Mała kawiarenka nie zwracała zwykle niczyjej uwagi. Wiedzieli o niej tylko ci, którzy trafili do tej niej całkiem przypadkowo. Niepozorny budynek krył w sobie bogate wnętrze.
Gdy na dworze było jasno, w środku również, mimo małej ilości okien. Wieczorami paliły się nastrojowe lampy. Trzeba było przyznać, że cała kawiarnia była urządzona za smakiem. Każdy, kto tu przychodził czuł się przytulnie, z czego właścicielka bardzo się cieszyła.
No właśnie. Właścicielka. Wszystkim kierowała i zarządzała jedna osoba. Soledad była niezbyt wysoką, złotowłosą dziewczyną. Nie miała więcej jak 19 lat, a zajmowała się wszystkim łącznie z prowadzeniem księgowości. Nie miała nikogo do pomocy i nie przeszkadzało jej to. Nie czuła się samotna. Klienci chętnie rozmawiali z miłą obsługującą ich dziewczyną. Właśnie kończyła zaparzać herbatę dla gościa, gdy kolorowy ptak zaczął latać wokół niej. Ona machnęła jednak zbywająco ręką.
- Uspokój się Puk, nieładnie robić tyle hałasu.
Papużka jednak nie zamierzała posłuchać i dalej skrzeczała.
- Przestań, przecież wiem, że go nie lubisz. Właściwie to ja też, ale nie wypada żebyś obwieszczał to całemu światu - powiedziała ściszonym głosem. Dopiero wtedy Puk grzecznie usiadł na grzebyku wplecionym we włosy Soledad. Było to jego ulubione miejsce i nikt nie umiał oduczyć go tego zwyczaju. Tak więc blondynka poszła w stronę nowego gościa.
- Miło cię widzieć Jun. To co zwykle? - zapytała uprzejmie.
- Witam. Tak, mocną, czarna kawę - rudowłosy mężczyzna uśmiechnął się, w jego mniemaniu, zniewalająco.
- Idiooota! - odezwała się papużka.
- Zamknij się - warknął Jun. Antypatia była obustronna.
- Spierrr... - w tym momencie Sol zainterweniowała chwytając papugę.
- Milcz mój drogi, bo zostaniesz pozbawiony kilku swoich ślicznych piórek - zagroziła całkiem poważnie.
- Piórrrek! - tym razem wrzask był błagalny. Dziewczyna puściła go i posadziła na żerdzi. Puk udał, że się obraził.
- Dobry ptaszek. Siedź tu grzecznie, a ja zaniosę herbatę gościom - nie wiadomo czy ostatnie słowa były skierowane do mężczyzny czy papugi. Kiedy tylko się oddaliła, Puk wykorzystał okazję. Podleciał do kubka, w którym znajdowały się ziarenka kawy i z premedytacją wrzucił tam kilka swoich małych piórek. Jak wojna to wojna.
Gdy Sol wróciła, spokojnie zaparzyła napój dla Juna. Nie zauważyła "dodatku" znajdującego się w kubku i podała go rudowłosemu. Starała się nie pokazywać po sobie jak ją nuży ta rozmowa, a właściwie monolog. Cały czas uśmiechała się uprzejmie. W pewnym momencie mężczyzna zaczął się dusić, aż w końcu wypluł na blat dwa ptasie pióra. Spojrzał z nienawiścią na Puka, chowającego się za dziewczyną.
- Ty pierzasta cholero! - wydarł się rudowłosy zwracając tym samym uwagę pozostałych gości kawiarni. Soledad natychmiast zareagowała odsuwając się w głąb lady. Nie miała zamiaru pozwolić, aby Jun chociaż spróbował skrzywdzić jej małego przyjaciela.
- Uspokój się. To tylko papuga, przecież nie zrobiła tego specjalnie.
- Owszem zrobiła! Wypcham tego zwierzaka i powieszę nad kominkiem! - wyciągnął ręce żeby schwytać Puka, ale ten usiadł na zbyt wysokiej półce.
- Przestań natychmiast! To tylko niewinny ptak, któremu się nudzi. On też potrzebuje towarzystwa, prawda Puk? - "pierzasta cholera" grzecznie sfrunęła na grzebyk. - Bądź bardziej wyrozumiały.
- Ten idiotyczny...
- Nie obrażaj go! To mój najlepszy przyjaciel - oburzyła się. – Patrz, co zrobiłeś!
Kubek, w którym była kawa już przy pierwszym gwałtownym ruchu przewrócił się na blat. Jego zawartość natychmiast popłynęła szerokim strumieniem. Złotowłosa rzuciła się, aby ratować swoją kawiarnię. Szybko powycierała cały płyn plamiąc przy tym swoją sukienkę. To rozzłościło ją jeszcze bardziej.
- Wynocha! Mam dosyć twojego zachowania. Nie pokazuj się tu póki nie będziesz się umiał zachować! - pociągnęła Juna i wystawiła go za drzwi nie dając dojść do słowa. Pozostali gości patrzeli na nią z wdzięcznością. Najwidoczniej hałasujący mężczyzna zdecydowanie im przeszkadzał. Dziewczyna spokojnie wróciła za ladę ze swoim zwierzakiem.
- Poszedł wreszcie - zaskrzeczał Puk.
- Tak, dziękuję ci. Przez kilka najbliższych dni nie będzie tu przychodził - pogłaskała ptaka i dała mu ciasteczko. - Czułeś? Ktoś nas niedługo odwiedzi. I to będzie ktoś niezwykły.
Post został pochwalony 0 razy
|