__________Serenity chodziła wściekła po swojej komnacie. Od kłótni z wujem minął już ponad tydzień, a stan matki się nie poprawił. Z tego, co zauważyła to nawet się pogorszył. Gdyby miała zgadywać, uznałaby, że to wina wuja. Niestety nie posiadała dowodów żeby go oskarżyć. Była niemal pewna, że Balthazar podtruwa nieświadomą królową. Chciała mieć jakikolwiek dowód na potwierdzenie swoich racji. Jednak to nie było takie łatwe. Dwa dni temu zabroniono jej nawet widywać się z matką, ponieważ była zbyt słaba na przyjmowanie gości. "A mój cholerny wuj to niby kto?! Nie jest nawet z nią spokrewniony! Gdyby nie śmierć ojca to wcale by się tutaj nie pokazał!” Mimo że była księżniczką, klęła jak szewc kiedy tylko przywoływała w myślach złośliwy i pełen satysfakcji uśmiech Balthazara.
__________Kiedy została wezwana do sali tronowej, podejrzewała, że będzie miała miejsce kolejna kłótnia. Nie spodziewała się tylko, że zmieni się ona w awanturę na cały pałac.
- Wiesz, że stan zdrowia twojej matki się nie polepszył? – zapytał Balthazar od progu. Dziewczyna spojrzała na niego jak na idiotę.
- Oczywiście, że wiem. Przecież to moja matka. Gdyby nie twój zakaz odwiedzałabym ją codziennie.
- Mój zakaz został wprowadzony, żebyś nie przemęczała królowej. Selena nie potrzebuje więcej stresów.
__________„Jak dla mnie, największym stresem jesteś dla niej ty” uznała, ale nie wygłosiła tej myśli na głos.
- To dlaczego odwiedzasz ją tak często wuju? – głos księżniczki wręcz ociekał ironią.
- Przejąłem jej obowiązki, ale wciąż muszę się naradzać z moją szwagierką. Jakby nie było, to ona jest królową Księżyca – bronił się.
- Ja mogłam spokojnie przejąć jej obowiązki – przypomniała wujowi złotowłosa. – Wtedy moja matka mogłaby spokojnie wypoczywać i leczyć się.
- Rozmawialiśmy już na ten temat. Jesteś za młoda. Sprawy naszego królestwa są zbyt ważne żeby zajmowało się nim dziecko.
- Dziecko?! – warknęła coraz bardziej rozzłoszczona. – Nie jestem dzieckiem i o wiele lepiej orientuję się w sprawach państwa niż ty!
- Skoro twierdzisz, że jesteś na tyle dorosła, będziesz zadowolona z mojego planu – powiedział uśmiechając się. Serenity wiedziała, że jego słowa nie mogą zwiastować niczego dobrego.
- Czego chcesz?
- Trochę grzeczniej młoda damo. Mówisz do tymczasowego władcy Księżyca – skarcił ją.
- Na szczęście już nie długo. Przejdź do rzeczy.
- Wyjdziesz za mąż.
- Owszem, po koronacji. Czyli niezbyt szybko. A może jednak zmieniłeś zdanie i chcesz mnie koronować?
- Nie mam takiego zamiaru. W najbliższej przyszłości wyjdziesz za mąż.
- Nie. Nie wyrażam zgody, więc możesz się wypchać.
- Powiedziałem, że wyjdziesz za mąż i koniec.
- A ja się nie zgodziłam.
- Ty nie masz tu nic do powiedzenia.
- Nie masz prawa wydawać mnie wbrew mojej woli.
- Ależ mam. Przypominam ci, że teraz ja jestem tutaj władcą.
- TYMCZASOWYM. Gdybyś był moim świętej pamięci ojcem, to podporządkowałabym się zgodnie z prawem. Ale nim nie jesteś. Teraz nawet matka nie może mnie zmusić do małżeństwa wbrew mojej woli. Znam księżycowe prawo lepiej od ciebie.
- Nie igraj ze mną dziewczyno. Wyjdziesz za mężczyznę, którego ci wskażę!
- Komuś nerwy puszczają? – zakpiła. – Nie masz nade mną władzy. Żadnej.
- Do diabła jestem władcą! – wykrzyknął rozwścieczony Balthazar.
- Ale już nie długo! Dopilnuję tego!
- Nie uda ci się to moja droga bratanico. Selena nie zamierza doprowadzić do twojej koronacji tak szybko, a to oznacza, że musisz mnie słuchać. A ja nie pozwolę, żeby jakaś pannica mi się buntowała.
- Ta „pannica” jest księżniczką i przyszłą władczynią! Porozmawiam z matką i wtedy zobaczymy! – obróciła się w stronę wyjścia, ale zanim zdążyła się ruszyć poczuła silną dłoń na ramieniu. Spojrzała zdziwiona na Balthazara. Zazwyczaj unikał kontaktu cielesnego z nią, a teraz trzymał ją i nie pozwalał wyjść.
- Nie porozmawiasz z królową ani z nikim innym – jego głos brzmiał złowieszczo.
- Nie powstrzymasz mnie – spróbowała wyszarpnąć się, ale nie potrafiła.
- Pójdziesz teraz do swojego nowego pokoju księżniczko – ostatnie słowo było jawną kpiną.
- Nowego? Co ty kombinujesz?!
- Straże! Zabrać Serenity do jej pokoju w wieży.
- W wieży?! Co ty sobie wyobrażasz?! Nie masz prawa! – krzyczała dziewczyna, gdy dwóch żołnierzy ją chwyciło za ramiona i zaczęło wyprowadzać z komnaty.
- Mam prawo, jestem twoim opiekunem – stwierdził z satysfakcją.
- Puszczajcie mnie! Nie możecie! – Serenity nie udało się wyrwać i została zabrana do swojego „nowego pokoju”. Balthazar był z siebie ogromnie zadowolony.
- Wreszcie uda mi się utemperować tą cholerną smarkulę. A potem wyjdzie za jakiegoś księcia czy hrabiego i wyjedzie na drugi koniec galaktyki.
Post został pochwalony 0 razy
|