Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna Kapłanka Smoków Kapłanaka Smoków Akt. 7
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Czw 9:50, 17 Wrz 2009
Autor Wiadomość
Daeienn
Zielony z tym zawodzie


Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10

Płeć: Kobieta

Temat postu: Kapłanaka Smoków Akt. 7
.... Cień zaczął opadać
co zrobisz ?
Za słabe Twe siły by stawić im czoła ...



Przyjaciółki kapłanki powoli zaczynały się przyzwyczajać do sytemu życia w księżycowym królestwie. Smoki polubiły nowe mieszkanki pałacu. Mogły się porozumieć tylko z Lili, która jako pół boginka fauny rozumiała wszelkie istoty. Podczas, gdy Daeienn i Kirra , nimfa powietrza i nieba analizowały mapy prognozujące opady kolejnych cieni. Ich wspólne starania zaczynały powoli przynosić efekty. Złowrogie cienie opadały z przerwami już od ponad czterech miesięcy. Coraz mniej ich mas przedzierało się przez smocze oddziały. Jednak opady co rusz się nasilały. Stracili też spory oddział smoków z obcej planety. Kapłanka bardzo nad tym ubolewała, jednak niewiele mogła na to poradzić. W pamięci nie miała żadnego zaklęcia, które skutecznie potrafiło by się pozbyć Gammy.
Podczas kolejnych obrad ze smokami i jeźdźcami Kirra i Daeienn razem przedstawiły wykresy opadów i sposobu w jaki by można było ograniczyć straty w smokach i ludziach.Jednak mimo usilnych starań nie udało jej się dojść do porozumienia z ludnością Ziemi. Mieli za złe smoczym ludziom i jej to, że zostali ograniczeni w możliwości rozwoju ich świata. Wszelkie próby dialogu z przedstawicielami krajów sprowadzały się do tego iż kapłanka z trudem powstrzymywała się od rezygnacji z pomocy Ziemi. Pamiętała, że przysięgła bronić ich świata. Alexa starała się ją pocieszać i twierdziła, że ma robić swoje i się nie przejmować ludźmi.
Dziewczęta po kolejnych męczących analizach postanowiły trochę odpocząć w promieniach słońca. Daeienn poprosiła Anikę by spakowała im kilka drobnych przekąsek. Kapłanka spoglądała na niewzruszoną taflę księżycowego jeziora. Tak dawno nie pływała. Lustro wody odbijało jej twarz, ręką dotknęła go. Kręgi rytmicznie pojawiały się na tafli. Lili nie kryjąc się delikatnie pchnęła przyjaciółkę do wody. W jednej chwili dziewczyna poczuła chłód. Jej ciało zanurzało się głęboko. Z oddali przechodziły przez nieckę wody promienie słońca. Nagle poczuła silny chwyt, a po chwili znów czuła ciepło powietrza i zapach kwiatów. Znajoma ludzka twarz spoglądała w jej oczy.
- Dlaczego on to zrobił, przecież nic mi nie było? - pomyślała
Erith dokładnie mierzył kapłankę wzrokiem. W tedy zobaczył jak się uśmiecha. zaczęła się wyrywać z jego uścisku. Lekko używając swej energii wepchnęła go do wody. Słysząc jej szczery beztroski śmiech coś w jego sercu rodziło ciepłe uczucie. Widział kolejną jej naturę, radosnej młodej dziewczyny, dobrze bawiącej się z przyjaciółkami. Ścigały się o to, która szybciej lub głębiej popłynie. Jedna z nich wyraźnie w tym przodowała i nie była to Daeienn. Dziewczyna o krótkich ciemnych włosach była w tym niedościgniona. W wodzie jej skóra zmieniała odcień, stawała się z nią prawie jednością. Szczebiotając opryskiwały się wodą. Brązowowłosa dziewczyna wyraźnie znudziła się wodnymi figlami i usiadła na brzegu. Smok podszedł do niej.
- Lili powiedz, co tak naprawdę skrywa Daeienn, dlaczego jest taka zmienna? - spytał
- O to zapytaj ją - odpowiedziała - Ja znam Daeienn od lat i zawsze taka była, chociaż teraz jest bardziej obojętna - głos dziewczyny był cichy i delikatny
- Jak myślisz dlaczego?
- To chyba przez to, że nie ma już tego, którego kochała
- Kochała? - dopytywał się zdziwiony smok
- To długa historia i lepiej żebym to nie ja ci ją opowiadała Erith, gdy przyjdzie czas myślę, że Daeienn sama ci ją opowie - dziewczyna wytarła się ręcznikiem po czym ponownie wbiegła do wody do swych przyjaciółek.
Erith natomiast został sam z kolejną zagadką dotyczącą kapłanki.
Beztroską zabawę przerwało pojawienie się nad wehrem złotego smoka i jeźdźca z Warowni Południo-Księżycowej. Dziewczęta nie czekając dłużej udały się w kierunku jeźdźca.
- Pani cienie pojawiły się nad ziemią i zaczynają opadać.
Kirra i Daeienn spojrzały na siebie.
- Jak to się stało ? - spytała Daeienn
- Wydaje mi się - zaczęła Kirra- Że nastąpiły jakieś anomalie i to powróci do normy
- Nie czas gdybać - przerwała stanowczo Alexa
