Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Never Ending Story... Never ending Story
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pią 22:24, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu: Never ending Story
(Serenity)
Jest wrzesień 2006 roku i właśnie tą porę roku uczniowie szkół lubią najbardziej. Czemu, bo nowy rok szkolny (wszyscy się cieszą <- sarkazm) a poza tym można poznać nowych ludzi. I tym razem w naszym liceum było tak samo. Jako uczennica, która nie zdała musiałam dojść do pierwszaków, no masakra. W sumie to niezbyt mi się to podobało, ale nie miałam innego wyjścia, więc z pierwszym dzwonkiem powlekłam się do klasy Ia. Otworzyłam drzwi, przeprosiłam nauczycielkę za spóźnienie i dosiadłam się do jakiś trzech dziewczyn na samym końcu klasy.
Jako jedyne wyglądały w miarę normalnie, bo reszta coś nie bardzo. Rozpoczęła się lekcja chyba matmy, bo to coś, czego nie lubiłam od zawsze, więc, spróbowałam nawiązać znajomość z moimi koleżankami z ławki....

(Mitsu)
- Nowa szkoła, nowi nauczyciele. To coś, co naprawdę lubię! Dlaczego nie mogłam zostać w gimnazjum z moją kochaną klasą! No cóż.. Może nie będzie tak źle.. Moja pierwsza lekcja, w pierwszy dzień w liceum to.. Matematyka! Mam nadzieję, że nauczycielka będzie.. yyy... niezbyt wymagająca. Szkoda, że przerwa zleciała bardzo szybko, chwile po dzwonku przyszła nasza matematyka. Moje pierwsze wrażenie: "O rany! To będzie istne piekło!” - Pomyślałam rozglądając się po swojej nowej klasie.
Dobrze, że siadłam na końcu razem z dziewczynami "mojego" pokroju, czyli nie snobki i nie lalunie, tylko normalne dziewczyny. Wydawały mi się całkiem miłe. –kolejne myśli krążyły mi pogłowie niestety wyrwała mnie z nich -Matematyczka właśnie sprawdzała listę obecności.
-Suzuki Mitsuko!
-Jestem! - Odpowiedziałam, wstałam i lekko się ukłoniłam jak ci, przede mną.
-Tsukino Serenity!- Nauczycielka wyczytała kolejną osobę.
-Jestem!- Odezwała się, siedząca po mojej prawej, dziewczyna w długich, blond włosach....

(Shadow)
,,I kolejny, beznadziejny rok budy!"- Myślałem idąc szkolnym korytarzem.
Spoglądałem, co i raz na nowych uczniów. Nowi. Pierwszaki. Koty. Będzie, kogo lać...Dzwonek na lekcje już był, mimo to ja i paru mich kolegów z klasy staliśmy nadal na korytarzu.
-Siema Shadow, fajnie, że jesteś!- Powiedział do mnie Kasper, mój kumpel z klasy.
-Ta...- Odparłem, po czym przybiłem z nim piątkę.
-Ej a może po wkurzamy matematyce, ma teraz lekcje z pierwszakami?- Spytał drugi kumpel, Michael.
-Ok.- Odparłem krótko, po czym ruszyliśmy my do sali matematycznej.
-Shadow...-Zaczął Kasper- ty zacznij...
Świetnie. Co za tchórze? Czemu zawsze ja musze cos robić...? Wiem, ze jestem cholernie śmiały i uparty, ale nie będę potem zbierać batów za nich. No dobrze, zaczynam!
-Witam panią, jak dzionek!!!- Krzyknąłem na cały regulator wyważając kopniakiem drzwi.
-SHADOW!!!- Zaryczała wściekła matematyczka natomiast jej klasa śmiała się. Pewno ze mnie.
-No cóż, widzę ze pani się męczy z pierwszakami!- Powiedział Kasper wchodząc na środek sali.
-Pomożemy pani!- Zarechotałem. - Chodź tutaj do nas!- Wskazałem palcem na długowłosą blondynkę siedzącą na środku sali...


(Serenity)
-Do mnie mówisz? – Rzuciłam w jego stronę. – A co to ja jestem, jak coś chcesz to sam przyjdź - dodałam wpatrując się to w niego to w jego kumpli. Koleżanki obok, aż zaniemówiły, ale też pewnie zareagowałyby tak samo.

(Shadow)
,,A niech mnie, jaka pyskata!"- Przemknęło mi przez myśl poczekaj no, zaraz zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni!"
-No popatrz, jaka odważna!- Zakpiłem na całą sale podchodząc bliżej jej ławki. Bliżej, ale stanąłem, że 3 ławki dalej. Kasper i Michael zaczęli podchodzić ze mną. Nic nas nie obchodziły wrzaski matematycy i jej groźby ze zaraz pójdzie po dyrektorkę.
-Ach, czy mi się zdaję, czy jesteś tą pannicą, co nie zdała? Biedna, za trudny tu u nas poziom?- Spytałem złośliwie. Zacząłem się śmiać, Kasper i Michael też, potem chłopacy z klasy tej blondyny również rechotali.

(Serenity)
„Wystraszyłam się nie na żarty ich trzech a ja jedna, jako nowa nie liczyłam na większa pomoc ze strony koleżanek, byłam zdana na siebie” - pomyślałam patrząc w jak niebezpiecznej odległości ode mnie są chłopacy.
- Wiesz poziom jak poziomie był trudny, ale za to płeć męska nie dorównuje poziomem przedszkolakowi – wypaliłam tak nagle, aż sam się zdziwiłam.

(Shadow)
,,Aż zaniemówiłem. Jakaś dziewucha będzie mną pomiatać?"
Skinąłem głową w stronę Kaspera i Michaela. Ci siłą wywalili wrzeszczącą matematyczkę za drzwi. Michael trzymał drzwi a Kasper poszedł ze mną do ławki tej blondyny.
-Oż ty mała gówniaro...- Syknąłem w jej stronę.- Zaraz się policzymy! - Mówiąc to wyciągnąłem mały scyzoryk.

(Serenity)
- I ty myślisz, że zrobisz mi tą zabaweczką krzywdę, co? - Zaśmiałam mu się prosto w twarz. Widziałam, że to nie było najlepsze zagranie, ale jedyne, jakie miałam. Wstałam z krzesła najszybciej jak potrafiłam, koleżanki z ławki zrobiły to samo ( o dziwo). Miałam pecha siadając w ostatniej ławce z tego względu, że nie mogłam odskoczyć do tyłu wiec dłużej się nie zastanawiając jednym kopnięciem wytrąciłam napastnikowi scyzoryk, wywalając go pod tablicę.
- A teraz, co powiesz? - Tym razem już mój strach poszedł sobie w "kieszeń", byłam bardziej śmiała. W klasie nastała śmiertelna cisza, koledzy czekali na dalszy bieg wydarzeń a ja się modliłam o to by ten ważniak nie miał jeszcze jakiegoś scyzoryka.

(Shadow)
,,...O rany! - Pomyślałem-,,nie pozwolę by jakąś dziewucha robiła ze mnie pośmiewisko!! "
-Ach, tak!!! Syknąłem maxymalnie wkurzony. Teraz już naprawdę miałem ochotę cos jej zrobić.
-taka z ciebie wojowniczka!? w takim razie okej, Kasper Michael, chodźcie tu!- Krzyknąłem do kumpli, którzy momentalnie stanęli przy mnie.
,,Biedna!-Pomyslalem- nie wie, ze znam sztuki walki, właściwie to nikt tego nie wie"
Otoczyliśmy dziewczynę. Ja szybkim ruchem złapałem ją za szyję, nie pozwalając na reakcję. Wyćwiczyłem ten cios, kiedy jestem Kasakiem...
-Shadow, przesadzasz!- Powiedział do mnie Kasper.
Nie suchałm go. Czułem, ze to Kasai tak na mnie wpływa. to on chciał zrobić krzywdę tej blondynce. Jej klasa zamarła, Kasper i Michael też. Zacisnelem mocniej place na szyi dziewczyny.

(Serenity)
„No chyba nie chce mnie zabić" - pomyślałam gorączkowo, bo ta cała sytuacja robi się coraz mniej śmieszna. Wodziłam oczami po klasie, czując tym samym, że opuszczają mnie siły. Przez chwilę myślałam, że ktoś wszedł do klasy chyba mi się zdawało.
- Puść ją co ty wyprawiasz do cholery - usłyszałam krzyk dyrektorki. Shadow chyba przez chwilę zwolnił uścisk, bo szybko złapałam oddech i dzięki temu zyskałam siłę na wyrwanie się z jego żelaznego uścisku.
- Następnym razem to ja ci pokażę, co potrafię - wydyszałam klęcząc na podłodze.

(Mitsu)
Dyrektorka wzięła ze sobą chłopców, a ja uklękłam przy blondynce.
-Nic ci nie jest? Jesteś cała? Nic ci nie zrobił?- Pytałam gorączkowo dziewczyny, ale ta nie była w stanie nic powiedzieć. Matematyczka kazała mi ją wziąć do pielęgniarki. Więc poszłyśmy.. W drodze do gabinetu żadna z nas nie powiedziała ani słowa...

(Serenity)
- Dzięki – wyszeptałam do mojej towarzyszki przed samym gabinetem. Pielęgniarka coś tam po marudziła, że zachowujemy się jak zwierzęta i takie tam. Za to ja patrzyłam na nią jak na wyrośniętego pingwina i jak tylko się odwróciła pokazałam jej język. Dziewczyna, z którą tu przyszłam uśmiechnęła się do mnie w odpowiedzi na mój gest. Minęło jeszcze parę minut i mogłyśmy już stamtąd wyjść.
- Serenity – wyciągnęłam rękę w stronę towarzyszki – Miło mi cię poznać.

(Mitsu)
- Mi również- odpowiedziałam i uścisnęłam dłoń Serenity- Ja jestem Mitsuko, dla znajomych Mitsu- dodałam i uśmiechnęłam się. Powędrowałyśmy z powrotem do klasy, ale tym razem rozmawiałyśmy dość swobodnie. Poznałyśmy się nieco. Do klasy weszłyśmy z wielkimi bananami na twarzach. A tam czekała na nas dyrektorka. Uśmiechy zniknęły nam z twarzy.
-Panie pójdą ze mną- powiedziała oschłym głosem dyrektorka, poczym poszłyśmy za nią jak kazała. Domyśliłam się, że idziemy do jej pokoju...

(Shadow)
,,Świetnie, jeszcze mi brakowało wizyty u dyrki!"- Myślałem zdenerwowany siedząc u niej w gabinecie. Dyrka gdzieś na chwile wyszła. Byłem cholernie zły. Zły, że przez jakąś pannę będe mieć kłopoty. Z drugiej strony, byłem wściekły na samego siebie. Za to, moja demoniczna strona zaczęła przewyższać tę ludzką. Już nad sobą nie panuję jak kiedyś...Zastanawiam się, co się stanie jak nerwy mi puszczą w szkole? Przy wszystkich?
,,To by była istna masakra"- pomyślałem ze z grozą.
Wtem drzwi do gabinetu otworzyły się. Do środka weszła dyrektorka, z tą blondyną i jeszcze jakąś dziewczyną. na widok tej blondynki, zaczęło coś się we mnie gotować...

- No, więc ktoś mi wyjaśni, co tam zaszło w klasie? - Zapytała dyrektorka rozsiadając się w swoim fotelu.
- Nikt wszyscy milczą. No to może ty Mitsuko jak osoba neutralna powiesz, co się tam wydarzyło tylko jak wy to mówicie nie ściemniaj - zagroziła dyrektorka.


(Mitsu)
" No świetnie! " - Pomyślałam- "I co ja mam zrobić?! Nawet nie mogę się spytać Serenity, co mam powiedzieć.. Nienawidzę takich sytuacji!! - Myślałam coraz bardziej zdenerwowana".

- Czekam... No powiedz coś! Nie, nic nie powiecie? Dobrze- powiedziała dyrektorka, a potem wręczyła nam po karteczce- spiszcie numery telefonów do waszych rodziców. Zadzwonię do nich, chyba, że wcześniej któreś z was powie mi, co się działo na lekcji.

(Mitsu)
Nie wiedziałam, co robić, byłam już bliska płaczu. "Bezsilność- nie cierpię tego uczucia! Ale nie! Nie! Ten typ! On musi ponieść karę! On i jego koledzy!"
-Pani dyrektor, Shadow i jego kumple przerwali lekcję!- Powiedziałam wstając- Shadow chciał chyba się rozerwać i zaczepił Serenity, ale ona nie dała mu się. Więc on.. Resztę już pani widziała.. - Byłam zaskoczona tym co zrobiłam. Widziałam zdziwienie na twarzy Serenity, a Shadow... on był porostu zdolny do zabicia mnie. Nastała głucha cisza.

(Shadow)
,,Co za...-Myślałem, że zaraz wyjdę z siebie. Dosłownie i w przenośni.-Jak śmiała mnie wykapować? Teraz to ona będzie miała przechlapane!"- Myślałem z nienawiścią. Byłem tak cholernie zły, że myślałem, że zaraz puszczą mi nerwy. Ale gdyby tak się stało, moje drugie,,Ja" imieniem Kasai zrobiłoby z tych dziewczyn krwawą miazgę.
,,Musze się opanować, muszę się opanować myślałem gorączkowo, bo czułem, że Kasai chciałby abym pozwolić mu działać. Dziwiło mnie to, że wściekam się z takiego powodu. Robiłem już gorsze rzeczy. To te dziewczyny jakoś wpływały na mnie. One jakby były jakiś inne, choć wyglądały normalnie. Cisza była niezręczna. Wszyscy gapili się na mnie, co denerwowało mnie coraz bardziej. Czułem, że zaraz nie utrzymam już kontroli, czułem, że blednę, ręce poczęły mi lekko dygotać. Dziewczyny i dyrka patrzyły na mnie dziwnym wzrokiem...

(Kazusa)
"W tyłek jeża! Znowu się spóźniłam..." - Myślałam bezradnie biegnąc po schodach. Nie wiem, po jakiego grzyba matka zmieniła mi miejsce zamieszkania z Kyoto *dawna stolica Japonii* na Tokio. Po jaką cholerę?? No, bo jak se Sakara i Iko poradzą beze mnie?...
Już dochodziłam do sali, w której miałam mieć lekcję. Wparowałam do klasy bez pukania.
- Uff... Puff... Ppprzepraszam! ^^ - Wydusiłam i spojrzałam na swoją przyszłą klasę. Raczej nic mnie nie zachęcałoby tu pozostać na dłużej... Niestety nikogo z sporów nie było.
- A gdzie jakiś psor jest??
- Jak chcesz zgłosić obecność, to do dyrki idziesz - odpowiedział ktoś
- Aha. Dzięki za cynk ^^ - uśmiechnęłam się i zapytałam - A gdzie gabinet dyrektorki jest?
- Na dole, niedaleko wejścia.
Wyszłam szybkim krokiem z sali, usłyszałam, jak ktoś śmiał się i powiedział: "Ta to jakaś niedorobiona jest!" :/
Szybko zbiegłam ze schodów. Kiedy już znalazłam się przy gabinecie dyrki, potknęłam się o własne nogi... No nie powiem, niezły hałas (w końcu sporo ważę ^^"). Wrzasnęłam baaardzo głośno:
- Cholera no!!!
I wtedy ktoś otwarł drzwi od gabinetu.
- Ach, to ty Kazusa. Przyszłaś się zameldować...
- Eee... Ja przepraszam za ten hałas - troszkę się zawstydziłam - Tak, właśnie przyszłam powiedzieć, że... - Nagle poczułam, iż w pobliżu znajduje się demon, czy możliwe, żeby był w szkole?...

(Mitsu)
Stałam jak wryta i spoglądałam to na dyrektorkę, to znowu na Serenity. W końcu skierowałam mój wzrok na Shadowa. Bałam się. Był cały rozdygotany, blady a ręce mu się trzęsły.
-"Ej no! Przecież ja chciałam dobrze! Dlaczego zawsze wszystko chrzanię?! Dlaczego?!"- Rozmyślałam patrząc w białą ścianę. Bałam się zrobić, jaki kolwiek gwałtowny ruch. Miałam wrażenie, że ten chłopak się na mnie zaraz rzuci.

(Kazusa)
- Jaaauć... - Pojękiwałam cicho, a dyrcia zaprosiła mnie do środka gabinetu.
Był baaaaardzo duży, bo stało tam trzy osoby i jeszcze bardzo gruba dyrektor. Nawet ja się zmieściłam ^^.
- No dobrze... To ja idę na kawkę, a wy tu sobie jeszcze posiedzicie... - Mruknęła zadowolona dyrektorka
- A ja??? - Oburzyłam się
- Ty też zostajesz. Przy okazji zaznajomisz się z twoimi nowymi koleżankami... Ekhhm... No i z nowym kolegą - dyrka spojrzała na chłopaka.
Gruba kobieta wyszła, mrucząc pod nosem opening z "Czarodziejki z Księżyca"... Myślałam, że wybuchnę śmiechem... 45-letnia kobita ogląda mahou shojo (magical girls ^^ - np. Sailorki, TMM)??
Jednak potem nie było mi do śmiechu. Co ja mam zrobić??? Siedzę wśród nieznajomych ludzi i się mam normalnie zachowywać. Ale postanowiłam przerwać tą nudną ciszę i wyciągnęłam do blondyny rękę, mówiąc:
- Hejka, Kazusa jestem! A wy?

(Serenity)
- Siemanko Serenity jestem, a to jest Mitsuko lub Mitsu jak wolisz a to coś - wskazałam głową na chłopaka - To Shadow, tak mi się zdaje. - Chyba będziemy w jednej klasie?

(Kazusa)
-Wydaje mi się, że tak. - Odpowiedziałam - Obyśmy nie były w klasie z tym typem! - Szepnęłam do Serenity *modli się*

(Serenity)
- Hahaha - Mało z krzesła nie spadłam słyszeć wypowiedź Kazusy - No wiesz mamy szczęście on jest ze starszych klas, więc nie mamy się, o co martwić.

W końcu zjawiła się dyrektorka, po zieleniała ze złości, bo w dalszym ciągu niezbyt dużo się dowiedziała.
- Skoro w dalszym ciągu jest to samo macie szlaban, pomyślmy niech będzie od dzisiaj zostaniecie po lekcjach. Wszyscy a ty Kazusa uważaj, bo też możesz zarobić szlaban za spóźnienie się a w sumie to możesz im dzisiaj po towarzyszyć.- Powiedziała złośliwie dyrektorka.
- A ty jeszcze pójdziesz ze mną na chwilę – dodała dyrektorka na obchodne wskazując na Kazuse.

(Kazusa)
- Eeeeee... Jjja??
- Tak, ty. - Powiedziała stanowczo dyrektorka - Chodź już!
"Boże, gdzie ona mnie zaciągnie??" - Pomyślałam gorączkowo i wyszłam z pomieszczenia...

(Serenity)
Kazusa powlekła, się jak na skazanie za naszą "wspaniałą" dyrektorka zostawiając nas sam na sam z, Shadow, który nie zbyt wyglądał na zadowolonego z tej całej sytuacji.
- To my już pójdziemy do klasy - Odparłam w stronę Mitsu, wstałam z krzesła a nogi miałam jak z waty, w końcu do mnie nie dotarło, że zaczepiłam kolesia ze starszej klasy.

(Shadow)
,,Mało brakowało"- myślałem patrząc się na tą blondi, chyba Serenity i Mitsu. Nawet nie przejąłem się, że ta blondyna nazwała mnie tym czymś". Nie miałem czasu się tym martwić, ledwo, co pohamowałem Kasaia. Nie wiem, dlaczego te dziewczyny tak na mnie działają...Na pewno nie są normalne, inaczej Kasai nie zareagowałby w ten sposób. No, ale cóż, mogę się o tym przekonać...
-Te Serenity czy jak ci tam- powiedziałem do blondyny- wiesz, że masz przechlapane, ty i twoja kumpela. U nas kapusie nie mają łatwego życia, a w szczególności, jeśli kapuje się na mnie! Wiedzcie, że ja trzęsę tą budą!- Syknąłem w ich stronę triumfująco- zobaczymy, co będziecie mówić po lekcjach. - Zagroziłem im śmiejąc się szyderczo.

(Serenity)
Odwróciłam się w jego stronę nie chętnie. Jak myśli, że mnie przestraszy tymi śmiesznymi groźbami to jest w błędzie?
- Wiesz ty to sobie możesz, co jedynie po trząść portkami a nie szkołą jak ty to ująłeś. A tak poza tym jak byś miał jakąś tu władze to by cię tu nie było. - Rzuciłam ostro w jego stronę. Tym razem jakoś się nie przejęłam jego groźbami, co on mi może. - Przeleciały mi myśli po głowie. - Dobra a z resztą to mamy jeszcze do pogadania o tej sytuacji w klasie, ale o tym to później. Pożałujesz tego, co zrobiłeś chłoptasiu - odparłam i razem z Mitsu wyszłyśmy z pokoju dyrektorki.

(Mitsu)
Wyszłam z Serenity z gabinety dyrektorki. Ciekawiło mnie gdzie ta wstrętna baba zabrała tą dziewczynę, Kazusę. Nie zdążyłyśmy dojść nawet do schodów prowadzących na piętro a usłyszałyśmy skrzyp drzwi. To był Shadow.

(Shadow)
Spojrzałem na dziewczyny wściekłym i trochę zdziwionym wzrokiem. Na korytarzu byliśmy sami. Znów poczułem, ze Kasai reaguje na te panny. A raczej na ich moce...Tak, one musiały być jakieś inne, przynajmniej Serenity, ponieważ Kasai budził się zazwyczaj wtedy, gdy wyczuwał jakąś moc zagrażającą mu. Muszę się przekonać, czy posiadają jakieś zdolności...Ale jak? No, na razie moja ludzka natura chciała spuścić im manto, więc czemu miałbym tego nie robić.
-Hola, hola!- Zawołałem do dziewczyn- Jeszcze nie skończyliśmy, musimy wyjaśnić to i owo.- Powiedziałem, po czym stanąłem naprzeciwko ich.

(Serenity)
- Wiesz ja nie mam, co z tobą wyjaśniać, więc sorry śpieszy się nam na fizykę, o właśnie na fizykę. - Powiedziałam beztrosko w stronę tego... Szkoda słów.
Popatrzyłam na Mitsu ze śmiechy to już prawie na podłodze leżała, ja z resztą też nie kryłam rozbawienia. Ten cały Shadow strasznie mnie irytował zgrywał jakiegoś nie wiadomo, kogo, ale za to jego ciężki charakter bardziej przypadł mi do gustu...

(Shadow)
-Róbcie jak chcecie, ale powiedzcie mi tylko...wy nie jesteście zwyczajne, prawda wypaliłem, bo jestem cholernie bezpośredni. Poczułem, jak Kasai zaczynał się przebudzać...

(Mitsu)
-Co?- Przestałam się śmiać i spoważniałam- Jak to "nie jesteśmy zwyczajne"? Co masz na myśli?- Byłam zszokowana pytaniem Shadowa.
-"O co może mu chodzić?"- Pytałam sama siebie.

(Serenity)
- No wiesz ze mną wszystko w porządku klepki mam na miejscu, jeżeli o to ci chodzi - skłamałam przecież mu naprawdę nie powiem, kim jestem jeszcze mnie nie pogięło. Shadow chyba nie był zadowolony moją odpowiedzią....

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:25, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Akai)
Weszłam niepewnie do budynku liceum... "co ja tu robię" zadawałam sobie pytanie. Już od dawna coś tajemniczego ciągnęło mnie tutaj. Rozejrzałam się po wewnętrznej stronie szkoły i zobaczyłam tam trójkę dzieciaków (nie wiem czy mogę tak mówić skoro to licealiści no, ale...) chłopaka i dwie dziewczyny. Starałam się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, ale nie bardzo mi to wyszło i wycofując się kawałek do tyłu potrąciłam kosz na śmieci robiąc powiedzmy... duży hałas. Chłopak spojrzał na mnie dziwnie. "Ops... no to już po mnie" pomyślałam poprawiając amulet na szyi. Nie cierpię takich sytuacji. Popatrzyłam mu w oczy i zobaczyłam tylko nadnaturalną wściekłość, która mnie przestraszyła... Mnie? Dziewczynę wychowaną w Krainie Nocy? Tu się dzieją naprawdę dziwne rzeczy... Myśli kłębiły mi się w głowie jak czarna chmura dymu.
Wsadziłam ręce w kieszenie spódnicy. Teraz spojrzała na mnie dziewczyna o długich blond włosach. No tak gimnazjalistka w liceum to dopiero zoo...
Stanęłam na piętach i zaczęłam się na nich bujać...

(Shadow)
Dobrze wiem ze kłamała. Musi mieć jakieś zdolności musi! Czuje to...
-Ech...-Westchnąłem wkurzony, bo nie chciało mi się tłumaczyć- Powiem tak: nie udawaj, bo ja wiem, że jesteście inne niż wszystkie...a przynajmniej ty...i nie pytaj skąd wiem, bo powiedzmy, że ech...-Zawahałem się. Nie powiem im przecież ze jestem demonem-mam ze sobą mały problem i ten...no... ,,Mały problem" w dziwny sposób na was reaguje....-Powiedziałem, choć zabrzmiało to niezbyt zrozumiale...

(Serenity)
- Wiesz każdy ma jakieś problemy większe i mniejsze ty masz problem z panowaniem nad sobą jak zauważyłam - rzuciłam w jego stronę - I wiesz nie zbyt interesują mnie twoje problemy, ale poza tym nie wiem, o co ci chodzi z tą nie normalnością w dalszym ciągu – dodałam.

(Shadow)
No nie ta panna mnie wkurza!!! Znów czułem, że Kasai próbuje przejąć kontrolę. Właściwie, czemu mówię na niego on? Przecież to cały czas jestem ja...Dziwne to wszystko.
Ach!- Syknąłem, bo tym razem Kasai napierał z dużą siłą. Nie wiem, czy zdołam go utrzymać. Czułem się słabo, ręce zaczęły mi sie trząść, wiedziałem, że jestem blady a źrenice robią się nienaturalnie duże. To normalne przy przemianie w demona. Czułem się źle musiałem oprzeć się o ścianę, aby nie upaść na ziemie.
-Lllepiej...ssstąd...idźciee...-Wysapałem w stronę dziewczyn...

(Serenity)
Tym razem zrobiło mi się go żal, w brew temu co powiedział podeszła do niego bliżej, wyglądał jak by miał zamiar za chwilę eksplodować. Położyłam rękę na jego ramieniu zamykając przy tym oczy, teraz już byłam pewna, że to jego szukałam, że to on ma być moim celem. Ale teraz się to nie liczyło chciałam mu pomóc, skupiłam swoją energię na nim by pomóc mu powstrzymać to, co miało nastąpić.

(Akai)
Popatrzyłam na chłopaka, który strasznie dziwnie zaczął się zachowywać. Nie wiem, o co tu chodzi, ale nie chciałam podchodzić bliżej... Zerknęłam na drugą dziewczynę, ale trudno było, co kolwiek wyczytać z jej twarzy. Blondynka tym czasem podeszła do chłopaka... "Co się z nim dzieje?" Zapytałam samą siebie... "Gdyby tylko..." Zaczął się układać w mojej głowie plan... Ale tak naprawdę, co mnie to obchodzi, czemu po prostu stąd nie wyjdę? - zapytałam samą siebie.

(Kazusa)
Dyrka ciągnęła mnie gdzieś za sobą, pokazywała palcem na jakieś drzwi.
"O Boże..." - Pomyślałam i westchnęłam głośno.
- Psze-pani, czy ja mogłabym wreszcie pójść na lekcje? - zapytałam nieufnie
- Ach tak! - Dyrektorka najwyraźniej sobie przypomniała, że mam lekcje ^^" - Idź już, dziecko...
Chciało mi się śmiać z głupoty mojej dyrki. Postanowiłam odnaleźć swoją salę.
"Ale gdzie moje nowe znajome i ten TYP?? Coś mi się wydaje, że on... - Myślałam intensywnie - Mniejsza z tym... Muszę poszukać Serenity i Mitsuko!"
Obszukałam całe piętro, gdzie mieściła się klasa, w której ostatnio miałam mieć lekcje. Jednak po dziewczynach ani śladu...
"Może siedzą nadal w gabinecie?" - Przeszło mi przez myśl. Zbiegałam ze schodów tak szybko jak potrafiłam. Zobaczyłam, że na korytarzu są i moje nowe znajome i ten chłopak :/ w dodatku stała koło nich jakaś młodsza dziewczyna.
- Coś ciekawego mnie ominęło? - zapytałam z przekąsem
Ten TYP odwrócił się w moim kierunku i o mało nie eksplodował...
- Co mu jest? - Podbiegłam do Mitsu...

(Mitsu)
To wszystko mnie przerażało... "Ten chłopak.. on się bardzo dziwnie zachowuje.. kim on jest?"- zastanawiałam się. Przyglądałam się i coraz bardziej bałam. Wiedziałam, że powinnam coś zrobić, ale co?! Z boku przyglądała nam się jakaś młodsza dziewczyna. Chyba też zaskoczyło ją zachowanie Shadowa. Nagle przybiegła do nas Kazusa.

-Co mu jest? Sama nie wiem! Strasznie dziwnie się zachowuje! Kazał nam stąd iść.. nie wiem co robić..- Odpowiedziałam Kazusie na pytanie, które mi zadała

(Serenity)
- W sumie to on ma racje musimy jak najszybciej oddalić się od niego nie wiem ile będę w stanie go utrzymać, to coś co jest w nim jest silniejsze w jakiś sposób ode mnie! - krzyknęłam w stronę koleżanek widząc ich zdziwienie na twarzy.
"Chyba niechcący się wygadałam przed dziewczynami, ale nie teraz to się liczyło, musiałam je ochronić, ale jak? "- Zadawałam sobie pytanie.
Rozejrzałam się po korytarzu, na szczęście był pusty . Byliśmy tylko my, reszta szkoły miała lekcje, przynajmniej w razie, czego będzie mniejsza masakra.

(Kazusa)
- Dajcie mi chwilkę! - Powiedziałam do dziewczyn i szybko pobiegłam w stronę sali, gdzie ostatnio mieliśmy lekcje

(Serenity)
- Ej, po co tam idziesz to nie ma sensu? - Zawołałam za Kazusą, "Jako zwykła dziewczyna nic nie zdziała" - pomyślałam, patrząc na oddalającą się koleżankę.
Lecz z Shadow był, co raz gorzej mam nadzieje, że uda mi się to coś powstrzymać.
- Trzymaj się - szepnęłam cicho

(Kazusa)
W połowie drogi do sali zatrzymałam się.
"Po co mi łuk, skoro mogę użyć mantry?" - Pomyślałam radośnie. "Chyba mi się uda coś zrobić z typem..."
Serenity i Mitsu patrzyły na tego chłopaka ze strachem, jakby się o niego martwiły. No tak, chłopak normalnie słaniał się na nogach. Postanowiłam jak najszybciej działać.
- Rin, pyou, tou, sha, kai, jin, retsu, sai, zen. Akuryou taisan! - Krzyknęłam, a cały korytarz spowiło nieziemskie światło.
"Ups... Czyżby było coś nie tak??" - Pomyślałam z przerażeniem...

(Shadow)
,,..Już...Już nie wytrzymam....-Myślałem rozpaczliwie -,,Kasai jest...za silny...ahgr!"- ból był nie do zniesienia. Czułem, że się zmieniam nie mogłem już tego zatrzymać. Byłem blady jak ściana, wiedziałem, że wkrótce moja skóra zacznie przybierać szkarłatny odcień, wiedziałem też to, że moje oczy nie są już błękitne tylko granatowe, że włosy robią się ciemniejsze. Czułem, jak paznokcie zamieniają się w pazury a zęby w kły. Ten proces był niezwykle bolesny. Nie tylko fizycznie, ale Kasai atakował psychikę, by móc przejąć kontrolę nad ciałem. Serenity próbowała mi pomóc, ale ona nie wie, że na Kasaia nie ma sposobu. Wtedy, Kazusa rzuciła jakieś zaklęcie, rozbłysło światło, miałem czas by uciec.
-Zostawcie mnie!!! Odejdźcie!!! Nie możecie mi pomóc!!! - Krzyknąłem rozpaczliwie, po czym zerwałem się i zacząłem biec...

(Mitsu)
”Co on wyprawia?! Przecież jest za słaby by biec!"- Pomyślałam- Czekaj!- Krzyknęłam w stronę Shadowa, ale ten się nie zatrzymał. Pobiegłam za nim, a dziewczyny poszły w moje ślady. Nie wiedziała, co robię, to był zupełny spontan! W tej gonitwie przedostaliśmy się na boisko. "Przynajmniej tu nikt nam nie przeszkodzi, mam taką nadziejnie rozumiałam ani swojego zachowania ani myśli. Te dziewczyny i ten chłopak- oni nie są normalni. "Ja tu nie pasuje"- pomyślałam, poczym łezki mi pociekły po policzkach. W końcu Shadow się zatrzymał. Nie miał sił by stać, padł na kolana. Ale nie! Wstał i jak na sprężynach podbiegł do ogrodzenia i przez nie przeskoczył! Biegł naprawdę szybko! Wszystkie byłyśmy zdziwione i przerażone jednocześnie. Nie miałyśmy szans, żeby go dogonić. Stałyśmy w równym rządku, jakby to była zbiórka na w-fie: ja, Serenity, Kazusa i ta młodsza dziewczyna.


(Akai)
To stało się tak szybko, że nie wiedziałam, kiedy wybiegłam za tamtymi ze szkoły i znalazłam się na boisku. Gardło mi się ścisnęło, ale nic nie powiedziałam. No, bo co tu mówić? Stanęłyśmy w rzędzie... w dużym stresie czekałam, co się dalej stanie... Bałam się odezwać. Spojrzałam na blondynkę i na jeszcze jedną dziewczynę, która przyszła. One miały jakieś magiczne moce. Ale na pewno nie były to moce nocy, których ja osobiście się uczyłam.

(Serenity)
- Ten to jest dopiero ciekawy pierw się słaniał na nogach a teraz już go nie ma - zagadałam do dziewczyn

(Kazusa)
- Taaa... Ale dzięki mnie odzyskał siły... Hehe, nie dogoniłabym go... - Powiedziałam do Serenity

(Akai)
Popatrzyłam po dziewczynach... i westchnęłam: -Nic tu chyba po mnie... - Ale nie odeszłam

(Serenity)
- Ekstra, zaraz mamy szlaban a ten sobie biega po mieście jak kucyk z krainy tęczy (Hahaha) - odparłam. Dopiero teraz zauważyłam, że stoi koło nas jakaś dziewczynka. Ale, po co?
- Kim jesteś? - zwróciłam się do nie znajomej.

(Akai)
-Ja... Jestem taką sobie dziewczynką... Mówią na mnie Akai... Akai Hitomi

(Mitsu)
-Miło mi, jestem Mitsu- powiedziałam wybiegając rękę do Akai

(Akai)
Zastanowiłam się moment... no dobra wiem jestem nieśmiała
-Akai... Mnie też jest miło

(Kazusa)
- A ja jestem Kazusa, dla przyjaciół Kazu-chan - pogromczyni demonów - zaśmiałam się

(Akai)
"Pogromczy ni demonów... To Demi ma problem" powiedziałam do siebie w myślach, ale zaraz się otrząsnęłam
-Fajnie...

(Serenity)
No to mnie zadziwiły tu z jednej strony dziwne zachowanie Shadowa z drugiej pogromczyni demonów, a z trzeciej jakaś małolata. No Mitsu jest jeszcze w miarę normalna, ale kto ją tam wie. NO super rok się zaczął całkiem ciekawie, ale co będzie dalej za pół godziny mamy szlaban

(Akai)
Blondyna dziwnie się na mnie popatrzyła... Nie lubię jak ktoś się tak patrzy...
-A Tobie jak na imię - zwróciłam się do niej.

(Serenity)
- No dla ciebie może być Serenity - odrzekał pochylając głowę nad Akai.
- Dziewczyny, co robimy szukamy, Shadowa czy idziemy na szlaban? - Zapytałam, choć byłam pewna, co odpowiedzą.

(Akai)
Super... Pierwszy tydzień w tym mieście, a już narobię sobie wrogów... co ona się tak rządzi dlatego, że młodsza jestem...
-Bardzo mi miło-powiedziałam przez zaciśnięte zęby...

(Kazusa)
Spojrzałam na Akai. Zauważyłam, że choć była młodsza od nas, na pewno nie była głupsza od nas.
- Jak chcesz, Akai - zaczęłam - to może poszukasz z nami, co?

(Akai)
-Nie wiem czy mogę-spojrzałam znacząco na Serenity...
-Jeśli chcecie to? - Już było pytanie

(Serenity)
- Mi tam nie przeszkadzasz zawsze jedna osoba więcej w grupie - uśmiechnęłam się do Akai.
- Czyli w takim razie zero szlabanu tylko pogoń za Shadow'em

(Akai)
-Dla mnie bomba, chociaż szlabanu nie miałam... i dzięki

(Kazusa)
- No to na co czekamy? - Zwróciłam się do Serenity i reszty - Biegiem za Shadow'em!

(Akai)
Popatrzyłam się po twarzach nowopoznanych dziewczyn i nagle coś sobie uświadomiłam:
-Słuchajcie, a ogólnie to, dlaczego on się tak... Hmmm...Zachowywał -zapytałam i czekając na odpowiedź moim zwyczajem zaczęłam bujać się na piętach...

(Serenity)
- Wiesz w sumie tyle wiem, co ty, czyli nie wiele - odpowiedziałam Akai.
No to idźmy go w końcu poszukać, bo my tu gadu gadu a jemu może się cos stać.
Dziewczyny skinęły głowa mi dla potwierdzenia i ruszyłyśmy przez ten sam płot, przez który skakał Shadow.

(Shadow)
Biegłem przed siebie jak wariat. Już nie wiedziałem, co robie. Wszystko mnie bolało. Dobiegłem do jakiegoś parku. Ciężko dysząc padłem pod drzewem.
-...Już...Już...Już nie mogę dłużej!!!- Jęknąłem, po czym moja przemiana w demona weszła w końcowe stadium. Dobrze ze akurat nie było nikogo w pobliżu. Okropny ból przeszył moje ciało. Po 10 sekundach było już po wszystkim...Byłem już demonem...Demonem pełnym rządu mordu...Popatrzyłem na siebie z zadowoleniem. Miałem szkarłatny kolor skóry, granatowe włosy, czarne, święcące ślepia, pazury i kły.
-Hmm..Pora dobrać coś lepszego!
Pstryknąłem kościstymi palcami strój zmienił się na bardziej...Stosowny do mojego wyglądu. Wtem usłyszałem rozmowy ludzi...
-...Pora się zabawić-syknąłem sam do siebie, po czym ze złośliwym uśmiechem ruszyłem naprzeciw ludziom...

(Akai)
Przeskoczyłam za dziewczynami... Zastanawiałam się poważnie, dlaczego nie wyczułam demonicznej strony tego Shadowa... Nie miałam też pojęcia, kim jest Serenity, która go uspokoiła troszeczkę.... i czy... On może być groźny... Czego ja się ogólnie boję?.. Mogę no tak moja magia jest okropna tylko kilka zaklęć... Jest jeszcze Demi, ale skoro moja nowopoznana koleżanka jest Pogromczynią demonów to nie chcę jej narażać...

(Serenity)
Biegłyśmy uliczkami miasta w poszukiwaniu "kolegi", od jednej do drugiej, ale nikogo podobnego do niego nie było. Minęłyśmy miejski park, gdy nagle
-Ratunku, pomocy! - ktoś krzyczał zza parkowego ogrodzenia.

(Kazusa)
- Co to za wrzaski? - Zatrzymałam się i byłam pewna, że tą osobę zaatakowało coś nie z tego świata. "Demon..." - Pomyślałam - "Czas działać"...

(Shadow)
,,Głupi, słabi ludzie...-Myślałem łamiąc kark jakiejś kobiecie. Jej krew opryskała mi tors i kawałek szkarłatnej twarzy-,,Za nic nie umieją się bronić, to dobrze, he..he.."- Obnażyłem kły w złośliwym uśmiechu.
-Chodź tu! Zabawimy się - powiedziałem do jakiegoś staruszka, po czym złapałem za szyję wbijając w nie pazury. Polało się dużo krwi, rozerwałem mu tętnice. Dziadek charczał trochę błagając o litość. Głupek...Rzuciłem go na ziemie, niech się wykrwawi...
Cóż, rozejrzałem się po okolicy. Zabiłem z 8 osób. Wszędzie było pełno krwi, sam byłem w niej umorusany...Lubiłem to...Zapach krwi mnie podsysa, zresztą to taka przyjemna sprawa, wbijać pazury w szyję, łamać kręgosłupy lub zagryzać ofiary. To były moje ulubione sposoby zabijania. Wtem usłyszałem, że jakiś człowiek zauważył mnie i zaczął wzywać pomocy.
-Fajnie, sprowadzi tu resztę i będzie, co robić- powiedziałem zadowolony śmiejąc się nad zwłokami jakiegoś faceta, którego zagryzłem.

(Akai)
Ktoś krzyknął, a ja poczułam ostry odór krwi... nie wiem czy inni też to poczuli. Ten "zapach" prawie zwalał z nóg. Przystanęłam na jednej nozdrzy starając się zobaczyć źródło zapachu. Niestety ogrodzenie parku było jak na mnie za wysokie.
-Słuchajcie... może lepiej sprawdzimy, co się dzieje...-Powiedziałam, chociaż byłam prawie pewna, że wszystkie myślą to samo

(Serenity)
Razem weszłyśmy za bramę parku, to co tam zobaczyłyśmy było nie do opisania. Kawałki ludzkiego ciała walały się, do okoła jakiejś postaci.
- Matko boska, co to ma znaczyć? - Przeraziłam sie nie na żarty, wdeptując w jakieś mięso na chodniku.



(Kazusa)
"Taaa... Wiedziałam, ewidentny demon..." - Myślałam i postanowiłam poprosić mojego kumpla - Kimnarę (który znajdował się w amulecie na mojej szyi) o pomoc.
- Kimnara... Czas na jatkę... - Szepnęłam
Wyciągnęłam ręce przed siebie, a energia amuletu i Kimnary wypełniła moje ciało...
- Teraz! - Usłyszałam głos przyjaciela
- KAAAAAAAAN! - Wrzasnęłam, a cała energia trafiła gdzieś tam, hen daleko...

(Serenity)
- No ładnie nawet nie trafiła tylko go bardziej rozłościła - popatrzyłam na Kazusę i jej dziwny medalion

(Akai)
Spojrzałam na to, co atakowała towarzyszka i zobaczyłam tam szkarłatno skórego demona umorusanego krwią. "Co tu się dzieje przecież demony nie powinny sobie tak po prostu latać po ulicach" pomyślałam? Stanęłam jak wryta... Rozglądnęłam się po wszystkich trupach leżących naokoło... Tyle śmierci nie widziałam od czasu... a nieważne- Dobra chyba teraz muszę ja spróbować. Pomyślałam z przerażeniem rozglądając się na około, a odór krwi prawie mnie powalił.
-Teraz my!-Powiedziałam,a tuż nad moją głową pojawiła się Demi.
-Nie masz już, co robić tylko się w kłopoty pakować zapytała.
-Nie ważne... Słuchaj nie widziałaś gdzieś...?-Zapytałam.
-Tego szukasz? zapytała rzucając mi mój nóż.
-Dzięki. Demi... Kontrola Ducha... Do Nocnego Wiatru (nazwa noża).- Demonica wniknęła do noża. Machnęłam nim i w stronę demona poleciała struga fioletowego światła... Niestety minęła go o włos... "UPS" usłyszałam w głowie głos Demi

(Mitsu)
-"Te dziewczyny... One... co ja tu robię? Przecież ja nie mam żadnych mocy"- i znów po twarzy spłynęła mi łza. Nic nie mówiłam, patrzyłam tylko na to, co robią moje towarzyszki. Byłam bezbronna, starałam się trzymać Serenity. Wiem, to głupie. Nie dość, że ma kłopoty to jeszcze mnie na karku. "Ech.... Tak bardzo bym chciała mieć jakieś moce... Marzenia są piękne, jeśli można je spełnić..."- Pomyślałam. Nagle poczułam coś koło serca... Takie miłe uczucie... jakby ciepło, ale to była energia.. "Czyżbym.. nie to nie możliwe... ja.. nie mam.. ja jestem zwyczajną.. dziew...czy...ną..."- przy ostatnim pomyślanym słowie zemdlałam.

(Serenity)
- Mitsu, co ty wyprawiasz?! - Krzyknęłam łapiąc w ostatniej chwili koleżankę za ramię podciągając ją do góry" Tylko mi tu nie mdlej," - pomyślałam, rozglądając się po parku poszukując demona. Uciekł mi z pola widzenia. Czyżby zwiał, raczej nie, czułam dalej jego moc.
- Mitsu słyszysz mnie? - Poklepałam koleżankę po twarzy

(Mitsu)
-Ta...tak.. co się stało?- Powiedziałam dochodząc do siebie. Dziwne było to, co się ze mną działo.. Najpierw ten spontan a teraz to..

(Serenity)
- Zemdlałaś, ale teraz czasu nie ma na twoje mdlenie zbieraj się szybko. - Rzuciłam w stronę oszołomionej Mitsu. W tym samym momencie gdzieś usłyszałam szelest za nami. Ale okazało się to być tylko zwykłym kotem. Kątem oka spostrzegłam jak Aryami i Kazusa pobiegły za czymś, ale, za czym?

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:26, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Shadow)
Wskoczyłem na pobliskie drzewo, ukrywając się w jego gałęziach. Zaatakowały mnie moje,,szkolne przyjaciółki. No jednak miałem rację, mają jakieś moce, ale to nie wystarczy, aby mnie powstrzymać. Na dodatek Mitsu zemdlała, co ułatwiało mi atak.
,,No to teraz się zaczyna zabawa” - pomyślałem zlizując językiem krew z brody, po czym szybkim susem zeskoczyłem z drzewa lądując obok Mitsu i Serenity. Wyszczerzając przy tym zakrwawione kły...

(Serenity)
Popatrzyłam z przerażeniem na to, co stanęło koło nas. Nie wiele czekając krzyknęłam. " Potęgo Księżyca Działaj!!" - W końcu ujawniłam swoją moc. Zmieniłam strój na bojowy a następnie odepchnęłam Mitsu na bezpieczną odległość

(Mitsu)
-Auć!- Powiedziałam upadając na ziemię. -"Boże" - pomyślałam- "to wszystko się dzieje na prawdę?! Przecież to miał być zwykły rok szkolny! A tu już w pierwszy dzień takie cuda!" Poczułam, że wydobywa się z mojego serca coś, co bym określiła jako MAGIA. Nie byłam tego pewna, ale wiedziałam, że to osłabia demona... "Czyli, że ja też..." To było dziwne, nie mogłam o tym myśleć.. ale wiedziałam, teraz już na pewno wiedziałam, że ja też mam moc...

(Shadow)
Ach!-Syknąłem. Byłem już słaby, bo dawno nie zmieniałem się w Kasaia. Wymordowałem też za mało ludzi, by ich krew uzupełniła me moce. A energia Mitsu i Serenity też zaczęły robić swoje. Chodź niechętnie, musiałem zacząć się wycofywać. Czułem, że powoli zaczynam zmieniać się w człowieka.
,,Diabli, znów będę tylko Shadowem!"- Myślałem zdenerwowany. Gdy byłem Kasaiem nienawidziłem swojego ludzkiego ja. Ale będą człowiekiem, nie cierpiałem swej demonicznej natury. Dziwne to wszystko... Spojrzałem ostatni raz na Mitsu i Serenity.
-Zapamiętajcie, że jestem demonem o imieniu Kasai i jeszcze się spotkamy! -Syknąłem z nienawiścią. Poczułem się słabiej i stwierdziłem, że czas na odwrót. Po chwili zniknąłem wśród krzaków...

(Serenity)
- No w końcu poszedł sobie, choć tak samo znikł jak się pojawił. Teraz mogę iść spokojnie do domu no może nie spokojnie, ale to był dzień pełen wrażeń i marzę tylko o kąpieli.
- Cześć Mitsu do jutro- rzuciłam w stronę koleżanki i z marszu poszłam do domu zostawiając ją samą.

(Mitsu)
-Pa..- Rzuciłam oszołomiona na pożegnanie. Już chciałam ruszyć do domu, ale usłyszałam nadjeżdżające samochody. -"No pięknie! Policja! I telewizja! Nie no po prostu pięknie!- Pomyślałam szybko oddalając się w stronę domu. Niestety jakiś reporter do mnie podbiegł i zapytał:
-Panienko! Czy wiesz co tu.. O mój Boże! - Powiedział zobaczywszy masakrę w parku- To twoja sprawka?!
-Nie! Jak przyszłam to już.. to właśnie to zobaczyłam! Przepraszam, ale spieszę się! Do widzenia!- Powiedziałam oddalając się od gościa. Musiałam skłamać.. Niech lepiej nie wiedzą, co tu się stało.. Z daleka było słychać syreny karetek i policje, ale nic mnie to nie obchodziło. Byłam zmęczona. Chciałam jak najszybciej się położyć. "Ech w domu będę musiała wytłumaczyć się rodzicom.. Tylko jak? Czy znowu będę musiała kłamać?" - te myśli kłębiły mi się w drodze do domu


(Kazusa)
„Nie wiem, co mi się stało po moim ataku, ale chyba mnie tu nie było. Ale na szczęście tego czegoś już nie było. Za to zobaczyłam Mitsu i od razu do niej podbiegłam:
- Mitsuko, wszystko w porządku?? - Zapytałam z troską

(Mitsu)
- Ta.. jest Ok- powiedziałam w zamyśleniu...

(Kazusa)
- Kurde... - Powiedziałam cicho - A gdzie jest Akai? I Serenity?

(Mitsu)
- Rozeszłyśmy się. Każda poszła do siebie. To był zakręcony dzień...

(Hitoshi)
„Moi rodzice to istne potwory! Z dnia na dzień przeprowadzka! Byłem zmęczony, lecz wiedziałem ze rano musze iść do nowej szkoły! Przed snem cos mnie na kusiło abym włączył TV. W wiadomościach była mowa o jakiś licznych morderstwach! Ciekawe, co się stało? Nic poszedłem spać. Rano nie zdarzyłem zjeść śniadania, ponieważ wyleciałem z domu jak z bicza strzelił. W szkole spotkałem dyre i zaprowadziła mnie na lekcje Japońskiego”.
-Witam was szanowni uczniowie, a oto ten nowy uczeń, o którym wam opowiadałam-powiedziała za żarcie. Nazywa się Hitoshi Abukara. Powitaj kolegów i koleżanki.
-Cześć - przywitałem się z wszystkimi.
-życzę miłego uczenia.
Dyra wyszła, usiadłem obok ławki -jakiegoś blondyna, który z niechęcią na mnie patrzył. Pomyślałem: "Czy ja mu cos zrobiłem?". Nagle Pani wyszła, ponieważ sekretarka poprosiła ją na chwile. Pani powiedziała:
-Przepraszam moi kochani, ale mam pilny telefon. Wracam za 5 minut.

(Serenity)
"Wczorajszy dzień strasznie skomplikował mi życie. Nie dość, że ujawniłam swoją moc przed obcymi mi ludźmi, to jeszcze ci obcy ludzie też mieli jakieś moce.
To się dopiero nazywa wpaść z deszczu pod rynnę". - Rozmyślam idąc z rana do szkoły. Niestety moja droga do niej prowadziła przez park, który teraz jest obstawiony przez policje po wczorajszych napadach demona. "Jak mu tam było a już wiem Kasai?” - Więc poszłam na około. Po paru minutach nudnego marszu doczłapałam się do tej budy. Popatrzyłam na plan, bo niezbyt wiedziałam, co teraz mamy. Wodziłam oczami po dużej kartce papieru szukając Ia, aż w końcu znalazłam. - 2 Piętro polski - powiedziałam sama do siebie.

(Mitsu)
-Tak.. Fajnie! Nie ma, co! Nie dość, że się nie wyspałam, bo do domu wróciłam o 21, to jeszcze mam szlaban! A niech to!- Mówiłam do siebie, szykując się do wyjścia do szkoły- Oczywiście rodzice nie uwierzyli, w to, że dyrka kazała mi zostać po lekcjach.. Ech... Dobra idę, bo się spóźnię.
-Na razie!- Krzyknęłam wychodząc z domu.
-Tylko wróć od razu po lekcjach!- Zdenerwowanym głosem przypomniał mi tata...
-Ok-rzuciłam i wyszłam. Drogę do szkoły miałam krótką, bo była ona dwie ulice dalej. Na szczęście park był za nią, więc nie martwiłam się tym, co wczoraj się stało. Odchodząc od domu spojrzałam, za siebie na las. Bardzo chciałam się tam znaleźć, ale musiałam iść do szkoły. Pocieszało mnie to, ze w niej spotkam moje nowe koleżanki

(Serenity)
- Siemanko też spóźniona, - uśmiechnęłam się do Mitsu widząc znajomą twarz.
- Mamy polski teraz. A jestem ciekawa, co z Shadowem? - Dziwnie to zabrzmiało, ale martwiłam się o niego choć nie wybaczę mu tego, że mnie poniżył przed klasą ale coś mi mówiło, że ma problem i to nie mały.

(Mitsu)
-Hej. No tak, za późno wstałam. A i tak się nie wyspałam... Dobra chodźmy na polski.. Pogadamy na przerwie..- Powiedziałam i skierowałyśmy się w stronę sali.

(Hitoshi)
Pani wróciła strasznie szybko. Myślałem ze spalę się ze wstydu, bo wszyscy się na mnie gapili. Miałem tego dość i odegrałem ból brzucha. Pani wpuściła mnie. Super! – Pomyślałem udając się do pielęgniarki, bo nauczycielka może sprawdzić czy naprawdę mnie bolał brzuch. Gdy biegłem do gabinetu higienistki. Spotkałem dwie dziewczyny. Jedna brunetka a druga blondynka o długich włosach. Ciekawe, czemu nie są w klasie- pomyślałem. Powiedziałem pielęgniarce o bólu brzucha i dala mi tabletkę, ale schowałem ja pod język i wyszedłem, jak tylko przekroczyłem próg gabinetu wyplułem ja. Zanim doszedłem do klasy był już dzwonek...

(Shadow)
Wierciłem się niespokojnie w ławce. Na niczym nie mogłem się skupić po wczorajszym...Najgorsze było to, że ja pamiętałem wszystko, co robił Kasai...Wiedziałem, że zamordowałem tylu ludzi...Chodź długo już jestem demonem to wciąż się nie mogę do tego przyzwyczaić. Byłem w szoku, że zrobiłem taką rzeź.
-Marnie wyglądasz...-Powiedział do mnie Kasper.- Co ja mówię, fatalnie...Chodź, przewietrzymy się...
Byłem mu wdzięczny, że mnie stąd wyciągnął. Idąc korytarzem spotkałem, Mitsu i Serenity na których widok dostałem dreszczy, pamiętałem przecież wczorajszą walkę...

(Serenity)
"No ładnie już dzwonek nici z polskiego, przynamniej jedna wiadomość dobra" - uśmiechnęłam się w duchu.
- Cześć, Jak się czujesz nie najlepiej wyglądasz? - Rzucałam w stronę Shadowa, widząc jak nadchodzi z przeciwka.

(Mitsu)
"Fajnie! My chciałyśmy mu pomóc, a ten nawet się nie odzywa!"- Pomyślałam widząc zachowanie Shadowa.

(Anoli)
Stanęłam przed budynkiem liceum, no cóż pierwsza praca nowe życie - może wreszcie to zapewni mi odpowiedni kamuflaż. W sumie to rozpoznać elfa wśród tłumu ludzi jest dość trudnym zadaniem nawet dla kogoś z magicznymi mocami....Weszłam do budynku w korytarzu stało kilkoro uczniów, robiąc zamieszanie, od jednego z nich emanowały złem moce.

(Shadow)
Nie mogłem wykrzsztusić słowa...Jakoś nie wyobrażam sobie, że mógł bym z nimi normalnie rozmawiać po ty, co stało się wczoraj...W dodatku Kasai cały czas reagował na ich moce, chodź mniej niż za pierwszym razem, to jednak kontrolowanie to strasznie mnie wykańczało. Czułem się słabo, tak słabo, że zachwiałem się na nogach, i pewnie runąłbym na ziemie gdyby Kasper mnie nie powstrzymał.
-Shadow?! Shadow!- Krzyczał do mnie, ale ja byłem półprzytomny.-Shadow, co się z tobą dzieję?! Niech ktoś tu przyjdzie, on jest blady jak ściana - rzekł rozpaczliwie patrząc w stronę dziewczyn...

(Mitsu)
Spojrzałam z przerażeniem na Shadowa- było z nim coraz gorzej. Podbiegła do nas kobieta, ponoć nauczycielka. Nie wiem, czemu ale coś mi w niej nie pasowało. Czyżby znowu osoba z mocami? To dziwne, że to wyczułam. Wcześniej też tak miałam, ale nie wiedziałam, co to było.... "Na reszcie się wszystko wyjaśnia..." Popatrzyłam na Serenity, nie wiedziałyśmy, co robić. "Każdy normalny człowiek w takiej sytuacji wezwałby pogotowie" -pomyślałam, niestety nie miałam ze sobą komórki.. ech.. "Zadzwonić musi ktoś inny"- pomyślałam. Chłopak był coraz bardziej blady, dosłownie biały jak ściana.. Albo jak.. trup... To był okropny widok. "Co się ze mną dzieje?.. Wyczuwam energię.. i to złą.. to nie normalne! Przecież ja tego nie potrafię!"- Zaprzeczałam prawdzie. Tak bardzo chciałam posiadać magiczną moc, że teraz, kiedy moje marzenie się spełnia- nie chcę w to uwierzyć.

(Kazusa)
"Ech, jak zwykle spóźniona... A wszystko przez głupi autobus..." - Myślałam i biegłam po schodach na piętro. Już na korytarzu zauważyłam Serenity i Mitsu.
- Siemanko! - Zawołałam wesoło - Jak tam po wczorajszej gonitwie.
Ale nie czekałam na odpowiedź, bo od razu spojrzałam na jakiegoś blondyna. Od razu wiedziałam, że to Shadow.
- A temu, co jest? - Zapytałam Mitsu

(Mitsu)
-On... Jest z nim bardzo źle.. Masz może ze sobą komórkę? Trzeba zadzwonić po pogotowie.. tak myślę..- Powiedziałam, a potem szepnęłam Kazusie do ucha-.. Tylko nie wiem czy pogotowie tu coś pomoże.. Wyczuwam złą energię.. Nie wiem, czemu ale ona z niego emanuje.

(Kazusa)
- Wiesz, to całkiem możliwe... Ja tu wyczuwam złego demona... - Szepnęłam równie cicho jak Mitsu

(Serenity)
Patrzyłam to na Shadowa to na dziewczyny szeptające coś do siebie.
Potem znowu na innych, którzy się zebrali dookoła, robiąc tym samym sztuczny tłum. Na korytarzy już nawet zrobił się korek, ktoś z tyłu krzyczał coś o śmierci.
- Głupi jesteś on nie umarł! - Odparłam w sumie nie wiedząc, komu.

(Hitoshi)
Gdy spakowałem tornister poszedłem na lekcje historii. Nagle na korytarzu zobaczyłem tłum i spytałem jakąś dziewczynę:
-Co tu się stalo?
-Shadow zasłabł - odparła
-O boże, on jest z mojej klasy - powiedziałem półgłosem!
Przecisnąłem się przez tłum i zadzwoniłem z komy po karetkę. Powiedzieli ze będą za parę minut. Uspokoiłem się.

(Kazusa)
Spojrzałam na Serenity, a potem na Mitsu. Czekałam, aż coś powiedzą.
"Cholera! Przecież nie użyję mocy na środku korytarza... " - Myślałam gorączkowo...
Patrzyłam na Shadowa. Słabł w oczach. Już ledwo zipał. Miałam tego dość. Zaczęłam się szybko przepychać przez tłum, by dostać się na schody. Złożyłam ręce jak do pacierza i wymamrotałam "Akuryou Taisan" myśląc intensywnie o moim celu, jakim był Shadow. "Boże, żebym tylko nic nie spartoliła!" - Modliłam się, po czym zamknęłam oczy. Po kilku minutach ciszy otworzyłam ślepka i zobaczyłam, że było tak jak było...
"Co jest? Co mogło być nie tak??" - Pomyślałam ze smutkiem...

(Shadow)
,,Boże...agr...co się ze mną dzieje - myślałem półprzytomny. Czułem się fatalnie i nie wiedziałem, co jest tego przyczyną. Wszystko mnie bolało, było mi niedobrze, nie mogłem ustać sam na nogach. Może to z powodu wczorajszej rzezi, przecież Kasai to demon i pije krew...Jak wampir...
Słaniałem się na nogach jak jakiś zombie, wokół mnie zgromadził się już spory tłumek, Serenity i reszta dziewczyn też były. A ja stałem blady jak ściana i nie wiedziałem, co robić. Jezus...Gdybym teraz zmienił...Ktoś chyba tego chciał, bo czułem, że ktoś wysyła we mnie negatywną energie, aby zmienić mnie w demona. Tylko, kto i po co? Nie wychodziło mu jednak, bo ta energia atakowała moją ludzką stronę. Kasper cały czas mnie trzymał, mówiąc ze będzie dobrze...Wtem usłyszałem sygnał karetki...Czułem się gorzej, coraz gorzej, miałem wrażenie, że wykituje, ale byłem przytomny...
śmierć zajrzała mi w oczy co zauważyli pozostali uczniowie...

(Hitoshi)
Lekarze szybko wbiegli na piętro. Gdy dobiegli do Shadowa zaczęli wypytywać jak się czuje i takie tam. Wtem znowu zasłabł. Lekarze sprawdzili puls. Nie było. Nastała panika! ludzie mówili ze już odchodzi. Zaczęła się reanimacja. Po 20 sekundach puls powrócił. Lekarze położyli go na nosze i zanieśli go do karetki i następnie na sygnale odjechali. Ja i Kasper zabraliśmy się z nimi. Aby pilnować Shadowa...

(Serenity)
I odjechali, uczniowie rozchodzili się do swoich klas zostawiając nas same. Kazusa gdzieś stała na schodach, po co to nie wiem, Mitsu zaś koło mnie.
- Wiecie, co sądzę na ten temat? Że to wszystko jest zbyt podejrzane musimy jeszcze wiele wyjaśnić zanim gdzieś razem pójdziemy. -Odparłam w stronę dziewczyn.

(Kazusa)
Podbiegłam szybko do dziewczyn.
- Ale co mamy wyjaśniać? - Zapytałam zdziwiona

(Serenity)
Rozejrzałam się czy nikt nas nie podsłuchuje jedyną osobą oprócz nas jest jeszcze ta nowa nauczycielka. Ale, na co ona czekała to nie wiem?
- No więc zaczynając od wczorajszej sytuacji w parku i naszych, że tak powiem nagle ujawnionych tajemnic aż do dzisiaj. Nic się nie trzyma kupy. Ja wiem, po co tu jestem a wy, co robicie w tej szkole. Tylko nie mówcie, że jesteście zwyczajnymi dziewczynami, bo nie uwierzę. - Zwróciłam się w stronę dziewczyn.

(Kazusa)
Zdziwiłam się słysząc wypowiedź Serenity, ale postanowiłam powiedzieć prawdę.
- Wprawdzie nie wiem, po co mnie tu moja matka przysłała, ale skoro już tu jestem, moim zadaniem jest tępienie demonów... Mam magiczne moce, przyznaję się... A wy?


(Anoli)
Niestety moja moc okazała się za słaba. Stałam obok dziewczyn, gdy nagle jedna z nich zaczęła coś mówić o nadprzyrodzonych mocach....
Rzeczywiście czuło się od nich dziwną energie jednak nie sądziłam ze tak to się u nich objawia....
Ponieważ miałam teraz okienko zaprosiłam je do swojego gabinetu

(Serenity)
Poszłyśmy za nauczycielką, szkoda, że nie mogłyśmy dokończyć naszej rozmowy z dziewczynami, ale przecież nie będziemy gadać przy niej.
- Coś się stało proszę pani - zwróciłam się do nauczycielki po wejściu do jej gabinetu.

(Anoli)
-Wiem ze macie nad przyrodzone moce, i wiem, kto jest tym demonem, który odpowiada za wczorajsza jadkę w parku miejskim. Zresztą ja też mam takie moce....

Wzięłam do ręki Amulet, który miałam na szyi i skupiłam sie i wyszeptałam:
-Lasy Drzewa, Draidy i Nariady dajcie mi silę i przywołajcie moc starożytnych bogów Elar Power Up!
W tym momencie zmieniłam się w elfkę

(Serenity)
No wiedziałam, że z tą szkołą jest cos nie tak już z mojej ojczyzny jak wyruszałam to widziałam, że nie jest tu normalnie.
Ale, po co ona nam się ujawniła to nie miało sensu. My dałyśmy sobie doskonale radę w parku. No może nie do końca, ale jak stworzymy drużynę bezie jeszcze lepiej.
- Kim pani jest i po co jest tutaj? - Rzuciłam groźnie w stronę nauczycielki.

(Anoli)..
- Kim jestem to proste..... Jak widzicie jestem elfem. Po wczorajszym postanowiłam zając sie tym demonem wiem ze chodzi do tej szkoły
Cofnęłam czas i odbyłam rozmowę z dyrektorką dzisiaj jest mój pierwszy dzien.

(Serenity)
Rozdziawiłam buzie na całą szerokość, kolejna nawiedzona popatrzyłam na Mitsu i Kazuse były tak samo zaskoczone jak ja.
- To w takim razie, kto nim jest? - Zapytałam. Niestety nauczycielka milczała.

(Anoli)
-Tego wam nie powiem.... Pewnie chciały byście go zniszczyc a on moze sie nam przydac

(Kazusa)
v- Jedyne, czego nie wiesz... to są nasze myśli - uśmiechnęłam się - Czego miałbyśmy go zabić?? Hehe!

(Mitsu)
- Ja nic nie rozumiem.. nic kompletnie..- Powiedziałam na głos do siebie. "Elfka? Co to w ogóle ma być?! Magia?! Ja i magia?! To śmieszne!"- Pomyślałam patrząc na nauczycielkę- Ja.. ja też mam moc.. tylko to dziwne.. ja nic o to nie wiedziałam.. aż do wczoraj.. ech dziwnie się zaczął ten rok szkolny.. - Powiedziałam ni to do siebie ni do reszty.. Dziwiło mnie moje zachowanie.. "Kurde a lekcje? Rodzice mnie zatłuką! A zresztą! Mam to gdzieś! Mam wszystkiego dość! Nic nie rozumiem!"- Pomyślałam i.. Wybiegłam z gabinetu.. biegłam przed siebie... była nadal przerwa więc na korytarzu było sporo ludzi.. Przedzierałam się przez nich jak przez gąszcz.. a po policzkach spływały mi kryształowe łzy.. łzy bezradności..

(Serenity)
Trzask drzwi i tynk ze ścian tyle tylko zostało po Mitsu, gdy wybiegła z gabinetu. Razem z Kazusą zerwałyśmy się ze swoich miejsc, i pobiegłyśmy za koleżanką, zostawiając tym samym nauczycielkę samą.
- Gdzie ona mogła pójść? - Zwróciłam się do Kazusy.

(Mitsu)
Byłam już daleko za terenem szkoły.. "Znowu mnie nie będzie na lekcjach.. co się ze mną dzieje?"- pomyślałam.. tak normalnie zawsze byłam pilną uczennicą.. ale teraz? Nagle spostrzegłam, że Serenity i Kazusa mnie gonią.. i są coraz bliżej.. nie chciałam teraz z nikim gadać.. chciałam być sama.. najlepiej w moim ukochanym lesie.. W tej chwili poczułam dziwny ból w okolicy serca.. "Coś jest nie tak.." pomyślałam i stanęłam. "Czy to chodzi.. o.." nie dokończyłam rozmyślań, gdyż właśnie dobiegły do mnie dziewczyny

(Anoli)
Zanim jeszcze dziewczyny wybiegły z gabinetu powiedziałam do nich....
-Jeśli chodzi o lekcje to się nie martwcie gdy tu wchodziliśmy zatrzymałam czas na terenie szkoły....Jednak musicie jak najszybciej odnaleźć wasza przyjaciółkę, bo takie nagle przejście z jednej strefy do drugiej może jej zaszkodzić....
- A jeśli chodzi o demona ,pamiętajcie lepiej się go pozbądźcie zanim on pozbędzie się was....
Zmieniłam się w człowieka i powędrowałam do drzwi

(Akai)
Po wczorajszej walce bolały mnie wszystkie mięśnie... jeszcze do tego nabiegałam się za tym demonem. Wróciłam do domu (a raczej do Świątyni Nocy) po 24 i od razu walnęłam się na swoje łóżko. Niestety rano trzeba było wstać. Sensei jak zwykle obudził mnie przed 5 nad ranem i mówiąc szczerze a po prawdzie miałam ochotę mu zrobić krzywdę. Zarzuciłam torbę z zielonego materiału na ramię i wyszłam do szkoły. (Oprócz zajęć magicznych chodzę też do zwykłego gimnazjum). Mieszkamy w lesie i do szkoły mam powiedzmy... bardzo daleko, a niestety nie mamy tu samochodów. Byłam już kilka metrów od domu kiedy sobie przypomniałam o gitarze... nie mam w szkole przyjaciół, a jedyne zajęcie jakim mogę się zająć to gra na gitarze. Tak więc musiałam się wrócić. Złapałam instrument i biegiem ruszyłam przez las. Bałam się, że będę spóźniona... znowu. Zawsze się spóźniam... może wyjaśnić to zła... hmmm... komunikacja.
Aby dojść do gimnazjum musiałam przejść obok feralnego parku. Wspomnienia wróciły nagle, a lekki zapach krwi nadal unosił się w powietrzu. Bezwiednie przeszłam przez bramę parku i stanęłam oko w oko z policjantem.
-Hej! Tu nie wolno wchodzić... wypad stąd - krzyknął, a potem popchnął mnie z powrotem. Odwróciłam się mrucząc pod nosem lekkie przekleństwa. Nie wiedząc nawet, po co spojrzałam na liceum dziewczyn i prawie wpadłam pod koła karetki na sygnale. W ostatniej chwili Demi pociągnęła mnie do tyłu za włosy.
-Co Ty?! Ślepa jesteś?! - Nawrzeszczała na mnie. Nie odpowiedziałam karetka kierowała się chyba do tego, że liceum... Tak... Pojazd stanął na szkolnym podwórku. Zapominając zupełnie o własnej budzie pognałam ile sił w nogach do szkoły dziewczyn.

(Serenity)
Pocieszałyśmy jeszcze parę minut Mitsu nim zrozumiała, że nie jest zwyczajna, gdy podbiegła do nas Akai.
- Cześć. Idziesz z nami do szpitala? - Spytałam koleżanki.

(Shadow)
-Spokojnie Shadow, wszystko będzie dobrze - słyszałem skądś podenerwowany głos Kaspra.
Czułem się okropnie, straciłem orientację, nie wiedziałem gdzie jestem. Myślałem, że zaraz głowa mi pęknie. W dodatku poczułem, że jadę...
-Gg..gdzie...ja..jestem?-Spytałem niewyraźnie, czegoś, co wyglądało jak człowiek.
-Spokojnie młody człowieku, nie denerwuj się, o niczym nie myśl. Zasłabłeś w szkole. Właśnie dojechaliśmy do szpitala , jedziemy na oddział intensywnej terapii, wszystko będzie dobrze, nie możesz się poddać!- usłyszałem skądś jakiś głos, chyba lekarza.
Czułem, jak wynoszą mnie z pojazdu i wnoszą na jakąś leżankę. Poczułem charakterystyczny zapach szpitala.
-Zaraz zrobimy ci badania-rzekł ktoś do mnie.
-Mhm...-Wymamrotałem. Nagle poczułem, że znowu słabnę a obraz się rozmywa.
-Szybko!!! Boże, straciliśmy puls, musimy go reanimować!!!- krzyczał lekarz na całą salę.
-Shadow?!Shadow?!!!- Kasper, który był cały czas przy Shadowie bezradnie patrzył, jak jego przyjaciel znika za drzwiami sali operacyjnej...

(Akai)
Nie mogłam złapać oddechu, ale wydusiłam tylko:
-Jasne a co się stało???

(Serenity)
- Nie ma czasu na tłumaczenia, ale to coś z Shadowem - odparłam w stronę koleżanki. Kazusa powiedziała, że zostanie z Mitsu i później do nas dołączą.
Pożegnałyśmy koleżanki i ruszyłyśmy w stronę Szpitala

(Hitoshi)
Jestem w szpitalu razem z Kasprem i Shadowem. Właśnie wjechał na stół operacyjny. Same złe myśli błąkają mi się po głowie: "CO teraz będzie i co się stanie!". Nie wiedziałem gdzie mam wstawić głowę. Czuje się zły na siebie on tylko sie na patrzył a ja o nim źle myślałem. Nagle przed sale operacyjna wybiegły jakieś dziewczyny. Zapytałem sie ich:
-Kim jesteście? Jak się nazywacie?

(Akai)
Pobiegłam za Serenity. Ech... Znowu musiałam lecieć na złamanie karku. Kondycja już nie ta co kiedyś. Ech... no dobra. Po kilku minutach dobiegłyśmy do szpitala i pytając się przelotem jakiejś babki gdzie i co znalazłyśmy się przed salą operacyjną. Na pytanie jakiegoś chłopaka kim jesteśmy i jak się nazywamy odparłam:
-Na imię mi Akai Hitomi... a jestem... hmmm.... kimś jestem...-odparłam nie miałam głowy do takich rozmów najbardziej interesowało mnie to, co dzieje się za "zamkniętymi drzwiami"

(Kazusa)
Stałam i czekałam, aż Mitsu coś powie. Jednak jej usta ani drgnęły, więc szybko zaproponowałam:
- Może byśmy poszły do szpitala, co? Nie poradzą sobie bez nas - uśmiechnęłam się (ech, ten mój wieczny uśmiech ^^)

(Serenity)
" Kolejny straszak ja to mam pecha, ale niech mu będzie przywitać się mogę"
- Serenity jestem - powiedziałam również wyciągając do niego rękę.
- Ty też czekasz na wiadomość stamtąd? - spytałam wskazując głową w stronę ojomu.

(Hitoshi)
-Tak martwię się o niego bo to mój kumpel z klasy. Jestem 1 dzien w szkole po przeprowadzce, a już tu tragedie. Aha wy mnie chyba nie znacie nazywam sie Hitoshi dla przyjaciół Hito. Ciekawe jak to sie zakonczy? Bądźmy dobrej myśli.- powiedziałem drżącym głosem.

(Anoli)
Kiedy tylko dziewczyny wyszły ze szkoły ja dostałam informacje od dyrektorki o tym by dowiedzieć sie, co się stało z tym uczniem? &middot;Ponieważ był to dzien. zapoznawczy i nie miałam dzisiaj zajęć... Pojechała od razu jak tylko złapałam autobus. W szpitalu
natknęłam ie. tam na grupkę uczniów w tym dziewczyny....

(Serenity)
Trzaskanie drzwiami, szum na korytarzu bieganie lekarzy ich krzyki. Wszędzie unosił się zapach lizolu. Ble przecież to jest nie do wytrzymania takie czekanie.
Znowu gdzieś trzasnęły drzwi podskoczyłam na sam ich dźwięk.
W końcu jakiś lekarz wyszedł z sali. Podbiegliśmy do niego zadając tysiąc pytań.
- Co z nim jest wszystko porządku? - Dopytywałam się lekarza.
- O kim państwo mówią? - Zdziwił się lekarz.
- O naszym kol... tak koledze, jest tutaj.- Powiedziałam wskazując na sale, z której przed chwilą wyszedł lekarz.
- Przykro mi ale nie, tu jest obecnie jakaś kobieta, a jak wasz kolega się nazywa? - Zapytał ponownie lekarz.

(Mitsu)
-CO?! JAK TO NIE MA GO?! WIĘC GDZIE ON JEST?! DO CHOLERY! GDZIE?????!!!!!!!! -Krzyczałam do tego lekarza. Bałam się o Shadowa. Przez cały czas naszej drogi do szpitala nic nie mówiłam, byłam w takim szoku i strachu. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś aż tak okropnie wyglądał. Przecież jeszcze wczoraj wszystko było ok. Zaczęłam panikować, wciąż wrzeszczałam na lekarza. Musieli dać mi tabletki na uspokojenie. Po kilku minutach było ze mną już lepiej. Widać było, że ta sytuacja wykańcza wszystkich.
-I jak? Lepiej?- zapytała z troską pielęgniarka, która wcześniej mi dała tabletkę.
-Tak.. lepiej.. dziękuję.. co... co z nim będzie?- Zapytałam ze łzami w oczach. Ale dlaczego? Dlaczego tak bardzo się przejmowałam losem tego chłopaka?
-Nic na razie nie wiadomo.. Operacja trwa.. ale w innej sali operacyjnej.. na drugim piętrze..
-CO? No nie! Tego już za wiele! Jak tak można?- Powiedziałam wstając z krzesła- chodźcie, idziemy na górę!- Rzuciłam w stronę kolegów i skierowałam się na schody. Oni zrobili to samo.

(Akai)
Snułam się powoli za nimi nie myśląc w ogóle o niczym innym jak o Shadowie (nie wiem jak to się odmienia). Zupełnie zapomniałam o gitarze spoczywającej na moich plecach i oparłam się nią ciężko o ścianę, kiedy doszliśmy na miejsce. Pudło zaskrzypiało złowrogo, a ja nagle przypominając sobie o instrumencie zdjęłam je z szyi. Postawiłam pod ścianą, a sama opadłam w kucki na podłogę.
-Co się dzieje?- zapytała Demi pojawiając się nagle. Zignorowałam ją.... Tak jak przez cały dzisiejszy dzień. Dotknęła mojego umysłu, aby zwrócić na siebie uwagę. Spojrzałam w jej czerwone oczy. Wiedziała, że byłam smutna... kiedyś to tylko ona była ważna, ale teraz... Ważniejszy jest Shadow... nie znam faceta w ogóle, ale czułam gdzieś w głębi serca, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Pomachałam do Demi ręką na znak, że nie chcę rozmawiać, a ona unosząc się kila centymetrów nad ziemią stanęła koło mnie. Poczułam mrowienie na barku kiedy położyła mi rękę na ramieniu. W ogóle nie wiedziałam co robią inni chciało mi się płakać z tej durnej bezsilności...

(Serenity)
Wszyscy byli jacyś nie do życia ja tez już ledwo trzymałam emocje na wodzy.
- Ja mam dość ! - krzyknęłam na całe gardło.

(Mitsu)
Wszyscy byli dobici tą okropną sytuacją.. Czekanie się przedłużało.. to było coś strasznego! Wszędzie biegali lekarze i pielęgniarki..a my czekałyśmy wciąż i wciąż. Spojrzałam na Serenity- także posmutniała.
- Co się stało Serenity?- Podeszłam i spytałam.

(Serenity)
- To jest ponad moje siły, JA GO KOCHAM A on tam leży i nawet nie wiadomo, co z nim. - Wykrzyczałam. - Byłam w nim zakochana od pierwszej klasy a on nic. Żadnej reakcji, a teraz to wszystko - rozpłakałam się na dobre.

(Akai)
Na słowa Serenity ździebko się ożywiłam. Spojrzałam na nią z dołu i wstałam podeszłam bliżej. Nie miałam, zielonego pojęcia co mam powiedzieć. Położyłam jej rękę na ramieniu modląc się aby zrozumiała o co mi chodzi. Nie mogłam wykrztusić słowa. "Co ja tu w ogóle robię" zapytałam samą siebie ale nie chciałam odchodzić. Z nimi czułam się jak wolny ptak w świątyni z senseyem jak w klatce. Chociaż prawie ich nie znałam to zrozumiałam, że są dla mnie bliżsi niż sensei... Demi latała naokoło mnie i Serenity... Zastanawiałam się co mam zrobić kiedy nagle przyszło mi coś do głowy. Złapałam gitarę i zaczęłam cicho grać kawałek, który sama napisałam "Ukojenie Duszy" łagodne dźwięki... mam nadzieję, że kojące...

(Hitoshi)
-Dobry pomyśl skupmy swe umysły na czymś innym!
Zacząłem wsłuchiwać się w muzykę. Oczy miałem załzawione. Dlaczego ja tak sie o niego martwie-spytalem się w duchu, ale już miałem odpowiedz: Przecież to kumpel! Mimo muzyki nie mogłem wytrzymać!
-Kurcze! Co to tak długo trwa?!- Krzyczałem

(Anoli)
Wszyscy wydawali się być w wyraźnym szoku.....
Odkąd się pojawiłam nikt nie odezwał się nawet słowem jedyne słowa jakie do mnie doszły do do ze operacja trwa....
-Czy ktoś z was mógł by mi powiedzieć co się tu dzieje

(Akai)
Na słowa jakiejś kobiety, której przedtem nie widziałam automatycznie przestałam grać, a ręka zawisła mi w pół tonu. Ponieważ nikt nie kwapił się, aby jej odpowiedzieć, więc to chyba ja musiałam się pofatygować.
-Operacja... naszego... to znaczy jego... no naszego...yyy... kolegi-zaczęłam się plątać w zeznaniach. No bo co miałam w końcu powiedzieć??? Nie znam go prawie wcale. Zastanawiałam się kto to jest i spojrzałam pytająco na Mitsu...

(Mitsu)
-To jest nowa nauczycielka z naszego liceum..- powiedziałam do Akai, a potem dopowiedziałam kobiecie -..A jeśli chodzi o tego chłopaka, Shadowa... to.. trwa jego operacja. Na razie nie wiadomo nic więcej. Lekarze biegają w tą i z powrotem.

(Hitoshi)
Czułem się spięty przy nauczycielce. Nagle z sali wyjechał jakiś lekarz z Shadowem.
-yhm...Jak operacja? Wszystko już dobrze ? - powiedziałem zdenerwowany.
-Tak możecie się uspokoić. Przepraszam, ale musimy go odwieść do sali nr 6.
-Dobrze. A możemy iść z panem?- Odparłem
-Tak.
Czułem się lekki na duchu, bo wszystko dobrze się skończyło.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:26, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Akai)
Poszli za lekarzem i Shadowem, a ja stałam jak to sierota nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Znowu łapały mnie wątpliwości czy ja aby na pewno tutaj pasuję.
-Akai? Nie idziesz? - zapytała Demi.
-A tak.... już-powiedziałam wyrywając się z zamyślenia i podążając za duchem. Dotarłyśmy pod salę nr. 6, ale ja nie weszłam do środka patrzyłam przez otwarte drzwi, co tam się działo.

Dr. Farrow popatrzył ze współczuciem na młodego chłopaka którego właśnie przywieźli na sale pooperacyjną. Było mu go żal. Wtem do sali podeszła grupka osób, chyba licealiści. Chcieli wejść do środka.
-Przepraszam, ale tu nie można wchodzić!- rzekł ostrym tonem do brunetki.-Kim jesteście?

(Mitsu)
-Jesteśmy..- powiedziałam i przerwałam. "Co mam powiedzieć?"- przemknęło mi przez myśl- "Już wiem!"- pomyślałam i natychmiast odpowiedziałam- Jesteśmy z rodziny. Chcemy się dowiedzieć, jak on się czuje i czy możemy go odwiedzić...
-Hmmm... Z rodziny..- powiedział w zastanowieniu lekarz- Już jest wszystko w porządku, operacja się udała. A jeśli chodzi o odwiedziny, to może wejść tylko jedna osoba...-powiedział i spojrzał na naszą dość dużą grupkę, następnie dodał- zastanówcie się kto to będzie.. ja teraz bede cały czas u tego chłopaka w sali...- powiedział i wrócił do Shadowa.
-To kto idzie?- powiedziałam do "naszej grupki", spojrzałam na rozdygotaną Serenity i dodałam- Ona raczej nie powinna, musi odpocząć- I to była prawda. Zresztą każdy z nas był w złej kondycji. "O fak!" pomyślałam i spojrzałam na zegarek, była godzina 17.15. "No pięknie! To teraz dostanę szlaban na miesiąc! A zresztą! Nie mogłam zostawić kolegi!" pocieszałam sama siebie. Spojrzałam po wszystkich i odniosłam wrażenie, że oni coś ode mnie chcą.
-No co? Co się tak na mnie patrzycie wszyscy? Zrobiłam coś nie tak?

(Akai)
Po pytaniu zadanym przez Mitsu spojrzałam na nią mówiąc bez słów "Idzie ten kto pytał", ale ona raczej tego nie zrozumiała. Spojrzałam po innych. Ok... znowu to ja muszę zacząć? Niestety zostałam uprzedzona:
-Im wszystkim chodzi o to, żebyś to Ty poszła-powiedziała Demi przysiadując na jakiejś białej szafie przy drzwiach do sali. Popatrzyłam na nią zdziwiona... ona nigdy nie mówiła do nikogo oprócz mnie. Byłam tak z szokowana, że musiałam na moment usiąść na jakimś krześle.
-Tjak... o to właśnie mi chodziło-powiedziałam i przesunęłam palcami po brodzie. Demi zeskoczyła z szafy prosto na moje kolana, a ja znowu poczułam przyjemne łaskotanie tam gdzie mnie dotknęła...

(Mitsu)
-Ech, no dobrze. To idę- i jak powiedziałam tak zrobiłam. Weszłam do sali Shadowa. Lekarz właśnie go osłuchiwał. Kiwną ręką, żebym podeszła bliżej. Odłożył słuchawki i powiedział:
-Więc jednak ty przyszłaś. Jest z nim coraz lepiej. Dochodzi do siebie w niesamowicie szybkim tempie. Powiedziałbym, że to nie normalne. Oczywiście cieszy nas to, ale nie wiemy, jaka będzie reakcja organizmu. Dobrze, zostawię cię z nim. Przyjdę za chwilę, jakby się coś działo to..- Nie dałam lekarzowi skończyć i powiedziałam:
-Wiem, mam zawołać- po tych słowach lekarz się uśmiechną i wyszedł. Zostałam sama z Shadowem. Rzeczywiście wyglądał lepiej. Mimo tych wszystkich rur, które miał przy sobie (np. drenaż, do odciągania brudnej krwi) i tych wszystkich aparatur, widać było że jest dużo lepiej. Na skórę jego wrócił kolorek, nie był już blady. Podeszłam do jego łóżka. "Ech, jak te pielęgniarki go przykryły!" Pomyślałam i poprawiłam koc, którym był przykryty. W tejże właśnie chwili otworzył oczy i widać było, że jest zdziwiony.

(Shadow)
Otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem....Mitsu! Nie...chyba mam jakieś zwidy. Zamknąłem z powrotem powieki. Leżałem tak chwilkę zbierając myśli i próbując przypomnieć sobie co się ostatnio wydarzyło. Ale nic mi nie przychodziło do głowy, więc z powrotem otworzyłem oczy a Mitsu jak była tak była. Czułem się już lepiej, ale mimo wszystko nadal byłem słaby.
,,Co ona tu robi - przemknęło mi przez szumiącą wciąż po narkozie głowę właściwie, co ja tu robie? "-spytałem sam siebie.
Rozejrzałem się nieprzytomnym wzrokiem po okolicy. Leżałem w sali...Szpital..Popatrzyłem na siebie. Miałem zabandażowaną klatkę piersiową. Na domiar złego byłem podłączony do różnorakich rurek, aparatur i tym podobnych rzeczy. Na sam ten widok dostałem dreszczy. Nienawidziłem lekarzy, szpitali i wszelkich związanych z nimi rzeczy. To właśnie przez nich jestem demonem...
-Cco...co ty tu robisz?- Zapytałem w końcu Mitsu.

(Mitsu)
-Przyszłam cię odwiedzić..- Powiedziałam i się uśmiechnęłam do Shadowa. Był lekko zszokowany- Spokojnie, leż- powiedziałam, widząc że chce się podnieść - Jesteś jeszcze za słaby. Miałeś operację, musisz odpoczywać. I dla twojej wiadomości, jesteśmy tu wszyscy...za drzwiami czekają Serenity, Akaia (nie znasz jej chyba jeszcze), Kazusa i nauczycielka z historii (chociaż nie wiem co ona tu robi, ale ok)... Martwimy się o ciebie...- tu przerwałam i czekałam na reakcję Shadowa...

(Shadow)
,,Ouch...wszyscy...super..."-pomyślałem odwracając głowę.
-A właściwie po hak mi operacja była? - Spytałem zdenerwowany lekko unosząc się na łakociach.
-Nie wstawaj, bo ci szwy puszczą!- skarcił mnie lekarz który właśnie wszedł.
-No i co mnie to obchodzi- chrząknąłem nieprzyjemnie, bo jak mówiłem nienawidzę lekarzy, szpitali itp.
-Zachowaj trochę szacunku, w końcu uratowaliśmy ci życie!- lekarz był oburzony moją postawą.
-Nikt was o to nie prosił!- Odparłem marszcząc brwi. Ten facet zaczął mnie pomału generować, natomiast Mitsu została wyproszona przez lekarza za drzwi.

(Akai)
Spojrzałam na Serenity była blada jak ściana. Nie umiem pocieszać, bo kiedy i komu niby miałam to robić, jak wychowywałam się zawsze sama. Zrzuciłam Demi z kolan i wstałam. Podeszłam do przyjaciółki... Tak przyjaciółki oni wszyscy byli teraz dla mnie przyjaciółmi, chociaż znam ich dopiero jeden dzień:
-Ja... Nie wiem... Co powiedzieć?.. Ale przyjmij wyrazy współczucia-no nie to troszku za poważnie- powiem to tak... Współczuję Ci bardzo, ale wszyscy musimy być dobrej myśli... Wszystko będzie dobrze. Starałam się złapać jej wzrok. Ale na początku mi się to nie udawało.

(Serenity)
Oczy miałam mokre od łez, a w środku czułam się dziwnie. Czemu im o tym powiedziałam? Ja wielka wojowniczka itd. ugięła się pod wpływem ziemskiego uczucia zwanej miłością. Na Księżycu bym sobie na to nie pozwoliła a tutaj wszystko jest inaczej.
Patrzyłam na Akai, mówiła coś przed chwilą coś o współczuciu, co ona mogła wiedzieć na ten temat była jeszcze młoda, choć miała nadzwyczajną moc tak jak w sumie reszta przybyłych, ale oni nie widzieli ogromu wojny i umierających ludzi. Czasem ciężko, jest powiedzieć, co się czuje jak się przeżyło takie sytuacje. A ta wczorajsza sytuacja tylko przywróciłam bolesne wspomnienia, pozostałości po wojnie... po wojnie dzięki której mieszkańcy tej planety żyją.... Moja misja zmieniła cel rok temu a tylko dla tego, że wiedziałam iż można to rozwiązać w inny sposób. Jak bym w akcie zemsty zabiła wszystkich mieszkańców Ziemi nie dało by mi to spokoju bym była taka sama jak jedno z nich. Postanowiłam bronić tej planety, ale sama nie dała bym rady a teraz mam przed sobą ludzi którzy mogą mi pomóc. Pomóc zwalczyć to co się rozpanoszyło na tej planecie.
Muszę sie przełamać i wyjaśnić im co tu robie po co tu jestem, bym mogła mówić z ręką na sercu, że jestem ich przyjacielem. Kto wie może za jakiś czas będę ich potrzebować jak kiedyś oni nie świadomie potrzebowali mnie... - z rozmyślań wyrwały mnie ponownie słowa Akai

(Akai)
Wydawała się być nie przytomna. No chyba jak my wszyscy tutaj. Czułam, że to nie tylko o Shadowa chodzi. Może jestem jeszcze dzieciakiem, ale takie rzeczy rozumiem bardzo dobrze.
-Widzę, że coś Cię gryzie- powiedziałam -Jeśli o tym opowiesz na 100% będzie Ci lżej.-Dodałam. Tym razem udało mi się wychwycić jej wzrok. Oczy miała pełne łez. "Co się tu do jasnej... Anielki dzieje” - powiedziałam sama do siebie. Najpierw udaje taka nieprzystępną, potem płacze, a teraz nie chce gadać.
-Proszę odpowiedz-poprosiłam...

(Serenity)
- Wiesz na razie jeszcze nie jestem w stanie tego powiedzieć - powiedziałam tak by wszyscy słyszeli, choć to nie było podniesionym głosem, ale brzmiało jakoś dziwnie. Ale zaraz potem wskazałam na nauczycielkę i Hitoshiego.
- Później pogadamy nie przy nich musimy dużo sobie wyjaśnić wszyscy.

(Mitsu)
"Ciekawe jak ten lekarz sobie radzi z Shadowem..." rozmyślałam.. byłam ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie... Popatrzyłam na resztę.. wszyscy byli smutni.. "Ech, co za atmosfera..." pomyślałam z przykrością... Smuciło mnie, że poznajemy się w takich okolicznościach. Jeszcze ta wczorajsza jadka.. ech... Usiadłam na krześle i czekałam..

(Shadow)
-Jakoś nie przypominam sobie, abym wyrażał zgodę na operację - syknąłem w stronę faceta który na identyfikatorze miał napisane: ,,chirurg Jerry Farrow".
-Twój stan, młody człowieku był krytyczny, byłeś nieprzytomny, więc jak mogliśmy pytać się o zgodę.
,,No fakt..."-pomyślałem, ale że jestem strasznie uparty to zamiast sobie odpuścić, zmobilizowałem się jeszcze bardziej. Głupi lekarzyna!
-W takim razie, rób se pan co chcesz, ja stąd idę!- Odparłem i uniosłem się na łokciach prawie że siadając. W klatce poczułem okropny ból, ale jestem w stanie się poświęcić, aby dopiąć swego. Nikt nie będzie mi rozkazywał, a już na pewno nie ci pieprznięci medycy!
-Nie! Co ty wyprawiasz do cholery? Szwy ci puszczą, pozrywasz aparaturę!- Krzyczał wściekły a zarazem przerażony lekarz.- Doktorze Morrison, pani Sheldon! Proszę mi pomóc! Podać mu środki uspokajające!
-Sam se podaj lekarzyno! - powiedziałem wściekły. Naszą kłótnie słychać było na całym korytarzu. Co dziwne, Kasai wcale nie przychodził...
Dr. Farrow chciał przywrócić mnie do pozycji leżącej ale ja się nie dawałem. No cóż, można powiedzieć, że zrobiłem małe zamieszanie. Przez szybę widziałem, jak jakaś pielęgniarka biegnąc ze strzykawką wpadła na Serenity:
-Ale mamy problemy z tym waszym kolegą czy znajomym- oświadczyła oburzona po czym razem z dwoma lekarzami weszła do mnie do sali.

(Serenity)
„ CO on tam wyprawia, że już się na niego skarżą „ – przeleciały mi myśli po głowie.
Popatrzyliśmy wszyscy po sobie, nikt nie wiedział, o co chodzi. Stojąc przed drzwiami i przepychając się jeden przez drugiego wpadliśmy do sali tak „nie chcący” robiąc przy tym „troszkę” hałasu. Leżałam chyba na Mitsu albo na kimś innym, ale raczej na Mitsu. Inni też znajdowali się w dziwnych pozycjach. Ale musieliśmy śmiesznie wyglądać.

(Mitsu)
-Ał!- powiedziałam, gdy wszyscy się na mnie zwalili. "No tak- pomyślałam- mogłam poczekać bardziej z tyłu, a nie pchać się pod drzwi" Popatrzyłam na Shadowa (dziwne, że udało mi się w ogóle podnieść głowę ^^"). On spojrzał na nas, lekarz tak samo.
-Co wy tu robicie?!- krzyknął lekarz przytrzymując wciąż Shadowa- Wynocha stąd!! Ale już!!- po jego słowach migiem ustawiliśmy się w normalnych pozycjach, to jest stanęliśmy w rządku (tak właściwie to czemu zawsze w rządku? Ech zboczenie ze szkoły wzięte). Ja powiedziałam pierwsza:
-Może my coś pomożemy?- skierowałam się do zdziwionego i zdenerwowanego lekarza- a ty się uspokój, Shadow!- krzyknęłam w stronę "chorego" kolegi.

(Akai)
Upadłam prosto na Serenity. Kiedy lekarz zaczął się na nas drzeć w mgnieniu oka stanęłam na baczność, a dziewczyny zrobiły to samo. Mitsu krzyknęła coś w stronę Shadowa, ale ja nie słyszałam co. W ogóle przestawałam słyszeć... "co się dzieje do jasnej Ch****y!"Zapytałam samą siebie. Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać, a potem znikł zupełnie. Nie zemdlałam jednak.
-Demi-powiedziałam w myślach szukając umysłu przyjaciółki.
-Nie wiem, co się dzieje... to chyba moc Nocy się uwalnia-powiedziała, ale ja jej głos słyszałam z najdalszej części mego umysłu. Poczułam się jakbym kręciła się z zawrotną szybkością. Nie mogłam tego zatrzymać. Postąpiłam krok na przód i wywaliłam się.
<DU>

(Kazusa)
- Akai! Co ty wyrabiasz?? - Krzyknęłam z rozbawieniem, aż upadłam na podłogę i śmiałam się jak głupia.
(Serenity)
- Akai! - Krzyknęłam widząc koleżankę na ziemi. Podbiegła do niej Anoli by się nią zająć.
W końcu jakoś się udało ujarzmić Shadowa, choć lekarz miał nie złe rany na twarzy, wyszedł klnąc pod nosem o tym, że chce pomóc a sam potrzebuje ratunku. Uśmiechnęłam się do reszt dziewczyn jak tylko wyszedł lekarz,
- No co mógł nie zaczynać. – Rzuciłam. Weszliśmy razem do pokoju nie bacząc na krzyki pielęgniarki w końcu i tak długo czekaliśmy. Było nas tu troszkę, popatrzyłam po ludziach nie licząc mnie była jeszcze Mitsu, Akai, Hitoshi, Kazusa, i nauczycielka od historii. Więc się zdziwiłam jak tyle osób mieści się w małej salce szpitalnej.
W sumie to gadaliśmy między sobą, gdy pielęgniarka poprawiała aparaturę, którą pozrywa Shadow. Ale cos tu w tym wszystkim nie grało. Coś mi przeszkadzało coś bardzo znajomego, coś, co pamiętałam od zawsze.
- Ty też to czujesz? Tą negatywną energię? - Zapytałam Kazusy, tak by nikt inny nie słyszał.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:27, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Kazusa)
- Pewnie, że tak... Ale niestety nie wiem, skąd bije to źródło złej energii... - Powiedziałam równie cicho jak Serenity.

(Serenity)
W końcu ocknęła się też Akai.
- Witaj z powrotem - uśmiechnęłam się do kumpeli. Znowu ta sama energia, ale rozejrzałam się po salce, nie było tu kogoś, kto by mógł emanować taką energią, Shadowa energię już znam, dziewczyny ujawniły się w parku, a nauczycielka też nie bardzo. Hitoshi raczej też nie bym to wyczuła wcześniej. Co to może być takiego?
- Już mam - popatrzyłam na pielęgniarkę, ona zaś unikała naszego wzroku odkąd tu byliśmy. Teraz cos majstrowała przy aparaturze Shadowa. Co na tam robiła? - Zapytałam samą siebie. Shadow znowu zaczął zmieniać kolory na bledsze, teraz to było jasne ona chciała się go pozbyć, czy to możliwe

(Shadow)
Czułem się coraz gorzej i coraz słabiej...to..to Kasai. Ale dlaczego właśnie teraz? Przy wszystkich? Spojrzałem na pielęgniarkę. Uśmiechnęła się złośliwie.
-No dalej Kasai, przyjdź tutaj...-powiedziała do mnie półszeptem.
Oniemiałem. Skąd ona wie? To jej moc tak na mnie działa. Ale czy ona ma jakąś moc...?
,,Zzaraz...Zaraz nie utrzymam kontroli!" - pomyslałem rozpaczliwie.
Pielęgniarka stała na de mną a na dodatek majstrowała coś przy aparaturze, co jeszcze bardziej mnie osłabiało. Czułem jak zmieniam się w demona...
,,Muszę..stąd iść...."-pomyślałem resztkami ludzkiego umysłu. Moje oczy zaczęły świecić niebieskim światłem. Nie zastanawiając się, złapałem pielęgniarkę za szyję i rzuciłem nią o ściane. Dziewczyny i personel szpitala momentalnie się ożywili i zaczęli coś krzyczeć i kierować się w stronę mojej sali. Ponieważ jedną z moich dobrych mocy o której w zasadzie nic nie wiem jest regeneracja, po mojej ranie nie było ani śladu więc zerwałem bandaże i z niewiarygodną szybkością wybiegłem z sali...



(Serenity)
Wiedziałam że coś jest nie tak, pielęgniarka przemieniła się w to co się najbardziej obawiałam: Lexor . Co o na tu robiła, dojrzę, że rozwaliła w pył Księżyc to teraz jeszcze Ziemi jej trzabyło.
Wybiegła tak szybko, że ledwo zdążyłam zareagować.
- Potęgo Księżyca - krzyknęłam i w biegu zmieniłam strój podążając za moim odwiecznym wrogiem..

(Akai)
Wreszcie zaczęłam odzyskiwać własne zmysły. Usiadłam na podłodze i popatrzyłam po twarzach wszystkich. Nagle mój wzrok padł na Shadowa coś było nie tak. Juz prawie zapomniałam o tym co działo sie przed chwilką z moim ciałem. Podskoczyłam i stanęłam na nogach. Shadow rzucił pielęgniarką o ścianę i z niewiarygodną szybkością wybiegł z sali. Potem Serenity spojrzała na pielęgniarkę, a ona zmieniła sie w coś. I podążyła za Shadowem... yyy...co sie tu dzieje. Serenity podskoczyła krzyknęła coś zmieniła się (Kurde wszyscy się w coś zmieniają" i pobiegła za nimi. Poczułam na sobie spojrzenia wszystkich. Ale ja zwróciłam swoje oczy na lekarza i pytająco uniosłam jedną brew.
-Nie było mnie trochę co straciłam oprócz tego? - zapytałam wskazując na drzwi.

Dr.Farrow zdawał się być oszołomiony, ale zachował zimną krew. Wszedł do sali nr 6 i podniósł z ziemi bandaże, które miał na sobie Shadow. Ku jego zdziwieniu były czyste...
-Spójrzcie na to!- powiedział zafascynowany- gdyby wasz kolega z raną pooperacyjną zerwał się z łóżka puściłyby mu szwy i rana by się otworzyła co za tym idzie zaczęła by mocno krwawić. A na bandaż jest czysty jak... jak to możliwe? Kim on jest?- zwrócił się przerażony do dziewczyn

(Mitsu)
-A bo my wiemy?!- odpowiedziałam na zadane pytanie. Byłam naprawdę zszokowana tym co zobaczyłam... "Ta pielęgniarka? Serenity? Akai, która mdleje.. nie! Tego jest za dużo! To jest 2 dzień szkoły a ja w szkole nie siedzę, tylko w szpitalu! Czy to jest normalne?"- Pomyślałam rozpaczliwie. Nie wiedziałam kompletnie co robić. Popatrzyłam na Akai i Kazusę, potem na nauczycielkę i na Hitoshiego. Na końcu na zdziwionego lekarza.. Miałam dość! Odwróciłam się i rzuciłam w bieg. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim ukochanym lesie. Ale czekała mnie jeszcze przeprawa przez dom...

Mitsu wybiegła z sali. Ja też mijałam tego wszystkiego dosyć, ale musiałam coś jeszcze załatwić. Trzeba znaleźć Shadowa. Powiedziałam sobie i popatrzyłam po twarzach dziewczyn.
-Nie wiem jak wy, ale ja idę szukać Shadowa-powiedziałam.
-Akai czekaj-powiedziała Demi.
-Co jest?- zapytałam.
-Błagam połącz sie ze mną-powiedziała. Wzruszyłam ramionami, ale nie kwapiłam się aby to zrobić. Poczułam, że dotąd słaba magia nocy rozwinęła sie u mnie jak jeszcze nigdy przedtem.
"Zobaczymy co się stanie jeśli powiem: "pomyślałam i wyszeptałam:
-JA dziedzic rodu Ivarin proszę moich przodków o cało ich moc... dajcie mi moc Nocnych Demonów.
powiedziałam i strasznie dziwnie się poczułam. Nie wiem jak mój język sklecił te słowa no ale cóż. I co to jest ród Ivarin. Moje ciało zaczęło się nieznacznie zmieniać. Potem wyglądałam już inaczej:
-Demi Forma Ducha do Miecza Nocy!- powiedziałam...

(Mitsu)
Byłam już daleko za szpitalem. Nie znałam tej okolicy tak dokładnie.. "No świetnie! Jeszcze brakuje mi tego, żebym się zgubiła!" pomyślałam i zwolniłam bieg, aż w końcu szłam, a nie biegłam. Bałam się, że dziewczyny będą mnie gonić. Oglądałam się co chwile za siebie, ale nikogo tam nie było. Powoli zaczynało się ściemniać. Była godzina 20.20 gdy dotarłam do domu. "Fajnie, droga od szpitala aż tu zajęła mi aż dwie godziny!" Stanęłam przed moim domem. Wiedziałam co mnie czeka, nagle drzwi się otworzyły. Stanął w nich mój tata..
-Do jasnej! Gdzie ty chodzisz?! Przecież miałaś wrócić zaraz po szkole! - krzyknął wściekły i zmartwiony jednocześnie. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko zrezygnowana weszłam do domu. Mama o dziwo nic nie powiedziała.
-Idź teraz do siebie, porozmawiamy później- powiedział tata i wskazał mój pokój na piętrzę. Zrobiłam jak kazał, ale nie miałam ochoty tam zostać. Po 15 minutach zeszłam i opowiedziałam co się stało. Oczywiście była o wersja dla ludzi nie mających mocy ^^.
-Tak właśnie było, nasz kolega się bardzo źle poczuł. Nie chciałam zostawić go samego.
-Ale przecież były tam jeszcze twoje koleżanki i jego kolega z klasy...-tata nie chciał dać się przekonać, że musiałam zostać.
-No tak... ale... on później miał operację.. bardzo poważną... jak już było ok to przyszłam. Nie miałam pieniędzy, więc szłam na pieszo. Temu tak długo to zeszło. Przepraszam- starałam się tatę przekonać i udało mi się w końcu!
-No dobrze. Od teraz noś ze sobą komórkę! Tylko na lekcjach ją wyłączaj!- powiedział a ja się uśmiechnęłam i zapytałam z nadzieją:
-To mam jeszcze szlaban?
-Szlaban? Jasne!- powiedział poważnie, tak poważnie że aż się wystraszyłam- Żartuję, głuptasie!- dodał po chwili, a mi kamień spadł z serca.
-To...mogę iść do lasku? Proszę! Chcę odpocząć, a tam czuję się najlepiej!- dosłownie błagałam tatę, ze złożonymi rękoma jak do modlitwy. Na szczęście się zgodził. Popędziłam, jakby mnie kto gonił. Tak naprawdę to nie poszłam do, lecz za las. Tam bowiem, miałam lekcje sztuk walki. Wczoraj mnie tam nie było, a po 3 nieobecnościach wyrzucają.

(Shadow)
Przez te 2 godziny próbowałem się ukryć. Z początku trudno mi to wychodziło, bo środki uspakajające nieźle mnie uśpiły. Cóż, zważywszy na fakt, że wybiegłem na dwór w szpitalnych spodenkach, było mi cholernie zimno. Nie mogłem jednak pokazywać się ludziom. A to z prostego powodu. Moja przemiana w demona...zatrzymała się! Stanęła w połowie. Nie byłem ani człowiekiem, ani demonem. Zacząłem się poważnie bać... Pierwszy raz zdarzyło mi się coś tak dziwnego i potwornego zarazem. Wyglądałem dość przerażająco, z cholernie bladą skórą, wyblakłymi blond włosami i czarnymi oczami. Ale to przecież dałoby się jeszcze ukryć. Najgorsze było, że zdążyły mi wyrosnąć pazury i kły. Całe szczęście, że chociaż rana mi się zagoiła... Sam nie wiem, skąd mam moc regeneracji? Czyżbym jednak miał dobre moce? Nie...To nie możliwe...Mam 19 lat, demonem jestem już 6... Więc gdybym posiadał jakieś zdolności gdy jestem człowiekiem wiedziałbym już to. Podobnież Kasai niweluje wszystkie moje pozytywne zdolności...Tak powiedział profesor Gredith, ten sukinsyn przez którego jestem...tym czymś.
-Dlaczego właśnie ja?!- spytałem rozpaczliwe patrząc chyłkiem na szczęśliwe rodziny. Ja swojej nie miałem. Zabiłem ją....To znaczy Kasai ich pozabijał, ale Kasai to przecież ja!
"Ja nie mogę dłużej tak żyć!"- pomyślałem biegnąć w stronę jakiegoś lasu- "Jestem zbyt niebezpieczny...dla normalnych ludzi...powinienem zniknąć...na zawsze!"
Biegłem tak jakiś czas przedzierając się przez gęściny. Po jakimś czasie, usłyszałem jakieś ludzkie głosy.
-Ludzie w środku lasu? - spytałem sam siebie.
Podeszłem bliżej i zobaczyłem....Mitsu!

(Mitsu)
Byłam już po lekcji.. "Ta.. 15 minut walki i tyle.. ech.." - pomyślałam i usiadłam na trawie. Spojrzałam w niebo, było już lekko granatowe. Nagle coś poruszyło się w krzakach. Podeszłam bliżej i.. zobaczyłam coś.. podobnego do człowieka.. miało kły i pazury. "To chyba Shadow..." Pomyślałam i spytałam:
-Shadow, to ty?

(Serenity)
- Kurcze, ale ona zasuwa - powiedziałam patrząc jak znika mi z pola widzenia moja przeciwniczka. Zebrałam ostatki sił i znowu ruszyłam za nią w pogoń. Tym razem nie pozwolę by ktoś zginał a już na pewno nie on. Odkąd pamiętam Lexor była szybsza ode mnie, nawet jak przyjaźniłyśmy się na Księżycu zawsze była lepsza, ale to tak jest jak uczy się wszystkich walk od najlepszych. Od małego uczyła mnie tego, co powinnam umieć by zostać wojownikiem. Tylko później jej odbiło i chciała zająć moje miejsce. – Przypominałam sobie dawne czasy. Ale to było kiedyś teraz nie ma w moim słowniku słowa wybaczać. Za to, co zrobiła mam ochotę jej włożyć przez gardło mój miecz niech go posmakuje tak samo jak moi bliscy jej broni....
W końcu ją dostrzegłam biegła w tym samym czarnym stroju, który zapamiętałam, raz się tylko odwróciła, ale jej oczy były bez wyrazu jak by puste. Przed nami rozpostarł się las po co ona tam biegnie, czyżby on też tam był, ale chyba nie tylko on Mitsu, a za nami nawet Kazusa i Akai. W ostatniej chwili dobiegł też Hitoshi. Boże, co to za zbieranina, ciężko mi było spojrzeć im w oczy, po tym jak przed nimi grałam kogoś innego.
Lexor zniknęła znowu z pola widzenia, ale dokąd?
- Hej – rzuciłam nieśmiało.

(Akai)
Leciałam za Kazusą prosto pod jakiś las. Czułam się dziwnie. Ech... no jak mam się nie czuć dziwnie wysiłek fizyczny po takim mdleniu to nie zbyt dobre lekarstwo. Na szczęście Serenity sie zatrzymała i Kazusa też.
-hej-powiedziała nieśmiało Serenity (to już było napisane). Zdziwiło mnie to troszku ale odkaszlnęłam i odparłam:
-No hej... co ci jest źle się czujesz? - zapytałam patrząc na jej minę. W ogóle nie chciałam gadać o tym jak sie zmieniła... po co mi to widać miała jakieś powody, ze o tym nie mówiła rozumiem ją.

(Lexor)
- Dobra fajnie, że są tu wszyscy. Nie musiałam się zbytnio męczyć by ich odszukać. O proszę jest nasza księżniczka uciekinierka, i ta sławna pogromczyni demonów, mała Akai miło cię znowu widzieć, Mitsu i Hitoshi was też dawno nie widziałam. – Warknęłam w stronę młodzieży wychodząc zza drzew. – A i jeszcze nasz Shadow – uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Zastanawiacie się, o co chodzi? – Rzuciłam w ich stronę, po co wasza 6 się tu znalazła nie zastanawialiście się czemu w tka krótkim czasie się poznaliście? – Zapytałam,

(Hitoshi)
-Tak już wiem - powiedziałem ze złości - wybrano nas abyśmy bronili ziemi oraz księżyc przed tobą! A ty chcesz znowu cos zniszczyć. Lecz to ci się nie uda! Light Power Make Up!
Skąd ja to znam? Nagle przemieniłem się w jakiegoś wojownika. Chciałem ja czymś zaatakować. Wszystko mi powróciło do głowy!
-CO ci to da ze zniszczysz ziemie.
Pobiegłem ile sil w nogach ale i potraktowałem ja 3 kopniakami. Nic to nie dalo. Musiałem użyć magii.
-Świetlista tarcza - wykrzyczałem.
Próbowałem ja skrócić o głowę, ale się nie dało. To ona drasnęła mi rękę podmuchem wiatru. Odleciałem o pół metra od niej.

(Lexor)
- Hahaha dużo nie wiecie. Wasza 6 spotkała się już dawno a teraz jesteście potomkami swoich przodków, tych, którzy mieli moc do zniszczenia wszystkiego wokół. Oni się spotkali tylko raz i nastąpiło zniszczenie Księżyca a raczej jej ludności. A teraz historia się powtarza, możecie wierzyć lub nie, ale gdyby nie on i jego moce nigdy by się to nie zaczęło, a raczej bym was nie odnalazła – skończyłam a na twarzach 6 widać było zdziwienie gdy wskazałam na Shadowa.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:28, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Hitoshi)
-Powiadasz ze mamy aż tak wielka moc. Nasi przodkowie zapisali ze naj większej mocy używa sie do obrony a nie niszczenia!- Nerwy mi puściły i próbowałem ja zaatakować. Kurcze co sie ze mną dzieje nie umie sie ruszać. To Lexor chce zawładnąć moim ciałem. skierowała mnie w stronę pozostałej 5. Nakazała mi ich zaatakować. biegłem jak oszalały. zacząłem atakować Serenity. Kopniaki jej nie wystarczyły musiała przejść do magii. rzucałem świetlistymi mieczami. "Jak ona może". Mój umysł zaczął szybko pracować. Uwolniłem sie od czaru Lexor.
-Przepraszam Serenity. Nic ci nie jest.

(Serenity)
- Nie nic mi nie jest – odparłam w stronę Hitoshiego. I Chciał nie chciał musiałam go jakoś powstrzymać. Między nim a resztą wywiązała się ponownie walka. Był silnym przeciwnikiem, i ciężko było nam go obezwładnić.
- Mitsu pomóż nam ty masz potrzebną moc, by go obezwładnić – krzyknęłam w stronę koleżanki. Kątem oka spostrzegłam Lexor jak zwijała się ze śmiechu, taki sam miała wyraz twarzy jak musiałam zabić własnego ukochanego, który próbował zabić moich bliskich, gdy był pod wpływem jej czaru. Tym razem na to nie pozwolę.
- Mitsu proszę rusz się ! – powtórzyłam swoją prośbę. A Hitoshi już zaatakował Akai.

(Mitsu)
"Boże, co ja mam robić?" pomyślałam patrząc na walkę moich.. przyjaciół- tak właśnie to uczucie nas łączyło. Teraz to wiedziałam. Spojrzałam na Lexor. Wiedziałam, że coś kombinuje, że nie pozwoli abym im pomogła. Nagle w swoim umyśle usłyszałam głos:
~ Zajrzyj w głąb serca... tam znajdziesz odpowiedź na pytania!
~ Ale jak mam to zrobić? Jak?!- odpowiedziałam w myślach, ale odpowiedzi nie dostałam... Cała się trzęsłam. Widziałam jak Serenity i Akai nie mogą sobie poradzić z Hitoshim, ale bałam się cokolwiek zrobić. Nie chciałam popełnić błędu. "Musze coś zrobić... ale co?" gorączkowo rozmyślałam. Nagle wpadłam na pomysł! "Nie wiem jak ale musze wydostać z siebie tą moc.. Nie! To mi sie nie uda! Walka! To jest to!" po tych słowach skoczyłam do Lexor. Ta zaś odskoczyła na bok. Przypomniałam sobie wszystkie lekcje z moją sensei. To było coś wspaniałego! Dosłownie latałam (w sensie skoków)! Lexor była zdziwiona moją formą fizyczną. Tak ogólnie to nikomu nigdy nie ujawniałam się z nauką sztuk walk, nawet rodzice o tym nie wiedzą i sie nie dowiedzą. Przy kolejnym ataku na Lexor, zrobiłam błąd! Zamiast ją zajść od tyłu to ja skoczyłam wprost na nią. Ta, że szybka, zablokowała mnie lewą ręką. Cios zadała w brzuch. Upadłam na ziemię łapiąc się za obolały brzuch. Lexor zwycięsko stanęła nade mną i postawiła na mnie stopę, tak jak kłusownik na swojej zdobyczy. Mało nie zgniotła mi żeber! "Idiotka!" pomyślałam... Właśnie w tejże chwili wydobyło się ze mnie złotawe światło, było takie ciepłe. Przestałam czuć ból. Wszystko jakby się zatrzymało. Lexor była wściekła i zszokowana, bo jej czar rzucony na Hitoshiego przestał działać. Skupiłam się na tym świetle, na tej energii.. I nagle ją wypuściłam z siebie. Wystraszyłam się, bo była ona naprawdę silna. Bałam się, że coś się stanie moim przyjaciołom. Ale tylko Lexor oberwała. Odrzuciło ją na kilka metrów.

(Lexor)
Podniosłam się z ziemi po ataku tej małej, jednak się nie myliłam to byli oni, ci sami, co kiedyś dawno temu spotkałam dosłowna reinkarnacja. Tym razem nie popełnię błędu. Zaatakowałam Mitsu, i Kazuse jednocześnie odbiły się jak szmaciane laki od pobliskiego drzewa, z Akai było gorzej jej demon nie dawał mi spokoju u to zamknęłam ją w bańce tam mogła sobie krzyczeć do woli, zaś Akai zawiesiłam między niebem a ziemią niezbyt mogła się ruszać. Zostały jeszcze 3 osoby z nimi nie będzie zbytniego problemu.
Serenity, jako, że uczyłam wcześniej wszystkiego co znałam było mi łatwiej przewidzieć jeje ruchy. Małe zaklęcie i już leżała wpół przytomna koło jednego z drzew. Zostali jeszcze chłopacy. To też była drobnostka, Shadow był osłabiony po moich manipulacjach, więc też nie stanowił problemu, zaklęcie unieruchamiające wystarczyło.
- Teraz kolej na ciebie, spotka cię kara za złamanie mojego czaru – krzyknęłam w stronę Hitoshiego. – Crucio! – rzuciłam w stronę mojego jedynego syna. Tak samo jak kiedyś on próbował mnie zabić tak teraz ja chciałam mu zadać ból. Udało się! Zwijał się na ziemi...

(Akai)
Patrzyłam z góry na to wszystko, co działo się na ziemi. Demi była w jakiejś bańce, z której nie mogła się wydostać, Serenity leżała pod drzewem, a Mitsu w ogóle nie widziałam. Hitoshi zwijał się z bólu jaki zadawała mu Lexor. Musiałam sie uwolnić, ale jak nie mogłam się ruszyć... "Ktoś Cię związał??? Musisz uwierzyć, że węzły poszczą pod naciskiem nocy" przypomniałam sobie słowa senseya. Ale co one oznaczają... jak niby noc mi może pomóc zadałam sobie pytanie. Samymi gałkami ocznymi rozejrzałam sie wokoło. Ściemniło się już trochę. Nastał wieczór. Nagle zaświtało mi coś w głowie. Nie wiem skąd znam to zaklęcie, ale miałam wielką nadzieję, że podziała. Z trudem zdołałam wykrztusić trzy słowa:
-Akai no Tsuki (z jap. Czerwony Księżyc).
Poczułam, że już troszeczkę mogę się poruszyć. Spojrzałam w górę na niebo. Wzeszła tam dosyć duża czerwona gwiazda, z której zaczęły lecieć we mnie czerwone promienie. Oswobodziły mnie do końca, a ja z wielkim hukiem spadłam na ziemię.
-Zostaw go!- rozkazałam chociaż nie bardzo wierzyłam, ze mnie posłucha. Spojrzałam na Demi, która nadal była uwięziona w tej bańce. Wyjęłam zza pazuchy nóż:
-Cięcie Nocnego Wiatru-powiedziałam i machnęłam nożem w tamtym kierunku bańka rozpadła się

(Hitoshi)
Zdziwiłem sie ze Akai posiada tak wielka moc. Ale Nie tylko Czerwony Księżyc jej pomógł. Ja tez Od razu poczułem sie lepiej wykorzystałem moment. Zaatakowałem Lexor z całej siły nie spodziewała sie ze ja zaatakuje. Dlatego odleciała parę metrów do tylu. Zawołałem:
-Akai musisz mi pomoc! Przywołaj formę ducha. I w Jednoczesnym czasie zaatakujemy. Ja wypowiedziałem słowa:
-Jak dawniej bylo teraz tez sie stanie! Żegnaj MATKO!-Z mych rak wydobyło sie złote światło. Po ataku upadłem na ziemie i strąciłem strój bojowy.

(Lexor)
W ostatniej chwili gdy moc tej dwójki dolatywała do mnie teleportowałam się by myśleli że zginęłam, doznała nie wielkich obrażeń ale to nic w porównaniu z tym co ja im zgotuje. - pomyślałam znajdując się już w bezpiecznej kryjówce

(Akai)
W tym samym momencie kiedy Hitoshi mówił jakieś słowa ja powiedziałam:
-Demi Forma Ducha do Nocnego Wiatru-powiedziałam. Kiedy Demonica wniknęła w broń ta przemieniła się w miecz z czarną rękojeścią. Zaatakowałam w ogóle nie wypowiadając słów... znaczy, że przeszłyśmy na wyższy poziom shamaństwa. Wydawało mi się, że trafiłam w Lexor, ale kiedy łuna od ataków opadła po przeciwniczce nie było ani śladu nawet najmniejszej kropli krwi. Zobaczyłam, że Hitoshi upadł, więc jak najszybciej podeszłam do niego, ale nie spuszczałam wzroku z miejsca gdzie przed chwilką był wróg.
-Żyjesz? - zapytałam nie patrząc na niego... nie wiedziałam czy jest przytomny czy może jednak nie.

(Serenity)
W końcu doszłam do siebie wszystko mnie bolało. Popatrzyłam na miejsce walki wszyscy chyba żyli nie było źle.
- Gdzie jest Lexor ?–zerwałam się szybko na równe nogi, ledwo się na nich utrzymując.
Nigdzie jej nie było dziwne, ale może zginęła. Podbiegłam do Mitsu.
- Co się stało? – spytałam.

(Mitsu)
-Nie za bardzo wiem..- odpowiedziałam oszołomiona na pytanie Serenity. Lexor gdzieś zniknęła, a ja leżałam pod drzewem. Wszystko mnie bolało. Zobaczyłam, że Hitoshi leży na ziemi, a nad nim stoi Akai. Rozejrzałam się wokoło.. nigdzie nie widziałam ani Kazusy ani Shadowa. To mnie zmartwiło. Podbiegłam wraz z Serenity do Akai i zapytałam:
-Gdzie jest Kazusa i Shadow?! Kazusę ostatni raz widziałam, jak leciałyśmy w stronę tego drzewa..- zastanowiłam się. Bałam się o nich. Tym bardziej, że po Lexor nie było żadnego śladu. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej.. gdyby zginęła to były by ślady krwi.. ale nie było ich...
-Musimy uważać. Lexor gdzieś tu jest- podsumowałam swoje rozmyślania. Wszyscy (oprócz Hitoshiego, bo był chyba nieprzytomny) spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Ja tylko się rozejrzałam po okolicy.

(Akai)
Napytanie Mitsu nie wiedziałam co powiedzieć. Rozłączyłam się z Demi, a nóż wrócił do swojej wcześniejszej postaci. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak przejęłam się Lexor, że nie zwróciłam uwagi co dzieje się z moimi przyjaciółmi.
-Ja... ja nie wiem... gdzie oni są...może... może są w jakiś krzakach... albo... albo coś-zaczęłam się jąkać, a w oczach poczułam palące łzy próbujące wydrzeć się z zamknięcia. Niestety udało im się to... poczułam jak lecą po policzkach i skapują na ręce. Nie cierpię płakać zwłaszcza w towarzystwie...

(Serenity)
- Dobra odszukać resztę i w końcu wyjaśnię wam wszystko o co chodzi, bo jestem wam to winna. - odparłam klęcząc nad Hitoshim który w końcu doszedł do siebie.

(Shadow)
Boże...co tu się dzieje do cholery? Kim była ta Lexor czy jak jej tam? poza tym...dziewczyny miały jakieś moce...Hitoshi też...nic z tego nie rozumiem.
Byłem strasznie obolały i strasznie słaby...zbyt słaby. Lexor rzucając mną o drzewo rozbiła mi głowę i poharatała ramiona. Krwawiłem i to dość mocno, ale jakoś wielkiego bólu nie czułem. W dodatku moja przemiana w demona cały czas stała w miejscu!
,,To przez tą kobietę.."-pomyślałem patrząc na swoje ostre szpony-,,Jej moc tak na mnie wpłynęła. Teraz to ja musze do niej iść, aby odwróciła to co zaczęła!"- pomyślałem ze zgrozą i rozpaczą. Przecież wiem, że ona zrobiła to specjalnie. Teraz nie musi mnie szukać, bo wie że sam będę musiał przyjść.
,,Zapewne chcę mieć po swojej stronie Kasaia..."-pomyślałem przerażony. Popatrzyłem na pole walki. Hitoshi był ranny i brakowało Kazusy. Ja znajdowałem się za jakimiś drzewami i krzakami.
Na szczęście mnie nie widzieli. Tak też myślałem, dopóki Mitsu nie spojrzała się w moją stronę...

(Mitsu)
Rozejrzałam się kolejny raz. Nagle zobaczyłam coś za krzakami.. "To.. tak! To jest Shadow!" pomyślałam i nic nie mówiąc pobiegłam w jego stronę modląc się by nic mu nie było. Na moje szczęście nie uciekł na mój widok. Nadal miał kły i pazury, ale nic mnie to nie obchodziło. Reszta nawet nie zdążyła zareagować, na to ze od nich odbiegam. Byłam już za krzakami. Był lekki półmrok.
-Shadow-powiedziałam tak by go nie wystraszyć- to ja, Mitsu. Co.. co się z tobą stało? Wiem, ze to ty... Odpowiedz, proszę. Chcę pomóc.. Choć wiem, że i tak nie potrafię.. i tego najbardziej nie lubię.. jak nie umiem.. pomóc..- nie wytrzymałam. Łzy poleciały mi ciurkiem po twarzy. Nie mogłam się uspokoić.
-Za dużo się dzieje! Ja.. ja nie wytrzymuje!- żaliłam mu się wciąż płacząc- Mam dość! Ja i moc?! Tak! Chciałam mieć moc, ale teraz.. Teraz nie chce! Poprostu.. nie chce...!- z bezsilności padłam na kolana i dalej płakałam. Nie wiedziałam czemu tak mi się zebrało na użalanie nad sobą...

(Shadow)
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Nie umiałem jej pocieszyć...
-Tak, to ja...-odpowiedziałem na jej pytanie spuszczając nisko głowę, aby nie ujrzała tych czarnych oczu w których czaiło się zło.

(Serenity)
Po co Mitsu tam poszła, w krzaki a co ona tam szukała, razem z resztą podeszliśmy bliżej. Mało zawału nie dostaliśmy. Coś się stało z Shadowem tylko co, w świetle Księżyca nie było dużo widać. Ale coś było nie tak.
- Shadow wyjdź do nas - poprosiłam go wiedząc, że może od mówić ale spróbować musiałam

(Shadow)
Ech...To oczywiste, że do nich nie wyjdę. Umarliby ze strachu a może i z obrzydzenia, bo jak mówię byłem cały we krwi. Ale tak zwiać przecież nie mogę.
-Po co mam przychodzić?- spytałem- Nie, nie możecie mnie zobaczyć...nie w takim stanie....Serenity.. Musisz mi pomóc znaleźć Lexor..- wypaliłem w jej stronę cofając się tak, aby całkiem zniknąć im z oczu.

(Serenity)
- Ale czemu ogłupiałeś zupełnie po co ci ona? Zabije cię tak szybko jak tylko będziesz koło niej. – odparłam w stronę Shadowa.
Zastanawiałam się czemu to chce zrobić? To jest przecież absurd.
- My ci możemy pomóc wszyscy, jeżeli tylko połączymy swoje moce.... Wy jeszcze dużo nie wiecie o sobie o nas.- odparłam

(Shadow)
-Nie bój się...nie zabije mnie... nie może, bo jestem jej potrzebny- odparłem spokojnie w stronę oszołomionej grupy
-Wy także nie możecie mi pomóc...przynajmniej ja tej pomocy nie chce. Wasze moce nie wystarczą, wierzcie mi, lepiej będzie jak o mnie zapomnicie...Tak...zapomnijcie o mnie, bo raczej już się nigdy nie spotkamy...
Zastanawiałem się, co mam teraz zrobić? Uciec? Zostać? Nie... Na pewno nie zostanę, nie w takim stanie...Muszę stąd iść...ale dokąd? Nawet nie wiem gdzie szukać mam tej całej Lexor.
-Dobrze...skoro nie chcecie mi pomóc odszukać Lexor, sam sobie poradzę.-powiedziałem do przerażonej Serenity.- Cóż...nie wiem czy się jeszcze spotkamy...postaram się aby tak się nie stało, a jeśli już to na pewno nie w tej postaci- rzekłem smutno, choć i tak pewnie nie zrozumieli.

(Serenity)
- O tak na pewno się nie stanie, nie pójdziesz do niej, co najwyżej po moim trupie! Ty nie wiesz, co ona potrafi (ja tez jeszcze n nie< - dopis autorki). A już na pewno ci nie pomoże za to my możemy. – Odparłam w stronę Shadowa.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Wiem, co mówię. Już wam śpieszę z wyjaśnieniem. Dawno temu nawet bardzo dawno, nasi przodkowie mieli za zadanie się nigdy nie spotkać, tak dziwnie to brzmi ale taka prawda. Była przepowiednia na ten temat,
„ Że gdy sześć się połączy siódme powstanie, potężniejsze od wszystkiego na Świecie.”
My w ogóle nie powinniśmy się nigdy spotkać. Ale czemu tak się stało nie wiem. Czemu los nas połączył zastanawiałam się przez ostatnie klika dni? Nie znalazłam odpowiedzi a teraz gdy Lexor się pojawiła już wiem. Ona nas tu sprowadziła każdego z osobna. Pokierowała naszym życiem byśmy odnaleźli w sobie nasze moce, bo tylko wtedy powstanie 7 z przepowiedni. – wyjaśniłam to w najprostszy sposób.
- Każdy z nas ją spotkał kiedyś na pewno. Przede mną udawała przyjaciółkę a wy przypomnijcie sobie, na pewno ją widzieliście? – zapytałam

(Shadow)
-A co mnie obchodzi ta wasza cholerna przepowiednia!!!- krzyknąłem zdenerwowany. -Wasza sprawa, wasz problem! Może i sobie kierowała tymi waszymi losami, ale moja historia jest zupełnie z innej beczki! -syknąłem a wszyscy byli zaskoczeni moją postawą.-Zostawicie mnie w spokoju!! Odczepcie się, wy mi nie możecie pomóc!
Odwróciłem się by uciec, ale coś mi się jeszcze przypomniało.
-Idę odszukać Lexor...nie idźcie za mną...zapomnijcie o mnie-powiedziałem wściekły, po czym ruszyłem przed siebie pod osłoną nocy.

(Mitsu)
-To bez sensu! Shadow! Tylko MY możemy ci pomóc!- krzyknęłam, ale nie wiem czemu.. i czemu właśnie to.. popatrzyłam po twarzach towarzyszek.. potem na Hitoshiego.. nie czekałam aż coś powiedzą... Pobiegłam za Shadowem. Wiedziałam, że to nie miało sensu, ale musiałam spróbować. Po kilku minutach biegu zwolniłam. Byłam wykończona po walce z Lexor. Przystanęłam przy jakimś drzewie i zobaczyłam kawałek ode mnie czyjąś sylwetkę. "Shadow!" pomyślałam i skończyłam mój postój. Chwile później dogoniłam uciekiniera, byłam o 1,5 metra od niego. Skoczyłam i przewróciłam go. Inaczej bym go nie zatrzymała. Wiem, był osłabiony, jak ja tak mogę i w ogóle... ale chciałam z nim pogadać.
-Shadow! Do cholery! Chce pogadać! Nie obchodzi mnie to jak wyglądasz! Nie to jest najważniejsze! Chce ci pomóc mimo tego co mówiłeś. Możesz mi powiedzieć o co chodzi... będzie ci lżej.. wiem, że i tak mnie nie posłuchasz..- podniosłam się i dodałam- dlatego cię nie zatrzymuje.. albo zostaniesz i porozmawiamy albo.. twój wybór...

(Akai)
Patrzyłam zdziwiona na plecy Shadowa. Nadzwyczajnie dobrze widziałam w ciemnościach. Widziałam czerwone plamy krwi i to, że porusza się z trudem. Już chciałam iść za nim kiedy Mitsu sama to zrobiła nawet się na nas nie oglądając. Rzuciłam szybka w stronę Demi:
-Pilnuj ich!
Spojrzałam na Hitoshiego, a potem na Serenity.
-I jak sie czujesz?- zapytałam jej. Źle wyglądała... no tak przecież walnęła i to dość mocno w drzewo. Czekając na jakąś odpowiedź spojrzałam w niebo. Czerwona Gwiazda jeszcze bardzo słabo tliła się na niebie.
-Dziękuję-wyszeptałam a potem wyczekująco spojrzałam na towarzyszy.

(Serenity)
Dogoniliśmy Mitsu i Shadowa. Shadow stał znowu w jakiś krzakach a Mitsu gdzieś opodal. Patrzyli na mnie jakoś dziwnie. Musiałam im powiedzieć o co chodzi jestem im to winna.
- Ty możesz sobie krzyczeć, że nie masz z tym nic wspólnego, ale każdy z nas miał z nią do czynienia.
– Ty np. dostałaś od niej pierścień - wskazałam na Mitsu.
-A ty zostałaś przez nią przyniesiona do świątyni myślisz, że kto ci zabił rodziców. – Zwróciłam się do Akai.
– Natomiast ty – wskazałam na krzaki w stronę Shadowa, który się w nich ukrywał. – Zostałeś poddany eksperymentowi, który miał na celu szybsze wywołanie twej mocy. Ona była jednym z tych naukowców.
– Kazusa i jej zdolności pokonania demona (dopisek autorki później będzie)
– A Hitoshi chciał nie chciał jest jej synem. I jak widzicie każdemu w życiu grzebała po to byśmy, szybciej się odnaleźli i połączyli swoje moce. Tylko jest mały problem, nie wiem, o jakie to moce chodzi?

(Hitosi)
-Serenity nie kłamię. Ona ma na celu nas złączyć aby powstał Demon z przepowiedni nawet my nie damy mu rady. Shadow Pozwól nam na uzdrowienie ciebie nic to nie da ze do niej pójdziesz i co powiesz?! Ze ma cię natychmiast uleczysz bo jak nie to użyjesz siły. Ja ją za dobrze znam! Jak tylko przepowiednia sie spełni to Nas pozabija. Serenity zapomniałaś o drugiej części przepowiedni: "Gdy demon powstanie tylko jedno go zniszczy. Demona Demonem pokonasz. Gdy zabije sie człowieka który chciał aby powstał 1 demon powstanie i 2". Dlatego musimy być już ciągle razem nie cofniemy sie w czasie trzeba. Dopełnić drugiej połowy przepowiedni.
Mówiłem to prawie na jednym tchu. Aż mi zaschło w gardle.
-I co postanawiasz Shadowie?

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:28, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Shadow)
Oniemiałem. Skąd ona może wiedzieć o eksperymencie? Ona musiała tam być...wiedziała o tym..mogła zapobiec...czyli? Czyli to przez nią po części jestem tym czymś? Teraz już byłem pewny, że to nie mogą być moi przyjaciele. W dodatku Hitoshi...denerwuje mnie... jak śmie tłumaczyć się jakąś przepowiednią? Ja dobrze wiem, że Lexor mnie nie zabije bo potrzebuje Kasaia a mnie i jego nie da się rozdzielić.
-Nie obchodzi mnie ta wasza durna przepowiednia!- syknąłem- Odczepcie się ode mnie!- w te słowa wyciągnęłam poharataną dłoń z ukrycia i złapałem Hitoshiego za szyję. Wszyscy ujrzeli moje pazury i blade, zakrwawione ramię.
-Dajcie mi spokój! Nie chce mieć z wami nic wspólnego! Słyszysz!- zwróciłem się rozpaczliwie do Hitoshiego ściskając jego szyję



(Akai)
"Gdy demon powstanie tylko jedno go zniszczy. Demona Demonem pokonasz. Gdy zabije sie człowieka który chciał aby powstał 1 demon powstanie i 2" zastanowiłam się nad słowami Hitoshiego. Czy w jego przepowiedni chodziło o Demi. No w końcu to ona jest jako jedyna demonem... no oprócz Shadowa. Zamknęłam oczy, w których znowu zaczęły wzbierać łzy bezsilności. Nagle poczułam, że nastał jakiś większy ruch.... zmusiłam łzy do wycofania sie i otworzyłam oczy. Zamrugałam kilka razy i zobaczyłam, ze Shadow wytrzyma Hitoshiego zakrwawioną łapą za szyję. Zatkało mnie na kilka sekund. Nie za bardzo wiedziałam, co mam robić, więc tylko złapałam za opazurzoną łapę. Demoniczna energia Shadowa odrzuciła mnie do tyłu tak, że uderzyłam plecami o drzewo. Poczułam stróżkę krwi spływającą po potylicy na plecy. Przed oczami latały mi czarne plamy, a ja usilnie powstrzymywałam się od zwymiotowania.
-Nic ci nie jest?- zapytała Demi.
-Mnie nie, ale on zaraz udusi Hitoshiego-powiedziałam z lekką trudnością. W ustach czułam smak i zapach krwi.

(Mitsu)
-Shadow! Boże kochany! Zostaw go! Słyszysz?!- wołałam błagalnie w stronę wściekłego Shadowa. Ale on nie chciał posłuchać. Nie wiedziałam co robić. "Nie złapie go za rękę, tak jak Akai.. właśnie!" pomyślałam i spojrzałam na Akai.
-Niech ktoś sie nią zajmie!- krzyknęłam w stronę przyjaciół po czym wskazałam na ranną.
-A ty- zwróciłam sie do Shadowa- Daj mu spokój!- powiedziałam poważnym tonem. Nie wiem jak ale poczułam coś dziwnego. "Znowu to uczucie koło serca... Co to może być?" Ale zapomniałam, że właśnie tam, w kieszonce nosiłam pierścień, złoty pierścień który dostałam bodajże od Lexor.

(Serenity)
- Istny koszmar czy my nie możemy tego załatwić inaczej. – Powiedziałam podbiegając do Akai. Leżała pod dziwnym kątem. Popatrzyłam na nią, nie straciłam przytomności, ale była poważnie ranna. Skupiłam się na przyjaciółce, całą energię przelałam w jej ciało, by mogła się zregenerować. Chyba było już lepiej krwi nie było widać. Teraz ja się słabo czułam, ale chyba nie aż tak jak Hitoshi który nadal był w uścisku Shadowa.

(Kazusa)
Wreszcie odzyskałam przytomność. Wygrzebałam się spod sterty zeschniętych, zeszłorocznych liści.
- Niezła jatka była, co nie? - zapytał mnie Kimnara
- Taaa, niezła...
Zauważyłam, że Shadow ściska .... Jak mu było?? Aha! Hitoshiego! A dziewczyny go błagają, żeby go puścił Akai nie widziałam.
- Co tu się do jasnej cholery dzieje?????????????????? - krzyknęłam głośno - Chwilę mnie nie ma i już rozrabiacie... Oj, nieładnie...

(Hitoshi)
-Jak chcesz to mnie uduś – wyskrzypiałem - ale pamiętaj jak chcesz być normalny, znaczy bez demona to wszyscy musimy zniszczyć Lexor.
Czułem, że jest mi coraz słabiej. Za chwile braknie mi dech w piersiach. Już stawałem sie nie przytomny. Nagle straciłem siły i omdlałem


(Shadow)
Boże...co ja robię? Puściłem szybko Hitoshiego, który upadł nieprzytomnie na ziemie.
"Nie wiem co się ze mną dzieje, przecież nie jestem teraz demonem!"- pomyślałem patrząc na ranną Akai -"Człowiekiem też nie jestem...więc czym? Jedno jest pewne, dla takich jak ja nie ma tu miejsca!"
-Cóż...na mnie już pora...-odwróciłem się by odejść- nie szukajcie mnie, zapomnijcie o mnie...I...aha, powiedzcie Kasprowi, że nie wrócę już do liceum...nigdy...- po tych słowach zniknąłem im z pola widzenia i biegłem pod osłoną nocy...

(Akai)
Może Serenity zdołała uzdrowić moje ciało, ale w duszy i w sercu byłam nadal poturbowana. Nikt nie zdoła ukoić tego bólu. Teraz już to pamiętam... "Świątynia Myśli" ponure miejsce, w którym przetrzymywane są wszystkie straszne wspomnienia z życia każdego człowieka. Moje serce było wyniszczone przez czas samotności. Spojrzałam w oczy Serenity. Dławiłam się pochwytywanym powietrzem. Zakasłałam opluwając się krwią. Wytarłam usta i spojrzałam na Shadowa. Nadal ściskał Hitoshiego, ale potem go puścił z dziwnym wyrazem twarzy, strasznie mnie dziwiła wola życia u przyjaciela. Zwykły człowiek już dawno by nie żył. Z trudem podniosłam się z ziemi i oparłam plecami o drzewo pod, którym przed sekundą leżałam. Spojrzałam błagalnie w niebo, ale było zasnute ciemnymi chmurami. "Możesz pokonać strach" usłyszałam w głowie kobiecy głos. Z wielkim zdziwieniem spojrzałam na Serenity, ale ona nie patrzyła w moją stronę. Kiedy odwróciłam się z powrotem do Shadowa tego już tam nie było widziałam tylko ciemną sylwetkę znikającą pomiędzy drzewami

(Serenity)
- Kurcze wszystko się komplikuje! Czy robimy coś źle? Czy aż tak musimy się nienawidzić - odparłam padając na kolana. Rozejrzałam sie po twarzach kolegów. Oni chyba też, byli tym wszystkim poruszeni tak samo jak ja.
- Nic tu po nas, musimy sie gdzieś ukryć, im ta wiedźma znowu nas dopadnie - oznajmiłam.
(Akai)
Popatrzyłam na klęczącą Serenity, a potem objęłam ją lekko ramieniem. Nagle wpadłam na dziwny pomysł. Popatrzyłam po wszystkich i wypaliłam na jednym oddechu:
-Możemy się ukryć w moim... domu w Świątyniami nas nie odnajdzie -wyczekująco popatrzyłam na Serenity...

(Serenity)
- Czemu nie, ale co ze szkołą wracamy tam czy nie ? - zapytałam choć głupio to zabrzmiało. Nie można komuś zabronić sie uczyć.

(Akai)
-Sama nie wiem... heh... ja i tak chodzę do szkoły gdzie indziej, ale nie zostawię was... pomogę wam-powiedziałam...-To jest mój obowiązek... możecie pytać dlaczego-powiedziałam przypominając sobie Świątynie Marzeń...

(Hitoshi)
- CO sie stało? Pamiętam tylko ze Shadow ścisnął mnie a potem... Urwal mi sie film-pomyslalem. Zobaczyłem jak Serenity rozmawia z Akai. zapytałem
-CO sie stało?
Nagle głowa zaczęła mnie bolec i ledwo trzymałem sie na nogach


(Serenity)
- No to jest propozycja by urwać się ze szkoły bynajmniej na razie i iść do Akai. - wyjaśniłam Hitoshiemu sytuacje

(Kazusa)
- Ja jestem za! I tak mnie stara nie kontroluje - westchnęłam i pomyślałam o Iko i zakochanym w Amiko (!!!) Sakarze.

(Mitsu)
"No pięknie, uciekł..." pomyślałam ze smutkiem.. w oku zakręciła mi się łza i spadła na ziemię. "Pierścień nic tu nie pomógł, więc po co mi on?" wyjęłam pierścień i chciałam go wyrzucić. "Nie! Nie wyrzucaj go, bo pożałuje tego cały wszechświat!" ktoś dotarł do moich myśli, ale nie wiem kto to był. Tylko tyle, że była to stara kobieta.
-Jak dla mnie ta propozycja jest.. y.. niezbyt mi to odpowiada.. rodzice sie wściekną.. ale ok. To jest najlepsze rozwiązanie- powiedziałam i uśmiechnęłam sie. Teraz sie czułam jak u siebie. "Grupka ludzi takich jak ja.." przeszło mi przez myśl..

(Serenity)
- Shadowem zajmiemy się rano dzisiaj już go nie znajdziemy w tym lesie - popatrzyłam na czarne niebo.
- Musimy się gdzieś schronić na noc, i teraz świątynia będzie dobrym miejscem. - dodałam patrząc na Akai.
- A nie będzie problemu jak tyle osób sie zwali na raz? - spytała patrząc na naszą 5

(Akai)
-Myślę, że nie sensy i tak wraca za trzy dni więc jakoś mu to wyperswaduję-zaśmiałam sie i zaczęłam iść w odpowiednim kierunku-Chodźcie...

(Mitsu)
Akai nas poprowadziła. Bałam sie co na to wszystko powiedzą rodzice, ale nie było innego wyjścia. W domu Lexor mogła by mnie dopaść i przy okazji zrobić coś im. Nie chciałam aby do tego doszło, wiec poszłam z moimi przyjaciółmi

(Akai)
Tak szczerze mówiąc to nie miałam zielonego pojęcia jak mam ich doprowadzić do Świątyni Nocy z Lasu, którego nie znałam od tej strony. Jednak jakoś udało mi sie dojść do ładu i składu i wyszłam na niby znane mi ścieżki. Niestety... w lesie i to do tego w nocy wszystko wygląda inaczej. I wpadłam... oczywiście musiałam wlecieć w te nieszczęsne ruchome bagniska.
-Stójcie!- rzuciłam ostrzegawczo kiedy jedna noga ugrzęzła mi w ruchomych piaskach. Niestety te okazały się być tymi najbardziej zjadliwymi. "Ops... to gówno mnie wciąga" pomyślałam.
-Nie gapcie się tylko może ktoś by był tak łaskawy i mi pomógł?- zapytałam z zażenowaniem nie ruszając się aby nie pogorszyć zaistniałej sytuacji...

(Serenity)
No ekstra tylko tego nam brakował - pomyślałam patrząc na Akai, próbującą - dobra robimy sznur, łapiąc sie za ręce to ją może uda nam sie wyciągnąć. - zawołam do towarzyszy.


(Akai)
Za nim zdążyli się zorganizować ja byłam już po pas w błocie... "No po prostu świetnie" pomyślałam za wszelką cenę nie popadać w panikę...

(Hitoshi)
-Dobry pomysł!- krzyknąłem do Serenity.
-Ustawiajmy się szybko!- krzyczałem! wszyscy chcieli szybko sie ustawić tylko nie było to łatwe. Idąc uślizgąłem i ubabrałem sie jak świnia. zanim wstałem to Akai była już po pas w błocie.
-Szybko!- jeszcze raz ponagliłem gromadkę!

(Kazusa)
- Ja już nie mogę!!!!!! - wrzasnęłam i osunęłam się na ziemię...

(Serenity)
No jeszcze Kazusa na dodatek zemdlała.
- Mitsu zobacz co jej jest a ja z Hitoshim zajmiemy się Akai.
Mitsu pośpieszyła na pomoc koleżance z pozytywnym skutkiem a
Akai zaczęła coraz mniej wystawać ponad powierzchnię bagna sytuacja robiła sie coraz bardziej drastyczna. Nie miałam juz sił choć pomagali mi przyjaciele. Ale oni też wyglądali na wycięczonych, zapewne to sprawa bitwy stoczonej wcześniej.
- Jeszcze trochę musimy ją wyciągnąć! - zachęcałam kolegów, choć sama starałam się jak mogłam.

(Akai)
Zaczęłam krztusić sie odorem bagna... no kur....czę dlaczego to właśnie ja musiałam ich tu przyprowadzić... cholerne bagniska... ruszają sie i zawsze są w innym miejscu... trzeba zapobiec jakoś temu poruszaniu. Ale ja już tego nie zrobię... poczułam, że już się nie wyrwę błotu, więc nabrałam ostatniego oddechu i zatopiło mnie błocko. Już myślałam, że zdechnę, a tu...
<UBUDU>
Tyłkiem klapnęłam w cuś bardzo twardego i bardzo dziwnego.
-Co to ma być???- zapytałam samą siebie i zawołałam:
-HEJ... SŁYSZYCIE MNIE??? WSZYSTKO W PORZĄDKU TO JAKAŚ pieczara wydarłam sie na całe gardło i w spokoju czekałam na odpowiedź...

(Serenity)
Popatrzyłam po kolegach z przerażeniem, a następnie na miejsce w którym była ostatnio Akai, i nie zastanawiając się nie chwili skoczyłam za nią, w grzęzawisko. Na początku nie było to przyjemne uczucie ale już po chwili lotu w dół moje stopy uderzyły o podłoże. Rozejrzałam się i faktycznie było tu jakieś dziwne miejsc tylko co to było?

(Akai)
-Nic Ci nie jest?- zapytałam podchodząc do Serenity...

(Serenity)
- Nie raczej nie -odparłam oglądając sie na swoje ciało.
- A wy tu też chodźcie a nie stoicie na górze - zawołałam na resztę


(Kazusa)
Spojrzałam ze złością na Serenity. Podniosłam się, lekko chwiejąc się.
- Już, już! - wrzasnęłam i zacisnęłam pięść.

(Serenity)
Patrzyłam jak jedno po drugim ze skakują ze stromego uskoku lądując miękko na ziemi. Rozglądaliśmy się jak by to mogło nam w czymś pomóc.
- Mam pomysł! - przerwałam cisze - Zrobimy tu sobie naszą kryjówkę co wy na to? - zapytałam towarzyszy.

(Akai)
-Jak dla mnie to bomba-powiedziałam i swoim starym zwyczajem zaczęłam się kiwać na piętach. Zaraz jednak przestałam.
-Tylko..... według mnie to trzeba będzie znaleźć inne wyjście jakoś nie uśmiecha mi się przełażenie przez to śmierdzące bagno-po tych słowach usiadłam na jakimś kamieniu i popatrzyłam wyczekująco na towarzyszy.

(Serenity)
- Rozejrzałam sie dokoła pieczarka niczego sobie wstawi sie z jakieś dwa kompy starą wersalkę może nawet kuchenkę sie skombinuje.
- No jasne ze jakieś inne bo po tym będziemy śmierdzieć jak wczorajsze skarpetki - uśmiechnęłam się do Akai.

(Kazusa)
Wytchnęłam. Czy ta Serenity doszczętnie upadła na mózg... Spojrzałam na nią jak na dziwaczkę.
- Dwa kompy? I skąd je weźmiemy? Pomyślałaś o tym? - mruknęłam.
Nagle zakręciło mi się w głowie. Widziałam wszystko jak przez mgłę.
- Muszę iść do domu... - powiedziałam słabo
Łza zaczęła spływać mi po policzku. "Cholera, i jeszcze to... Kurna... czego beczę?"

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Pią 22:54, 16 Lip 2010
Autor Wiadomość
Rybcia469
Zastępczyni Przewodniczącej Klubu


Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Koszalin

Temat postu:
(Akai)
-Tak... skarpetki hmmm....-zamyśliam się rozglądając się dookola. Nie dostrzegalam niczego co chociaż trochę wyglądalo by jak drugie wyjście.
-Tak ale trzeba będzie się chyba przez coś przewiercić żeby mieć takowe wyjscie-mruknęlam.
-A z nią co się dzieje???_wskazalam na towarzyszkę.

(Serenity)
No właśnie przecież to chwila moment z naszymi zdolnościami. I Pieczarka i wyjście kompy weźmie się z komisu i bedzie zabawa jak ta lala - zaśmiałam się, obserwując wszystkich zdziwone miny. Ale drętwe towarzystwo - przebiegły mi myśli po głowie.
(Akai)
-A Ty byś nie bya gdybyś prawie utopia się w śmierdzącym, obskurnym bagnem??? Ale żeczywiście przydao by się trohę ruchu nie???-moje solwa zostlay puszczone mimo uszu.
-Tjak komputery może jeszcze DVD i stereo... masz jakąś kasę, że tak o tym rozprawiasz bo ja jestem splukana do końca nie mam kasy od chwili gdy rozwalilam stolowkę w moim starym gimnaziumn ale nie ma co o tym gadać-uśmiechnelam się do swojego dawnego wspomnienia.

(Lia)
Robilo sie juz ciemno, szlam przez las analizując ten dziwny, powoli kończący sie dzień.
-Boże czemu ja musze chodzić do tej budy!!! Przecież i tak ci nauczyciele nie są w stanie nic nikomu przekazać!!
Nagle moje rozmyslania przerwal przenikliwy krzyk wiewiorki. Spojrzalam przed siebie i od razu oprzytomnialam - jeszcze jeden krok i wpadlabym w ruchome piaski!!!
Chociaz to jedno udalo mi sie dzisiaj zrobić... Ale co to za sukces - nie wpaść w piasek!!!

(Serenity)
-Cicho - próbowałam uciszyć reszte towarzystwa - Ktoś tam jest - powiedziałam szeptem wskazujać palcem na "sufit". Gdzies nad naszymi głowami dało się słyszeć szemranie i trzask łamyanych gałązek.

(Lia)
Gdzies pod nogami oprócz szelestu liści wydawalo mi sie że uslyszalam glos... Stan ęlam i zaczelam nasluchiwać wnikliwie...

(Akai)
-No tak rzeczywiście ktoś tam jest-stwierdziłam mało inteligentnie.
-Może ktoś to pójdzie sprawdzić zanim wpadnie tu na dół??-spytałam.
-Sama się pofatyguj- Demi
-A może Ty pójdziesz??? Tobie najłatwiej-stwierdziłam. Poszła więc... a raczej poleciała...

(Serenity)
- Ja lece z toba. A wy jak chcecie chodzcie z nami w grupie bezpieczniej . - odaprłam i wdrapałam się z powrotem na góre by lepiej ocenic dziwna sytuacje.

W lesie ciemno noc juz zdazyła zrobic swoje jedynym oswietleniem była tarcza ksiezyca. Spojrzałam na chwile w jego strone. Czułam się tak bezpiecznie gdy jest na niebie. Po chwili znowu coś zaskrzypiało.

(Lia)
Usłyszałam czyjeś głosy niestety nie były wyraźne więc nie mogłam usłyszeć co mówią. Ciekawe co to za ludzie??? Czy to wogóle są ludzie??? Czy oni mnie słyszą??? Gdy tak rozmyślałam głosy zbliżały się... Rozejrzałam się w poszukiwaniu bezpiecznej kryjówki. Zobaczyłam krzak, obróciłam się w jego kierunku, zrobiłam krok, starałam się poruszać jak najciszej, lecz wtedy usłyszałam trzask - to sucha gałązka ugieła się pod moim skromnym ciężarem...

(Akai)
"Trzymajmy się w kupie bo kupy nikt nie ruszy!!!" pomyślalm i podążyam za Serenity. Bylo ciemno jak u murzyna w d.... ehem... nosie. Ale jednak slyszalam jakieś szelesty. Ruszylam w stronę danych dźwięków i zatrzymalam się przy jakimś krzoczku. Jakoś nigdzie nie widzialam Serenity, ani reszty nawet nie wiem czy tamci wyszli z bagienka... Podeszlam bliżej krzaczka. I wtedy Demi stanęla tuz przedemną. Wrzasnęlam zszokowana.
-Co Ty do jasnej cholery robisz... chcesz mnie zabić????!!!!-wydarlam się zaraz potem i pogrozilam jej ręką.
-To by bylo ciekawe... Zastanawiam się dlaczego się tak wydzierasz tak jakbyś mnie nigdy wicześniej nie widziala-zapytala.
-Wiesz Ty też byś się przestraszyla gdyby nagle demonica Ci przed nosem wyskoczyla demonica-odpowiedzialam.

(Lia)
Siedzialam skulona za krzakiem... Ciagle slyszalam szepty i szelesty... Balam się... nagle uslyszalam przerazliwy krzyk, który zmrozil mi krew w żylach... Jakaś dziewczyna wrzeszczaa coś o cholerze (topodobno taka choroba) i o śmierci... Boże, może jakaś epidemia??? Z tego przerażenia moje mysli staly się jeszcze dziwniejsze niż zwykle... Tlumiąc śmiech czekalam na rozwój wydarzeń...

(Akai)
-Czego was uczą w tym gimnazjum przecież wiadomo, że demona nie da sie przestraszyć-stwierdzila nagle gdy ja rozglądalam się wokolo.
-Och... wybacz dzialu "demonologia stosowana" jeszcze nie zaczęliśmy, a po za tym dobrze wiesz, że za nieobecności i tak już mnie wywalili, więc...-nie dokończylam wydawalo mi się, że slyszę kroki, ale gdzieś bardzo odlegle. Ale byla jeszcze jedna rzecz, którą slyszalam. Silą tlumiony oddech. Nie wiedzialam dokladnie, skąd dany dźwięk pochodzi. Z moimi zmyslami znowu dziaolo się coś zlego. Tak jakbym wyczuwala jakieś niebezpieczeństwo, albo coś w tym rodzaju. Postanowilam wyslać Demi żeby poszukala Serenity i reszty i sprowadzila ich tu. Sama postanowilam zostać i popilnować gościa.
-Demi... leć szukaj reszty powiedz, że chyba mamy gości i przyprowadź ich tutaj-powiedzialam cichutkim szeptem tak żeby tylko ona mogla mnie uslyszeć. Kiedy odleciala ja usiadlam nan trawie i w zamyslieni zaczęlam rzuć poprzednio zerwane ździblo trawy wpatrując się przy tym w krzak jakby zaraz mialo coś z niego na mnie wyskoczyć.

(Mitsu)
Przypatrywałam się wszystkiemu z lekką obojętnością.. nic nie mówiłam, tylko patrzyłam. Czułam się jak piąte koło u wozu... ale nie mogłam wrócić do domu...
-"Lepiej, żeby rodzice o mnie zapomnieli.. tak będzie lepiej... nie ma juz dawnej Mitsuko Suzuki... nie ma i nie będzie... to jest moje nowe zadanie: trzymać się razem z NIMI, z ludźmi takimi jak ja i pomagać im..."

(Lia)
Glosy rozeszly sie w różne strony ale czulam że jeden z nich zostal gdzieś blisko mnie... Wstrzymalam oddech...

(Serenity)
Rozlgądałam się i w sumie nic mi się nie wydało podejrzane, aż nagle koło nas pare metrow, raptem w krzakach coś siedziało. CHyba nie było to zwierze. Podeszłam w strone podjerzanego miejsca. Wyciągnełam ręce przed siebie próbojąc to coś wymacać ale to się odsuwało. Na chwile przestałam. Może to tak samo jest przestraszone jak my ? Pomyślałam.
Wyjdź nie zrobimy ci krzywdy - rzuciłam w strone krzaków sama nie wiedząc czemu. Reszta patrzyła sie na mnie z przerażeniem,

(Mitsu)
Staliśmy jak wryci i czekaliśmy co się stanie, co wyskoczy zza krzaków... te pare minut było dla mnie prawie jak godzina... w końcu nie można było mieć pewności, ze to "coś" nie zaatakuje nas, a ja przecież nie umiałam używać swojej "mocy"... wszyscy ustawili się w pozycjach bojowych a ja.. ja stałam z lewą pięścią przyłożoną do serca, a w drugiej ręce trzymałam jakąś gałąź, którą znalazłam po drodze... to tak dla bezpieczeństwa... nikt nie odważył się poruszyć, staliśmy półkolem w okół tego krzaka... najbliżej stała Serenity, tak jakby w środku koła, a ze dwa- może trzy metry dalej stałam ja. Bałam się, ale też nie chciałam aby stało się coś mojej nowej przyjaciółce... o resztę też się bałam, ale oni nie byli tak blisko i mieliby czas na ucieczkę... dlatego powoli, małymi kroczkami zaczełam się zbliżać, aż znalazłam się metr za Serenity. Serce ze strachu podchodziło mi pod gardło i próbowało mnie dusić, ale starałam się zachować spokój.... Teraz już nikt się nie poruszył.. czekaliśmy, być może na śmierć, ale wszyscy byli w pełnej gotowości do ewentualnej walki... tylko ja nie miałam jak się bronić.. ale kij z tym!- pomyślałam, bo najważniejsi byli dla mnie teraz moi nowi przyjaciele...

(Lia)
Gdy siedziałam za krzakiem nagle ktoś wyciągnął do mnie ręce... A potem prosił żebym wyszła... Pomyślałam: Pal sześć, najwyżej to moja ostatnia minuta życia... No i wyszłam

(Akai)
Zobaczyłam jak z drugiej strony krzaków podchodzą Serenity i reszta. Machnęłam im ręką, ale chyba tego nie widzieli. "Ciekawe co z Demi???" pomyślałam, ale właśnie w tej chwili Serenity zaczęła szperać rękami w krzakach, a potem wydawało mi się, że oś powiedziała. Spojrzałam w niebo. Ksieżyc był za gęstymi czarnymi chmurami.
-No trudno.... idę...-zaczęłam iść w stronę przyjaciół gdy nagle "coś", a raczej ktoś (kształt ludzki niewątpliwie) powstało z danych krzaków. Zatrzymałam się jak wryta, a potem przykucnęłam gotowa, na wyciągnięcie sztyletu gdyby coś mogło zagrażać moim przyjaciołom.

(Lia)
No i wyszłam zza krzaków... Zobaczyłam grupke ludzi - wydawali się być całkiem mili. Takie było moje pierwsze wrażenie... Az do momentu gdy zobaczyłam dziewczyne ze sztyletem w ręku... Pomyślałam: "ocho, nie dobrze... ktoś chce mnie zabić"

(Serenity)
Akai musimy być bardziej delikatne. To człowiek. Dziewczyna chyba bardziej przerażona niż my. -odparłam poczym ukucnełam koło przyjaciółki i wskazałam dłonią na cień rzucany przez tajemniczą osobę

(Akai)
-No dobra, dobra już chowam ten sztylet... ja po prostu... bałam, że ona może wam... coś... a z resztę nie ważne-powiedziałam i jak obiecałam schowałam nóż do kabury przy pasku. Jąkałam się... nie wiedziałm jak mam powiedzieć to, co czuję i myślę. Nie chciałam, zeby się im coś stało. Osobom, które teraz bez żadnych oporów mogłam nazwać przyjaciółmi chociaż znałam ich tak krótko. Wiedziałam, że mogę im zaufać i chciałam, aby oni czuli, że mogą ufać mnie pomimo mojego młodego wieku...


(Shadow)
Biegne...Biegne...Biegne.. Ku*wa. Czy ten las nie ma końca? Na szczeście Kasai nie przejął nade mną kontroli. No, ale latam teraz w nocy po lesie i nie wiem co mam robić. Wspaniale.
Zatrzymałem się by odpocząć. Przysiadłem na kamieniu i zastanawiałem się, co robiłem przez ostatnie kilka godzin.
-Cholera...- mruknąłem, gdy uświadomiłem sobie jak naiwnie i głupio sie zachowałem w stosunku do reszty. Ale nie było szans by ich teraz znaleźć. Wstałem i ruszyłem dalej. Po jakimś czasie dotarłem na skraj lasu. Zobaczyłem w oddali światła i skierowałem się ku nim.
Sklep całodobowy.
Super. Walne se setke na rozluźnienie.
Jednak kiedy podeszłem do wejścia, nieliczni ludzi zaczeli krzyczeć i uciekać.
-Co jest?- spytałem sam siebie. To że wyglądam i jestem brudny jak zul to jeszcze nie powód do paniki. Podszedłem do szyby i zobaczyłem swe odbicie.
- A niech to...- szepnąłem z przerażeniem.
Nadal miałem pazury i czerwone oczy.
Przemiana zatrzymała się. Ale dlaczego??
"Z pewnością będzie co oglądać w wiadomościach"- pomyślałem widząc jak 4 policjantow biegnie w moją strone. Byłem zbyt wykonczony i przerażony by stawiać opór, wiec potulnie poddałem się ich woli.

(Mitsu)
To był lekki szok... My sie tu spodziewamy nie wiadomo jakich stworzeń, a to się okazuje, że to dziewczyna. Tak tak! Człowiek taki jak my! Chociaż... tego do końca nie możemy być pewni- nie wiemy czy ma moce czy też nie. Widzialam po niej że była przerażona. Ale nie dziwie jej się, w końcu Akai i cała reszta byla przygotowana do ataku. Wszyscy byliśmy w pozycjach obronnych. Przyglądnełam się nieznajomej. Nie wyglądała na niebezpieczną osobę. Rzuciłam w bok gałąź, ktorą trzymałam tak dla bezpieczeństwa. Nie zastanawiając się długo, zrobiłam kilka kroków i stanełam przed Serenity.
-Nie bój się, nie chcemy ci nic zrobić - zwróciłam się do przerażonej postaci, miałam nawet wrażenie, że się trzęsie - spokojnie, ona nam nic nie zrobi, możecie spokojnie odsapnąć- rzuciłam do moich przyjaciół. Po chwili dodałam- ja to poprostu wiem, czuję to..- jakbym usłyszała pytanie "skąd wiesz?". I faktycznie, jakbym usłyszała myśli osób tu zebranych. Przez chwile przez głowe mi takie stwierdzenie przeleciało, ale nie ma czasu- później się nad tym zastanowię. Teraz czekamy na ruch dziewczyny.

(Serenity)
Podeszłam bliżej dziewczyny normalna jak gdby nigdy nic.
Tylko co ona do cholery robiła wśrodku lasu ?- zastanawiało mnie to nadzwyczaj.
Zrobiłam jeszcze pare kroków w jej storone i z nienacka burknęła coś pod nosem w stylu
- Jesszcze nie są gotowi - i rozpłyneła sie jak gdby nigdy nic.
Wszyscy stali lekko z szokowani.
shadow ... Co z nim ? - ocknełam się nagle...

(Akai)
Cały czas gapiłam się na miejsce, w którym przed chwilką stała dziewczyna. Dziwnie się czułam... jakbym skądś ją znała alb przynajmniej gdzieś widziała. Kiedy Serenity zapytała o Shadow' a nagle oprzytomniałam. Rozejrzałam się po twarzach zebranych. Nie widziałam dobrze, bo było ciemno.
-Shadow? Nie wiem, co z nim i nie wiem też jak wy, ale ja go idę szukać...-powiedziałam i uśmiechnęłam się blado...

(Mitsu)
-Ekhem- odchrząknęłam, aby zebrani zwróciły na mnie uwagę- Akai, nie wiem czy pamiętasz, ale uznałyśmy, że dziś już go nie będziemy szukali i miałaś nas zaprowadzić do świątyni... no ale jeśli chcesz to go szukaj, tylko jest mały problem- jest ciemno. Przydało by się jakieś światło, to wtedy te poszukiwania miałyby jaki kolwiek sens... bo przecież nie puścimy cię samej - powiedziawszy to spojrzałam po twarzach przyjaciół. Zamyśliłam się nas sprawą światła i przypomniała mi się moja sensei od lekcji sztuk walk. Ona nie tylko uczy jak walczyć, ale zna się też na magii, nigdy mi o tym nie mówiła, ale czuje to... może ona mogłaby nam pomóc... ale... to nie jest mój las... szkoda...
Ej ludzie- zwrócilam się do moich przyjaciół, gdy nie uzyskalam odpowiedzi Akai- słuchajcie, moja sensei zna sie na magii, jeśli nie macie nic przeciwko to mogłabym się z nią... - tu urwałam, bo nagle mi się przypomniało,ze mam ze sobą komórkę- ... skontaktować! I to w tej chwili! Co wy na to? Znam ją bardzo dobrze, ona mnie też zna. Od samego początku wiedziałam, że ona nie jest normalna.. czułam to, ale nie wiedziałam,że to to... - urwałam wypowiedź i czekałam na ich reakcje.

(Akai)
Stanęłam jak wryta... ona miała rację. Odwróciłam się do niej i chrząknęłam lekko.
-Masz rację... co do świątyni umuwiliśmy się, że naszą kryjówką będzie ta podziemna pieczara tylko trzeba będzie zrobić tam drugie wejście, a co do Twojej sensei... to bez urazy, ale nie wiem czy dobrym pomysłem jest wtrącanie w to osób postronnych, nie wiem może źle mówię, ale chyba w takich sprawach trzeba byś ostrożnym, a co wy na to?- zwróciłam się do pozostałych. Patrzyłam jednak na Serenity to ona była jakby naszą przywódczynią i jej zdanie bardzo sie dla mnie liczyło...

(Serenity)
- No dobra to może da się jakoś to rozstrzygnąc to - zaproponowałam - Część znas pojdzie za Shadowem druga część do Świątyni. - wiec co wy na to
Albo wszystko zaliczymy po kolei ? -spytałam ponownie nie nadążając za swymi myślami

(Akai)
-No tak... rozdzielać się chyba nie będzie bezpiecznie, ale to tylko moje zdanie...

(Mistu)
-Akai co masz na myśli?- zapytałam- A jesli chodzi o moją sensei, to znam ją bardzo dobrze i wiem,że nie zdradzi nas... zaufajcie mi... - dodałam i wyciągnełam komórkę, by zadzwonić do Sumiko Daishi, mojej nauczycielki samoobrony. Po chwilowej rozmowie zwróciłam się do przyjaciół - Powiedziała, że przybędzie tu za jakieś pół godziny. Akai... łatwiej będzie się nam poruszać razem... poczekajmy na Sumi...- zobaczywszy zdziwienie na ich twarzach dodalam- Sumi, czyli Sumiko Daishi, moja nauczycielka :p

(Serenity)
No dobra co ma byc to bedzie. Tylko jakies ognisko by sie przydało i kiełbaski z grila – zażartowałam
(Akai)
-Taaak... kiełbaski i kurczaczek smażony... dla mnie udko-powiedziałam troszku ponuro.
-Mitsu, a z tym,, że rozdzielenie nie będzie bezpieczne to chodziło mi o bagniska... one się ciągle przesuwają i ktoś może nie trafić znowu na taką jaskinię i wtedy mogiła- skłamałam szybko. Chodziło mi cały czas o tamtą dziewczynę. Coś było w niej dziwnego. Co to jak w piosence? "Pojawia się i znika... i znika"?????



cdn Smile

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin