Przez niewielkie okno do ciemnego pokoju zaglądały co niektóre promienie Słońca, które wolnym spacerkiem zmierzało ku horyzontowi. Chmury zaczynały fioletowieć, a kilka chwil później, idąc w ślad gwiazdy, przybrały kolory ognia.
Na ogromnym łożu ktoś spał. Była to młoda, ciemnowłosa kobieta. Miała może 20 lat. Jej powieki drgały niespokojnie, jak gdyby pod wpływem koszmarów.
W pokoju, oprócz łoża nie było nic więcej. Pomieszczenie było małe, samo łóżko zajmowało ponad połowę jego powierzchni. Jedyne, co by tu można jeszcze wcisnąć, to jakaś mała szafa.
Na przeciwko okna, przy którym stało łóżko, znajdowały się drzwi. Były drewniane, tak samo jak podłoga, ściany i sufit. Dopiero, gdy spojrzało się właśnie na sufit można było odgadnąć, że jest się na poddaszu, wskazywał na to jego charakterystyczny kształt.
Łoże lekko zaskrzypiało pod wpływem ruchów dziewczyny, która to właśnie obróciła się na prawy bok. Na jej nieszczęście po tej stronie łóżka tańczyły pomarańczowo-czerwone promyki zachodzącego słońca, które chwilę później było dla brunetki na tyle dokuczliwe, iż obudziła się.
Powoli otworzyła oczy. Pierwszym widokiem, jaki ujrzała było małe, prostokątne okno. Na jej twarz wskoczyły oznaki zdziwienia, a wręcz paniki. Najwidoczniej nie miała pojęcia gdzie jest. Szybko usiadła na łóżku i nerwowo zaczęła się rozglądać po pokoiku. Było jeszcze na tyle jasno, iż zobaczyła, że oprócz prześwitującej, jasnej pościeli, nic więcej nie przykrywa jej nagiego ciała. Dopiero teraz poczuła jak ją całe to nagie ciało boli. Czuła wszystkie mięśnie, nawet te, o których nie miała pojęcia, że w ogóle istnieją. Najbardziej bolały ją okolice miednicy i nadgarstki, na których miała lekko różowe ślady palców. Zastanawiając się co tu robi i dlaczego ją tak wszystko boli, opadła delikatnie na poduszki.
Mimo, iż po wyglądzie pokoju domyśliła się, że jest w jakimś starym domu, to łóżko było wygodne, nawet bardzo.
Gdy ból nieco ustąpił, dziewczyna wstała z łóżka, zupełnie nie przejmując się, że ktoś może wejść i zobaczyć ją nagą. Wyjrzała przez okno. Miała rację, był to domek jednorodzinny. Miał dwa piętra i poddasze. Okolicy zupełnie nie poznawała. Nigdzie choćby jednego znajomego domu. Westchnęła ciężko i poszła w stronę drzwi. Miała nadzieję, że są otwarte. Nacisnęła na klamkę, która mocno zaskrzypiała, ale drzwi uparcie trzymały się futryny. Szarpnęła za klamkę kilka razy, ale nie dało się ich otworzyć.
Brunetka nie miała pojęcia co się stało, jak się tu znalazła, ani czyj to dom. Intensywnie myśląc nad wszystkim zaczęła spacerować po małej powierzchni pokoju. Nic. Zero. Nie pamiętała niczego. Usiadła załamana na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Nie płakała, próbowała znaleźć jakieś wyjście z tej... dziwnej sytuacji.
Tym czasem słońce w połowie zniknęło za horyzontem. W pokoju zaczęło się robić ciemno. Ciemnooka wciąż siedziała na brzegu łoża. Panicznie próbowała sobie przypomnieć co się stało i kim jest. Czuła się taka bezsilna i bezbronna. Ból znów wrócił i to ze zdwojoną siłą i nie był to ból fizyczny tylko psychiczny. Fala gorąca na zmianę z zimną ogarnęły ciało młodej panny, pod wpływem czego brunetka położyła się a boku i zamknęła oczy. Przez chwilę miała takie napady, aż w końcu ją opuściły, a wraz z nimi odszedł ból. Dziewczyna odruchowo otworzyła oczy. Jej wzrok padł na ciemną już ścianę. Tak się jej przyglądając ciemnooka wpadła na pomysł przeszukania pomieszczenia. Może znajdzie coś, co jej powie, gdzie jest lub kim jest. Wstała więc i zaczęła przeszukiwać dokładnie każdą część ciemnego pomieszczenia. Ściana po ścianie, deska po desce. Zajrzała nawet pod łóżko. Jednak nigdzie nie znalazła jakiejkolwiek wskazówki. Stała teraz na środku pokoju i rozglądała się nerwowo. Nie podobała się jej zupełnie ta sytuacja. Nie czuła się bezpiecznie. W dodatku w pokoju zrobiło się ciemno.
Po jej ciele rozszedł się dreszcz spowodowany powiewem powietrza. Dopiero teraz zwróciła uwagę na to, że nie ma tu jej ubrań. Więc gdzie były? Co tu się stało? I dlaczego była naga? Takie i inne pytania biły się w głowie dziewczyny, gdy jej uszu doszło skrzypnięcie schodów. Ktoś był pod drzwiami. Włożył klucz, przekręcił dwa razy i złapał za klamkę. Delikatnie pchnął ciężkie, drewniane drzwi i moment później stanął przed dziewczyną. Mimo ciemności widziała, że jest to dobrze zbudowany, barczysty mężczyzna. Przypomniawszy sobie, że jest naga, chwyciła pościel i zakryła się nią, choć to było zbędne posunięcie, zważywszy na to iż było ciemno.
*
-Jak to nie było jej w domu?! - Krzyknęła przerażona Kin w słuchawkę. Reszta obecnych w parku spojrzała dziwnie na blondynkę, a przyjaciele popatrzyli po sobie ze zdziwieniem i niepokojem. Po kilku minutach rozmowy Kin schowała telefon do kieszeni. Wyglądała na załamaną i zdenerwowaną.
-Co się dzieje? - Spytała mało inteligentnie Mika, która chciała się upewnić, że słuch ją myli.
-Kin, co powiedziała jej mama? - Pytały po kolei, a Kin milczała. Zamknęła oczy, jakby nad czymś rozmyślała. Z jej twarzy nie znikał niepokój i smutek.
-Chodzi o to - blondynka zaczęła mówić tak niespodziewanie, że cała grupka aż podskoczyła - że Miyo nie wróciła na noc do domu. - Nikt nic nie odpowiedział, wszyscy tylko wytrzeszczyli ze zdziwienia oczy. - I cały dzisiejszy dzień się nie odzywała. Mogliśmy jej dalej szukać... - Dokończyła z wyrzutem.
-Ale gdzie? - Mat starał się pocieszyć przyjaciółkę, jednak on sam się martwił, nie tylko zniknięciem dziewczyny, ale też dziwnym zachowaniem Maxa.
-O! Spójrzcie! Czy to nie Max? - Zawołał nagle Dan. Wszyscy niemal jednocześnie spojrzeli we wskazanym kierunku.
-Hej, czy on nie idzie pod rękę z jakąś laską??!! - Zbulwersował się Mat, który miał dość tego jak się zachowuje jego przyjaciel.
-Nie wierzę..- Odezwał się zawsze cichy i spokojny Mito. Niestety, oczy go nie myliły. Max spacerował sobie z jakąś blondynką. Jednak byli już zbyt daleko, żeby ich zawołać albo dogonić. Zresztą, sądząc po ostatnich zachowaniach Maxa ten by ich po prostu zignorował albo zwyzywał.
-Ten chłopak przegina na całej linii... - Powiedziała sama do siebie Minako, jednak na tyle głośno, ze wszyscy to usłyszeli i skinęli głowami, że się z tym zgadzają. Postanowili rano jeszcze raz przeszukać okolice hali i domu.
*
-Jak się spało? - Zapytał mężczyzna. Był tak wysoki, że ledwo mieścił się w drzwiach. Chyba się uśmiechnął, bo w miejscu gdzie powinny być jego usta coś pobielało.
-Gdzie jestem? - Spytała brunetka nie odpowiadając na pytanie rozmówcy. - Wiesz kim jestem..? - Dodała smutnym głosem po chwili.
-Jak to? Nie pamiętasz? - Kobieta nie odpowiedziała, tylko przecząco potrząsnęła głową. - Nie ważne. Nie musisz wiedzieć. - Mężczyzna zrobił dwa kroki wprzód, a podłoga zaskrzypiała pod jego ciężarem. Dziewczyna spojrzała z przerażeniem na rozmówcę i poprawiła przykrycie. - Po co ci ta pościel, słodziutka? Mnie się akurat nie powinnaś wstydzić. - Mężczyzna stał na tyle blisko dziewczyny, że ta mogła zobaczyć jak się uśmiecha. Chwilę zastanawiała się nad tym, co powiedział.
-Jak mam to rozumieć? - Mężczyzna lekko zachichotał. I zrobił krok wprzód. Brunetka chciała się odsunąć, ale łóżko jej na to nie pozwoliło. Rozmówca był na tyle blisko, że widziała mniej więcej jego twarz. O dziwo był to dość młody chłopak. Miał czarne lub brązowe włosy, oczy ciemne. Pozostałości po brodzie oznaczały iż jest to chłopak dorosły, na co wskazywała również jego sylwetka. Ciągle szczerzył zęby, dlatego brunetka wiedziała, że były białe i dosyć proste. Z rozmyślań wyrwał ją ruch mężczyzny. Zrobił kolejny krok i był już przy niej, co wystraszyło dziewczynę. Chcąc uciec upadła na łóżko. W oczach chłopaka zobaczyła coś czego się bardzo przelękła.
-Przyjdę jutro rano. - Powiedział chłopak zapinając po "robocie" koszulę. Resztę ubioru miał już na sobie, w przeciwieństwie do dziewczyny, która leżała bezwładnie na łóżku. Już miał wyjść z pokoju, kiedy...
-Czemu mnie tu trzymasz? - Spytała brunetka tępo patrząc w sufit.
-Taki dostałem rozkaz. - Odpowiedział i wyszedł pośpiesznie bojąc się kolejnych pytań.
Ciemnooka została sama w ciemnym pokoju. Znów bolało ją całe ciało. Jednak jej myśli krążyły nie w okół bólu ale tego, co miało miejsce kilka minut temu...
*
Wschodzące słońce zostało radośnie przywitane przez świergot ptaków. Mimo wczesnej godziny na ulicach było już dosyć dużo ludzi. Zapewne zdążali do pracy lub z niej dopiero wracali po nocnej zmianie.
Grupka młodych ludzi penetrowała śródmieście i okolice Hali Widowiskowo-Sportowej w nadziei odnalezienia jakiegokolwiek śladu przyjaciółki. Jednak z każdą chwilą ją tracili. W nocy spadło dużo deszczu i wszystkie ślady, jakie się mogły w tych miejscach znajdować już dawno zniknęły. Dziewczyny szukały w okolicy domu zaginionej, chłopcy zaś przeszukiwali tereny obok hali.
Po czterech godzinach bezowocnych poszukiwań, gdy wybiła godzina 11, dziewczyny spotkały się z chłopakami w miejscu, gdzie stracili przyjaciółkę z oczu- pod halą.
-Nie wiem co robić. - Załamywała ręce Kin. Bardzo bała się o przyjaciółkę.
-Daj spokój, na pewno nic jej nie jest. - Saori siliła się na szczery uśmiech, ale wszyscy wiedzieli, że to już przestaje być takie pewne.
-Może się odezwie jak ochłonie...
-Ona już na pewno ochłonęła, Minako. - Odpowiedziała Emi, która trochę interesowała się psychologią. - Po tym co zrobił jej Max, nie uciekałaby od wszystkich i wszystkiego na tak długo. No dobra, może na noc, ale odezwałaby się do nas. Przecież wie, że się o nią martwimy.
-Zresztą ma na pewno potrzebę porozmawiania o tym z kimś. - Dodała Mika. Chłopcy tylko się przysłuchiwali. Czuli się winni. Mieli ich pilnować, a Max odstawia takie numery! To było po prostu nie do pomyślenia!
~Jego zachowanie jest karygodne! ~ Pomyślał Luk i jakby wywołał wilka z lasu, oczom grupki ukazał się brunet, ale cóż to?! W towarzystwie blondyny! Tej samej co wczoraj. Ale dziś mogli się jej dobrze przyjrzeć.
-Nie wierze!! - Krzyknęła cicho Saori. Pozostali zaniemówili. Max obściskiwał się z tą blondyną i ..
-Aż mi nie dobrze. - Skrzywiła się Mika.
- Jak on tak może..?! - Wtórowała jej Emi.
-Jak może całować inną niż Miyo? To proste! Jemu kompletnie odbiło!! - Wrzasnął Mat grożąc pięścią brunetowi, który ich nie słyszał, a tym bardziej nie widział. W grupie nawiązała się zacięta wymiana zdań na temat złego zachowania chłopaka. Emocje wzrosły, gdy wszyscy zobaczyli, że zanosi się na coś więcej niż na zwykłe buzi-buzi. On się zaczął publicznie dobierać do tej dziewczyny! Mat już chciał lecieć i obić brunetowi buźkę, gdy Minako go zatrzymała, a on tylko spojrzał na nią wściekle.
-Przyjrzyjcie się jej. - Powiedziała szatynka wpatrując się zaciekle w sylwetkę oddalonej o 200 metrów blondyny.
-Nie wierze! Słuchajcie, to czasem nie jest ta...- Kin nie dokończyła, to słowo nie chciało jej przejść przez gardło.
-Tak, to jest ta wiedźma, która próbowała zlikwidować Miyo. - Odpowiedziała z niepokojem w głosie Emi. Minako tylko pokiwała głową. Wszyscy wciąż się jej przyglądali, ale ona nie zwracała na nic uwagi, była zajęta Maxem.
-Słuchajcie.. - Zaczęła po chwili ciszy Kin. - Jeśli to faktycznie ta wiedźma, to nie jest wesoło.
-Masz, rację. Max może się tak zachowywać przez nią. - W głosie Mata było słychać smutek i żal.
-Może należałoby powiadomić kogoś?
-A masz kogoś konkretnego na myśli, Saori?- Spytała Minako. Pokiwała twierdząco głową i wyjęła telefon z kieszeni spodni. Znalazła nr i pokazała wszystkim. - W końcu po coś dała nam ten nr prawda? - Nie czekając na odpowiedź zadzwoniła.
*
Brunetka spała dość dobrze. Kilka razy w nocy budziła się i spoglądała na księżyc, który z ciekawością zaglądał do jej łóżka. Obudziła się wraz z pierwszymi promieniami Słońca. Poranek był rześki, ale dosyć ciepły, więc wstała i otworzyła okno by zaczerpnąć powietrza. Nie usłyszała śpiewu ptaków, co ją bardzo zdziwiło. Jednak nie miała czasu się nad tym długo zastanawiać, gdyż usłyszała, że chłopak wchodzi do pokoju. Mimowolnie usiadła na łóżku i spojrzała w jego stronę. Dzisiaj mogła mu się przyjrzeć, gdyż w pokoju było całkiem jasno mimo małego okna. Tak jak sądziła miał czarne włosy i oczy, był mocno budowany i miał bardzo męskie rysy twarzy. Jeśli chodzi o wiek, to dałaby mu tak około 25 lat. Ubrany był tak samo jak wczoraj: wygodna, przewiewna koszula z krótkim rękawem, krótkie, jeansowe spodnie i męskie japonki. Jedyną nowością był zapach, jaki go otaczał.
-Witaj słodziutka, jak się spało? - Zapytał i uśmiechnął się nieprzyzwoicie.
-Dziękuję, dobrze.
-Ooo, widzę, że dzisiaj lepszy humor mamy. - Silił się na uprzejmości, ale niezbyt mu to wychodziło. Dziewczyna wiedziała, że jego myśli krążą wokół tego, po co tu przyszedł. Wskazywał na to wzrok chłopaka zawieszony na krągłościach brunetki. Wiedząc, że i tak dopnie on swego przemieściła się bliżej drzwi. Chłopak tym zadowolony zbliżył się do niej po drodze ściągając koszulę. Ciemnooką znów ogarnęło to samo paraliżujące uczucie, co wczorajszego wieczoru. Ciało odmówiło posłuszeństwa. Poddała się chłopakowi. Z jej oczu poleciały łzy bezsilności.
*
-Powiedzcie mi jeszcze raz, dokładnie i powoli co się stało. - Dyrektorka nerwowo chodziła po gabinecie. Teleportowała tu swoich uczniów wraz z przyszłymi uczennicami po tym, jak Minako zadzwoniła.
-Pani Hike, sprawa wygląda tak, że Miyoko zniknęła. - Zaczęła Kin. - Rano po balu wybiegła z hotelu i tyle ją widziałyśmy. Nie wróciła na noc i do tej pory się nie odzywała.
-Jej komórka nie odpowiada. - Dodała Minako.
-Czy to wszystko? - Spytała podejrzliwie Satako. Nastała niezręczna cisza. Po dłuższej chwili odezwała się Kin, która sobie wszystko przemyślała.
-Miyo uciekła, bo... - Przerwała. - Zacznę od początku. Miyo przespała się z Maxem w noc balu, a na drugi dzień on niczego nie pamiętał i w ogóle od tamtej pory dziwnie się zachowuje. Obraził Miyo na korytarzu w obecności wielu osób, więc ona uciekła.
-Czemu zwlekaliście z zawiadomieniem mnie o tym wszystkim?? Co takiego się dzisiaj wydarzyło, że zadzwoniliście? - Pytała Satako, jak gdyby czytała im w myślach.
-Widzieliśmy wczoraj Maxa z jakąś blondyną. - Tym razem głos zabrał Mito. - Dzisiaj też był z tą dziewczyną. - Dyrektorka spojrzała pytająco na chłopaka, ale ten milczał.
-Chodzi o to, że ta dziewczyna to .. wiedźma, która próbowała na balu zabić Miyo. - Dokończyła opowieść Minako. Na twarzy nauczycielki w jednej chwili pojawił się strach.
*
Znów to samo. On się ubierał, a ona leżała na łóżku wpatrując się w sufit tępym wzrokiem. Znów bolało ją ciało. Chociaż nie. To nie był ból fizyczny. Podświadomie czuła, że znowu zdradziła kogoś bliskiego jej sercu.
-Długo zamierzasz mnie tu trzymać?? - Chłopak wyszedł bez słowa. Jednak nie zamknął drzwi, jakby wiedział, że brunetka nie jest w stanie uciec. Kilka długich minut go nie było. Za ten czas dziewczyna powoli odzyskiwała władzę nad ciałem. W chwili, gdy zupełnie swobodnie mogła się ruszać i miałaby szansę stąd uciec wrócił brunet. W ręku trzymał długą, złotą suknię. Rzucił ją na łóżko obok brunetki.
-Masz. Ubierz się. Będziemy dzisiaj mieć gości. - Uśmiechnął się zdradziecko. Po czym wyszedł zadowolony z siebie wielce. Brunetka obejrzała dokładnie strój. Już go skądś znała. Temu uczuciu poświęciła tylko krótką chwilę, bo później zajęła się wdzianiem owej sukni. Jej uwagę przykuł zapach sukni. Nie były to jej perfumy, chociaż sama nie wiedziała jakich używa, ale była pewna że to nie jej i wiedziała, ze to nie tego chłopaka. Dziwnym trafem zapach ten też kojarzyła. Po dwóch dniach spędzonych zupełnie nago suknia sprawiała, że czuła się nieco skrępowana. Ubiór ograniczał jej ruchy, ściskał niektóre partie ciała. Nie czuła się w niej zbyt komfortowo, ale porzuciła rozmyślania nad tym. Wyjrzała przez okno. Słońce znajdowało się w zenicie i porządnie grzało. Rozejrzała się po okolicy. Nigdzie żywej duszy. Ptaków również dalej nie było słychać.
~Przerażające miejsce.~ Pomyślała.
Czas jak na złość biegł bardzo wolno. Brunetka nie mogła się doczekać owego gościa. Wreszcie będzie mogła zobaczyć kogoś innego niż ten nieznajomy. Może ten gość nawet pomoże jej stąd uciec? Na takich rozmyślaniach mijał jej czas. Minuta za minutą wlekła się leniwie nie chcąc w ogóle przyspieszyć. Dziewczyna nawet nie wiedziała, która jest godzina- w pokoju nie było zegarka. Jedynie słońce wskazywało na porę popołudniową.
Z rozmyślań wyrwały ją rozmowy prowadzone dosyć głośno na piętrze.
-Może to przyszedł ten gość? - Spytała samą siebie i nie oczekując odpowiedzi podeszła pośpiesznie pod drzwi w nadziei usłyszenia czegoś więcej niż bełkot, jaki dobiegał z dołu. Niestety. Nie była w stanie nic zrozumieć. Głosy oddaliły się. Najwidoczniej przeszli do innego pomieszczenia.
*
-Miałyście przyjść we trzy, czyż nie? - Brunet był niezadowolony. On dotrzymał swojej części umowy. A one przyszły w niekompletnym składzie.
-Urako dojdzie za chwilę. Musi jeszcze się upewnić w jednej sprawie. - Odezwała się szatynka. Obok niej stała Mayumi.
-Idę zobaczyć czy nie śpi. - Odezwała się krótkowłosa i nie czekając na pozwolenie wzięła z ręki chłopaka klucz i już jej nie było.
-Ona zawsze taka?
-Yhm. Urako za chwilę powinna przyjść. Poczekam na nią na dole. - Odparła Yoshiko. Zachowanie Mayumi ją trochę zirytowało, ale postanowiła dać blondynce wolną rękę. Przecież znała plan. Brunet wskazał ręką sofę stojącą w głębi pokoju i skierował się w jej stronę zapraszając ręką ciemnooką.
Tym czasem Mayumi dotarła do szczytu schodów. Dwa razy przekręciła w zamku mały, srebrny kluczyk i weszła.
*
Drzwi lekko zaskrzypiały. Brunetka, która teraz stała przy oknie, zwróciła swój wzrok w stronę stojącej w progu. Uśmiechnęła się do niej serdecznie. Mayumi się wielce zdziwiła jej reakcją, ale po chwili uświadomiła sobie jej przyczynę.
-Nie pamiętasz mnie, prawda? - Zapytała, by się upewnić. A może nie wierzyła swoim towarzyszką?
-Nie, a my się znamy? - Szczerość z jaką brunetka to powiedziała przyprawiała blondynkę o mdłości. I jeszcze ten serdeczny uśmiech.
-Przestań tak szczerzyć te zęby. - Chłód jej wypowiedzi zdziwił brunetkę, ale posłusznie wykonała rozkaz. Chwilę czasu przypatrywały się sobie. Dziewczyna skądś kojarzyła twarz blondynki, ale nie mogła sobie przypomnieć skąd.
-M..mogę ci zadań kilka pytań?? - W głosie ciemnookiej było słychać wahanie.
-Ehe. - Odpowiedziała szorstko Mayumi, a później przewróciła oczami. Jej rozmówczyni jednak chyba nie była pewna czy aby dobrze robi, gdyż chwilę się zastanawiała. Może nie wiedziała jak zadać pytanie? A może, które najpierw zadać?
-Dlaczego on mnie tu trzyma?
-My mu kazałyśmy.
-Dlaczego?
-...
-Co zamierzacie zrobić?
-...
-Wypuścicie mnie?
-Nie.
-Wiesz jak się nazywam..?
-A po co ci to wiedzieć??
-Wiesz kim jestem czy nie?
-Wiem.
-To mi powiedz, proszę!
-Eh. I tak dzisiaj dokonasz swego żywota, więc po co ci to?
-...
-?
-Więc skoro dziś skończy się moje życie to chcę przynajmniej wiedzieć kim byłam..
-Jak chcesz.
-Chcę.
Po tej szybkiej wymianie zdań obie panie się sobie uważnie przyglądały, jak gdyby chciały odgadnąć swoje myśli. Obie nie ukazywały uczuć. Dla Mayumi nie było to trudne, zaś brunetka walczyła ze sobą, powstrzymywała się od wybuchów emocji.
-Zgoda.
-Słucham.
-Nazywasz się Suzuki Miyoko. Właśnie skończyłaś liceum w Polsce i dyrektorka Szkoły Magii wybrała cię na swoją przyszłą uczennicę. Jesteś naszym celem. Dlaczego? Bo jesteś przepowiadaną Księżniczką Ziemi, która to posiada niesamowicie ogromną moc. Dyrektorka ci tego nie zdradziła? Haha chyba uważała, że nie jesteś wystarczająco dojrzała by to pojąć. - Zadrwiła i przerwała na chwilę. Brunetka analizowała słowa blondynki.
~Ja Księżniczką? To niemożliwe...~ Przekonywała siebie w duchu.
-Chociaż ja tam w tą przepowiednię wątpię. Nie pasujesz mi do tego obrazka, skarbie. - Drwina w jej głosie w ogóle nie raniła brunetki, która nie mogła sobie wciąż nic przypomnieć.
-Księżniczka Ziemi...? - Powiedziała sama do siebie i zaraz po tym zobaczyła obrazy wspomnień. Ale nie tych z życia na Ziemi tylko życia przeszłego. A może to była przyszłość? Ciężko dziewczynie było to stwierdzić, gdyż obrazy bardzo szybko się zmieniały. Nie rozpoznawała ludzi ani zdarzeń jakie widziała. Jeden obraz przykuł jej uwagę i ku jej uciesze chwilę dłużej mogła mu się przyjrzeć. Zobaczyła siebie. Była dużo starsza, ale po jej wyglądzie tego nie było zupełnie widać. Obok niej stał mężczyzna. Obejmował ją ramieniem. Uśmiechali się. Byli szczęśliwi. Zaglądali do wózka przed nimi stojącego. Wciąż się uśmiechali. Miyo wzięła na ręce słodkie, ciemnowłose maleństwo. Cudnie się ono do nich uśmiechało. Oczy miało niebieskie, po ojcu chyba. Byli tacy szczęśliwi. Ale długo to nie trwało. Przyszedł jakiś barczysty mężczyzna. Zaraz! To ten co ją więził! Zza bruneta wyszedł chłopczyk. Miyo się przeraziła. Był kropla w kroplę podobny do niej. Był niczym jej odbicie. Obróciła się i ujrzała za sobą swoje niebieskookie maleństwo w rękach ojca. Odszedł. Zostawił ją. Była sama. Spojrzała na barczystego. Również odszedł i zabrał chłopca. Obrazy zniknęły. Brunetka wyczerpana opadła na łóżko, a z jej oczu popłynęły łzy.
~To była przyszłość? Ale jakim cudem? Skoro mam dzisiaj zakończyć życie...? Więc może to przeszłość? Mam dziecko? Mam synka? Jestem matką..? Jestem sama...? ~ Miyo zamknęła oczy i zacisnęła usta próbując powstrzymać natłok myśli, które biły się w jej głowie.
Blondynka przyglądała się jej z uśmiechem na ustach. Ją bawił ból, jaki był wypisany na twarzy brunetki.
+ To nie jest ani przeszłość, ani przyszłość.
~Kim jesteś? ~ Spytała w myślach Miyo, nie otwierając oczu.
+ Jestem osobą z wizji.
~Czyli mną?
+ Tak, ale z innej rzeczywistości. Jestem tu po to, by pomóc ci zrozumieć...
~Co zrozumieć?
+ Jak ważna jest twoja misja. A teraz słuchaj mnie uważnie...
Dziewczyna leżała bez ruchu z zamkniętymi oczami. Na jej twarz wstąpił spokój. Wsłuchiwała się w głos, który miał wskazać jej drogę.
Nie minęło dużo czasu, a Miyo nagle podniosła się. Stała teraz naprzeciwko Mayumi. Jednak wyglądała inaczej. Blondynka nieco się zlękła, ale nie dała tego po sobie poznać.
*
-No gdzie ona jest? - Niecierpliwiła się szatynka znudzona czekaniem na Urako.
-A co nudzisz się? Mogę ci pomóc zabić nudę.. - Powiedział chłopak i spojrzał nieprzyzwoitym wzrokiem na szatynkę.
-Morihiro! Uspokój sie! - Powiedziała Urako, która stała w drzwiach wejściowych mierząc chłopaka morderczym wzrokiem. Nagle z góry doszło do nich oślepiające światło. Długo się nie zastanawiając pognali na poddasze.
*
-Ciężko ją będzie znaleźć. - Powiedziała smutno dyrektorka, która przy pomocy magicznego komputera próbowała namierzyć Miyo. - Jej aura jest słaba... bardzo... - Nie dokończyła, bo wielkim ekranie komputera pojawił się punkt świecący bardzo jasnym, złotym światłem. - To ona. Lecimy. - Powiedziała i już ich nie było.
*
Brunetkę oplotło złote światło. Utworzyło w okół jej ciała kokon. Gdy zasłona opadła, ukazała Miyo zupełnie odmienioną. Jej suknia stała się biała, a na głowie widniał diamentowy diadem. Po chwili dopiero z łopatek wyrosły ogromne, anielskie skrzydła, a jej włosy i oczy przybrały śnieżnobiały kolor. Stojące przed wejściem wiedźmy były zszokowane.
-Mayumi! Coś ty jej powiedziała?! - Wydarła się Urako.
-Mayumi? Czy ty jej powiedziałaś kim naprawdę jest?! - Podenerwowanym głosem spytała również szatynka. Mori jedynie przyglądał się przemianie więźnia. Nie mało już widział, ale takiej zmiany jeszcze w życiu nie miał szansy podziwiać.
-Tak! Chciała wiedzieć przed śmiercią, to jej powiedziałam! - Odkrzyknęła Mayumi zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, co narobiła.
-Głupia! Przecież znałaś plan! - Urako załamała ręce.
-Jak mogłaś zdradzić jej tą tajemnicę?! - Yoshiko bardzo dobrze wiedziała, że to co zrobiła blondynka zasługuje na najwyższą karę.
-To i tak już nie ważne. - Powiedziała Urako uspokajając się i zmieniając swój strój na bojowy. Taka przemiana sprawiała, że jej moc nie była niczym ograniczona. - I tak zaraz zginie! - Powiedziawszy to wysłała ogromną kulę czarnego ognia w stronę białowłosej. - Giń!
Kula już miała trafić w cel, gdy..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miyoko dnia Pon 17:28, 14 Wrz 2009, w całości zmieniany 16 razy
|