- Masz rację trzeba działać - przytaknęła Daeienn - "Alarm cienie opadają!" - przekazała rozkaz.
Cała planeta zatrzęsła się od donośnych smoczych ryków i w jednej sekundzie na całym księżycowym nieboskłonie zaroiło się od gadzich oddziałów. Na wehrze wylądowały cztery srebrne smoki, które skłaniały swe długie szyje po to by ułatwić czterem wojowniczką możliwość wdrapania się na ich grzbiety. Erith przybrał swą bojową sylwetkę. W jednej chwili tysiące gadzich cielsk uniosło się nad księżycowym królestwem. Smoki pospiesznie przemknęły przez Pustkę i ziejąc ogniem paliły cienie. Pięć czarodziejek swoimi mocami próbowało je wspomagać w walce. Cieni nieustannie przybywało . Były równie nieznośne jak kilku miesięczne nieprzerwane deszcze. Maź opadała pięć godzin smoki i jeźdźcy byli wyczerpani. Kapłanka zaraz po zakończeniu opadu zarządziła powrót do Księżycowego Królestwa. Jednak ona i jej towarzyszki postanowiły zrobić jeszcze lot zwiadowczy. Chciały oszacować straty i sprawdzić jak czują się mieszkańcy Ziemi. Widok smoków napawał mieszkańców błękitnej planety przerażeniem. Ogromne gady lądowały z gracją na polanach. Pięć młodych dziewczyn sprawowało nad nimi władzę.Kapłanka podeszła do sprawującego władzę w wiosce.
- Czy wszystko w porządku? - spytała
- W zeszłym tygodniu ogień strawił spichlerz - oznajmił
Daeienn dała znak swej czarnowłosej przyjaciółce by wraz z towarzyszącym jej smokiem sprawdzili wskazane miejsce.
- Czy coś jeszcze? - dopytywała się
- Mamy kilkoro dzieci, którymi nie jesteśmy się w stanie zająć. Jest to czterech chłopców.
- Zabierzemy ich do Wehru na Księżycu - podsunęła Lili
Gdy tylko Alexa wróciła z raportem kobiety przyprowadziły chłopców. Młode czarodziejki pomogły im dosiąść smoków, po czym same ich dosiadły. Kapłanka i jej towarzyszki skontrolowały w ten sposób kolejne wioski i miasta. Gdy zakończyły patrol wróciły do Księżycowego pałacu. Młodych chłopców kazały odwieść do Warowni jeźdźców by w wolnych chwilach jeźdźcy przygotowywali ich do roli smoczych wojowników. Dziewczyny po krótkim odpoczynku znów wezwały głównych dowódców smoczych jeźdźców i przedstawicieli smoków.
- Pani, dlaczego nastąpił opad? - zaczął jeźdźca Cantha
- Widocznie - wtrąciła Kirra - Na Gammie zachodzą zmiany ewolucyjne
- Co mam przez to rozumieć ? - dopytywał się jeździec
- Planeta wędruje po różnych miejscach wszechświata dociera tu raz na jakiś czas. Przez ten czas różne czynniki mogą mieć wpływ na cienie. - ciągnęła dalej Kirra
- Przeglądając zwoje zauważyłam że nikt jeszcze nie zbadał tej planety
- To ryzykowne chcesz pani narażać życie smoków? - zdziwił się jeździec
- Jeśli zajdzie taka konieczność - odpowiedział stanowczo
Wśród zgromadzonych zawrzało. Szeptali między sobą. Dwóch jeźdźców urażonych słowami kapłanki wyszło z sali. Erith też nie potrafił pojąć decyzji kapłanki o ryzykownej misji. Prawdą było, że należało by poznać przyczynę ataków cieni, ale to zbyt ryzykowne.
- Posiedzenie skończone - oznajmiła dziewczyna - Możecie się rozejść, gdy przyjdzie odpowiedni moment będę potrzebowała ochotników do wyprawy na Gammę. Do tego czasu odpocznijcie.
Daeienn czekała aż sala opustoszeje, gdy tylko drzwi zamknęły się prawie bezwładnie usiadła na krześle. W sali zostały z nią jej przyjaciółki i Erith.
- Daeienn czy jesteś pewna, że tylko w ten sposób pokonamy cienie? - zapytał Erith
Na twarzy kapłanki pojawił się wymuszony uśmiech - Zanim wyśle tam smoka lub jeźdźca potrzebuję danych o tym miejscu.
- Nie narazimy kogoś bez potrzeby - kontynuowała Lili
- Jak chcecie tego dokonać bez smoka? - dziwił się Erith
- To proste tworząc chowańca - Lili wzruszyła ramionami i spojrzała na Daeienn
- Nasza "kapłanka" jest w tym mistrzynią - ucięła krótko Alexa
- Nie bądź dla siebie taka surowa Alex , twoje ptaki też są dobre
- O nie Daeienn nie pozwolę ci na skrzywdzenie orłów - harpia zaczęła wysuwać ostre szpony i ze złością zbliżać się do kapłanki.
- Spokojnie Alex, mam tu na myśli małe pojedynki odwykłam od tworzenia chowańców. Dlatego chcę zmierzyć się z twoimi orłami, was dziewczyny proszę o to samo. Chcę stworzyć chowańca, który będzie w stanie chodź częściowo sprostać temu zadaniu.
- Ja w to wchodzę - przytaknęła Stirlih
- Racja bez analizy planety niczego nie zdziałamy - oznajmiła Kirra
Alexa prychnęła jak urażona kotka i bez słowa udała się do swojego pokoju. .....
[/code]

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin