Siedziała wpatrując się w wielkie neony i zastanawiając, co w ogóle się dzieje. Zawsze mogło być tak, że wstrzyknęli jej coś jak zasnęła. Nie no to raczej chyba nie było możliwe… “Tata by raczej na to nie pozwolił… prawda?” jęknęła w duchu. Walnęła się w twarz jeszcze raz, ale nie pomogło to w niczym.
-Okej… pomyślmy o tym na spokojnie… nie jestem na narkotykach, a widzę naprawdę dziwne rzeczy-powiedziała do siebie- Nie ma w sumie, co tak siedzieć… dalej Rayen zrób coś ze sobą-zganiła się na głos. Wstała, otrzepała spodnie i poprawiła koszulkę. Wbiła ręce w kieszenie i ruszyła przed siebie, nawet nie kwapiła się, by oglądać zbytnio ślady zostawione przez ludzi na około. Było ich zwyczajnie za dużo. Przeszła przez niesamowicie zatłoczone skrzyżowanie i stanęła obok jakiejś wystawy sklepowej. Nigdzie nie było napisów w żadnym ludzkim języku, zebrała się w sobie zdobyła na jeden z najmilszych uśmiechów i podeszła do kobiety sprzedającej jakieś dziwne bułki na ulicznym straganie. Odetchnęła, a potem zagadała:
-Przepraszam, czy mówi pani po angielsku?- kobieta podskoczyła, kiedy zorientowała się, że mówi do niej. Popatrzyła na dziewczynkę wielkimi oczami, a wyraz jej zdziwienia rósł z każdą sekundą, kiedy przyglądała się ubiorowi “rozmówczyni”. Potem zaczęła coś bardzo szybko mówić gestykulując przy tym niesamowicie. Niestety ani jedno słowo nie zostało wypowiedziane w znanym dziewczynie języku. Wzruszyła ramionami i odeszła bez namysłu, widziała, że kobiecie nie zbyt się podobała, więc wolała jak najszybciej odejść. Zdążyła zauważyć, że bardzo odcina się od innych ludzi. Spieszących się, szarych, ubranych bardzo podobnie ludzi. Westchnęła… nie rozumiała dlaczego ludzie nie mogą się ubierać jakoś weselej. Jak na przykład ten mężczyzna… popatrzyła na jakiegoś osobnika spieszącego przez ulicę. Ubrany w szary garnitur, zlewający się z jego niezdrowo wyglądającą skórą, o czarnych włosach wyglądał niezwykle smutnie. Mruknęła coś do siebie, a potem ruszyła dalej. Pytała jeszcze paru przechodniów czy może przypadkiem znają angielski, ale reagowali podobnie, albo identycznie jak sprzedawczyni bułek. Już zdążyła stracić nadzieję, że znajdzie kogokolwiek kto zdołałby jej pomóc. Na szczęście w tej całej beznadziejnej sytuacji na ulicach były również napisy angielskie. Odetchnęła i podeszła do niewielkiego planu miasta. Pierwsze słowo jakie rzuciło się jej w oczy był wielki napis “TOKIO”. Zrobiła wielkie oczy.
-Teraz to już nic nie jest w stanie mnie zdziwić-powiedziała do siebie i usiadła na gzymsie okiennym jakiejś niewielkiej kawiarni. Wnętrze było niemal puste. Tylko nie wyróżniające się niczym dziewczyny ubrane w mundurki. Westchnęła “dobra wszystko pięknie, ale chcę już do domu” pomyślała chowając twarz w dłoniach czując jak szczypią ją oczy. Nie mogła nic poradzić na to, że już tęskniła za rodziną, a po za tym była w zupełnie nieznanym jej miejscu, nikt jej nie rozumiał do tego ludzie patrzyli na nią jak na przybysza z innej planety.
Post został pochwalony 0 razy
|