Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna Kapłanka Smoków Kapłanka Smoków Akt 12
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Czw 10:54, 05 Lis 2009
Autor Wiadomość
Daeienn
Zielony z tym zawodzie


Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Płeć: Kobieta

Temat postu: Kapłanka Smoków Akt 12
przez konstelacje gwiazd,poprowadzisz mnie





Sala warowni nie była zbyt bogato zdobiona. Przez wąskie okna ledwo wpadało do niej światło dnia. Teraz wydawała się Daienn jeszcze mniej przyjazna niż ostatnio. Zrobiła błąd zakładają te bransoletki, nie miała pojęcia iż ta wiedźma jest aż tak silna. Odda im kryształ w końcu życie przyjaciół jest ważniejsze. Ten nic nie znaczący kawałek kryształu sprawi iż on stąd zniknie. Przez te ustrojstwa nie jest w stanie z nim walczyć. Demon bacznie obserwował jej poczynania z ironicznym uśmiechem na twarzy. Podszedł do niej bliżej i uniósł jej podbródek by spojrzeć w oczy.

- To jak Miko oddasz mi kryształ – spytał

- Jeśli moim przyjaciołom nie zrobisz krzywdy – prosiła

- Hmm na to mogę się zgodzić, kochanie

- Nie mów tak do mnie – syknęła urażona

Podała mu okrągły kryształ który on uważnie obejrzał po czym opuścił ją i zniknął.

Na to tylko czekała teraz może stawić czoła władczyni. Kobieta obserwowała ją skinieniem ręki nakazała swej służbie i jeźdźcom oddalić się z sali. Deaienn swobodnie przechadzała się teraz po sali uważnie śledząc myśli swej rywalki. Jedną dłoń skierowała w kierunku podłogi i delikatnie poruszając swoim nadgarstkiem szeptała formułę przywołania. Po chwili z jej cienia wyłoniła się sylwetka chowańca. W myślach przekazała mu polecenie ochrony młodego świętego smoka.

- Myślisz, że ten stwór poradzi sobie w starciu ze smokiem

- Zaryzykuję – syknęła jasnowłosa dziewczyna

- Jesteś słaba, nie wyczuwam od ciebie grama energii, twoją mocą był kryształ teraz jesteś niczym

Daeienn nie zamierzała wyprowadzać jej z błędu pospiesznie skoczyła by złapać za rękojeść miecza wiszącego na ścianie. Władczyni zaśmiała się i zaczęła atak wytwarzając z dłoni własny oręż. Dwa żelazne ostrza zetknęły się ze sobą. Lodowate spojrzenie kapłanki na moment zmroziło myśli władczyni, która pospiesznie zamierzyła się do kolejnego ataku. Ostrza znów się skrzyżowały, władczyni używała do tego swej energii której fala odepchnęła kapłankę na ścianę. Daeienn jak pająk utrzymywała się na ścianie.

- Jak to zrobiłaś?

- Widocznie posiadam jakieś swoje sztuczki – zaśmiała się Daeienn, po czym ruszyła do ataku.

Siłą swej energii sprawiła że miecz zapłonął jak pochodnia. Władczyni jednak nie cofnęła swej broni. Miecz kapłanki przeciął jej oręż. Kobieta syknęła z bólu a na marmurową posadzkę spadło kilka kropel czarnej krwi. Władczyni opadła na kolana, kapłanka jednak nie dała się zwieść pozorom. Nie zbliżyła się do niej ani o krok. Ręka władczyni natychmiast się zrosła po czym skierowała na nią atak. Ręce władczyni starały się dosięgnąć szyi kapłanki. Daeienn jednak zwinnie jak kot unikała jej rąk. Gdy były zbyt blisko odcinała je mieczem. Rąk jednak przybywało i kapłanka miała coraz mniejsze pole manewru. W końcu jedna dłoń oplotła się wokół jej szyi. Na twarzy władczyni pojawił się uśmiech triumfu. Kapłanka jednak nie zamierzała się poddać. Nawet się nie wyrywała.

- Żegnaj kapłanko – szepnęła władczyni

W jej dłoni gruchnęła tętnica na szyi kapłanki. Jednak po chwili w jej dłoniach nie było niczego. Władczyni poczuła ostre ukłucie w brzuch. Pospiesznie się odwróciła przed nią stała cała i zdrowa Daeienn. Z jej twarzy nie znikało opanowanie. Cały czas uśmiechała się do swojej rywalki. Czuła jej niepewność i zakłopotanie. Wierzyła, że ją dorwała, a teraz ta sama irytująca blondynka stała przed nią.

- Jak to jest możliwe, przecież nie masz grama energii magicznej

- Tu się mylisz mam jej cały kosmos

- Że jak tylko bogowie są wstanie czerpać energię z kosmosu

- Nie tylko bogowie – zaśmiała się Daeienn

- Łżesz może masz jakąś minimalną ale i tak za chwile nie będzie mieć znaczenia

Władczyni zaczęła szeptać formułę magicznego zaklęcia. Jego ton i forma były znane kapłance. Przez chwilę się wstrzymała z kolejnym atakiem.

- Głupia te zaklęcie jest obusieczne zginiesz

- Ale ty także

Daeienn usłyszała wrzawę na dziedzińcu były to smoki z Księżyca. Kapłanka pospiesznie przekazała Serthowi obraz więzienia w którym były trzymane jej towarzyszki. Potężny huk wytrącił na moment władczynię z równowagi.

- Co tam się dzieje – syknęła

- To moja odsiecz

- Nic im to nie da nie zdołają uciec zanim zaklęcie się wypełni cała planeta pogrąży się w Pustce a ty razem z nią

- Moonshen zabierz stąd smoka natychmiast – rozkazała kapłanka – „ Sertih każ wszystkim uciec na Księżyc planeta zaraz zniknie w Pustce”

- „A co z tobą Daeienn?”

- „O mnie się nie martw poradzę sobie”

Wrzawa i ryki smoków ucichły. Całą warownię okryła błoga cisza. Daeienn na ułamek sekundy zamknęła oczy.

- Milczenie przed agonią, dobrze to zaplanowałaś, ale to nie ty władasz tym zaklęciem – zaczęła Daeienn

- Co ty wiesz – władczyni skierowała w jej kierunku kilka ognistych kul

Kapłanka wyciągając przed siebie dłoń blokowała je. Nie opuszczając dłoni wypuściła z nich własny strumień energii bezpośrednio wycelowany w władczynię.

- Kim ty jesteś?

- Otóż nie jestem tylko kapłanką pochodzę z tego samego świata co Bardoss

- Jednak ty już go przede mną nie ostrzeżesz , żegnaj – to mówiąc rozpłynęła się jak mgła

Nie zamierzała oglądać się za siebie by zobaczyć destrukcje. Starała się co sił w stworzonych skrzydłach wydostać się z pola rażenia zaklęcia. Wiedziała też iż sama nie dotrze do Księżyca. Według jej obliczeń chowaniec już dawno tam powinien dotrzeć więc go przywołała. Ogromna bestia w mgnieniu oka znalazła się przy niej. Jej białe skrzydła znikneły a ona dosiadła bestii.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin