Każdy sen, ten czarowny i piękny,
zbyt długo śniony zamienia się w koszmar.
A z takiego budzimy się z krzykiem.
(Ziemia,trzy lata przed wielką wojną).
*
Jesteś dziwką Miko, zawsze nią byłaś ! - wrzeszczał wysoki brunet o błękitnych oczach.
Nie za wysoka dziewczyna o długich kasztanowych włosach sięgających pasa wpatrywała się w niego z przerażeniem. Nigdy wcześniej go takim nie widziała. W pamięci jeszcze miała szczęśliwe lata szkoły lotniczej i podoficerskiej. Dopiero zaczynała swoja zawodową karierę. Jak na młody wiek dwudziestu lat osiągnęła wiele.Szkolenia w Kanadzie i w USA. Tak bardzo się starała by dogonić i osiągnąć swe marzenie. Udało jej się ciężką pracą osiągnąć to. Miała teraz na sobie swój wymarzony mundur podoficera lotnictwa. Serce biło dla niego, kochała go. Pochłonięta uczuciem zatraciła się była to droga z której nie mogła się cofnąć.Spaliła za sobą wszystkie mosty. Potrząsał nią teraz, jednak ona nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. Nie potrafił tego pojąć, że dla niej wojsko było szansą by mogła się spełnić.Nie była dziwką tak jak twierdził. Jej wewnętrzne ja miało syndrom wiernej Penelopy, kochającej tylko jedną osobę jego.Niestety drugie ja wiedziało, że on nie jest Odyseuszem.
*
Nie jestem Pol – wyszeptała – Ja tylko spełniam swoje marzenie o lataniu i o smokach
*
Znowu ta sama wymówka, już ja dobrze wiem po co kobiety idą do wojska
*
Nic nie wiesz! - uniosła się Miko, jej oczy w jednej chwili utraciły barwę szarości, zierenica rozszerzyła się zakrywając tęczówkę. - Wynoś się z mojego mieszkania! - zażądała
On jednak nie posłuchał podszedł do niej i uderzył ją w twarz. Ona osunęła się po ścianie. Z lękiem spoglądała na niego. Podniósł ją i zaczął jak zwierze szarpać ją. Ona próbowała się bronić ale była zbyt słaba. Rozerwał jej ciuchy i rzucił na kanapę,był jak wściekły wilk. Kopała go i próbowała odepchnąć.Wszelkie jej starania spełzły na niczym. On bił mocniej, rozłożył jej nogi i na siłę starał się podniecić. Nie było to tak jak kiedyś. Dobrze wiedział, że zawsze ja to bolało, gdy zaczęła krzyczeć uderzył ją jeszcze raz. Pragnęła by skończył wreszcie, by się obudził spod wpływu demona. Było to jednak płowe życzenie. Po następnym pchnięciu zakrzyczała ostatni raz,bezwładnie osunęła się na kanapie. Wtedy znów go zobaczyła,przyjaciela z lat dziecinnych. Stał przed nią w pełni swej doskonałości. Biały jeleń z ogromnym porożem. Pierwszy raz go ujrzała we śnie dziesięć lat temu. Na jego grzbiecie podróżowała podczas sennych marzeń. Gdyby nie to, że z jednej z wypraw zabrała jaspisową szkatułkę, podróżowali by nadal. Ścigał ich potem czarny pegaz.
*
Bimbo? - spytała by się upewnić
*
Tak – odpowiedział tak samo spokojnym głosem jak kiedyś
*
Spełniłam swe marzenie, teraz płacę za to wysoką cenę – oznajmiła
*
To tylko chwilowe cierpienie – pocieszał ją jeleń
Zamknęła oczy i znów obudziła się w swoim mieszkaniu. Leżała bezwładnie na łóżku, jego już nie było. Długo wpatrywała się w sufit.Jej ciało płonęło z bólu. Spojrzała na swoje ręce i były pełne siniaków. Prawie jak w amoku poszła do kuchni z szuflady wyjęła ostry nóż. W przedpokoju wisiało ogromne lustro widziała w nim swoje odbicie. W jej oczach nie odbijał się już żaden promyk szczęścia. Mocniej zacisnęła dłoń na rękojeści noża i najpierw zaciskając zęby wbiła go w żyłę na swojej lewej dłoni i przejechała nim aż do końca przedramienia. Karmazynowa ciemna smuga krwi skapywała na kafelki w przedpokoju. Następnie przyłożyła to samo ostrze do aorty na szyi. Krew trysnęła na taflę lustra ina posadzkę. Dziewczyna dotknęła tego miejsca. Jej dłoń zanurzyła się w czerwonej cieczy.
-Lekko jak płatek śniegu. Opadł na marmurową posadzkę. Kocham. …Słowo martwe i bez znaczenia. Kocham. ... Słowo bez znaczenia.Pustka. ... Wieczna kochanka, która otula. Pustka. … Mrok i piękno, które mi zostało. Serce kryształ zrzucony ze stołu w afekcie uczucia. - wyszeptała.
Bez ruchu leżała w kałuży własnej krwi, ze wszystkich sił pragnęła umrzeć. Nie wierzyła już w nic. Miłość okazał się obłudna i podła. Powoli nie słyszała otaczających ją dźwięków. Nie usłyszała przekręcającego się w zamku klucza. Drzwi mieszkania zostały otworzone. Stanął w nich nie za wyskoki szpakowaty chłopak. Spojrzał na leżącą na podłodze Miko i od razu do niej podbiegł. Palcem dotknął jej szyi sprawdzając tętno.
*
Miko nie odchodź, Miko – słyszała jego głos z oddali
Wyjął z kieszeni telefon i pospiesznie wybrał numer pogotowia. Inuoto nie chciał stracić swej przyjaciółki. Tylko domyślał się co zaszło między nią, a jej narzeczonym. Od dawna starał się przemówić jej do rozsądku by go zostawiła. Ta tragedia pokazała, że się nie mylił. Znał Miko od kilku miesięcy i widział jak się stara dla niego i dla siebie. Była dobrym pilotem i kochająca dziewczyną.Niekiedy żałował, że nie poznał jej kilka lat wcześniej. Teraz czuł strach przed stałymi związkami z kobietą. Jednak Miko była inna. Bardzo ambitna i zawzięta w dążeniu do spełniania marzeń.Inuoto wiedział od niej, że przez miłość do latających bestii.Godzinami uczyła się do testów, trenowała bez wytchnienia pływanie i bieganie. Wielkim obciążeniem dla niej było zmienienie szkoły i miejsca zamieszkania. Pochodziła z małego miasta, rodzice nie byli zbyt majętni, więc własnym wysiłkiem umysłowym bez niczyjej pomocy nadrabiała szkolne zaległości i starała się błysnąć swoja wiedzą. W liceum lotniczym była najmłodsza, sama bez żadnej koleżanki. Jednak jej koledzy nie byli źli podali jej pomocną dłoń. Nie czuła się między nimi gorsza. We wszystkim starała się ich prześcignąć. Koledzy nadali jej w krótkim czasie przydomek Mardock, by łatwiej było jej z nimi rozmawiać.Dzięki wyczerpującym szkoleniom w szkole podoficerskiej uzyskała licencję na śmigłowce bojowe i wielo-zadaniowe. Teraz już od kilku miesięcy pracowała na stanowisku pilota MI 17 w jednostce.Osiągnęła swój cel mogła latać swobodnie. Nie było to takie same uczucie jak we śnie gdy dosiadała smoków , ale cieszyła się tym. Rodzice byli z niej dumni, tak jak i on jej najlepszy przyjaciel.
Teraz,gdy czuwał przy jej szpitalnym łóżku widział jak bardzo jest zmęczona. Kąciki ust dawno nie wyginały się w szczerym uśmiechu.To wszystko przez niego tłumaczył sobie zatruł jej szczęście.
*
Zapłaci za to – wyszeptał pocierając jej dłoń
*
Nie Inuoto , nie rób tego nie jest tego wart – Miko lekko się uśmiechnęła do swojego przyjaciela
Jej rany szybko się goiły, dla lekarzy był to cud, że się nie wykrwawiła. Spoglądała teraz za okno i znów pragnęła wypowiedzieć życzenie.
*
Inuoto, podaj mi długopis – poprosiła
Chłopak podał to o co prosiła. Po wewnętrznej stronie dłoni zaczęła rysować dobrze znany sobie znak. Islandzką runę spełniającą marzenia.
*
„Jeśli dosiądę smoka osiągnę szczęście i już nic więcej w życiu nie będzie mieć dla mnie znaczenia , tylko on i ja” - pomyślała kończąc rysunek
*
O co prosiłaś? - spytał Inuoto
*
Jeśli ci powiem to się nie spełni – uśmiechnęła się
On tylko pokiwał głową i odwzajemnił jej uśmiech.
Post został pochwalony 0 razy
|