Leżeliśmy w ósemkę na trawniku za szkołą. Schowaliśmy się wśród drzew tak żeby nikt nie mógł nas dostrzec. Nie mieliśmy zbytniej ochoty iść na lekcje. Z resztą nigdy nie mamy na to ochoty. Zawsze jest jakaś wymówka. A to piękna pogoda, chodźmy nad jezioro a to jakiś inny wypad.
Igor ziewnął przeciągając się leżąc na trawniku.
-Dobranoc.- Zażartował Michał.
Pamela co chwila zerkała na zegarek.
-Jakieś pięć minut temu zaczęła się pierwsza lekcja. Jeśli w tym momęcie wpadniemy na lekcje nic nam się nie stanie.
-E tam, kto chciałby marnować taka piękną pogodę na kiszenie się na lekcjach.
-To hmm.. Co robimy?- Spytała Magda.
-Pójdziemy pozwiedzać szpitalne podziemia
Wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata. Z pewnych źródeł dowiedzieliśmy się że na terenie szkoły znajdował się szpital który zapadł się pod ziemię. W sensie dosłownym. Ponoć można tam wejść.
-To... Pierwszy dobry pomysł, na jaki wpadłeś!- Pochwaliła Wiktoria.
-Zdarza mi się- Michał nie chował zadowolenia z pochwały szczególne od Wiktorii ja wiem bo mi powiedział ale nie trudno nie zauważyć że jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
Jest pewne ryzyko, że złapią nas w szkole, ale co tam... Do odważnych świat należy.
-Kto jest za?- Spytał Igor.
Ku mojemu zdumieniu wszyscy na raz krzyknęli "ja!". A zaraz potem wybuchliśmy śmiechem. Po cichu niczym tajni agenci, żeby nas nie przyłapali skradaliśmy się do wielkich drzwi z napisem "Szpitalne podziemia. Nieupoważnionym wstęp wzbroniony!". Były one bardziej strzeżone niż prezydent ale traf chciał że akurat teraz mieli przerwę.
-Coś tu nie gra...-Szepnęła Magda. Wszyscy spojrzeli na nią pytająco. -Skoro to jest szkoła to, czemu zamiast "szkolne podziemia" jest napisane "szpitalne podziemia"?
Wszyscy głośno westchnęli.
-Ja Pierdole! Widać, że jesteś tu nowa. Tu kiedyś stał szpital.- Zaczął Hubert grzebiąc swoim scyzorykiem w zamku drzwi. -Z niewiadomych powodów się kurwa zapadł o jedno albo dwa cholerne piętra.
Przewróciłam oczami. Cały on. W goracej wodzie kąpany. A bez przekleństw to on zdań nie umie budować.
-Zamknęli go. Po paru latach zburzyli i wybudowali szkołę. Ocalała jednak część, która zapadła się pod ziemię. Zamknęli, więc je za tymi oto żelaznymi drzwiami, które mój kochany brat myśli, że otworzy.- Skończyłam za niego.
-Żaden kurna "twój" a tym bardziej "kochany". I nie myślę, że otworzę tylko kurwa już otworzyłem- wyszczerzył zęby w moją stronę.
-Nie podniecaj się, bo ci żyłka pęknie- odparłam.
-Kto tam jest?- Usłyszeliśmy glos woźnego.
Hubert zaczął wszystkich wpychać zza drzwi. Nie przygotowani na to, że są tam schody, wszyscy sturlali się po nich lądując jeden na drugim. Brat szybko wślizgnął się i zamknął drzwi. W samą porę. Woźny właśnie sprawdzał czy są zamknięte. W ciszy i napięciu czekaliśmy aż oddali się na bezpieczną odległość.
-Chyba już...
Cicho i powoli każdy po kolei wstawał.
-Ma ktoś latarkę?- Spytałam.
Michał wyciągnął z pleca aż pięć sztuk.
-Ty to uknułeś od początku- Wiktoria wymierzyła w niego oskarżycielsko palcem.
Chłopak wzruszył ramionami, po czym ruszył w głąb korytarza. Ruszyliśmy za nim. Światła latarek kierowały się to w prawo to w lewo zaglądając do opustoszałych sal. Były w miarę dobrym stanie, jakby zamknęli je miesiąc a nie parę lat temu.
-Nie wydaje się wam, że są za bardzo zadbane?- Spytała Asia.
Wszyscy kiwnęli głowami. Po pięciu minutach dotarliśmy piętro niżej. Tam tez były sale tylko, że...
-Światła?- Zdziwił się Igor wyłączając latarkę. -Po co w opuszczonych podziemiach zapalone światło?
-Wiesz... Zauważyłeś gdzieś jakieś pęknięcie czy coś?
Wszyscy pokręcili przecząco głowami.
To się nie trzyma kupy! Powinna to być rudera, typowe miejsce z horrorów a tu? To jest bardziej zadbanie niż szpital, który funkcjonuje parę pięter wyżej.
Zabrzmiał dzwonek windy, po czym zaczęły otwierać się drzwi. Zaczęliśmy biec z powrotem po schodach. Ja schowałam się za rogiem. Ostrożnie wyglądnęłam i zobaczyłam...
CDN.
Post został pochwalony 0 razy
|