiesz, nie masz wyboru ..... – nie skończył

- Zostaw ją w spokoju !!! - ktoś krzyknął za naszymi plecami, to była Ami.

-Za milcz, myślisz że kim jesteś iż możesz mi rozkazywać - rozłościł się Nekro.

- Jedną z jej wojowniczek - odpowiedziała Ami.

- Tak to dobrze, jednej będzie miej - odpowiedział poczym wysłał w jej stronę dwa ostre pociski, Ami upadła na Ziemię i tak samo jak Selen zaczęła rozpływać się w powietrzu.

- Nieeeeeeeee, Ami, dlaczego ją zabiłeś, co ona ci zrobiła - wykrzyczałam do Nekra.

-Rozkazywał mi a tego nie lubię, a teraz wróćmy do naszej rozmowy - odpowiedział niewzruszony moim płaczem Nekro.

-Pierwszym twoim wyjściem jest to, iż sama dobrowolnie oddasz mi swoją moc, abym mógł rządzić Światem albo drugie rozwiązanie jest takie a mianowicie wyjdziesz za mnie i będziemy rządzić razem, zawsze mogę też zabić twoich poddanych ale na co ci takie wyjście - uśmiechnął się Nekro.

W głowie miałam mętlik, nie dość że już tyle wycierpiałam to jeszcze mam decydować o losach Ziemi, nie wiedziałam co wybrać, każde z rozwiązań było tragiczne. Jeżeli oddam mu moją moc to i tak zginę, zaś jeżeli wyjdę za niego to będę żyła i mogła bym uratować Świat, ale nie wiem czy Endymion to zrozumie .

-Słucham co postanowiłaś ? - spytał Nekro.

-Dobrze dopiąłeś swego, Endymionie wybacz mi nie mogłam inaczej, Nero wyjdę za ciebie i będę ci wierna - odpowiedziałam smutno.

- Wiedziałem, że mądrze wybierzesz, jeśli ci to nie przeszkadza to jutro jest nasz ślub - odpowiedział zadowolony Nekro.

- Co, już tak szybko, po co ten pośpiech ? - spytałam z przerażeniem.

- Po to, aby nikt nam nie przeszkodził w drodze do szczęścia.

Żołnierze zaprowadzili więźniów do cel, zaś Endymiona zabrano gdzie indziej, w każdym razie jak stamtąd wrócił nie był już sobą, słuchał rozkazów Nekra jak byłby jego oddanym żołnierzem.

Noc minęła zastraszająco szybko, choć nie zmrużyłam oczu, rozmyślałam jak to wszystko się potoczy.
Tak około godziny 7.00 zwlokłam się z łóżka, zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Byłam ciekawa jak wygląda zamek i czy jest jakiś sposób na ucieczke. Wychodzac z pokoju zauważyłam, że nawet jak na więźnia nikt mnie nie pilnuje, przecież wszyscy inni są pod kluczem. Nie rozczulając się nad tym dalej poszłam przed siebie. Minęło może z 5 minut, gdy na mojej drodze pojawił się Nekro.

- Gdzie się wybierasz o tak wczesnej porze ? - spytał.

W sumie to chciałam mu powiedziec co go to obchodzi, ale wiedziłam, że powiennam być "grzeczna", by nie wzbudzać podejrzeń, jeżeli chciała bym uciec.

- Chciałam się przejść,by zwiedzić zamek - odpowiedziałam a na mojej twarzy zagościł wymuszony uśmiech, ale Nekro chyba dał się nabrać, ponieważ go odwazajemnił.

- Mogę ci towarzyszyć - odpowiedział Nekro poczym poszlismy zwiedzać zamek.

Podążaliśmy korytarzami, o dziwo było ich tu bardzo dużo, zamek był piękny: podłoga wyłożona mamrmurem tak samo jak ściany wszystko się błyszczało. Wszędzie wisiały portrety rodziny królewskiej. Nekro coś tam opowiadał zatrzymując się przy niektórych z nich, lecz ja go nie słuchałam skupiłam się raczej na możliwości ucieczki niż na jego opowiadaniu.

- Jak myślisz Serenity mogłem wtedy wygrać ? spytał zatrzymując się przy jednym obrazie na, którym została uwieczniona jakaś bitwa.

- Całkiem możliwe - odpowiedziałm cokolwiek żeby nie wyszło, że go nie słuchałam.

- Możesz mi coś powiedzieć ?- ponownie zadał mi pytanie.

- Słucham.

- Chcę się dowiedzieć, czy naprawdę mnie tak nienawidzisz ?

No teraz mnie zaskoczył zupełnie, aż usta otworzyłam ze zdziwienia.

- Powiem ci to w ten sposób: co byś ty czuł, gdyby przez jedną osobę zdarzyło się tyle rzeczy. Zginęła twoja rodzina, twój lód jest w niewoli i na dodatek jesteś zmuszony do poślubienia kogoś kogo nie kochasz. - Nekro wysłuchał mnie uważnie do końca poczym powiedział.

- A teraz ja ci coś powiem. Nic by się nie wydarzyło gdybyś na Księżycu nie zakochała się w Endymionie, tylko we mnie.

-Jak tak możesz ! Ciebie i tak bym nie pokochała, bo jesteś egoistą myślisz tylko o sobie, zrobiłeś te wszystkie straszne rzeczy tylko dlatego by mnie zdobyći władze na Światem ! - Wykrzyczałam do niego i chciałam już iść do swojego pokoju, zaś Nekro został sam w korytarzu.

- Jak ona tak śmiała, ale już nie długo będzie należeć tylko do mnie - powiedział sam do siebie.

W pokoju stanęłam przed oknem, otworzyłam je chciałam wyskoczyć, niestety w oknie była krata. Chciałam ją wyważyć zaklęciem "Impresio" ale coś

za mną przemówiło:

- Nie uda ci się to, tu działa specjalne zaklęcie.

- Kim jesteś, pokaż się ? - wystraszyłam się nie na żarty.

- To ja Luna, twoja matka mnie przysłała do ciebie - odpowiedziała kotka.

- Królowa Selen żyje ? - zdziwiłam się.

-No nie zupełnie, jej dusza jest przechowywana w specjalnym urządzeniu na Księżycu - wytłumaczyła Luna

- Po co cię przysłała, dam sobie sama radę - odpowiedziałam buntowniczo.

- Jak ci się nie podoba to mogę sobie iść - odwróciła się Luna.

-Nie no co ty, ale nie wiem w czym mogła byś mi pomóc jesteś tylko kotem - zastanowiłam się.

- No teraz to przesadziłaś nie jestem zwykłym kotem, potrafię więcej niż wszystkie twoje czarodziejki razem wzięte no może nie wszystko. - odparła Luna.

Po chwili rozległo się pukanie do drzwi, Luna zdarzyła wskoczyć pod łóżko, a ja zasłoniłam okno. - Proszę - W drzwiach stanął Endymion, w rękach trzymał dość duże pudło.

- Mogę wejść ? - spytał. Poczym wpuściłam go do pokoju, zdziwiłam się co on tu w ogóle robi. Położył pudło na łóżku i oznajmił:

- Przyniosłem ci sukienkę ślubną i kazali przekazać, że za 2 godziny masz być na ślubie, zaś fryzjerka i makijażystka zaraz przyjdą.

- Endymionie - zwróciłam się do niego.

-Słuchał ? - spytał. Podeszłam do niego zarzuciłam mu ręce na szyję poczym go pocałowałam lecz...

- Co ty wyprawiasz ? - zapytał Endymion odsuwając się ode mnie.

- Już nic, chciałam się upewnić czy to zaklęcie jest nieodwracalne - odpowiedziała mu smutno.

- Jak śmiałaś to zrobić przecież za parę godzin będziesz żoną Nekra. Więc nie wiem jak możesz być tak nie wierna - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami. A do mnie doszło, że straciłam go na zawsze.

Nie miałam innego wyjścia jak wyciągnąć sukienkę z pudła i się przebrać, teraz to już mi było wszystko jedno. Luna przybrała formę bukietu dzięki czemu mogła być zemną w tej trudnej dla mnie chwili. Po pół godziny przyszły wizażyski, uczesały mnie i umalowały.

- Jesteś już gotowa, powiemy naszemu władcy, że zaraz schodzisz.- oznajmiły, a ja tylko skinęłam głowę na znak zgody. Po paru minutach ja też wyszłam z pokoju. Skierowałam się do sali tronowej w której miał się odbyć ślub. Przy sali o dziwo stały czarodziejki.

- Co wy tu robicie ? - zdziwiłam się.

- Cześć, jesteśmy twoimi druhnami - odpowiedziała Mako.

Rzuciły mi się na szyję, było wspaniale ujrzeć je całe i zdrowe. niestety ta chwila nie trwała długo. Dało się słyszeć fanfary i otworzyły się drzwi do sali. Zaś w środku było pełno gości, choć nikogo nie znałam. Gdy weszłam do środka został zagrany marsz weselny. szłam przed siebie po czerwonym dywanie, zaś za mną szły dziewczyny. Wszyscy zwrócili na mnie swoje oczy. chciałam uciec, lecz wiedziałam co się stanie jak to zrobię : wszyscy zginą.

doszłam do ołtarza, przy nim stał Nekro, zaś u jego boku jako jego drużba stał Endymion. Szybko odwróciłam wzrok od Endymiona, zaś Nekro był z siebie bardzo zadowolony.

- W końcu dopiąłem swego - szepnął mi do ucha.

Poczym rozpoczęła się ceremonia ślubna, ksiądz doszedł do kwestii:

- Czy ktoś chce się sprzeciwić temu związkowi, niech to powie teraz lub zamilknie na wieki. - Modliłam się o to, żeby ktoś się sprzeciwił lecz niestety moje nadziej okazały się próżne.

Więc kapłan spytał:

- Czy ty Nekro chcesz wziąć za żonę Serenity i zostać królem.

- Tak chcę - odpowiedział zadowolony z siebie Nekro.

-A czy ty Serenity chcesz wziąć za męża Nekra i zostać królową. - spytał ponownie ksiądz.

Nastała cisza, nie wiedziałam co powiedzieć, stałam jak wryta miałam wielkie wątpliwości co do tego ślubu ale:

- Tak chcę - odparłam.

- Więc od tej pory jesteście mężem i żoną a także królem i królową. - ogłosił ksiądz poczym w sali zaczęły rozbrzmiewać oklaski i wiwaty. Nekro nie bacząc na mój błagalny wzrok przyciągnął mnie do siebie, poczym złożył na moich ustach pocałunek a z oczu zaczęły mi lecieć łzy.
- Nie płacz, powinnaś się cieszyć w końcu jesteś tylko moja... – Jego słowa z ledwością do mnie docierały, nienawidziłam go z całego serca. Zdradziłam Endymiona i naszą wieczną miłość.

- Nigdy nie będę z tobą szczęśliwa i przy najbliższej okazji... A z resztą nie ważne.

- Nie interesuje mnie to, co zrobisz ważne, że teraz do końca będziesz ze mną. – Powiedział obojętnie Nerko.

- Chciałbyś. Już nie długo to się wszystko skończy a ty pożałujesz – odpowiedziałam.

- Nawet się nie waż coś planować – powiedział mściwie Nekro poczym zabrał mnie do gości. Nie minęła chwila a zebrani na sali ludzie zaczęli wiwatować na cześć Nekra:

Wszystkiego najlepszego, Wasza wysokość.

- Dziękuję, chcę wam przedstawić moją żonę a waszą królową Serenity – ledwo Nekro skończył mówić znowu rozległy się wiwaty.

- Teraz jestem waszym pełno prawnym władcą, więc złóżcie mi wszyscy pokłon jak na poddanych przystało.- Tak jakby słowa Nekra były święte wszyscy goście złożyli mu pokłon.

- Zobacz, teraz będzie tak zawsze – powiedział Nekro w moją stronę.

- Jeśli tak to nie chcę tak żyć – odpowiedziałam smutno.

- Nie przesadzaj, wszyscy by chcieli być na twoim miejscu – powiedział mściwie Nekro.

Do sali wnieśli tort weselny, w końcu było można normalnie przejść, bo większość jadła tort a nie kłaniała się akurat swojemu władcy. Miałam tego dość. W końcu dało się słyszeć orkiestrę, więc część gości poszła tańczyć. Po kilkunastu minutach podeszły do nas czarodziejki.

- Możemy ją zabrać ze sobą do jej przyjaciół – spytała niepewnie Minako.

- Dobrze, tylko bez żadnych numerów – ostrzegł Nekro.

Poszłam za dziewczynami w rogu sali stali inni nie znajomi mi ludzie.

- Serenity przedstawiam ci twoich poddanych – wskazała ręką na 2 mężczyzn Rei.

- Że co? – Zdziwiłam się.

- To są generałowie tej planety, służyli Endymionowi w przeszłości i teraz za nim stało się to wszystko. – Dokończyła Mako. Poczym jeden z owych generałów przemówił

- Nazywam się Dark Angel. Wasza wysokość chcemy wam pomóc, nasze wojska są koło pałacu, powiedz tylko słowo.

- Dzięki ale to nic nie da nawet jak uciekniemy wszyscy razem, gdyż Endymion jest pod wpływem jakiegoś czaru a ja należę do Nekra. Tak czy inaczej przecież się pobraliśmy – odpowiedziałam smutno, a na myśl o małżeństwie z Nekrem robiło mi się słabo.

- Zaklęcia są odwracalne na każde jest jakiś sposób, więc coś się wymyśli, a ty wyszłaś za Nekra z przymusu. Wszyscy wiedzą, że nie miałaś innego wyjścia, więc ślub nie jest ważny. – Powiedział drugi generał.

- Nie wiem czy to się uda, przecież jak ucieknę to wszyscy moi poddani zginą a jak mnie Nekro znajdzie to zamknie gdzieś i już mnie nie zobaczycie. – Stwierdziłam.

- To się zastanów teraz, bo później będzie ciężko nam tu wrócić. – Odparł Urien Jun.

- To jest całkiem niezły pomysł, ale... – Wahałam się.

- Nie ma żadnego, ale. Uciekamy i tyle - odparła, Mako, starając się mnie pocieszyć.

Na nasze nieszczęście Nekro podsłuchał naszą rozmowę z Mako.

- Czy ja się przesłyszałem chcecie uciec czyż nie. Nawet o tym nie myśl moja droga od jutra będziesz chodziła po zamku z eskortą, więc jeśli się coś wydarzy to ty nie będziesz brała w tym udziału. Ja ci to gwarantuje - oświadczył Nekro poczym poszedł do swoich znajomych.

- Teraz to mamy przechlapane, ciężko będzie zacząć jutro nasz plan – stwierdziła Rei.

- Jest tylko jedno wyjście, Dark musicie zaatakować pałac dziś w nocy, bo jutro to już nic z tego planu nie wyjdzie. – Powiadomiłam generała.

- Tak jest wasza wysokość już nas nie ma. Jeszcze dzisiaj będziesz razem ze swoim ukochanym – powiedział Dark, poczym razem ze swoim towarzyszem zniknęli

Po paru godzinach w końcu skończył się to nudne przyjęcie, na koniec Nekro znowu mnie zmusił do pocałunku. Nie wiedziałam, dlaczego jak spojrzy mi prosto w oczy moje ciało drętwieje i nie mogę nic zrobić.

Razem z czarodziejkami udałyśmy się na górę, o dziwo okazało się, że Nekro pozwolił spać w jednym pokoju. Może, dlatego, że chce mieć nasz wszystkie pod kontrolą.

- Jestem ciekawa, kiedy nastąpi atak naszych na zamek. – Oznajmiła Mako.

- Mam nadzieje, że jak najszybciej – dodałam.

Tak po godzinie usnęłyśmy, byłam tak zmęczona tymi wszystkimi zdarzeniami, iż dziewczyny nie mogły mnie dobudzić.

- Serenity pobudka. Zaczęło się musimy uciekać! – Krzyczała Minako.

- Mamo jeszcze chwila, zaraz wstanę.

- Co ona bredzi, Serenity wstawaj - potrząsała mną Rei.

Dopiero po chwili, dotarło gdzie jestem. Wstałam szybko z łóżka, poczym razem z dziewczynami zbiegłyśmy na dół. Po drodze dziewczyny obezwładniły kilku strażników. Gdy znajdowałyśmy się na korytarzu tuz przed bramą wejściową ujrzałyśmy naszych żołnierzy, było ich sporo. Schowałyśmy się za kolumną, aby wykorzystać dogodny moment...

- I co teraz? – Spytała Minako.

- Ty, Serenity idziesz ze mną – odwróciłyśmy się, aby zobaczyć skąd wyszły te słowa. Przed nami stał Endymion, niestety w jego oczach nadal nie było ani krzty ciepła, był pod pełną kontrolą Nekra. Nie minęła chwila, nawet nie z oriętowałam się, kiedy złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą.

- To boli! – Krzyknęłam do niego, zaś on tym wcale nie wzruszony podążał przed siebie. W pewnej chwili usłyszałam – Ognista Mandala – to Rei próbowała obezwładnić Endymiona. Zaś potem – Potężny piorun – również Mako się nie udało tego zrobić. Endymion przez chwilę zwolnił uścisk, gdyż zaatakował czarodziejki. Wyrwałam się mu, pobiegłam przed siebie niestety na mojej drodze stanął Nekro.

- A ty gdzie się wybierasz? Endymionie miałeś ją stąd zabrać – oświadczył Nekro, poczym popchnął mnie w stronę Endymiona, który właśnie skończył walczyć z czarodziejkami.

Nekro natomiast wrócił do walki. Endymion otworzył główną bramę, w ostatniej chwili zauważyłam na ziemi pokaleczone dziewczyny. Reszta wcale się nie przejęła tym, że zostałam siłą wyciągnięta z zamku. Może uważali, że jak wychodzę, z Endymionem to wszystko jest w porządku.

Pod główną bramę podjechał czarny mercedes.

- Wsiadaj! – Powiedział chłodno Endymion poczym wepchnął mnie do samochodu.

Kierowca ruszył przed siebie. Zaś w zamku nadal toczyła się zacięta walka. Oddziały dowodzone przez Darka odniosły sukces, gdyż mięli przewagę liczebną, niestety Nekro gdzieś się ulotnił.

- Zwycięstwo, opanować zamek, zabić wszystkich wrogów – rozkazał Urien Jun, poczym żołnierze rozbiegli się po zamku.

- Dziewczyny gdzie jest Serenity? – Spytał Dark.

- Endymion ją zabrał – oświadczyła smutno Rei.

- To znaczy, że jest bezpieczna – odparł zadowolony z siebie Dark.

- Raczej nie. Nekro kazał ją gdzieś zabrać – poprawiła go Mako.

- No nie znowu, a byliśmy tak blisko. Urien zbierz najlepszych ludzi i ruszaj w pościg za Nekrem, a ja odnajdę Serenity i Endymiona. – Rozkazał Dark.

- Tak jest. – Odpowiedział Urien poczym minęło zaledwie kilka minut i już dało się słyszeć warkot samochodów odjeżdżających z pod zamku.

- Po co ci Nekro? – Spytała, Mako.

- Chcę go osobiście zabić, za to, co zrobił naszym władcom.

- Może masz rację, choć sprawiedliwość to oni powinni wymierzyć – zaproponowała Minako.

Tym czasem w samochodzie.

- Gdzie mnie zabieracie? – Spytałam.

- Nie powinno cię to inetersować - odpowiedział Endymion.

Zauważyłam, że ktoś za nami podąża, może to moi przyjaciele. Niestety również zauważył to kierowca „naszego” samochodu i udało mu się zniknąć im z oczu. Przyszedł mi do głowy pomysł, otworzyłam drzwi, ale Endymionowi udał się mnie złapać w ostatniej chwili.

- Chcesz się zabić! – Krzyknął Endymion.

Samochód zatrzymał się koło starego domu gdzieś w środku lasu. Była już noc zrobiło się strasznie zimno. Po wyjściu z samochodu myślałam, ze zamarznę zważywszy na to, iż byłam tyko w cienkiej sukience.

- Jesteśmy na miejscu, możesz się tu czuć jak u siebie – zażartował kierowca.

Rozejrzałam się dookoła, dom był opuszczony istna ruina, wokół panował mrok i było jakoś dziwnie cicho. Endymion rozmawiał z kierowcą, stałam, obok, ale nic nie rozumiałam z tego, co mówią. W sumie to nawet nie zauważyli, ze mogę uciec, więc skorzystałam z okazji.

Bez chwili namysłu zaczęłam biec przed siebie w kierunku lasu. Słyszałam tylko krzyki kierowcy, choć coraz bardziej cichsze.

- Łap ją, bo nas zabiją – po tych słowach Endymion ruszył w pościg za mną. Biegłam między drzewami w sumie nawet nie wiedziałam gdzie zdążam, ale teraz tym się nie przejmowałam. Chciałam być jak najdalej od Nekra. Niestety biegłam tak szybko, ze nie zauważyłam wystającego pnia drzewa i potknęłam się o niego i wylądowałam na ziemi. Spróbowałam się podnieść, ale nie mogłam chyba skręciłam kostkę. Siedziałam na ziemi i myślałam, co ze mną będzie raz po raz próbując wstać, ale nic to nie dawało. Nagle usłyszałam odgłosy trzaskających gałęzi.

- Boże to on. – Pomyślałam przerażona, następnie znowu próbowałam wstać i nic, ból był już nie do zniesienia. Musiałam czekać na bieg zdarzeń. Zauważyłam Endymiona idącego szybko w moją stronę, odsunęłam się gwałtownie, lecz na nic się to zdało.
Podszedł do mnie, na jego twarzy dało się zauważyć gniew. Pochylił się złapał mnie za ramię i chciał podnieść do góry.

- Wstań, wracamy! – Krzyknął. W tym momencie poczułam silny ból w nodze.

- Nie mogę wstać, skręciłam nogę w kostce – odpowiedziałam masując nogę.

- Zaraz, pokaż gdzie? – Spytał się i następnie po takim czasie wykazał się troską. Wskazałam na bolącą część prawej nogi, kostka była już wielkości śliwki.

- Pozwól, że ci pomogę – usłyszałam ponownie jego ciepły głos.

Skinęłam głową na znak posłuszeństwa, poczym przyłożył swoją rękę do mojej kostki. Nagle poczułam jego energię, choć trochę inną niż za naszego wcześniejszego życia. Było w niej dużo złowrogich sił, ale o dziwo kostka wróciła do normalnych rozmiarów i już nie bolała.

- Dzięki - powiedziałam poczym wstałam z ziemi.

- Nie ma, za co. Teraz wracamy - odpowiedział niestety już w jego głosie nie było słychać troski.

Po pchnął mnie przed siebie, szliśmy tak z kilka minut. Cały czas myślałam jak by tu się wymknąć, ale po chwili do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Odwróciłam się w jego stronę, on niepewnie zatrzymał się.

- Co jest? - Spytał

- Zaraz się przekonasz. UZDRAWIAJĄCA MOC KSIĘŻYCA!!! – Krzyknęłam. Poczym w okół nas było pełno światła, tysiące promieni rozświetliło las, lecz za chwilę znowu było ciemno.

- Mówiłem ci wcześniej, że to nic nie da – oznajmił a zaraz po tym związał mi ręce w nadgarstkach i następnie przerzucił mnie przez swoje ramię.

Już teraz w ogóle straciłam wszelkie nadzieje, że go odzyskam na dobre. W końcu doszliśmy do „celu”, w około domu było pełno żołnierzy Nekra, a on sam wyszedł nam naprzeciw. Endymion postawił mnie na ziemię. Trochę się nie pewnie czułam, już nic nie będzie takie jak kiedyś. Należę do Nekra i musze się z tym pogodzić, Endymion mnie nie pamięta. Teraz to już mi na życiu nie zależy nie mam, dla kogo żyć no może dla naszych poddanych.

- Gdzie wyście byli, co? – Spytał Nekro ze złością.

- A co cię to interesuje – odpowiedziałam z satysfakcją odsuwając się od Endymiona

- Jak śmiesz?! – Wykrzyczał Nekro, poczym chciał mnie uderzyć, ale Endymion zasłonił mnie w ostatniej chwili.

- To nie jej wina. Po prostu jej nie upilnowałem – usprawiedliwił mnie, a na twarzy Nekra było widać, że się nieźle zdenerwował.

- Więc dobrze, dostaniesz 100 batów za nie wykonanie rozkazu – powiedział Nekro mściwie w stronę Endymiona, poczym zawołał dwóch żołnierzy. – Zabrać go i wykonać polecenie – rozkazał – Tak jest – odpowiedzieli żołnierze i zabrali Endymiona do domu.

- A ty chodź ze mną – zwrócił się do mnie, poczym szarpnął mnie za ramię i również poszliśmy do owego domu.

Gdy szliśmy przez podwórze żołnierze Nekra dziwnie się do niego uśmiechali, jak by wiedzieli, co się ze mną teraz stanie. Bałam się tego domu, choć to zwykła ponura budowla, ale wiedziałam, ze stanie się coś nie dobrego, po prostu to czułam. Weszliśmy do środka i następnie skierowaliśmy się po schodach w dół, była to chyba piwnica, albo jakieś lochy. Była tam tylko para starych kajdan wiszących na ścianie i jedno okno.

- Tu nikt cię nie znajdzie - odpowiedział zadowolony z siebie Nekro.

- Nie zostawiaj mnie tu samej - poprosiłam go, choć normalnie bym tego nie zrobiła, ale naprawdę się bałam.

- Nie będziesz sama Endymion będzie cię pilnował w środku o ile będzie w stanie a dwóch żołnierzy na, zewnątrz, więc do widzenia moja droga. Niedługo wrócę, bo mam nadzieje spędzić dzisiaj wspaniałą noc. – Oznajmił mi Nekro

- Że co? – Zdziwiłam się nie wiedziałam, o co mu chodziło.

- Tak, najpierw dorwę twoich przyjaciół, potem zabije ich i Endymiona na twoich oczach a na koniec spędzimy razem cudowną noc. – Zaśmiał się Nekro.

- Chyba śnisz! – Oburzyłam się, jak on tam może, w ogóle nie ma żadnych zahamowań.

- Chcesz się przekonać? – Spytał poczym podszedł do mnie, oczy miał tak samo utkwione w moim spojrzeniu jak na ślubie.

Nie mogłam się ruszyć, zbliżył swoje usta do moich. Zaczął mnie całować. Płakałam z bez silnej złości, jak on tak mógł, chciałam go powstrzymać zrobić cokolwiek, ale nie mogłam. Nekro zaczął posuwać się dalej. Rozpiął mi sukienkę, następnie zsunął ją mi z ramion. Stałam przed nim prawie nago. Już teraz wiem, czego się tak bałam – Nekra.

Nagle znikąd pojawiło się łóżko, położył mnie na nim i już by do czegoś doszło gdyby nie odgłosy dochodzącej walki na podwórzu przed domem. Nekro zerwał się z łóżka, poprawił swój strój i wychodząc złózył na moich ustach pocałunek i powiedział:

- Jeszcze wrócę – i wyszedł.

Byłam w szoku, powoli odzyskiwałam kontrolę nad własnym ciałem. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Jak on tak mógł? Rozmyślałam cały czas. Wstałam z łóżka, całe ciało miałam obolałe, choć Nekro żadnej krzywdy fizycznie mi nie zrobił to raczej ból dochodził z podświadomości. Podeszłam do drzwi i resztkami sił nasłuchiwałam. Faktycznie na zewnątrz odbywała się walka: - Do ataku, nie pozwólcie im wejść do środka – krzyczał Nekro.

Dom był ostrzeliwany z każdej strony. Czarodziejki z Luną na czele przekradały się od tyłu.

- Tu są jakieś drzwi, wchodzimy do środka – oznajmiła Mako, która obecnie korzystała z komputera po śmierci Ami.

- Tu nikogo nie ma – stwierdziła po wyglądzie pomieszczeń Minko.

Usłyszałam głosy koleżanek jak chodziły po parterze budynku, wiedziałam, że to moje ostatnie chwilę żeby się uwolnić, zaczęłam krzyczeć.

- Jestem na dole w piwnicy, pomórzcie mi!!!

- Słyszycie to chyba Serenity – zawołała Rei nasłuchując moje wołanie.

- Tak to ona, idziemy na dół - odpowiedziała Mako.

Przy drzwiach od piwnicy stali strażnicy, ale dało się słyszeć rzucane zaklęcie przez Minako

– Łańcuchy Wenus!!! – Strażnicy zostali ogłuszeni. Otworzyły się drzwi a w nich stanęły moje przyjaciółki.

– Dziewczyny -rzuciłam się w ich stronę by je przytulić.

– Nic ci nie jest? – Spytała Rei, która zawsze troszczyła się o mnie jak matka.

– Nie, fizycznie nie, ale psychicznie już mam dość – odpowiedziałam smutno.

– Co się stało? - spytała Mako rozglądając się po piwnicy.

– Nekro się do mnie dobierał, i gdyby nie wy, to pewnie bym została matką jego dziecka. – Posmutniałam jeszcze bardziej przypominając sobie wcześniejsze wydarzenie.

– Ale świnia, zabije go - odpowiedziała wściekła Minako.

– Później, teraz musimy znaleźć Endymiona, też gdzieś tu jest. Chyba gdzieś na górze- powiedziałam i poszłyśmy na wyższe piętra w poszukiwaniu Endymiona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Pią 10:18, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Do góry
Śro 19:25, 29 Lip 2009
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
Po przejściu paru pokoi, w przed ostatnim znalazłyśmy Endymiona. Był cały pokaleczony jednym słowem ledwo żywy. Zawahałam się za nim do niego podeszłam, ale w końcu

- Endymion – powiedziałam i podbiegłam do niego. Niestety on nie ucieszył się na mój widok.

- Co ty tu robisz? – Spytał z gniewem, poczym próbował się podnieść, niestety nie udało mu się to. Miałam dosyć jego wzroku pełnego nienawiści, moje serce dłużej nie mogło czekać na jego słowa „ Kocham Cię”.

- Nie ważne, uciekamy stąd razem i to zaraz. – Odpowiedziałam w jego stronę.

- Chyba jesteś niepoważna – skończył, choć w jego słowach dało się słyszeć złość jak by znowu nie dotrzymał rozkazu Nekra.

- Dziewczyny pomóżcie mi, nie chcę go widzieć więcej w takim stanie – poprosiłam swoje towarzyszki. Skinęły głowami, na zgodę. – Skierujcie w niego swoje moce ja go spróbuję uzdrowić. – Poczym wszystkie zrobiły to, o co je poprosiłam.

- UZDROWICIELSKA MOC KSIĘŻYCA!!! – Krzyknęłam, i znowu się pojawiło światło i na dodatek też różowe motyle, ale, po co to nie wiem. Może są one z mojego serca przepełnionego rozpaczą. Tym razem światło wniknęło w Endymiona, ale niestety nie było żadnej zmiany, co jedynie jego rany zniknęły tyle dobrego.

- Mówiłem ci to już dwa razy to nic ci nie da – odpowiedział wstając z ziemi.

- To zrobimy inaczej, dziewczyny musimy go wyprowadzić siłą – zaproponowałam koleżankom.

- Dobra żaden problem – usłyszałam głos Rei, lecz po chwili za plecami usłyszałam huk. To w drzwiach stanął Nekro.

- Hola, Hola a gdzie wy się wybieracie? – Spytał złośliwie zagradzając drzwi.

- Nie powinno cię to interesować – usłyszałam głos Minako. Zaraz poczym dało się słyszeć zaklęcie Mako – Błyskawica Jowisza do ataku. W jednej chwili cały pokój wypełniło białe światło poczym uderzyło w Nekra, poczym odleciał na ścianę. Miałyśmy okazję żeby uciec. Minako związała Endymiona swoim łańcuchem, poczym z ledwością go wyprowadziłyśmy przed dom.

- Co tu się działo? – Spytałam rozglądając się dookoła.

- Faktycznie dużo ludzi poległo, a mówiłyśmy Urienowi żeby nie rozrabiał. A w sumie to gdzie on jest? – Odpowiedziała Mako.

- Pewnie ze swoimi żołnierzami udał się w pogoń za sługami Nekra. – Odpowiedziała Rei.

- Musimy uciekać, nie ma czasu na rozmyślania. Pójdziemy przez las będzie bliżej do zamku – pośpieszyła Minako. Poczym biegłyśmy po ścieżce, choć było nam trudno, bo Endymion nie chciał współpracować z nami. Po kilku minutach za naszymi plecami rozbłysła raca świetlna, została ona wystrzelona z okolicy starego domu. Poczym rozległy się odgłosy żołnierzy Nekra, szczekanie psów następnie przedzieranie się ludzi przez krzaki.

- Gonią nas, chyba Nekro się wściekł – oznajmiła Rei.

- I co teraz będzie? Nie chce do niego wracać. – Powiedziałam, lecz w mojej głowie chodziły inne myśli. Wiedziałam, że jak nas Nekro dopadnie to nie mamy szans. Nie chciałam znowu tam wracać, ale nie miałam innego wyjścia, wolałam oddać swoje życie dla dobra Endymiona i dziewczyn.

- To się rozdzielimy my idziemy z Endymionem tędy a ty z Mako tędy i bez gadania.- Oznajmiła Rei. Nie miałam wyboru, wiedziałam, że nie powstrzymam dziewczyn przed tym by mnie przestały chronić, bo po to zostały stworzone. Na skraju lasu się rozdzieliłyśmy, Minako i Rei odprowadziły Endymiona do zamku a ja z Mako podążyłyśmy przed siebie. Nie czułam już nóg, wszystko mnie bolało. Trudno było mi dotrzymać kroku Mako.

- Nie mam siły – zawołałam za towarzyszką – Poddaj się. – Powiedziałam opierając się o najbliższe drzewo.

- Nie możesz tak mówić. Kto, jak kto ale ty? Przyszła królowa Ziemi i Księżyca nie powinna znać słowa „poddaje się”. A Poza tym jak tu zostaniesz to cię schwytają

- Ale jak tu zostanę a ty pójdziesz to będziesz żyć, mi nić nie zrobią – zaproponowałam Mako.

- Nie mogę cię zostawić, mam taką misję by cię bronić a poza tym przyjaciół się nie zostawia.

Nie minęło 5 minut naszej rozmowy a ze wszystkich stron zjawili się żołnierze Nekra i on sam także.

- Serenity wracamy do domu!– Zawołał Nekro w moją stronę.

- - To nie jest mój dom, musiałbyś mnie zabić, żebym z tobą poszła. – Zdenerwował mnie swoim samolubnym gadaniem.

- To da się załatwić, ale nie muszę ciebie zabijać, na co mi twoja śmierć? Za to pozbędę się twojej koleżanki. – Zaproponował Nekro.

- Że co?? – No tego to już było za wiele.

Nekro wycelował pocisk w Mako, moja reakcja była natychmiastowa.

W ostatniej chwili osłoniłam ją własnym ciałem. Poczułam bolesne ukłucie w klatce piersiowej a następnie zrobiło mi się ciemno przed oczami w oddali słyszałam ciche głosy...

- Zabijcie tamtą a Serenity natychmiast do naszej kwatery. – Rozkazał Nekro.

Jak kazał tak zrobili. Mako choć próbowała się bronić, choć nie miała żadnych szans, została rozstrzelana. Ukazał mi się na moment i powiedziała, że w razie potrzeby mi pomoże...

Ogarniał mnie błogi spokój, choć nie miałam pojęcia, co się ze mną działo.

- Na stół operacyjny – zawołał lekarz – Macie ja uratować – odparł Nekro na koniec.

- Postaramy się. Dobrze, że pocisk nie uszkodził żadnych narządów wewnętrznych. Jak to się stało – zdziwił się lekarz.

- Chciałem zabić jej koleżankę, ale ona ją zasłoniła własnym ciałem, niemądra. Gdyby nie to, że jest mieszkanką Księżyca już by umarła.

- Uratujemy ją za 2 godziny powinniśmy więcej wiedzieć o jej stanie zdrowia – odpowiedział lekarz. Na koniec jeszcze dorzucił, iż będzie o wszystkim informować Nekra, który teraz rozmawiał ze swoimi podwładnymi.

- A gdzie jest reszta dziewczyn?

- Uciekły wasza wysokość razem z Endymionem – odpowiedział jeden z żołnierzy.

- To bez sensu. Na co im on skoro i tak nie mają go po swojej stronie – odparł Nekro.

- Nie wiem, naprawdę nie i wiem – powiedział żołnierz poczym odszedł.

Tym czasem w zamku
- Dark Angel, Urien Jun gdzie jesteście - spytała Rei, wchodząc do zamku.

Nie minęła chwila a już koło dziewczyn przeteleportowali się generałowie.

- Już, o co chodzi, jesteście to wspaniale, a gdzie Serenity i Mako? Spytał Dark pomagając przytrzymać wyrywającego się Endymiona.

- Uciekły w inną stronę.- stwierdziła smutno Minako.

- Ale po co? Przecież Endymion jest bezpieczny i wam nic nie grozi.- zastanowił się Urien Jun.

- Ty no faktycznie ,ale my jesteśmy głupie. Teraz to jasne Serenity uciekła po to żeby odwrócić od nas a raczej od Endymiona uwagę Nekra.- złapała się za głowę Rei.

- Zaraz ją znajdziemy a co z Endymionem nie możemy go tak zostawić.- powiedziała Minako.

- Znaleźliśmy odtrutkę na jego stan. Posadźcie go na krześle i przytrzymajcie.-zwrócił się Dark do dziewczyn.

Dark Angel wlał w gardło swojego władcy jakiś biały płyn, poczym Endymion stracił przytomność. Następnie Urien Jun rozkazał swoim żołnierzom zanieść króla do jego komnaty.

- W komnacie odpocznie i po dwóch godzinach będzie jak nowy – uspokoił dziewczyny Dark.

- A co w związku z naszą władczynią? – spytała Minako.

- Musimy znowu jej szukać – stwierdziła Rei.

- Jak to musimy? My nie musimy to nasz obowiązek i misja ochraniać księżniczkę tak przyrzekłyśmy królowej Selen na Księżycu.- zdenerwowała się Minako.

- Nie o to chodzi, to nie winem czy ona to specjalnie robi, że bawi się z nami w kotka i myszkę. Musimy wymyślić jakiś dobry plan by ją odbić bo nie wiadomo co jej do głowy przyjdzie. Pamiętaj, że nasza księżniczka jest strasznie wrażliwa i romantyczna, więc poświęci swoje ważne życie, za życie mieszkańców nie bacząc na inne rozwiązania.- posmutniała Rei.

- W sumie masz racje, ale nas jest nie wiele i musimy poczekać na Endymiona on zarządzi co robimy dalej.- stwierdziła Minako.

- A właśnie za ile on się może obudzić?- spytała Rei Darka.

- Tak za 2 godziny nie szybciej, bo to zaklęcie jest mocne i jego działanie też, i długo może być neutralizowane przez nasz lek.- odparł Dark podchodząc do okna.

- No to czekamy. Jak on się dowie co się stało to nie chce być na miejscu Nekra.-stwierdziła Rei z uśmiechem...

Po kilku godzinach w kwaterze głównej Nekra...

- I co z nią?, mam nadzieje, że to nic poważnego. - spytał podchodząc do lekarza Nekro.

- Nic się poważnego nie stało, zostanie przewieziona do swojego pokoju, teraz potrzebuje dużo snu.- odpowiedział Lekarz.

- Mogę ją odwiedzić?- spytał Nekro.

- Oczywiście tylko proszę jej nie denerwować bynajmniej na razie- odparł lekarz poczym odszedł do swoich obowiązków.

Nekro przyszedł do pokoju w którym leżałam. Niestety w dalszym ciągu nie wiedziałam co się ze mną stało powoli otworzyłam oczy, koło mnie siedział Nekro. Gwałtownie się odsunęłam, poczym złapał mnie ogromny ból który promieniował z klatki piersiowej, do prawego boku, aż się za niego złapałam.

- Spokojnie bo ci szwy pójdą – powiedział Nekro a w jego głosie dało się słyszeć troskę.

- Co ja tu znowu robię? - zdziwiłam się.

- Nie pamiętasz, co się stało?- spytał z niedowierzaniem Nekro.

- Pamiętam, że obroniłam Mako własnym ciałem i....- w sumie to potem miałam pustkę przed oczami, więc nic nie powiedziałam.- A w ogóle to gdzie ona jest? – ponownie spytałam wiedząc, że nic jej się nie mogło stać bo przecież ja zasłoniłam.

- Nic jej nie jest – skłamał Nekro.- Uciekła.- poczym dokończył.

To dobrze, przynajmniej ona się uwolniła od tego potwora- pomyślałam przez chwilę.

- W sumie to czemu tobie, tak na mnie zależy, że cały czas chcesz mnie mieć przy sobie? – spytałam.

- Zakochałem się w tobie – odparł rozmażony Nekro patrząc mi w oczy.

- Kłamiesz ty nie wiesz co to jest miłość-zdenerwowałam się.

- Jak śmiesz! – zaczął krzyczeć.- Jesteś tym czego pragnąłem, dlatego jestem szczęśliwy. A kochać to znaczy być szczęśliwym – skończył Nekro.

- Ale tylko wtedy, gdy druga osoba też czuje to samo a ja cię nie kocham nie nawidzę cię.-tym razem to ja podniosłam głos.

- Od zawsze byłem traktowany i wychowywany w poczuciu, że muszę mieć to czego chcę i bez żadnych ale. – odparł zadowolony z siebie Nekro.- I koniec rozmowy na ten temat – dokończył widzą, że chcę coś powiedzieć.

- No dobra. A długo masz mnie tu zamiar trzymać?- spytałam.

- Do końca świata i jeden dzień dłużej – odpowiedział z podłym uśmiechem na twarzy.

- To ja się wcześniej zabiję – odparłam buntowniczo.

- Nie pozwolę ci na to, przydzielę ci żołnierzy i oni już dopilnują żeby ci się nic nie stało – oznajmił Nekro.

Nie miałam ochoty wysłuchiwać tych jego głupot nie dobrze mi się już robiło.

- Wyjdź proszę chcę odpocząć – powiedziałam najdelikatniej jak potrafiłam.

- Już idę. A wiesz jakie jest moje marzenie odkąd cię poznałem?- spytał Nekro za nim wyszedł z komnaty.

- No jakie? - odparłam od nie chcenia.

- Mieć potomka który po mnie odziedziczy tron, a chcę mieć go z tobą – odparł Nekro.

Teraz to mnie rozzłościł maxymalnie. Zerwałam się z łóżka podeszłam parę kroków w

Jego stronę, on stał dziwnie spokojnie. Znów poczuła potworny ból w klatce piersiowej. Ale podeszłam jeszcze bliżej. Uderzyłam o w twarz. Nic nie powiedział. Tylko po chwili rzucił mnie na łóżko, z tak dużą siłą, iż otworzyła mi się rana.

- Jeszcze raz tak zrób, to nie będę taki litościwy. –zagroził mi, a zaraz po tym mnie pocałował.

Zrobiło mi się niedobrze, ale nie wiedziałam czy z powodu bólu czy znienawidzonego pocałunku. Znowu poczułam przeszywający ból tym razem nie do zniesienia, krzyknęłam a potem zemdlałam. Nekro się przeraził nie na żarty.

- Lekarza szybko!! – zawołał do strażników. Minęło parę minut za nim ów lekarz się zjawił.

- Co się stało? - spytał przerażony lekarz widząc, iż jestem nieprzytomna a cała pościel była w kolorze krwi.

- Zemdlała – odparł jak gdyby nigdy nic Nekro.

- Mówiłem żeby jej nie denerwować, o boże otworzyła jej się rana.- powiedział lekarz wskazując na moją zakrwawioną koszulę.- co pan z nią robił?- spytał lekarz.

- Przywołałem do porządku nic więcej – odpowiedział Nekro.

- Zakazuje ją odwiedzać, aż nie wyzdrowieje – zalecił lekarz.

- Dobrze nie będę jej niepokoił – zadeklarował Nekro.

- Zalecam później długi odpoczynek i bez pana obecności przynajmniej na razie. Tak na 2 tygodnie...- powiedział lekarz.

- Że co? No dobra zajmie się nią pielęgniarka i ochroniarz.- pożegnał tym słowami lekarza. –Wezwać Szena, - rozkazał Nekro swojemu podwładnemu.

Po nie całej półgodziny zjawił się dobrze zbudowany mężczyzna w wieku ok. 24 lat, przystojny, blondyn.

- Od dzisiaj twoje życie zależy od tego czy ona będzie żyła, jednym słowem będziesz martwy jak ona zginie. – oznajmił Nekro Szenowi.

- Rozumiem wasza wysokość – oznajmił Szen, nisko kłoniąc się przed Nekrem.

- Ja za 2 tygodnie wrócę tutaj tylko pozałatwiam swoje sprawy – odparł Nekro wychodząc z mojego pokoju.

W czasie tych dwóch tygodni robiłam różne rzeczy, po pierwsze zaprzyjaźniłam się z Szenem. O dziwo był bardzo podobny do mnie. Mówił, że nie zna swojego pochodzenia i nie ma rodziny. Na początku, oczywiście go nie nawidziłam, ale coś mnie jednak do niego zbliżyło. Tak różnił się od Nekra, opiekuńczy, współczujący, ale potrafił pokazać jak coś mu się nie spodobało. Na początku zaraz po tym jak wyjechał Nekro,nikt nie wiedział dokąd, bo znam już tu trochę osób i żadna z nich nie umiała odpowiedzieć. Nawet nie mogłam się dowiedzieć gdzie jesteśmy my, jakby się bali, że ucieknę albo coś w tym stylu. Owszem próbowałam nawet nie raz, ale zawsze Szen pojawiał się nie wiadomo skąd i zanosił mnie na rękach do mojego pokoju. Trochę to musiało zabawnie wyglądać, ale najdziwniejsze było to, że ani razu nie użył wobec mnie przemocy i to mi za imponowało. Teraz po tym czasie co się znaliśmy może nie długo, bo 2 tygodnie nie wystarczą by poznać drugiego człowieka. Zrozumiałam, że jestem odpowiedzialna za życie jeszcze jednej osoby-Szena. Nie raz żałowałam, że zostaliśmy przyjaciółmi, gdyby nie to już dawno bym zwiała stąd.

Po kilku dniach można powiedzieć ”wolności” bez oglądania Nekra. W końcu się zjawił -niestety. Właśnie spacerowałam z Szenem, gdy podszedł do nas Nekro.

- Za 2 dni zmieniamy miejsce zamieszkania na stałe, powinno ci się spodobać- odparł Nekro.

- Ale się cieszę, gdzie się przenosimy?- powiedziałam sarkastycznie.

- Nie bądź nie wdzięczna, gdyby nie ja to...- zamyślił się jakby doszło do niego co mi zrobił.

- To co...pewnie miałabym normalny dom i rodzinę u boku Endymiona a to fakt gdyby nie ty –odwarknęłam w stronę Nekra.

- Nie ważne co myślisz, przenosimy się na Księżyc do twojego pierwszego domu. Został od remontowany księżycowy pałac.-oznajmił Nekro.

- Na tronie mojej matki chcesz rządzić Ziemią? Nie wiem czy w ogóle wejdziesz do sali tronowej – zaśmiałam się mu w twarz.

- Jeżeli z tobą wejdę to tak, inaczej nie mogę tam wejść – odpowiedział Nekro.

Po krótkiej kłótni ze mną, zwrócił się do Szena:

- Jak ona się sprawowała?

- Dobrze żadnych problemów –skłamał Szen, zwarzywszy na moje wybryki.

- A co lekarz na temat jej zdrowia?- spytał Nekro patrząc na mnie.

- Wszystko w porządku, jest już zdrowa-odparł Szen.

Znowu ktoś rozmawia przy mnie jak by mnie nie było obok, więc skorzystałam z okazji i poszłam przed siebie. Weszłam między drzewa by zobaczyć co się stanie. Szen i Nekro rozmawiali dalej jak gdyby nigdy nic.

- Jaką masz technikę żeby Serenity ci nie uciekła?- spytał Nekro.

- Po pierwsze dałem jej bransoletkę na znak przyjaźni, w której umieściłem nadajnik, a potem opracowałem technikę teleportacji. Proszę popatrzeć - wyjaśnił Szen.

Poczym zniknął a następnie z cichym trzasknięciem pojawił się koło mnie.

- O Co chodzi? Co ty tu robisz dopiero byłeś tam? – spytałam zdziwiona.

-Później ci wszystko wyjaśnie wracamy. Pomogę ci wrócić do domu-ostatnie słowa powiedział tak cicho, że ledwo je usłyszałm.

-Dobrze, ufam ci-oznajmiłam choć nie wiem czy słyszał cokolwiek.

Wziął mnie na ręce jak robił to za każdym razem, następnie teleportowaliśmy się przed oblicze Nekra.

-Widzisz wasza wysokość nie ma szans na ucieczkę - powiedział Szen.

-Dobra, teraz jestem spokojniejszy o nią. A tak przy okazji dzisiaj Serenity jemy razem kolacje.- oznajmił Nekor poczym odszedł do zamku załatwić swoje sprawy. A my z Szenem zostaliśmy sami.

-Więc o co chodzi? - spytałam Szena widząc jego zmieszanie na twarzy.

-W tej bransoletce którą ci dałem jest nadajnik – powiedział Szen.

-Że co? Wykorzystałeś naszą przyjaźń do takiego podstępu. Jak mogłeś!!- wykrzyczałam.

- Przepraszam chce aby to co ci powiedziałem zostało między nami, to ważne. Teraz przejrzałem na oczy wiem, że jesteś tu nieszczęśliwa, chcę ci pomóc – odparł smutno Szen.

- No nie wiem, czy po tej sytuacji mogę ci ufać. – zastanawiałam się.

- Proszę Cię! Naprawdę żałuje tego co zrobiłem. Daj sobie pomóc.- poprosił.

- Dobrze, co chcesz zrob ić ?-spytałam Szena.

- Pomogę uciec Ci stąd...-oznajmił.

Ta wiadomość dotarła do mnie z prędkością światła, to była najlepsza wiadomość jaką usłyszałam od ostatniego czasu...

- To wspaniale, ale kiedy i jak?- spytałam.

- Może być nawet zaraz – uśmiechnął się Szen, choć jego słowa niebyły przekonujące, jak by się czegoś bał.

- Dobrze co mam robić?- spytałam a całe moje ciało drżało z podniecenia zobacze w końcu moich przyjaciół.

- Zdejmij bransoletkę i wyciągnij nadajnik, potem cię przeteleportuje do miejsca z którego będziesz miała około 1km do swojego Endymiona a do nas jakieś 2 km po prostej. Zrozumiałaś? No to idziemy.-wyjaśnił Szen.

Jak kazał tak zrobiłam oddałam mu bransoletkę i nadajnik osobno. Następnie przenieśliśmy się w umówione miejsce a potem pokazał w którą stronę mam się udać. Na koniec pocałował mnie w policzek i powiedział:

- Żegnam cię już się nie zobaczymy – odparł smutno Szen i zniknął.

Pobiegłam przed siebie tak szybko jak tylko zdołałam, nie obracając się za siebie by nie tracić niepotrzebnie sił. Szen powrócił do zamku, udał się do Nekra by przekazać mu nowinę:

- Serenity uciekła na dobre – powiedział spokojnie Szen.

- To ją przyprowadź wiesz przecież jak – odparł nie wzruszony Nekro.

- Jest mały problem, zostawiła nadajnik na łóżku- ciągnął dalej Szen.

- Wiesz, że jeżeli ci się nie uda jej znaleźć do jutra zginiesz –odparł Nekro lekko zdenerwowany.

- Tak wiem –odparł Szen.

- Więc czemu jej nie szukasz? –spytał Nekro.

- Nie będę jej szukać. – oznajmił Szen.

Nekro ze złości, aż mało z tronu nie spadł.

-Że co,jak śmiesz a to czemu?- spytał nie dowierzając, że jego oddany sługa odmawia wykonania rozkazu.

- Bo sam jej pomogłem uciec- przyznał się do winy Szen.

W Nekrze, aż się zagotowało:- No to się doigrałeś, kara śmierci zostanie wykonana jutro. Nie za to że jej pomogłeś tylko za zdradę swojego króla.- odparł Nekro.

- Raczej za pomoc przyjaciółce, ale moim królem jest Endymion tak postanowiłem –poprawił Nekra Szen.

- Straż, zabrać mi go z oczu. Zabrać go do celi, jutro ma zginąć-rozkazał Nekro.

- Tak jest – odparli strażnicy i zabrali Szena do więziennych cel.

- Sprowadzić psy i dużo ludzi, znaleźć moją żonę Królową Serenity, ale nic nie może jej się stać –rozkazał ponownie Nekro.

Ja tym czasem doszłam do zamku. W środku wszyscy się niezmiernie ucieszyli na mój widok.

- Serenity gdzie ty byłaś, tyle cię szukaliśmy, jakbyś się zapadła pod ziemię-zawołała Rei.

- Z nim byłaś nic ci nie zrobił?- spytała Minako.

- Gdzie jest Endymion muszę go zobaczyć, później porozmawiamy.

- Tu jestem- te słowa były teraz najważniejsze odwróciłam się, i moim oczom ukazał się mój ukochany. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Zaczęliśmy się całować, nic nie mogło nam teraz przeszkodzić. Ta chwila pewnie byt rwała dłużej gdybym sobie nagle czegoś nieuświadomiła...
On chciał mnie uratować, ale sam zginie. Szen chciał żebym żyła, to była jego forma przeprosin. O nie na to nie mogłam pozwolić. Odepchnęłam Endymiona i wybiegłam z zamku. Endymion pobiegł za mną. Biegłam tak szybko jak potrafiłam.

- Może już nie żył i to przeze mnie – przebiegały mi najgorsze myśli po głowie.

- Czemu wszyscy na których mi zależy muszą cierpieć z mojego powodu. DLACZEGO!! – wykrzyczałam w niebo gdy Endymion mnie dogonił.

- O co chodzi ? Co się stało ? – spytał przytulając mnie mocno.

Zaczęłam płakać jak dziecko, opowiedziałam mu w skrócie o tym co się wydarzyło w kwaterze Nekra, kim był dla mnie Szen i co teraz miało się z nim stać. On słuchał mnie w skupieniu, a gdy skończyłam powiedział cicho:

- Nie chcę cię znowu stracić.

Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro, dopiero co byliśmy w romantycznym uścisku a już znowu się rozdzielamy.

- Niestracisz mnie, wiesz gdzie mnie szukać.- Odparłam.

- Tak, ale wracać tam to niebezpieczne dla ciebie, nie wiesz jak zareaguje Nekro ..- oznajmił Endymion.

- Musze wrócić, by ratować przyjaciela. Będziecie musieli nam pomóc się stamtąd wydostać. Jak nas nie znajdziecie w kwaterze to będziemy na Księżycu. – poinformowałam Endymiona.

- Że co ? A po co akurat tam? – spytał.

- Nekro zarządził, że będziemy tam mieszkać... . Dobra idę, będę na was czekać.

Pocałowałam go namiętnie na pożegnanie, i pobiegłam przed siebie. Po kilku minutach biegu przystanęłam na chwile by złapać oddech, usłyszałam z oddali dobiegające szczekania psów i odgłosy ludzi. Podbiegłam w ich stronę mając nadzieje, że są oni od Nekra. Nie myliłam się, po paru metrach stanęłam przed nimi i nie ruszyłam się z miejsca.

- Zobaczcie kto tam stoi, czy to nie ona ? –zawołał jeden z żołnierzy do dowódcy.

- Tak na pewno, ale ona tam po prostu stoi. – oznajmił inny żołnierz.

- Idziemy po nią, bo znowu nam ucieknie. –rozkazał dowódca. Podeszli bliżej, na moment zawahali się jak by myśleli że ucieknę.

- Nie ucieknę, nie bójcie się. Zaprowadźcie mnie do Nekra. – oznajmiłam dowódcy.

- Tego jeszcze nie było, ona chce dobrowolnie wrócić do niego. – zadrwił żołnierz.

- Pośpieszcie się nie mam czasu – rozkazałam, myśląc, że mam władze nad nimi w końcu chcąc nie chcąc jestem ich władczynią. Ale widząc mściwy wyraz twarzy ich dowódcy dało się poznać, że nie mają się zamiaru podporządkować.

- Co tak ci śpieszno – zaśmiał się złośliwie jakiś żołnierz.

- Zabiją mojego przyjaciela jeżeli jeszcze dzisiaj nie wrócę. –oznajmiłam.

- Ale za to nam się nie śpieszy. – odparł spokojnie dowódca, nie zwracając w ogóle uwagi na to co mówię. – Przywiązać ją do tamtego drzewa- dokończył.

- Proszę, błagam nie róbcie mi tego! – krzyczałam próbując się wyrwać z żelaznego uścisku żołnierzy. Nie minęła chwila a już siedziałam pod drzewem.

- Jutro wrócimy do zamku – dodał mściwie na odchodnym dowódca w moją stronę, poczym udał się do swoich kompanów.

Płakałam z bezsilnej złości. I tak mnie nikt nie słyszał lub nie chciał słyszeć. Próbowałam się uwolnić jak tylko żołnierze zasnęli ale nic z tego . Liny były za mocne. Użycie mocy wojowniczki też by nic nie dało. Po kilku bez owocnych próbach również zasnęłam. Na drugi dzień wszyscy wstali skoro świt.

- Jak tam noc malutka dobrze się spało ?. – spytał dowódca.

- Proszę zaprowadźcie mnie do Nekra. – poprosiłam ostatkami sił.

- A ty dalej o tym samym, w zamku będziemy na 11.00 – odparł dowódca.

Potem wydał rozkaz wyruszania w drogę. Szłam w środku kolumny żołnierzy. Ręce miałam ciasno związane nie mogłam się wyrwać. Po powolnym marszu dotarliśmy na miejsce. W zamku na dziedzińcu został przygotowany plac egzekucyjny. Nie było widać śladu krwi wiec może nie było jeszcze za późno. W końcu zaprowadzono mnie do Nekra. Cały czas modliłam się żeby nie było za późno. Gdy tylko zbliżyliśmy się do jego tronu, padłam przed nim na kolana. Nekro wstał oniemiały.

- Co ty wyprawiasz? Stracisz reputacje w oczach moich żołnierzy – rozkazał. Nie zwróciłam na to uwagi i tak mnie nie słuchają, więc co mi szkodzi.

- Nigdy nie spełniałeś moich próśb, spełnij choć tą jedną. – poprosiłam go.

- Z jakiej racji ? – zdziwił się Nekro.

- Z tego że sama tu wróciłam – powiedziałam pierwszą myśl która przyszła mi do głowy.

- A co żołnierze to przyprowadzili cię na herbatkę, co? –zadrwił Nekro.

Nagle za pleców usłyszałam głos dowódcy. No tego mi brakowało jeszcze jakieś bzdury nagada.

- Wróciła sama wasza wysokość, prosiła nas byśmy ją do ciebie zaprowadzili – oznajmił dowódca. Aż mnie zatkało.

- Ach tak a to czemu ? – Nekro zadał kolejne pytanie, jak by specjalnie chciał mi zrobić na złość.

- Chcę cię prosić abyś nie zabijał Szena. – oznajmiłam

- A co z tego będę miał ? – usłyszałam z jego ust.

Nie spodziewałam się, że to powiem, ale musiałam coś wymyślić do powrotu Endymiona.

- Będę idealną żoną taką jak sobie wymarzyłeś – odparłam.

Nekro stał w osłupieniu przez chwile. Nie mógł uwierzyć w to co słyszał, nagle osoba która go nienawidzi chce być mu wierna. Spojrzałam w jego stronę, w jego oczach próbowałam odgadnąć odpowiedź. Ale były to smutne oczy. Nie wiedziałam tylko czemu, przecież miał to czego chciał. Dziwne.

- Dobrze, ale Szen nie wyjdzie z więzienia, ale żyć będzie. – odparł Nekro.

- Dziękuje, czy mogę go odwiedzić? – spytałam szczęśliwa.

- Tak możesz iść wiesz gdzie jest więzienie. – oznajmił Nekro.

No pewnie, że wiedziałam przecież odwiedziłam tam czarodziejki jak tu przebywały.

Poszłam do przyjaciela .

- Witaj, jak się czujesz – rzuciłam w stronę Szena gdy wchodziłam do jego celi.

- Co ty tu robisz ? – powiedział zrywając się z łóżka na mój widok.

- Wróciłam bo nie chciałam być przyczyną twojej śmierci – oznajmiłam siadając na więziennym łóżku.

- Za jaką cenę? Coś ty mu powiedziała, że Nekro tak łatwo się zgodził na spełnienie twojej prośby? –oburzył się Szen.

- Obiecałam mu, że będę idealną żoną – odparłam smutno.

- No to wpadłaś – oznajmił Szen przytulając mnie do siebie.

- Wiem, ale widziałam się z Endymionem i jestem szczęśliwa – powiedziałam.

- Ale więcej go nie zobaczysz – stwierdził Szen.

- Powiedziałam mu gdzie jesteśmy i gdzie będziemy. Powiedział że nas odnajdzie. – odparłam w stronę przyjaciela.

Szen zapatrzył się w więzienne okno, jak by go coś trapiło.

- Idź już bo Nekro będzie się niecierpliwił. – wyganiał mnie.

- Dobrze już ide – wychodząc pomachałam mu na dowiedzenia. Cieszyłam się jak dziecko wiedząc, że wszystko jest ok. No może prawie wszystko.
Księżycowa Opowieść Poraz Ostatni.



Po wyjściu z więzienia, skierowałam się z powrotem do sali tronowej w której przebywał aktualnie Nekro. Weszłam na sale, Nekro akurat rozmawiał z jakimiś obcymi mi ludźmi. Podeszłam do niego, ukłoniłam się grzecznie jak na żonę przystało, następnie pocałowałam go, w sumie to się powstrzymywałam żeby nie zwymiotować, ale jakoś się udało. Usiadłam koło Nekra. Choć zbierało się we mnie obrzydzenie, ale musiałam wytrzymać to poniżenie.

- O czym rozmawiacie ? – spytałam Nekra.

- O tym w jak szybkim czasie zniszczyć Ziemie – odparł Nekro nie przerywając rozmowy z owymi ludźmi. Przestraszyłam się ,ale włączyła mi się lampka ostrzegawcza.

- Dlaczego ? – zapytałam ponownie a w moim głosie dało się słyszeć gniew.

- Sprawa jest prosta na co mi nieużyteczna planeta pełna wrogów. – zwrócił się w moją stronę Nekro.

- W przed dzień naszego ślubu powiedziałeś, że jak za ciebie wyjdę to moim poddanym nic się nie stanie. - wyjaśniłam wstając z tronu.

- Kłamałem- odparł niewzruszony.

- Dlaczego, to robisz? Dlaczego cały czas mnie krzywdzisz jesteś potworem!! – rozpłakałam się i wybiegłam do ogrodu.

- No to wróćmy do naszych planów, to ma być szybko i skutecznie –zwrócił się Nekro do swoich gości.

- Zrobimy to w przeciągu kilkunastu sekund najwyżej minuta. – odparł jeden z przybyszów.

- To zaczniecie za 2 dni. – rozkazał Nekro.

Poczym wyszedł za mną do ogrodu. Siedziałam koło fontanny, byłam zrozpaczona, jak mogłam mu wierzyć? To tyle poświecenia na nic? Przebiegały mi myśli po głowie.

Nekro podszedł do mnie położył mi rękę na ramieniu jak by myślał, że tym, mnie pocieszy. Odepchnęłam go, i stanęłam naprzeciw niego.

- DLACZEGO !! – krzyknęłam mu w twarz.

- Żeby się zemścić na tobie – odparł spokojnie Nekro.

- Że co ? Na mnie ? Podobno mnie kochasz jak ty to twierdzisz – zdziwiłam się.

- A za to że musiałem siłą zdobywać władzę a nie przez dziedziczenie i dlatego też, że się w tobie zakochałem a ty we mnie nie możesz – wyjaśnił.

- Ale przecież to nie moja wina, a poza tym ja nie mogę cię kochać bo cię nienawidzę. – znowu podniosłam głos.

- - Nieważne czyja wina. Zdanie nie zmienię. Wyruszamy stąd za 2 dni a potem Ziemia wyleci w powietrze. – oznajmił Nekro.

- Czyli mój powrót tutaj niczego nie zmienił mój lud, moi przyjaciele, zginą bo ty masz taki kaprys. – powiedziałam do niego.

- Nie inaczej – odparł niewzruszony.

- Jeżeli to zrobisz zabije się – zagroziłam lecz nie wywołałam tym wielkiego poruszenia w Nekrze.

- Dużo razy tak mówiłaś i nic z tego ci nie wyszło – zaśmiał się bezczelnie.

- Bo miałam dla kogo żyć, ale jak masz zamiar zrealizować swój pomysł i zniszczyć Ziemie to nic nie stanie mi na przeszkodzie.

- Zostaniesz zamknięta w bezpiecznym pomieszczeniu w którym nic sobie nie zrobisz - Nekro ponownie się zaśmiał .

- Nie bądź taki pewny – powiedziałam ironicznie.

- Nie dyskutuje z tobą więcej – rozłościł się. – A właściwie gdzie ty byłaś jak uciekłaś.? – dokończył,

- W swoim zamku widziałam się z Endymionem – uśmiechnęłam się by go bardziej dobić.

- Już nie Mamoru? – zdziwił się Nekro.

- Nie już sobie przypomniał kim jest naprawdę - odrzekłam, chcąc zadać mu ból każdym wypowiedzianym słowem. – I powiedział, że jak cię dopadnie to cię zabije. – dokończyłam mściwie. W sumie sama nie wiedziałam co mówię nie chciałabym żeby ktoś zginął przeze mnie.

- Ale się boję, a wiesz o tym że jak ja umrę to ty też długo nie pożyjesz taki wydałem rozkaz. – odparł Nekro.

On to jest normalnie chory na głowę, co on sobie myśli, że guru jest czy jak. – zamyśliłam się.

- Zobaczymy, idę do swojego pokoju, żegnam. – pomachałam mu ręką i odwróciłam się i poszłam do zamku. Nie zauważyłam, że Nekro podąża za mną, byłam tak na niego wściekła, w sumie bardziej na siebie że jestem łatwo wierna. Weszłam do pokoju i chciałam zamknąć drzwi ale nie zdążyłam. Nekro wślizgnął się do pokoju. Odeszłam kawałek sądząc, że zaraz wyjdzie. Myliłam się. Nekro zamknął drzwi na klucz, który potem schował do kieszeni.

- Wyjdź mojego pokoju nie zapraszałam cię !- rozkazałam lecz bardziej mój głos przypominał prośbę niż rozkaz.

- Zapomniałaś o jednym małym szczególe ja tu rządzę a nie ty. Jak będę chciał wejść to wejdę do tego pokoju. – odparł Nekro zbliżając się powoli do mnie.

- Czemu tak się na mnie dziwnie patrzysz ? -spytałam przerażona, widząc jego oczy które były przepełnione rządzą.

- No bo znam cię tyle a jeszcze z tobą nie spałem a teraz mam okazje spełnić swoje marzenie o posiadaniu potomka. – odparł. A ja byłam przerażona. Stanęłam za łóżkiem bo za mną już była tylko ściana.

- Nie próbuj się do mnie zbliżać – zagroziłam.

Znowu moje ciało odmówiło posłuszeństwa, tak samo jak w tym starym domu. Nie mogłam się ruszyć. Znowu Nekro wbił we mnie swoje spojrzenie. Na daremni próbowałam odwrócić wzrok nie mogłam . Sparaliżował mnie.

- Nie rób tego proszę – błagałam a on nic.

Był głuchy na moje prośby. Podszedł do mnie tak blisko, że czułam na sobie jego oddech. Tak samo jak ostatnim razem zaczął mnie całować, zsunął mi sukienkę z ramion. Stałam przed nim nago. Położył mnie na łóżko. Był delikatny a zarazem stanowczy. Cały czas płakałam , krzyczałam nie mogąc doprosić się pomocy. Nekro zaczął posuwać się dalej, całował już moje piersi. Modliłam się o to by mi ktoś pomógł. Niestety nikt się nie zjawił. Szeptał że mnie kocha i pragnie a ja coraz bardziej go nienawidziłam. Chciałam go zabić, ale nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Po kilku minutach już mnie nie obchodziło co się ze mną stanie, zdradziłam swojego ukochanego. Leżałam na łóżku a Nekro poznawał po kolei partie mojego ciała, a ja już nie miałam siły na płacz. Na dole słyszałam jakieś odgłosy walki. To pewni moja wyobraźnia płata mi figle. Zaczęłam żałować, że ponownie się odrodziłam, że muszę przez to wszystko przechodzić w imię czego ... Gdy już miało dojść do punktu kulminacyjnego Nagle...

Drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem. Wpadł przez nie Endymion z Szenem.

- Łapy precz od niej ! –krzyknął Endymion w stronę Nekra. Jeszcze takiego zdenerwowanego go nie widziałam.

Nekro na widok Endymiona, aż oniemiał. Założył resztę stroju na siebie i kazał mi się ubrać.

Endymion i Szen stali w jednym pokoju a my byliśmy w drugim końcu. Nekro przyciągnął mnie do siebie i groził Endymionowi, że mnie zabije jak go nie wypuszcza razem ze mną.

- Nic ci nie jest ? – spytał Szen widząc, mnie zapłakaną.

- Nieważne – odpowiedziałam, było mi strasznie wstyd przed Endymionem.

- Puść ją to jest sprawa między mną a tobą – warknął do brata Endymion.

- Właśnie to wszystko jest przez nią - odparł Nekro. Nie minęła chwila a Endymion rzucił się na Nekra, ten w ostatniej chwili odepchnął mnie na bok. Zaczęła się ostra walka. Szen próbował pomóc, ale ostatecznie zabrał mnie i zaprowadził do drzwi. Już mieliśmy wychodzić, ale Nekro był szybszy.

- A dokąd ? – spytał.

Poczym zatrzasnął drzwi nam przed nosem jakimś zaklęciem. Nie mogliśmy ich w ogóle otworzyć. Wiec staliśmy z Szenem na boku . Nekro wycelował energią w Endymiona ten odsunął się szybko i pocisk na nie szczęście odebrał Szen. Został śmiertelnie ranny. Padł w moje ramiona położyłam go na ziemi..

- Nie umieraj, zaraz ci pomogę trzymaj się. – powiedziałam do Szena.

- Cieszę się że mogłem cię poznać siostrzyczko. – odparł cicho Szen.

- Ty jesteś moim bratem ? Dlaczego mi nie powiedziałeś ? – To jest normalnie szok, nigdy nie miałam rodzeństwa tak bynajmniej sądziłam a teraz mój brat umiera.

- Dowiedziałem się o tym wczoraj od naszej matki królowej Selen. To też było dla mnie szokiem. Powiedziała że ... – nie dokończył stracił przytomność.

- Przecież ona nie żyje, nieważne pomogę ci - powiedziałam sama do siebie.

W tym samym momencie również zostaje ranny Endymion. Było słychać tylko triumfalny śmiech Nekra w całym pokoju.

-Teraz nic mi nie stanie na przeszkodzie HA HA HA .

Patrzyłam na niego z przerażeniem – Czy to już koniec? – spytałam sama siebie. Nie wiedziałam co mam robić. Miałam tylko moc do uzdrowienia tylko jednej osoby śmiertelnej. Potrzebowałam podwójnej ilości takiej mocy. Ale nie mogę wybierać między bratem a ukochanym. To jest jak koszmarny sen. Nagle usłyszałam w swojej głowie głosy wszystkich czarodziejek.

- My ci pomożemy - odparła Mako – Gwiezdna Potęgo Jowisza !

- Gwiezdna Potęgo Marsa ! – usłyszałm głos Rei

- Gwiezdna Potęgo Merkurego ! – tym razem usłyszałam Ami

- Gwiezdna Potęgo Venus ! - a na końcu Minako.

- Dziewczyny dziękuję - zawołałam w swoim umyśle.

Pokój rozbłysł i dwie bliskie mojemu sercu osoby zostały wskrzeszone. Na twarzy Nekra malowało się przerażenie. Endymion z Szenem połączyli swe siły i pochwycili Nekra. Związali go i zaprowadzili na dół. Gdy już byliśmy w korytarzu zamkowym Nekro włączył urządzenie które miał o spowodować zniszczenie Ziemi.

- Po wszystkim z czym się uporamy, będziesz błagał o litość – powiedział z obrzydzeniem do Nekra.

- Za to co zrobiłeś Serenity – dodał Szen.

- Przekonamy się kto będzie cierpiał - odparł Nekro.

Poczym uwolnił jedną rękę i puścił w moją stronę dużej wielkości pocisk. Stałam do niego tyłem więc nie wiedziałam co się dzieje, więc się tego niespodziewałam. Dostałam w plecy i poleciałam na posadzkę, głową uderzyłam w stopień schodów. Endymion po tym zdarzeniu zabił Nekra, przeszywając go swoim mieczem. Poczym podbiegli do mnie z Szenem.

- Oddycha nie jest źle, ale słabo – stwierdził Endymion.

- Krew jej leci z tyłu głowy - dodał Szen widząc kałuże krwi.

- Widzę kiedyś jej pomogłem teraz też spróbuje – odparł Endymion.

Położył ręce na moim ciele, przechodziła przez nie fala ciepła. Czułam jak odzyskiwałam świadomość już było lepiej, gdy nagle przestałam oddychać i ustało bicie serca.

- Serenity – usłyszałam czyjeś wołanie . Ukazała mi się Królowa Selen. Powiedziała, ze mi pomorze bo jestem gotowa i zrozumiałam wiele rzeczy. Ponownie przywróciła mnie dożycia. Podobno po późniejszej relacji Endymiona, mój strój się zmienił i wygląd także jak bym nie była sobą .Poczym wydobyła się z mojego wnętrza ogromna fala ciepła tak ogromna że potrafiłam zatrzymać i zniszczyć urządzenie które miało spowodować zniszczenie Ziemi.

Potem podobno zemdlałam i jak się ocknęłam , zobaczyłam koło siebie Endymiona.

- Dobrze się czujesz ? – spytał troskliwie Endymion.

- Tak dziękuję, przepraszam – powiedziałam odwracając wzrok .

- Za co ? - spytał Endymion.

- Za to co stało się między mną a Nekrem – odpowiedziałam .

- To nie twoja wina ty tego nie chciałaś, on cię do tego zmusił. – pocieszał mnie.- Cieszę się, że żyjesz i to jest najważniejsze – dokończył.

- A co z dziewczynami słyszałam Mako i Ami gdzie one są ? –spytałam

- Nie żyją – odparł smutno Endymion – Przykro mi.

- To niemożliwe Nekro powiedział, że Mako uciekła czyli kłamał – posmutniałam.

- On kłamał od początku i spotkała go kara – oznajmił Endymion.

- Nie ma szansy aby je ożywić? –spytałam z nadzieją.

- Nie ma, to nie nasza działalność- odpowiedział Endymion.

- Trudno ale jest mi strasznie przykro, ale obiecały że mi pomogą i tak też zrobiły – pocieszyłam samą siebie.

- Już nic nie mów odpoczywaj. Kocham Cię - poczym mnie pocałował i wyszedł. .......

- Też Cię Kocham – wiedziałam że tego już nie usłyszał, ale przynajmniej mi wybaczył.....

THE END


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rybcia469 dnia Pią 10:19, 31 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin